6 (nie)typowych zapachów w piwie

Znam się tylko na piwie. Wino jest dla mnie o kategorię niżej, jeśli chodzi o sensorykę. Dwa oczka niżej jest whisky. Pewnie dlatego, że ani na winie, ani na whisky się nie znam. Moim zdaniem piwo oferuje o wiele więcej doznań, zaczynając od strony estetycznej (piana, jej zachowanie, kolor, mętność płynu, opalizacja) na czysto sensorycznym aspekcie kończąc (aromat, zmiana aromatu wraz z ogrzewaniem, smak, smak wraz z ogrzewaniem, aromat retronosowo). Jest tego od groma. Inne trunki są po prostu w te doznania uboższe. Oczywiście nie odbieram im jakości czy też walorów smakowych, co to to nie!

Nietypowe zapachy w piwie

I kiedy tak gdybałem sobie nad głębią doznań związanych z piciem piwa, wpadłem na to, że w piwie objawia się także wiele „nietypowych” aromatów. Sierść niedźwiedzia jest dla mnie abstrakcją, podobnie jak zapach rosy o poranku (poprawcie mnie). Takich dziwnych aromatów rozumiem, że w winie czy innych alkoholach jest niewiele. Piwo zaś oferuje ich cały przekrój, zaczynając od wad sensorycznych, na pożądanych zapachach kończąc.

No to spójrzmy, co ciekawego w piwie można wywąchać. Listę poukładałem od zapachu najmniej spodziewanego, po ten najbardziej (ale i tak najmniej) spodziewany. Liczę, że dopiszecie swoje pomysły.

Końska derka / stajnia

aromat-w-piwie-końska-derka

fot. Tino Rossini (CC)

No tego po piwie to się trudno spodziewać, prawda? A jednak! Piwo może mieć taki aromat. Przeważnie jest on jedną z wielu składowych i świetnie uzupełnia inne zapachy w lambikach czy saisonach. Jednocześnie derka i stajnia są – jak dla mnie – tym samym aromatem. Trudno go opisać. Coś pomiędzy lekko mokrą sierścią a mokrym sianem. Specyficzny zapach, który nie każdemu się spodoba. Ja lubię.

Rozgrzany asfalt / spalona instalacja elektryczna / palące się kable

rozgrzany-asfalt-piwo-zapach

fot. ODoT (CC)

Aromat wprowadzany do piwa za sprawą słodu wędzonego torfem. Wielbicielom single maltów doskonale znany (piłem ostatnio Bowmore 18yr, tam był wyczuwalny). Nie każdy toleruje tego typu zapach, bo jest dość ciężki, nieco gryzący. Jednocześnie aromat spalonych kabli to prawdopodobnie jedna z wad sensoryczych, jeśli do uwarzenia piwa nie użyto specjalnego słodu.  Warto mieć to na uwadze. Flagowym przykładem piwa, w którym takie zapachy odnajdziecie jest Smoky Joe z AleBrowaru (stara recenzja tutaj).

Apteka / bandaże / lignina / dentysta

zapach-apteki-w-piwie

fot. Partha S. Sahana (CC)

Wada sensoryczna w piwie. Cokolwiek by nie mówili, takie piwo jest wadliwe i może ponoć nawet zaszkodzić. Taki aromat oznacza tylko jedno: zakażenie piwa. Nietrudno go wyczuć. Skażone piwo śmierdzi dentystą, a że gabinetów dentystycznych nikt nie lubi, raczej nie będzie problemu z identyfikacją. W piwach rynkowych bardzo rzadko spotykany, częściej w piwach domowych.

Koci mocz

koci-mocz-piwo-aromat

fot. Dan Perry

Z jednej strony wada sensoryczna, z drugiej efekt użycia owoców jałowca lub chmielu Amarillo. Jeśli tych dwóch ostatnich nie wymieniono w składzie, możemy być pewni, że piwowar spieprzył robotę. Zapach kociego moczu to po prostu obszczana kuweta, Trudno „przegapić”, łatwo wyczuć i nikomu się nie podoba. Sprawa z chmielem Amarillo jest nieco bardziej zawiła. Otóż niektórzy (w tym ja) aromaty od tej odmiany identyfikują jednoznacznie jako „koci mocz”. Prosty test, czy jesteś w gronie szczęśliwców: powąchaj Bojana Strażackiego. Jeśli śmierdzi, to Amarillo Single Hopów nie kupuj. Stracisz tylko kasę.

Ściółka leśna

sciolka-lesna-zapach-w-piwie

fot. Nikola Ostrun (CC)

Ja sam nie wiem, czy jest to konkretny aromat, czy też zbitek kilku składowych. Postanowiłem wymienić ten zapach jako całość, chociaż prawdopodobnie jest to miks niewielkiej ilości żywicy, iglaków i ziemi. Tak, te trzy aromaty także można odnaleźć w piwie, ale dopiero ich połączenie daje ciekawy efekt. Ostatnim pitym przeze mnie piwem z tym aromatem były pierwsze warki zielonego PL ON z Kormorana. Jak jest teraz nie wiem, bo nie wracałem do tego trunku. Zapach przepiękny, leśny, jesienny. Uwielbiam. Chyba kupię PL ONa (tutaj recenzja).

Guma balonowa

guma-balonowa-zapach-w-piwie

fot. Ks Roy

Najmniej efekciarski, niemniej jednak potrafi zaciekawić. Szczególnie kogoś, kto pamięta gumy Donald (byłem dopiero w planach). Pojawia się często w piwach pszenicznych. Raz bardziej wyczuwalny, raz mniej, ale prawie zawsze w pewnym stężeniu obecny. Zdarzają się pszenice, w których aromat zdominowała właśnie guma balonowa. Można go wyczuć w Erdingerze.

Czekam na Wasze propozycje (nie)typowych aromatów w piwie. Wolałbym jednak, aby takimi zapaszkami nie były wady sensoryczne.

No i klasycznie: jeśli dowiedziałeś się czegoś fajnego, pacnij w „Like”. Dzięki! :)

18 Komentarzy

  1. Mroczny_Nelu

    5 lis 2014 at 23:45

    W sumie apteka/dentysta to bardziej efekt odkażanai sprzętu/butelek związkami na bazie chloru. Zostanei tego choćtrochęna sprzęcie, w piwie pojawią się fenole i hop siup mamy chlorofenol. Taka ciekawostka – p-chlorofenol to chyba najgorszy zapach jaki mi się udało w życiu poczuć. Mocno stężony śmierdzi tak niewyobrażalnie i taką niesamowitą doża śmierdzących aromatów (szczyny, zoo, akwarium z gadami, palona guma etc), że aż trudno uwierzyć, że to jeden związek chemiczny :E

    Guma balonowa lubi się też w belgijskich piwach pojawić.

    • No nie tylko…ja mam mocno chlorowana wode. Ostatnia warka, uzylem tzw campden tablets, odkazone wszystko sanicleanem i…piwo smierdzi apteka no i gushing. Rece mi opadly, bo nie wiem gdzie popelnilem blad,a piwo przed rozlewem pachnailo dobrze :(

  2. predictator

    6 lis 2014 at 01:06

    Z takich oczywistych jest jeszcze zapach metalu (opiłków), wada sensoryczna a jakże, Nelson Krajana nim daje. A z pozytywnych zapachów, to cytrusy, pomarańcze zwłaszcza. Wiem, ze to banalne spostrzeżenie, ale ja to akurat w piwie lubię (zapach cytrusów, nie banał).

  3. Dla mnie każde piwo pszeniczne ma aromat kojarzony przeze mnie mocno z dentystą. A co do stajni, to nie wiem czy Perła takiego nie ma. Kiedyś na pewno Perła według mnie miała aromat łajna. Nie wiem czy coś poprawiło się po ich stronie czy ja się przyzwyczaiłem, ale teraz już nie wyczuwam tego aromatu tak intensywnie.

  4. Ciekawe stwierdzenie dotyczące piwa, które oferuje o wiele więcej doznań niż whisky, szczególnie fragment „na czy­sto sen­so­rycz­nym aspek­cie koń­cząc (aro­mat, zmiana aro­matu wraz z ogrze­wa­niem, smak, smak wraz z ogrze­wa­niem, aro­mat retro­no­sowo)”. Ciekawe, aczkolwiek zupełnie się z nim nie zgodzę i zastanawiam się jak można wysnuć podobny wniosek – abstrahując od faktu, że każdy ma prawo do własnego zdania. Oczywiście doceniam bardzo wszelkie aspekty sensoryczne piw, szczególnie tych mocniejszych i bardziej złożonych, jednak porównywanie ich do whisky… hmmm – no trochę nie ta liga mimo wszystko ;) Oczywiście nie mówię w tym miejscu o whisky „koncernowych”, jednak z drugiej strony nie chodzi mi też o jakieś old malty, których cena przkracza grubo 1k. Degustacja whisky niesie ze sobą mnóstwo doznań sensorycznych, szczególnie w kwestii złożonych aromatów, smaku, który zmienia się wraz z ogrzewaniem kieliszka w dłoni. Oczywistą jest sprawą, że jest alkoholem mocnym, więc niektórym alkohol może nieco przesłaniać sensoryczne aspekty danego trunku, z drugiej jednak strony to właśnie parujący alkohol powoduje unoszenie się aromatów. O winach się nie wypowiem, ponieważ podobnie jak autor – zupełnie się na nich nie znam.

    Niemniej jednak już abstrahując od tematu whisky – tekst ciekawy, szkoda, że nie zostało wymienione co dane aromaty może powodować (np. końską derkę, albo koci mocz). Pierwszy raz też usłyszałem o kocim moczu spowodowanym chmielem Amarillo – sam dość często go używam, jednak jeszcze się nie spotkałem z tym zapachem przez niego spowodowanym.

  5. Koci mocz w mniejszych stężeniach (i dla ludzi nieobcujących z kotami) może też się kojarzyć z liściami czarnej porzeczki i wcale nie musi „nikomu się nie podobać” (podobny case jak w przypadku niedużych stężeń diacetylu).

  6. Spróbowałem ostatnio Smoky Joe i…faktycznie, to o czym napisałeś idealnie oddaje to piwo. Niestety, nie mój smak

  7. Uwielbiam PLON-y. Cudowny jest ten zapach lasu. Taki odświeżający. No i smak oczywiście też git! Natomiast końska derka to tragedia :D.

  8. Guma balonowa w Valkiri jest mocno wyraźna (sprzedają to w Żabce).

  9. Guma balonowa jest super i to nie tyle piwa pszeniczne, co po prostu drożdże belgijskie dają ten efekt!!!

  10. Całkiem przypadkowo trafiłem na pańską stronę i muszę przyznać fantastycznie się czyta pańskie wpisy (choć wzmianka o gumie Donald sugeruje, że jest Pan młodszy ode mnie, choć ja za takiego strasznie starego się nie uważam ;).

    Jestem ciekaw co miałby Pan do merytorycznego powiedzenia na temat zapachu „karotki”. Zdarzył mi się on (niestety wielokrotnie) przy piwie Brok, które za czasów mojego szczeniactwa było piwem popularnym i przy reaktywacji marki (jak też niedawno EB) postanowiłem go spróbować. Pierwszy egzemplarz bardzo mi posmakował jak na piwo masowe, więc na wyjazd kilkudniowy zakupiliśmy jakiś czas później z kolegami „kratę”, która… niestety nadawała się do wylania, właśnie ze względu na swój abstrakcyjny karotkowy posmak. Ze względu na sentyment, dałem jeszcze kilkukrotnie (3~4) szansę owej marce (w ilościach pojedynczych) na przestrzeni roku, zawsze z tym samym rezultatem – karotka!
    Mam kilka teorii, i mimo, że z chemią troszkę w życiu styku miałem, to nie mam żadnych niestety doświadczeń z browarnictwem i zżera mnie ciekawość „co się tam zadziało?”.

    • Prosta sprawa: DMS, czyli dimetylosiarczek. Pisałem już o nim i bez problemu może objawić się jako „Karotka”.

      Link do wpisu z objaśnieniem: https://piwolucja.pl/felietony/piwna-edukacja-dms/

      Dziękuję za komplement :)

    • Marcin vel Przemek

      31 lip 2020 at 18:53

      Juz tak czytając o tych aromatach , gumach balonowych a wlaśnie otworzyłem książęce czerwony lagerczytając z niedoczytaniem możnaby pomyśleć, że trafiłeś na pańską skórkę. Zastanawiam się czy pić czy nie. Kiedyś aromat był delikatnie inny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *