Byłem już po kilku intensywnych smakowo piwach, kiedy na wiosennej edycji Beergoszczy zaprosił mnie do stoiska Czarnej Owcy Artur, znany szerzej jako „Pendragon”. Koleś uznał, że to najlepszy moment, abym spróbował piwa, którego już raczej nie spróbuję nigdzie indziej. Lubię wynalazki, takie jak merseburger czy cottbuser. Do Semlina wybieram się zresztą od 2 lat, bo często jeżdżę w okolice Starej Kiszewy. Na razie, słabo to wychodzi, więc Semlin przyjechał do mnie i postanowił przekonać, że się nie boją.

Albae Cerevisiae to tzw. „białe piwo”, uznawane za historyczny napój Pomorza i Kujaw. Prócz chmielu, lądowały w nim najróżniejsze zioła. W interpretacji z Semlina znalazły się kwiat bzu, ziele krwawnika, kwiat lipy, ziele macierzanki, liść poziomki, kwiat rumianku i chmiel Styrian Goldings.

Autor piwa — Marek Lutowski, któremu z tego miejsca dziękuję za przekazanie trzech butelek w Bydgoszczy — podzielił się ze mną kilkoma ciekawostkami. Właściwie przeklejając Wam je tutaj, miałbym wpis „za darmo”. A czeka nas jeszcze degustacja! Oddaję głos Markowi.

W paczce załączyłem Ci piwa w stylu „Albae Cerevisiae” w trzech wersjach:

  • domowej — w oparciu o którą udało mi się wygrać 1 Owidzki Konkurs Piw Domowych (i która w dogrywce spadła z ostatniego miejsca podium w 3. Flisackim KPD, z sugestią rozjaśnienia piwa i redukcji pełni).
  • innej — wcześniejszej — uwarzonej w oparciu o bardzo podobną recepturę. Ta wersja wygrała w 2. Flisackim Konkursie Piw Domowych w stylu Albae Cerevisiae. Albae Cerevisiae to również stała kategoria Flisackiego KPD.
  • rzemieślniczej — uwarzonej w oparciu o moją recepturę w Browarze Czarna Owca.

Czarna Owca raz do roku organizować będzie konkurs na współczesną interpretację tego stylu, a główną nagrodą jest możliwość uwarzenia piwa „na dużych garnkach”. „Moje” zwycięskie piwo z tego konkursu jest historycznie pierwszym piwem w tym stylu uwarzonym przez browar rzemieślniczy. Wcześniej tylko toruński „Jan Olbracht Browar Staromiejski” podjął się uwarzenia „alby” na „restauracyjne” potrzeby; nie była ona szerzej dostępna na rynku.

Co do historii samego stylu: W Prusach Królewskich w okresie nowożytnym zdecydowanie dominowała produkcja piw jęczmiennych. Piwa pszeniczne były – według źródeł – popularne w dawnym województwie chełmińskim, np. w szesnastowiecznym Toruniu, a ich produkcja stanowiła ok. 10% całego rynku.

Informacje o produkcji takich piw pochodzą także z innych miejscowości województwa, m.in. z Golubia i Grudziądza (w tym ostatnim udział pszeniczniaków w ogólnej produkcji sięgał nawet 25%). „Albae Cerevisiae”, według zachowanego w Archiwum Państwowym w Toruniu przepisu z 1600 roku (spisanego przez Conrada Mollera, piwowara i – od 1580 roku – rajcę, zm. w 1606 r.) zawierało 100% zasypu słodu pszenicznego. Było też „bardziej słodkie niż gorzkie”. Wiadomo jednak także o produkowanych na ziemi chełmińskiej piwach białych, będących mieszankami słodów pszenicznego i jęczmiennego w różnych proporcjach.

Mam już na swoim koncie kilka domowych warek w tym stylu. W moich domowych „albach” jako słodu karmelowego używałem Crystala 300, by skontrować ziołową gorycz i troszkę przyciemnić piwo. Aby zbliżyć je trochę charakterem do historycznego piwa – w końcu kilka wieków temu techniki słodowania nie były tak doskonałe jak dzisiaj i generalnie nawet „jasne” piwa były wówczas trochę ciemniejsze niż byśmy się tego spodziewali.

Z piwowarem Czarnej Owcy — Tomkiem Starczewskim zdecydowaliśmy się na kilka niewielkich korekt w recepturze — użyliśmy jaśniejszego słodu karmelowego w miejsce Crystala — tak by piwo wyglądem bardziej przypominało „typowe” piwo pszeniczne. Poza tym obniżyliśmy ekstrakt do 13 Blg, by uczynić piwo mniej sycącym, a bardziej sesyjnym i orzeźwiającym, i bardziej przystępnym jako piwo na lato.

Jednocześnie poprzez odpowiednie sterowanie temperaturą zacierania postaraliśmy się by rzemieślnicza „Alba” miała podobny stopień odfermentowania do oryginalnego piwa domowego. Jeśli chodzi o dodatki ziołowe i IBU to receptura domowa została przeskalowana niemal liniowo.

Poza tym postaraliśmy się, by oba piwa miały dosyć zbliżony charakter.

Myślę, że zarówno w domowym, jak i w „komercyjnym” warzeniu piwa, ten styl stawia sporo wyzwań. Trudne jest zachowanie zgodności ze stylem, przy równoczesnym zachowaniu balansu między ziołowością i słodowością. W taki sposób, żeby ziołowość była uwypuklona, ale nie dominowała. Piwo w tym stylu łatwo „przeziołowić”.

Się chłopak rozpisał. Oddajemy głos do studia!

Albae Cerevisiae, Browar Czarna Owca

Albae Cerevisiae - Czarna Owca

„Alba” intryguje zapachem. W pierwszym akordzie grają najmocniej nuty polne, to oczywiste. Najintensywniejszy jest aromat kwiatowy, kojarzący się z balkonową Maciejką. W nosie kręci zapaszek, który później zaskoczy także w smaku — podobny do słodu wędzonego torfem, jednak nieco przystępniejszy i sugerujący, że wziął się z jakiegoś zielska.

Ciekawostka: część ziół do domowej warki autor piwa zbierał samodzielnie w pewnych zaufanych miejscach :)

Nie jest to bandaż, lignina, asfalt i płonący komp w szafie, kopiący RahimCoiny. Bardziej zmięte ziele. Osobliwy, trudny do określenia. No słód na torfie, ale bardziej… ziołowy, naturalny. Mokry tytoń?

Nie opuszczało mnie również przekonanie, że chmiel wniósł delikatną nutę owocową. Skojarzenia wędrowały od moreli po białe grono. Po zamieszaniu zioła zostają przytłumione i do nosa wdziera się zapach znany z belgijskich tripli, więc tutaj nie mogłem się pomylić.

Piwo jest baaaaardzo nisko wysycone. Słodkawe, ze smakiem szybko uciekającym z podniebienia. Nie powala intensywnością, nie jest ciężkie, choć trudno byłoby je wypić w większej ilości.

Strona słodowa zgarnia wszystko, goryczka jest ledwie zaznaczona, na poziomie koncernowego lagera. Słód wnosi smak biszkoptowy, znany z piw pszenicznych. W zasypie, prócz niego, znalazły się także słód lagerowy, orkiszowy i carahell.

Zastanawiałem się, co mogło nie pasować wszystkim tym, którym to piwo nie podeszło. Wnioskuję, że ten pseudotorfowy, tytoniowy posmak, który wraz z delikatną kwaśnością piwa daje dość nieprzystępne połączenie. Nie jest to piwo niesmaczne, uznałbym je za… intrygujące. Bo niby nie peated, ale na panelu dałbym się wrobić, że słodem tutaj zagrano.

Albae daje wrażenie piwa ziołowego, zielonego, jakby młodego. Niby lekkie, stawiające na orzeźwienie, a jednak trochę ciężkie w odbiorze, dla wielu trudne do przełknięcia.


Trudno mi ten wynalazek podsumować, niemniej cieszę się, że Czarna Owca decyduje się na odtwarzanie zapomnianych stylów. Zawsze chętnie przyjmę lekcję historii w płynie. Tym chętniej, jeśli jest to lekcja piwna :)

PS > Wiem! Yerba mate! W tym piwie jest coś z tytoniowego posmaku yerby.

PSS > Chcecie, abym opisał choćby na Facebooku piwa domowe od Marka? Pacnijcie w like’a, aby dać mi o tym znać.