A ty nadal wierzysz w piwa niepasteryzowane…

Ogromny popyt na piwo niepasteryzowane zaczął się ujawniać w trakcie kampanii promocyjnej piwa Kasztelan Niepasteryzowane, które na rynek ogólnopolski zaczęło wchodzić w drugim kwartale 2010 roku. Masowy konsument dotychczas być może o piwie niepasteryzowanym słyszał, ale niewiele o nim wiedział i niespecjalnie go ono kusiło. Kampania marketingowa Kasztelana okazała się strzałem w dziesiątkę. Konsumenci zainteresowali się nowy, innym produktem i zaczęli chętnie ten produkt nabywać. Reklama zadziałała, niewiele osób jednak zainteresowało się, czy piwo jest rzeczywiście niepasteryzowane…

Czy piwo niepasteryzowane jest zdrowsze?

Wiele osób twierdzi, że pija tylko piwo niepasteryzowane, bo takie jest lepsze, zdrowsze, ma więcej witamin i smaku. Subiektywnej oceny doznań smakowych nie mam zamiaru podważać, bo to kwestia indywidualna, ale z mojego punktu widzenia tacy ludzie nie znają realiów polskiej (i nie tylko) sceny piwnej. Nie ma badań potwierdzających teorię, że piwo niepasteryzowane ma więcej składników odżywczych. Zasadą nie jest także, że takie piwo jest lepsze. Na rynku znajdziecie niesmaczne piwa niepasteryzowane i niesamowite piwa pasteryzowane. Jaka jest prawda? Pasteryzacja praktycznie nie wpływa na smak piwa. Zapamiętajcie to sobie. Zanotujcie. Powtarzajcie.

Procesu pasteryzacji nie będę poruszać, bo każdy szanujący się konsument powinien wiedzieć, o co w tym procesie chodzi. Jeśli nie wiesz — Google wie.

Czy piwo niepasteryzowane jest rzeczywiście niepasteryzowane?

Problem z piwami niepasteryzowanymi jest taki, że faktycznie są one niepasteryzowane. Poddaje się je jednak innej obróbce. Słyszeliście kiedyś o procesie mikrofiltracji? Dzięki niemu można wydłużyć okres przydatności do spożycia, czyli „utrwalić piwo”. Stąd na niektórych etykietach czytamy: „piwo niepasteryzowane, nieutrwalone”. Mamy wtedy pewność, że takowy napitek faktycznie nie został poddany obróbce termicznej ani mikrofiltracji. Sęk w tym, że takie piwo długo na półce sklepowej nie postoi. Kasztelan Niepasteryzowane wytrzymuje jednak kilka miesięcy. Nie zapaliła się Wam żadna lampka?

Mikrofiltracja to metoda utrwalania piwa stosowana przez niektóre browary. Polega na odfiltrowaniu na specjalnych filtrach większych cząsteczek z piwa – w odróżnieniu od pasteryzacji, która polega na podgrzewaniu piwa. Skutek jest podobny: piwo otrzymuje dłuższy termin przydatności do spożycia. Tę technologię stosują z pożytkiem browary „na czasie”, ale i największe polskie molochy, produkujące piwa niepasteryzowane. Pozwala im to stosować nazwę „niepasteryzowane”, która jest w obecnych czasach lepem na piwoszy.” — mówi mi Bartek Napieraj z AleBrowaru. — „Wśród znawców tematu trwają odwieczne dyskusję, która metoda jest lepsza. Obecnie większą popularność zdobywają piwa pasteryzowane, ale niefiltrowane, które stają w opozycji do niepasteryzowanych, zawłaszczonych przez koncerny piwowarskie.

Pojawiają się głosy, że proces mikrofiltracji wyjaławia piwo i nie pozostawia w nim wielu składników odżywczych. Nie dotarłem do żadnych badań potwierdzających tę tezę, więc napiszę tylko, że „prawdopodobnie tak się dzieje”. Oznaczałoby to, że lepiej napić się piwa pasteryzowanego, niż niepasteryzowanego (w sensie utrwalanego w procesie mikrofiltracji).

Chciałbyś dowiedzieć się czegoś więcej o piwie? Pobierz darmowego e-booka „15 pytań o piwo, wraz z konkretnymi odpowiedziami”. Zostaw mi swojego maila, a otrzymasz go w kilka minut :)

Odbierz darmowego e-booka


Pamiętaj więc, że pijąc Kasztelana Niepasteryzowanego, pijesz piwo utrwalone w inny sposób. Prawdziwe piwo niepasteryzowane i nieutrwalone zachowuje krótką datę przydatności do spożycia. Mowa o kilku tygodniach, pomijając piwa refermentowane. Pamiętam jednak, że gdy na swoje osiemnaste urodziny zamawiałem dwie beczki piwa niepasteryzowanego (bodajże z Gościszewa), powiedziano mi, że musimy wypić całość, bo inaczej piwo zepsuje się w ciągu 3 dni. Wypiliśmy całość i nie był to najlepszy pomysł…

Moja rada: kupuj piwo, które Ci smakuje. Nie zwracaj uwagi na sposób utrwalania. Piwo ma dawać radość z picia, a nie być obiektem rozważań nad procesem, w którym zostało (bądź nie) utrwalone. Bądź świadomy tego, co pijesz. Uświadamiaj innych. Poszukaj prawdziwego piwa niepasteryzowanego i nieutrwalanego, napij się i sprawdź, czy Ci smakuje.

Nie daj nabierać się na puste slogany i marketingowy bełkot.

44 Komentarzy

  1. Generalnie dobry tekst, ale…

    „Prawdziwe piwo niepasteryzowane i nieutrwalone zachowuje krótką datę przydatności do spożycia (kilka dni).”

    Z tym nie do końca mogę się zgodzić, kilka dni to przesada. Piwa z browarów restauracyjnych spokojnie wytrzymują kilka tygodni, zwłaszcza jeśli są przechowywane w lodówce. No i piwa refermentowane, które potrafią mieć kilkuletni okres przydatności do spożycia, zwłaszcza mocne i ciemne którym leżakowanie wręcz służy.

    • Dzięki za komentarz. Pisałem o obserwacjach z własnego doświadczenia, gdy mówiono mi, że piwo nie wytrzymuje tygodni, a dni. Chętnie dopiszę Twoją uwagę, bo jest celna.

      • Merci. W praktyce różnie to bywa, trzeba brać pod uwagę takie czynniki jak ogólna jakość piw z danego browaru, parametry konkretnego piwa i jego profil. A i tak może być zmienność z warki na warkę. Zasadniczo jeśli piwo kwaśnieje, to znaczy że były w nim bakterie odpowiedzialne za ten proces, wtedy trzeba je koniecznie trzymać w lodówce i pić jak najszybciej, bo z czasem będzie tylko gorzej. Natomiast jeśli piwo jest czyste mikrobiologicznie, to nie skwaśnieje, bo nie ma jak.
        Można to sprawdzić – jedną butelkę trzymać w temperaturze pokojowej a resztę w lodówce, wszelkie ewentualne niekorzystne zmiany szybko wyjdą w wyższej temperaturze.

      • Gabriel Kurczewski

        5 lip 2013 at 10:17

        Nie rozumiem. Pisał Pan o własnych doświadczeniach czy o czyichś opiniach? Jeśli to drugie, to czy można zapytać czyich? mnóstwo osób robi piwo w domu, bez filtracji i pasteryzacji. Jest dobre wiele miesięcy po warzeniu.

    • Stałeś się współautorem tekstu. Już wiem, kogo będę męczył, mając wątpliwości w podobnych kwestiach :)

  2. Krzysztof Czarnecki

    26 kwi 2013 at 12:46

    Jeszcze 30 lat temu przeciętne polskie piwo niepasteryzowane miało co najmniej dwutygodniowy termin przydatności do spożycia (mówię o piwie przemysłowym), piwa czeskie trzytygodniowy. Krótszy czas przydatności może być spowodowany wypadkową róznych czynników, z których niepoślednią rolę gra czystość opakowań – np. niedokładnie wymyta beczka może spowodować zepsucie piwa właśnie w ciagu 3 dni.

    Przypomnę jeszcze, że te 30 lat temu piwa pasteryzowane uważano powszechnie za dużo lepsze, a pasteryzowany Krakus był dla wielu synonimem piwnego ideału.

  3. Niestety stwierdzam, że tekst jest nierzetelny, będący właściwie antyreklamą Kasztelana. Dowód? Autor najpierw pisze:
    „Nie ma badań potwierdzających teorię, że piwo niepasteryzowane ma więcej składników odżywczych.”
    Później zaś:
    „Pojawiają się głosy, że proces mikrofiltracji wyjaławia piwo i nie pozostawia w nim wielu składników odżywczych. Nie dotarłem do żadnych badań potwierdzających tą tezę, więc napiszę tylko, że „prawdopodobnie tak się dzieje”.

    Dlaczego w pierwszym przypadku nie ma również dopisku, że mimo braku badań „prawdopodobnie tak jest”?

    Skoro autor nie potrafi zweryfikować napisanych przez siebie informacji, to albo niech będzie w stosunku do nich całkowicie subiektywny, albo lepiej ich w ogóle nie zamieszcza.

    Poza tym, jeśli ktoś już „dał się nabrać” i zakupił piwo Kasztelan Niepasteryzowane, to ta diabelska, pijarowska sztuczka mogła zadziałać raz, bo kto później kupi piwo, które choć niepasteryzowane, po prostu mu nie smakuje? Dlatego tego typu „felietony”, skierowane konkretnie w dany produkt nie powinny się ukazywać, a jeśli już muszą to raczej w momencie, kiedy ów produkt jest swego rodzaju novum, dopiero wchodzącym na sklepowe półki.

    Co do historii z urodzinowym piwem – bardzo trafne uwagi zamieścił P. Marcin – osobiście będąc barmanem mogą z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nawet normalne, pasteryzowane, koncernowe piwo, które rozlewa się w miejscach o podwyższonej temperaturze (zatłoczone dyskoteki, bary plażowe), także nie wytrzyma dłużej niż te kilka dni.

    Pozdrawiam!

    • 1. Nie ma badań
      2. Pojawiają się głosy ale nie ma badań.

      Gdzie tutaj nierzetelność? Ufam, że czytelnicy sami wyciągają wnioski i nie trzeba dopisywać, że „prawdopodobnie piwo niepasteryzowane ma więcej składników odżywczych”.

      No i wreszcie: jak można oceniać rzetelność całego artykułu na podstawie dwóch wybiórczo wyciągniętych zdań? Nie celuję w żadne piwo. Nie zabraniam pić Kasztelana. Jeśli komuś smakuje – ok. Tekst ma za zadanie pokazać, że to chwyt marketingowy i dowieść, jak jest na prawdę.

      • Panie Łukaszu,
        Takich badań były setki. Polecam Journal of the Institute of Brewing. Można też łatwo odnaleźć informacje o witaminach obecnych w piwie i o ich stabilności termicznej. Generalnie polecam szukanie w języku angielskim jeśli szuka się badań na konkretny temat. Łatwo wtedy uniknąc nieprawidłowych stwierdzeń, że danych badań nie ma.

        Pozdrawiam!

    • „Dlatego tego typu „felietony”, skierowane konkretnie w dany produkt nie powinny się ukazywać, a jeśli już muszą to raczej w momencie, kiedy ów produkt jest swego rodzaju novum, dopiero wchodzącym na sklepowe półki.” – łohoho ktoś tu tęskni za cenzurą :D

    • wytrzyma nie wytrzyma ….. +30 piwo se stoi cieple gorace przy plazy :O przelatuje przez schladzarke i ma te 7 stopni .
      jest to normalne ? taki szlag termiczny ?

    • Następuje wtórne zakażenie bakteriami i wolałabym tego nie zlizywać z podłogi

  4. Zbyszko z browarka

    26 kwi 2013 at 18:46

    Pasteryzowane,niepasteryzowane takie,srakie i owakie.Otóż panie ja 20 lat w komunie przeżyłem,i doskonale pamiętam że piwo stało góra dwa-trzy dni.Po upływie trzech dni nie nadawało się do spożycia i to było piwo świeże niepasteryzowane.Więc głup ten kto się nabiera.

    • Niestety jestem o wiele młodszy i „komuny” nie zaznałem, więc trudno mi zweryfikować, czy tak było. Wydaje mi się, że za komuny piwa także były pasteryzowane :)

      • Potwierdzam, co kolega napisal powyzej. Kiedys w 1989 kupilismy 100 litrowa bekę piwa z Grybowa w knajpie w Kroscienku (jeszcze w tych starych drewnianych beczkach z metalowa oslona). Na drugi dzien po imprezie piwa sie nie dalo juz pic, bo sie skwasilo (chociaz byli tacy ktorym to nie przeszkadzalo,hehe)

        • Mroczny_Nelu

          17 lip 2015 at 09:47

          Przykro to mówić, ale skoro po dniu się skwasiło to bardzo źle świadczy o browarze. Piwo kisnące w ciągu 1 dnia to nie jest super dobre piwo niepasteryzowane. To piwo zakażone. Z opowieści ludzi wynika, że dawne piwa były zawsze zakażone, browary totalnie olewały kwestie sanitarne.

    • w komunie piwo nie wytrzymywało nawet kilku godzin bo było wykupywane na pniu ale na pewno było dużo lepsze niż obecne badziewie

  5. Stwierdzam że nazwa bloga niepokojąco kojarzy się ze słowem polucja :D
    Ale blog w miarę spoko. Będę czytał.

  6. Pasteryzacja zabija mikroorganizmy te dobre i złe ale i jednocześnie witaminy i to jest udowodnione wiec pasteryzacja jednak musi zmieniać smak piwa

    wystarczy porównać mleko od rolnika a te ze sklepu pasteryzowane

    • Mikroorganizmy (oprócz drożdży) i witaminy są i tak już zabite na etapie warzenia, więc pasteryzacja nie musi zmieniać smaku piwa :)

      • Nie żebym się czepiał, ale jak można zabić witaminy, które są substancjami chemicznymi, a nie żywymi organizmami?

      • Drozdże syntetyzują większość witamin obecnych w piwie. Głównie z grupy B. I dzieje się to po warzeniu w czasie fermentacji. Uprzejmie proszę o nie szerzenie takich bzdur

  7. I to jest właśnie pospolity chwyt marketingowy i ogromna bzdura!!!, proste pytanie: czy sok malinowy przed pasteryzacją smakuje inaczej niż po pasteryzacji otóż nie!!! jest dokładnie taki sam, pasteryzacja jest procesem termicznego wyeliminowania głównie bakterii które powodują rozkład substancji organicznych itd… po to aby piwo się po prostu szybko nie psuło. Jest najprostrzym i najzdrowszym procesem konserwacji (bo bez dodawania subst. chem) robiły to nasze prababcie, babcie, mamy i teraz my choćby nawet z głupim kompotem z czereśni czy domowym dżemem z truskawek więc o co to halo i tak się dajecie nabijać w butelkę głupim tekstem o browarniku żeby piwa nie spasteryzował ha ha ha…..

  8. A mi Kasztelan smakuje, po co przywiązywać wagę do tego, jakim procesom jest poddawany. Każdy normalny człowiek pije takie piwo, jakie mu smakuje, a nie jakie jest popularne.

  9. pasteryzowane zawsze smakuje.niepasteryzowane to jak loteria czasem mdłe a czasem syf. a rzadko dobre tyle w temacie

  10. Stare dobre Królewskie niepasteryzowane wytrzymywało w lodówce 2-3 tygodnie. Poza lodówką w lato 4-5 dni.

  11. „Moja rada: kupuj piwo, które Ci smakuje. Nie zwracaj uwagi na sposób utrwalania. Piwo ma dawać radość z picia, a nie być obiektem rozważań nad procesem, w którym zostało (bądź nie) utrwalone”
    Nie zgadzam się. Konsument może brać pod uwagę takie czynniki wyboru jakie tylko mu przyjdą do głowy. W przypadku piwa może to być smak, sposób utrwalenia, fakt, że browar jest polski a nie „koncernowy”. Mało tego. Można brać pod uwagę wiele różnych czynników na raz. Piwo może mi smakować, być nieutrwalane i pochodzić z lokalnego browaru.

  12. A nie jest przypadkiem tak, że piwo niepasteryzowane, nie mikro-filtrowane zawiera jeszcze żywe drożdże, które w sposób pozytywny wpływają na nasz przewód pokarmowy? Czy witaminy z grupy B których piwo ma sporo nie ulegają podczas procesów utrwalania redukcji?
    Czy w końcu powiedzenie o piwie, że jest żywe nie stanowi o jego dobroczynnych wpływach na nasze zdrowie?

    Myślę, że w tym felietonie więcej jest gdybania niż rzetelnej wiedzy popartej jakimikolwiek badaniami. Może to smutne ale też sobie tak gdybam :)

    • Chwila, chwila. Artykuł wyjaśnia co innego. Nigdzie o właściwościach zdrowotnych nie napisałem.

      • Ale piszesz że to jeden huk czy pasteryzowane czy niepasteryzowane. Dla mnie to ma znaczenie, ale ja wybieram słowo nieutrwalone bo to oznacza, że sprzedano mi piwo nalane do butelki prosto z tanka leżakowego. Czyli pije piwo żywe z krótkim terminem przydatności ale w 100% wartościowe, które nie tylko daje mi odczucia sensoryczne ale i zdrowotne.
        Dla mnie to ma ogromne znaczenie !!!

        • Uzupełniam: na drugi dzień mam lekki stolec, nie mam zgagi, czuję się świetnie, a mój żołądek nie zachowuje się jak koleś po sparingu w ringu :)

          • Kolego (lub koleżanko). Napisałem, że nie ma to wpływu NA SMAK. Nie na zdrowie. Co do zdrowotności takich piw to można by polemizować, bo gdyby wdało się zakażenia, to stolec – owszem – miałbyś nie tyle lekki, co „luźny” :)

  13. Jeden z wielu artykułów w sieci:
    Piwo niepasteryzowane działa jak probiotyk i może być pomocne w dolegliwościach trawiennych, wzdęciach i zatwardzeniach.

    Organizm człowieka potrzebuje dobrych, współpracujących bakterii, które wspomogą trawienie, przetworzą część zjedzonych przez nas substancji i wyprodukują z nich potrzebne człowiekowi składniki. Właściwa flora bakteryjna podnosi też naszą odporność i pomaga walczyć z wrogimi nam szczepami bakterii i grzybami. Te „zdrowe” bakterie można znaleźć w fermentowanych i kiszonych produktach np. ogórkach, mleku czy niektórych napojach alkoholowych.

    Do łykania po kuracjach antybiotykowych kapsułek zawierających probiotyk (czyli zbiorniczków, w których umieszczono co najmniej 10 milionów „dobrych” bakterii) już się przyzwyczailiśmy. Część osób zapewne pamięta, że kilkanaście lat temu w takiej sytuacji zalecano picie kefiru, a jeszcze lepiej – zsiadłego mleka. Ale wspomagać prace jelit warto systematycznie, nie tylko wówczas, gdy antybiotyki wytłuką te marne resztki dobrych mikroorganizmów, które nie obroniły nas przed wrogimi bakteriami.

    Oczywiście można regularnie kupować odpowiednie preparaty w aptekach, ale to nie do końca to samo co produkty naturalne. Poza tym to dodatkowy wydatek, którego można łatwo uniknąć.

    Coraz trudniej w naszej codziennej diecie o te pożyteczne, ale naturalne szczepy bakterii. Mleko UHT się nie zsiada, kapusta kiszona i takież ogórki są tak pakowane, aby nie namnażały się nieznane producentom szczepy bakterii. Większość produktów spożywczych jest sterylizowana, konserwowana itp. Wprawdzie można kupić np. jogurt z „żywymi kulturami bakterii”, ale są one dodawane w przemysłowym procesie produkcji i niestety nie zawsze jest to dodatek dla organizmu wystarczający.

    Jest jednak jeden produkt, który ostatnio coraz częściej pojawia się na sklepowych półkach i te pożyteczne, naturalne bakterie zawiera. To niepasteryzowane piwo. Nie należy mylić z piwem niefiltrowanym! Piwo, zanim trafi do konsumenta, przejść musi kilka etapów produkcyjnych: słodowanie, warzenie brzeczki słodowej, fermentację, leżakowanie, filtrację i stabilizację. Dopiero po tym może być lub nie być pasteryzowane. To krótkotrwały proces ogrzania piwa do temperatury 70°C, podczas którego giną wszystkie bakterie. Oczywiście służy wydłużeniu trwałości napitku i umożliwia jego przechowywanie. Tymczasem piwo niepasteryzowane, oprócz typowego wpływu napojów z alkoholem na ciało, ma też właściwości podobne do probiotyku. Wiele osób nie odżywiających się na co dzień zdrowo może jego działanie zaobserwować szybko na własnym ciele.

    Po spożyciu produktu niepasteryzowanego „zasiewamy” w jelitach naszych bakteryjnych pomocników. Trzeba im co jakiś czas dostarczać nowych kolegów i dbać o ich rozwój.

    Nie, nie namawiamy tu i teraz do nieumiarkowanego spożywania piwa, ale jeśli możemy wybierać, to używajmy produktów z żywymi kulturami bakterii i jakby od niechcenia poprawiajmy stan naszego przewodu pokarmowego.

    • W sieci różne rzeczy można znaleźć, niekoniecznie prawdziwe i sensowne… i tak chyba jest w wypadku tego artykułu.

      To, że mleko jest utrwalana termicznie i później zaszczepiane bakteriami nie oznacza, że tych bakterii będzie mało w gotowym produkcie. Bakterie zresztą namnażają się dużo szybciej niż np. drożdże piwowarskie. Poprzez obróbkę termiczna wybijamy inne potencjalnie niepożądane bakterie. Robiąc w domu mleczne napoje fermentowane i tak zaleca się przeprowadzić samemu pasteryzację mleka przed zaszczepieniem kulturą bakteryjną, o ile nie używamy mleka UHT. Podejrzewam, że bakterii fermentacji mlekowej w świeżym mleku jest mniej na starcie niż dodawane jest w przemysłowej produkcji do zaszczepienia mleka.

      „To niepasteryzowane piwo. Nie należy mylić z piwem niefiltrowanym! Piwo, zanim trafi do konsumenta, przejść musi kilka etapów produkcyjnych: słodowanie, warzenie brzeczki słodowej, fermentację, leżakowanie, filtrację i stabilizację. ”

      Jeśli filtrowaliśmy piwo to będzie ono jałowe i nie będzie zawierało ani drożdży, ani tym bardziej bakterii.

      „Po spożyciu produktu niepasteryzowanego „zasiewamy” w jelitach naszych bakteryjnych pomocników.”

      W większości wypadków piwo będzie bez bakterii, bo poza kilkoma stylami piw bakterie są niepożądane i w „jasnym pełnym”, o którym zapewne myślał autor nie ma bakterii, albo będą ich śladowe ilości – chyba, że piwo zdążyło już się skwasić.

  14. Mieszkam w Lodzkim, nie tak daleko od Sierpca. Pamiętam jak pojawił sie Kasztelan niepasteryzowany (to bylo jakos ok. 2008-2009) ale ten który jest teraz nie ma z tamtym nic wspólnego. Tamten mial calkowicie zielona etykietę i dwa tygodnie terminu przydatności do spożycia. I to byl browar! To bylo w czasach zanim Carlsberg zrobil z Kasztelana piwo dostępne w wielkich sieciowkach w calej Polsce i wydaje mi się ze to pierwsze rzeczywiście niepasteryzowane bylo dostępne tylko regionalnie. W każdym razie to obecne niepasteryzowane do tamtego sie nie umywa. Smakowo to można powiedziec ze obecne białe i niepasteryzowane leca z tej samej rury. Z rozrzewnieniem wspominam czasy jak w czasach licealnych spijalismy kasztelana i czwarta butelka smakowala tak samo dobrze jak pierwszy lyk.

  15. Kasztelan jako piwo ” niepasteryzowane” mikrofiltrowane może być alternatywa dla drogich piw bez glutenowych… :) póki nie znalazłem w Czechach „CELII” i „BERNADA” w dobrej cenie ale potem ową podnieśli jak się zorientowali ze w Polsce to samo piwo jest droższe o około 3-4 zł , to Kasztelan dla mnie jest rewelacją, bo mikrofiltracja obniża zawartość białka poniżej granicy tzw. „bezpiecznej” A kolejnym piwem bezglutenowym jest ” UZDROWISKOWE” ale na razie tylko w Intermarche czy jakoś tak się pisze…:) Dlatego nie muszę już fisiować na urlopie czy wyjazdach…, ze nie napiję się piwa, bo nie mogę kupić.. :) Pozdrawiam wszystkich potrafiących znaleźć coś dla siebie :)

  16. Generalnie nie tykam piw niepasteryzowanych z dużych koncernów, a już zwłaszcza Kasztelana albo Tyskie. Nie wiem co oni tam za gówno jeszcze dodają, żeby jak najdłużej postało na półce w sklepie, ale za każdym razem kiedy wypije te piwa mam niezłą rewolucję na drugi dzień – w żołądku i w głowie (ból jakbym wypił skrzynkę). Nie wiem czy ktoś ma podobne objawy? Zwykłe piwka mogę pić bez problemu. Ruszę niepasteryzowane koncernowe i mam przeboje… Masakra!

  17. Kasztelan był super piwem dopóki nie przejął bo Carlsberg . Teraz to syf z najniższej półki.

  18. Cześć! Czy to prawda, że w świetle prawa piwo „niepasteryzowane, niefiltrowane”
    może być mikrofiltrowane?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *