Zabieranie piwa na rower weszło mi w krew. Nie chodzi o poniewieranie się na szlaku, czy dorzucaniu wątrobie roboty. Po wypoceniu toksyn i spaleniu kilkuset kalorii przyjemnie jest zwilżyć usta smacznym kraftem i chwilę odsapnąć, delektując się otoczeniem. Piwo smakuje lepiej po porządnym wysiłku. Powie Wam to każdy, kto rusza się więcej, niż po telefon do ładowarki w drugim pokoju.
Tagirzemieślniczy pils
© 2013-2017 Piwolucja.pl
Theme by Anders Noren — Up ↑
Ostatnio komentowane