Nigdy nie zapomnę sytuacji, kiedy wydawało mi się, że mam zawał. Prowadziłem pożyczonego Peugeota 206 CC. Byłem sam. Głęboki lockdown, wracałem z apteki. W okolicach mostka zaczęło mnie boleć tak, że myślałem, że stanę na awaryjnych na środku skrzyżowania, wytoczę się z auta, zwymiotuję, po czym zemdleję. To był moment przełomowy, bo o ile bóle żołądka — większe lub mniejsze — mi się zdarzały, o tyle wtedy doprowadziłem do realnego zagrożenia w ruchu. Wróciłem do domu, zapisałem się na odkładaną miesiącami gastroskopię. Z perspektywy czasu — po kilku latach — jedyne słowa, które przychodzą mi do głowy, aby opisać swoją głupotę, to te niecenzuralne.
Kategoria: Styl życia
Moje sprawdzone sposoby poprawy samopoczucia i jakości snu. Szczególnie w ciemnych miesiącach.
Nienawidzę „przedzimia”. Jak tylko startuje listopad, odliczam czas do Świąt albo pierwszych poważnych opadów śniegu. Listopad kojarzy mi się bardzo źle. W dodatku ciemno, smutno, a w Trójmieście pizga po ryju bardziej niż zazwyczaj. Po kilku latach dołowania się w ostatnich miesiącach roku uznałem, że muszę wziąć się w garść. Odpalić jakieś protokoły przetrwania, pokombinować z samopoczuciem i wyprostować złe myśli. Ogłaszam sukces. Tegoroczny listopad był nawet przyjemny, a grudzień to już w ogóle rewelka. Postanowiłem podzielić się z wami moimi radami, przemyśleniami, sposobami i malutką dawką coachingu.
Dlaczego tak źle jeździ Ci się na rowerze i co możesz z tym zrobić?
Od lat przemierzam miasto na rowerze. Zresztą nie ograniczam się wyłącznie do Trójmiasta. Kilkudniowe rowerowe tripy uważam za jedną z przyjemniejszych form spędzania czasu, podobnie jak szybką rundę po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Godziny spędzone na ścieżkach rowerowych i ulicach zaowocowały wnioskami z obserwacji uczestników ruchu. Kierowcy skrzywią się na dźwięk piszczącego paska klinowego czy zajechaną skrzynię biegów w aucie na pasie obok. Podobnie niektórzy rowerzyści dostrzegają masę mankamentów i niezrozumiałych zachowań u innych cyklistów. Być może jesteś jednym z nich i mocujesz się z rowerem jak romskie dziecko z pojemnikiem PCK. I być może na pewne problemy nie zwróciłeś nawet uwagi.
Restauracja Česká Warszawa – klimat Czech w centrum Warszawy
Pierwszą wizytę u południowo-zachodnich sąsiadów zaliczyłem dopiero w 2011 roku, przy okazji dwudniowego pobytu Pradze. W hospodzie z prawdziwego zdarzenia byłem tylko raz. Z wycieczki pamiętam Pilsnera i řezané, pite bodaj w Pivnice u Švejků. Pamiętam też Hradczany, Karluv Most i to, że miasto przypominało mi chwilami krzyżówkę mojego Gdańska z Krakowem. Gdy się dziś nad tym zastanawiam, to sam właściwie nie wiem, o co mi z tym porównaniem chodziło.
Czy da się jeździć na rowerze zimą i nie wybić sobie zębów?
Rowerem w zimowej aurze jeżdżę nieprzerwanie od przynajmniej 6 lat. Do pracy, do sklepu, od czasu do czasu w las. Jeszcze nie zaliczyłem gleby, choć od znajomych słyszałem, że już pierwszy zimowy wyjazd kończył się u nich wywrotką. Wciąż patrzą na mnie jak na wariata, choć zima coraz częściej przekonuje do siebie rowerzystów. Zimowych cyklistów jest na pewno więcej niż kilka lat temu. Mróz to żadna wymówka, aby odstawiać rower do piwnicy. Wystarczy odpowiednie przygotowanie i styl jazdy, a bez przeszkód można poruszać się w ten sposób nawet w kilkustopniowej piździcy. W tym krótkim wpisie znajdziecie kilka rad dotyczących jazdy na rowerze zimą. Na przykład po piwo do miasta obok. Po. Nie „na”.
Czego uczy trening na siłowni?
(Albo jakikolwiek trening)
Trenuję siłowo od dość dawna. Z racji siedzącej pracy, staram się zażywać sporo ruchu. Jeżdżę dużo na rowerze. Wróciłem do gry w piłkę nożną, ostatnio grywam też w siatkówkę plażową. Po przerwie zacząłem biegać dwa razy w tygodniu. Ruch był dla mnie zawsze sposobem na odstresowanie i oczyszczenie umysłu. Wielomiesięczne treningi nie tylko dały mi trochę mięśni, ale nauczyły wielu ważnych rzeczy. Chcę pokazać Ci, że chociażby taki trening na siłowni to nie tylko dobry wycisk i szerokie plecy, ale także wiele wyniesionych lekcji i zmiana postrzegania niektórych spraw.
10 powodów, dlaczego NIE warto ćwiczyć na siłowni
W powszechnej świadomości zakorzeniły się dwa stereotypy mężczyzny chodzącego na siłownię. Jednym z nich jest przygarbiony pracownik IT niższego szczebla, który raz na tydzień wjeżdża po ruchomych schodach do pakerni w centrum handlowym. Jego trening kończy się na dwóch maszynach, trzech stanach przedzawałowych i czterech wypitych Colach po wysiłku, w KFC na parterze. Drugi stereotyp to bezmózgi kark, który kiedyś pomylił imprezownię z biblioteką osiedlową i tak się wystraszył, że przeprowadził się dwie dzielnice dalej. Nic więc dziwnego, że wiele osób uważa wysiłek fizyczny za bezsens. Ma ku temu kilka powodów.
Ostatnio komentowane