Yerbata? Proszę Cię… Zrób sobie „Beerbę” – piwo z yerba mate

Jedynymi znanymi mi piwami z yerbą były Yerba IPA z gdańskiego Browaru Lubrow oraz Birds n’ the Beers z Browanzy. Piszę „były”, bo obydwa są już niedostępne. Dla osób szukających połączenia tytoniowego smaku południowoamerykańskiego naparu z dobrym piwem to przykra wiadomość. W Polsce nie robi się (jednak się robi) piwa z yerbą, zaś napoje na bazie ostrokrzewu paragwajskiego — Bombilla, Yerbata i tym podobne — mają w sobie mało smaku „mate”. Nikt nie kwapi się do stworzenia łatwo dostępnego nayerbanego piwa. Uznałem więc, że nastał moment, aby wziąć szkło w swoje ręce i taki napój wyprodukować w domu.

Czym jest ta dziwna „yerba” i jak się to pije?

Yerba Mate - napar

Yerba mate to dla mieszkańców Brazylii czy Argentyny odpowiednik pitej u nas kawy. Napar z liści i gałązek ostrokrzewu paragwajskiego charakteryzuje się dużą gęstością i wysokim wskaźnikiem brejowatości. „Fusy” — po naciągnięciu — pozostawia się w naczyniu. Płyn spomiędzy mokrego suszy wypija się przez specjalną rurkę z sitkiem – bombillę. Fusy zostają nietknięte, gotowe do kolejnego zalania. Takich dolewek można zrobić kilka, czego nie poleca się w przypadku kawy. Nawet warsztatowej stójki.

Bombilla do yerba mate

Bombilla – rurka z sitkiem, używana do picia yerba mate

Yerba mate zainteresowałem się blisko 10 lat temu. Pierwsze spotkanie przypominało kopa w potylicę od kolesia wypalającego 2 paczki Caro dziennie. Yerbę charakteryzuje tytoniowy smak; przypomina mocną zieloną herbatę zmieszana z — jak niektórzy twierdzą — kipami z popielniczki. Nie próbowałem naparu z kipiałki, więc trudno mi się odnieść. Tytoń jest jednak wyraźnie wyczuwalny.

Gdy kubki smakowe przywykną do tej niecodziennej mieszanki, okazuje się, że da się konsumować takie ustrojstwo bez grymasu na twarzy. Co więcej, po kilku spotkaniach z jamą ustną, kubki smakowe przyjmują kolejne dawki z aprobatą.

Trochę jak z sushi. Raczej nikomu nie zasmakowało za pierwszym razem, a później mieliśmy modę na ryż wodorostami i rybą.

Czy (i jak mocno) trzepie to po saganie?

Jeszcze kilka lat temu piłem yerbę chochlą z wiadra. Pochłaniałem ogromne ilości naparu. Nabawiłem się od tego nadciśnienia. Jak ze wszystkim co stymuluje, tu także warto znać umiar i nie opijać się naparem z 3/4 suszu w naczyniu, po 6 dolewek z rzędu. Codziennie. Na forach dla yerbiarzy znajdziecie takie zalecenia. Są dobre dla wariacików, którzy odstawili stymulanty pokroju 3-MMC i dziesięć energoli przed godziną 12:00 powoduje u nich co najwyżej odklejenie lewej powieki od zaspanego oka.

Na układzie sercowo-naczyniowym niektórych osób yerba może nie wywrzeć wrażenia. Mnie trzaskanie yerby jak opętany doprowadziło do ciśnienia spoczynkowego w granicach 150/110. Zrobiło się grubo. Yerbę było mi trudno odstawić. Można powiedzieć, że uzależniłem się od tego kopa. Nie wyobrażałem sobie bez niej nauki i pracy.

Yerba Mate - susz

Dlaczego zwracam na to uwagę? Wydaje mi się, że ciśnienie po jednym zalaniu yerba mate jest o wiele wyższe niż po jednej mocnej kawie. Yerba działa inaczej niż kawusia, choć zawiera ten sam alkaloid – kofeinę. Napar z ostrokrzewu działa intensywniej. Moje doświadczenia empiryczne pokrywają się z ulotkami reklamowymi. Kawa daje solidny zastrzyk fałszywej energii, pobudza fizycznie, ale nadal jest się wewnętrznie zjebanym. Później jest spadek, niektórzy mówią o „zjeździe kofeinowym”.

Yerba rozkręca się mniej agresywnie, utrzymuje pobudzenie na stałym poziomie i bezboleśnie schodzi. Rozjaśnia umysł, a jednocześnie — mimo wyraźnego pobudzenia — człowiek czuje się przyjemnie rozluźniony. Trochę jak połączenie THC z lekką kawą. Świetnie się po niej programuje, dobrze pisze i wykonuje pracę typowo psychiczną. Wielu koderów upodobało sobie ten napar.

Zaletą yerby jest możliwość jej zalewania różnymi płynami. Nie parzy się jej we wrzątku, a zalewa gorącą lub lodowatą wodą (terere). Pomysłów na chłodne napoje na bazie ostrokrzewu jest mnóstwo. Yerbę można zalać lodowatym mlekiem (makumba?), wodą z cytryną i miodem, sokiem jabłkowym. Jak ktoś lubi niebezpieczną zabawę, można ją nawet zalać napojem energetyzującym. Czymkolwiek chcecie.

No i można zalać ją zimnym piwem. Do tego dążyłem… :)

Beerba – yerba mate z piwem

Yerba mate „naciąga”, dzięki czemu – jak wspomniałem – możliwe jest zalanie suszu lodowatym płynem. Kilka miesięcy temu rozmyślałem nad uwarzeniem piwa specjalnie pod taki napój, a następnie rozcieńczeniem go naparem w stosunku 50/50 i ponownym zakapslowaniu.

Uznałem jednak, że o wiele łatwiej będzie przyrządzić yerbę na zimno na bazie piwa sklepowego. Znając doskonale smak naparu, doszedłem do wniosku, że ostrokrzew najlepiej zagra z jednym z trzech poniższych stylów piwnych:

  • witbier – połączenie kolendry i skórki pomarańczowej dobrze zagra z ziołowo-tytoniowym smakiem yerby
  • american pale ale – dodatkowy ziołowy akcent do mocnego nachmielenia
  • pils – wzmocnienie goryczki i wniesienie czystego smaku yerba mate do piwa

Pasowałoby także albae cerevisiae. Wybrałem witbiera, licząc na niecodzienny miks. Dwa dostępne w Polsce piwa z yerbą stawiały na amerykańskie chmiele. To połączenie jest takie… oczywiste.

Marka yerba mate nie gra roli. Ważne, aby był to zakup dobrej jakości, a nie siano w torebkach ekspresowych. Susz dostać można bez większych problemów w hipermarketach, na Allegro, w sklepach internetowych czy herbaciarniach, które odradzam, bo ceny są tam absurdalnie wysokie.

Yerba mate Rosamonte Despalada

Zdjęcie: www.yerbamateforum.pl/160/4/thread.html

Do mojego yerwita chciałem użyć końcówki widocznej na powyższym zdjęciu Rosamonte Despalada. To moja ulubiona marka. Na potrzeby wpisu zaopatrzyłem się jednak w świeżutką Yerba Mate Green Despalada, bezłodygową brazylijską yerbę pakowaną w Polsce. Koszt w hipermarkecie – 16zł za 200g. Drogo, ale kto zabroni w dzień wypłaty?

Yerba Mate Green Despalada

Jak ktoś z Was chce zaznać prawdziwego pierdolnięcia, niech kupi czerwoną Cruz De Malta i zaklepie już miejsce w klinice. Wyrywa z kapci i rozrywa aorty.

Czas na zabawę – przygotowujemy Beerbę w stylu „yerwitbier”.

Yerba mate w szkle

Do szkła z Pubu Spółdzielczego nasypałem około 15 gramów suszu na 500 ml piwa. Nie chciałem, aby yerba przysłaniała część piwną. Moim celem nie było stworzenie napoju z posmakiem słodowym, a odpowiednie połączenie zalet yerby z nutami Króla Lata.

Piwo wybrałem z dwóch powodów – na półkach, poza pozycją od PINTY znalazłem tylko Witbier z Kormorana. Po drugie – Król Lata to zajebisty witbier. Nalewanie gazowanego napoju do yerby to jednak rzecz żmudna; strasznie się takie połączenie pieni. Dopiero po kilku minutach mogłem cieszyć się własnym nayerbanym piwem.

PINTA Roi de Lete + yerba mate

Zapach ze szkła okazał się intrygujący, acz przyjemny. Użyta yerba nie dała typowej „kipiały”, a raczej skondensowaną zieloną herbatę. Zielony aromat, zapach kojarzący się z rozgniecionym w palcach liściem lub mokrą niefermentowaną herbatą. Do tego jedynie nutka tytoniowa. Piwo przebija się w tym miksie delikatnie, dorzucając do całości nutę pomarańczową i lekko słodowo-ciasteczkową.

Świetnie to ze sobą gra, aczkolwiek połączenie witbiera z yerbą pokazuje pazury dopiero w smaku. Jak to wszystko się świetnie ze sobą komponuje!

PINTA Roi de Lete + yerba mate w szkle

Witbier był strzałem w dziesiątkę!

Baza piwa — ciasteczkowa, z wyraźną nutą kolendry i skórki pomarańczowej — jest teraz wspomagana przez tytoniowo-ziołowe nuty od yerby. Dodałbym jej nawet nieco więcej, choć odnoszę wrażenie, że ostrokrzew wystarczająco podbija ziołową gorycz w bazie piwa. Wyszedł z tego witbier z ziołowo-tytoniową nutą i wyższą goryczką. Nic się tutaj nie gryzie. Orzeźwienie poziom miliard, trudno oderwać usta od bombilli.

Witbier yerba mate - beerba (yerwitbier)

Im dłużej piwo ma styczność z suszem, tym mocniej czuć zielony smak yerba mate. Dla lubiących większe dawki klimatów tytoniowo-ziołowych polecałbym dwa lub trzy razy więcej yerby w naczyniu. Można ją potem zalać czymś innym niż piwo.

Werdykt jest oczywisty. Hit na przyszłe lato. Będę pił beerbę litrami!

Przyjemnie ciśnie w skronie… :)


PS > Powinienem Was oczywiście ostrzec, że połączenie alkoholu i kofeiny może być nieprzyjemne w skutkach. Uważajcie na siebie i jeśli macie problemy z sercem czy nadciśnienie, nie powinniście przygotowywać takiego naparu.

 

3 Komentarzy

  1. Świat staje na głowie. Beergik i pije piwo przez słomke:-)
    Jak zawsze świetny artykuł, trzeba będzie wypróbować taki przepis. Pozdrawiam.

  2. Wow, takiego połączenia jeszcze nie widziałem, jak zwykle masz świetne pomysły:D Możesz być pewny, że przetestuję tą recepturę :D Yerbe lubię od czasu do czasu, a z takim dodatkiem na pewno będzie jeszcze lepsza.

  3. Dzięki za przepis :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *