Ten, kto kiedykolwiek namawiał przyjaciół do przerzucenia się na sensowne trunki, zapewne spotkał się z masą wymówek. Od tych związanych z nieekonomicznością kupowania witów-sritów, po te związane ze zwykłą niewiedzą bądź ignorancją. Na szczęście wszystkie wymówki są słabe i generalnie gniotą je najprostsze kontrargumenty. Oto lista 5 najpopularniejszych prób wymigania się i najskuteczniejszych reakcji na nie. Dopiszcie swoje w komentarzach!
Dobre piwo jest zbyt drogie
Niektórzy twierdzą, że kupno piwa w sklepie specjalistycznym to zaciąganie kredytu na 5 pokoleń. Fot. Sprott Money (CC)
Wymówka jest zrozumiała, jeśli ktoś ma na utrzymaniu rodzinę i robi na kasie w Lidlu. W takim wypadku rzeczywiście nikt nie będzie zmuszał znajomego bez forsy, aby na piątkowy wieczór kupił 5 piw za 40 złotych. Lepiej te pieniądze przeznaczyć na dziecko albo zrobić obiad na 3 dni. Rozumiem to doskonale.
Spotykam się jednak z niechęcią do droższych piw ze strony osób, które trzepią niezły pieniądz, wciąż mieszkając na garnku u matki. Przy takim stylu życia, wydanie 6 złotych na piwo to żaden wydatek. Tym bardziej że tyle kosztuje Tyskacz czy inna Warka w knajpie, z kija. Więc, zamiast iść do knajpy i ochlewać się szitem, lepiej zaprosić znajomych do siebie (jak mama pozwoli, ha ha) i zrobić sobie wspólną degustację. Wyjdzie na to samo, a walory poznawcze wyniesione z takiego spotkania są nie do przecenienia.
Dobre piwo często jest drogie, ale zacząć można od czegoś o wiele tańszego, a znacznie różniącego się od eurolagerów. Wystarczy spojrzeć na w kierunku tańszych, ale równie smacznych tytułów. Niech ta krótka lista będzie drogowskazem.
Mój przyjaciel ma dobry sposób, który jest kontrą na gadanie, że dobre piwo jest za drogie. Wystarczy raz na jakiś czas zamienić dwa czy trzy koncernolagery na jedno dobre piwo. Nie trzeba pić go zawsze; można kupić dobre IPA raz na dwa tygodnie. Wieczór z porterem, raz na tydzień? Czy to ogromny wydatek?
Picie dobrego piwa to burżuazja
To, że Twoi koledzy wolą dmuchane lale od prawdziwej kobiety, nie oznacza, że ty też masz je woleć. Fot. screenpunk (CC)
Jestem bliski poddania się przy takim tekście. To argument od osób zakompleksionych, przeczulonych na punkcie „co pomyślą o mnie inni?”. Twoi przyjaciele walą Sarmackie z gwinta? A co, musisz do nich równać? „Jak kolega skoczy z balkonu, to skoczysz za nim?” – mawiała moja Mama. Sokół z WWO pytał: „Ej, czy równasz w dół?„.
Popłynąłem.
Zacznij pić dobre piwo i przestań pieprzyć, że inni wezmą Cię za dziwaka. Boli Cię to? To oni powinni się wstydzić, że wlewają w siebie szczochy, byleby było tanio i dobra najebka. Zmień przyjaciół. Albo przekonaj ich, aby spróbowali tego, co przyniosłeś.
Prawdziwi przyjaciele nie wyśmiewają się nawzajem. Raczej wspierają i rozumieją. Chyba nie muszę tego nikomu tłumaczyć.
Wolę kupić więcej w tej samej cenie
Generalnie było o tym wyżej. Jeśli już musisz mieć ten 12-pak Carlsberga z promocji, to rozważ, czy nie lepiej kupić 6-pak i jakiegoś dobrego porterka. Nawet wmów sobie, że na dojebkę. Dwie pieczenie na jednym ogniu: kupiłeś dużo, ale masz też coś ekstra. Opcja dla bogaczy: kup 12-pak i coś fajnego. Na dojebkę, twardzielu.
Jeśli nie podołasz, to zostanie na wieczór kolejnego dnia.
Boję się, że mi nie zasmakuje / Nie znam się na piwie
Wybór dobrego piwa może okazać się trudny. Mam taki problem z winem czy whisky, na których się nie znam. Pytaj znajomych, którzy mają wiedzę. Nie bój się dzwonić. Możesz do mnie napisać — chętnie doradzę.
Jednak co najważniejsze, zapoznaj się z tymi wpisami z mojego bloga:
- Cztery piwa, po których inaczej spojrzysz na ten napój
- Jakie piwo mam wybrać?
- 6 piw, do których zawsze wracam
- Piwa przeze mnie polecane
To normalne, że jedne piwa smakują nam bardziej, inne mniej. Do niedawna nie przepadałem za belgami, a nie tak dawno temu — wstyd się przyznać — porterami. Po prostu unikałem piw z tych gatunków i świadomie wybierałem te, które mogłyby mi zasmakować. Trochę w ciemno, ale od czego jest RateBeer, Untappd czy piwne blogi.
Chociaż raz przydają się te z samymi recenzjami (ajć!). Eksperymentuj. Nie znam nikogo, kto usatysfakcjonowany byłby każdym stylem piwnym.
Nie czuję różnicy
Widocznie nigdy nie piłeś piwa, które mocno odbiega od koncerniaka. Sorry, ale szczytem porównawczych testów nie jest Żywe z Ambera czy inne Wyborne. Miałem taki przypadek.
Kolega twierdził, że nie ma różnicy między Harnasiem a Primatorem ESB czy Ciechanem Lagerowym. Faktycznie, ignorantowi być może ciężko będzie znaleźć niuanse. Porter jednak przekonał go, że poszczególne style mogą się od siebie różnić. Chociaż to dziwne, że dopiero porter…
Nie ma różnicy. Barwa też sama, co nie? Fot. Cambridge Brewing Co. (CC)
Kup po jednej butelce: IPA, porteru, koźlaka i piwa wędzonego. Różnice pomiędzy poszczególnymi butelkami będą zauważalne już na poziomie koloru i piany. Jeśli to Cię nie przekona, to nalej do jednej szklanki Okocimia, a do drugiej Black IPA. Nadal nic?
Chłopie, idź do laryngologa.
To teraz czekam na najlepsze wymówki i kontrargumenty, jakie słyszeliście. Komentarze są do Waszej dyspozycji.
26 lut 2014 at 15:11
Ja się kiedyś śmiałem ze współlokatora (notabene przeważnie pijącego lagerowe siki), który podpatrzył że ja zawsze piję coś innego, tez postanowił się pobawić ze stylami i kupił sobie bodajże „Klasztorne” z Jabłonowa. Ja sam miałem wtedy dość potężny katar, więc cięzko było mi ocenić cokolwiek w tym piwie jak dał mi do spróbowania, ale jak potężnie on się z nim męczył, „że gorzkie, że perła lepsza”, aby w końcu dać je do skosztowania kiblowi – to było bezcenne :) Oczywiście po tym doświadczeniu perełki wróciły na piedestał :D
Co do wymówek to najczęstsze jest 'nie mam kasy’, czego troche nie rozumiem (chyba że ktoś naprawdę bieduje jak wspomniałeś). Można sobie odpuścić co jakiś czas np. wyjście do kina, paczkę fajek czy jakieś gówniane jedzenie, i już będzie za co kupić coś fajnego.
26 lut 2014 at 16:06
Argument „nie mam kasy” szczególnie rozczula mnie, kiedy jest wygłaszany przez nałogowego palacza kupującego 1-2 paczki fajek dziennie.
4 kwi 2016 at 19:22
W wypadku nałogowego palacza się nie dziwię, to jest nałóg.
26 lut 2014 at 16:17
Kolega twierdzi, że po piwach z Pinty go zawsze boli głowa (nawet po 1), więc można i tak :)
26 lut 2014 at 16:28
Myślę, że niechęć ludzi do dobrego piwa( poza tym co zostaje wymienione) wynika z tego, że dla nich „piwo ma pachnieć i smakować jak piwo, a nie”. Mój przypadek- 90% znajomych nie mogło uwierzyć, że piwo może być wędzone „wędzone? no jak piwo wędzone”, albo tak jak koniec świata, bez chmielu „no jak to piwo bez chmielu?” Każde inne „wity-srity/ipy pipy” nie będą dla nich czymś, co się kojarzy z piwem- po prostu dla większości ludzi piwo to typowy eurolager( bo próżno szukać różnicy pomiędzy butelkami koncerniaków, w ślepym teście może uda się rozróżnić co było w zielonej butelce, a co w klasycznej brązowej). Ta niechęć do odrzucania schematów( bardzo często połączona z resztą wymienionych cech) odciąga ludzi od dobrego piwa. Czy to źle? Niby tak, ale z drugiej strony zostawia to nam więcej piwa dla nas, tych uświadomionych.
26 lut 2014 at 16:51
Tak jak z czarną herbatą- ile z was piło zieloną?
Ludzie myśląć TEA maja na mysli czarną w torebce. Jak dasz mu wędzoną – nie smakuje jak herbata.
Nie wiem dlaczego tak jest.
Kiedy ja pierwszy raz spróbowałem pszenicznego – pomyślałem SMAKUJE ZUPELNIE INACZEJ, czegośtakiego nie piłem
Wiec może to zalezy od mentalnosci. Dajmy spokoj i pijmy dobre piwo w samotnosci :)))
26 lut 2014 at 20:15
nie można „mieszkać na garnku u matki” xD i zbeczałem odwołanie do Sokoła.
Ja BARDZO rzadko pije 'Twoje’ browary, bo nie mam w zwyczaju robić tourne po sklepach z wyszukaną ofertą… jak mam ochotę na piwo idę do monopola pod nosem i biorę Żywce albo Tyskie. ;d
27 lut 2014 at 01:42
Sądzę, jak ktoś tu już wspomniał, że dużo tkwi w mentalności. Żeby zasmakować w „naszym” piwie, trzeba najpierw w nie uwierzyć – w tej kolejności! Ile znasz osób, które po pierwszym łyku jakiegoś Pacifica zakrzyknęły „boże święty, niesamowite, nie chcę już słyszeć o tym, co piłem do tej pory!” i rzuciły się do odkrywania nowych smaków? Jeśli powiesz, że chociaż 10% „testowanych”, to mnie szczerze zadziwisz. Dobrego smaku trzeba się uczyć. Przejście na dobrą stronę piwa to – w mojej obserwacji – droga ewolucji, nie rewolucji. Najpierw trzeba wewnętrznie dopuścić do siebie możliwość, że gdzieś tam jest lepszy, piękniejszy świat; że wszystkie piwa, które można zobaczyć w telewizji, to jeden pies i to dość śmierdzący. Po prostu uwierzyć w te Pinty, AleBrowary, te Chimay czy nawet nieskomplikowane angielskie bittery i niemieckie weizeny, dostrzec tę różnorodność, dać się nią oszołomić, zafascynować, wczuć się trochę – bez tego sceptycyzm, bariery czysto umysłowe mogą na tyle zawładnąć zmysłami smaku i zapachu, że wszystko poza eurolagerem będzie nie do przyjęcia. A to już wymaga pewnej otwartości umysłu, o którą niełatwo, oj, niełatwo.
Polskie społeczeństwo jest społeczeństwem złego smaku, a piwo to jeno wierzchołek góry lodowej. Żyjemy przecież w kraju, gdzie disco-polo podnosi się do rangi sztuki, a imprezy „muzyczne” tego gatunku przyciągają rzesze ludzi mimo nawet znacznie droższych biletów niż oferują filharmonie, które z kolei rzadko kiedy się zapełniają. Gdzie by obejrzeć film Bergmana czy Tarkowskiego trzeba ustawić sobie na stronę startową program niszowego TVP Kultura i polować, bo największą oglądalnością na sztandarowych kanałach cieszą się programy, które obrażają inteligencję każdego człowieka, który mentalnie wyszedł z jaskini. Gdzie nie zadaje się pytania „co piłeś?”, tylko – „ile wypiłeś?”; gdzie jakość nie ma szans w walce z ilością. Czyż takiemu społeczeństwu nie bardziej do twarzy z puszką Żubra niż snifterem pełnym, nie wiem, stoutu imperialnego leżakowanego w beczce po bourbonie czy innym sherry?
27 lut 2014 at 09:17
Moim zdaniem KASA,KASA,KASA i to po pierwsze.
Ja sam pomimo ze wolę dobre piwa -często jestem klientem biedronki czy lidla po tanie wypusty. Oczywiście raczej to nie będą tyskacze czy inne koncerniaki a jak już to Ciemne książęce czy Argus Majestic-ale to tylko z powodu kasy.
Wielu moich kolegów mając rodziny z chęcią pijałoby tylko wity-srity -ale cenowo to jest dużo. Pijąc 1 dobre piwo codziennie -masz 300zł które zniknęło z portfela. Są tacy co takie 300 puszczają nie wiedząc kiedy-ale wielu niestety nie. Oczywiście można pić 1 piwo /2dni albo inaczej kombinowac-ale własnie -kombinować. No i jak już przyzwyczaisz się do dobrego -to potem powrót do koncernówki boli -szczególnie jak w weekend spotykasz się w wąskim gronie na piwku.
Drugi powód-to SMAK. Wiele lat picia koncernówki nauczyło ludzi jak mam smakować piwo-i to co pijemy jeden z moich znajomych porównał do piwa z gorzkim sokiem. Bo taka dobra IPA pełna zapachu i smaku -może byc zwykłym koncerniakiem z dodatkiem smakowo-zapachowym. Mam kilku znajomych z którymi robimy sobie nasiadówki degustacyjne- kupujemy 8 różnych piwek i pijemy na spółę -po pól. Ale poza tym oni do picia wieczorkiem wolą…Sarmackie -bo za 1/3 ceny mają x2 w objętości.
Starsze pokolenie nie da się już wyedukować. Teściu mój woli Dębowe mocne-bo przynajmniej czuć alkohol. Z wypustów innych Gran Champion mu smakował -bo czuć było alkohol.
Co do Portera Bałtyckiego-no sory ale wielu ludzi nie jest w stanie wypić 0,2l tego piwa. W sumie jak sobie tak rozmawiamy -to jestem w moim otoczeniu jedyną osobą która lubi portery,stouty black ipy. Kiedyś na imprezce piwnej kupiłem 6 różnych porterów bałtyckich. Ja piłem czyste -koledzy próbowali ale dali spokój. Żaden nie był w stanie wypić całego kufla. Ale jak zrobiłem im rezane z ..Lechem -to wypili ze smakiem.
O dziwo mam znajomych którzy bardzo zasmakowali w dobrym piwie -i takie tylko kupują. Nawet DROGIE piwa ( dzięki czemu znam smak kilku RISów czy Barley wine)
Myślę że młode w miarę bogate pokolenie -dojdzie do innych smaków i z chęcią będzie po nie sięgała -byle nauczyć ludzi powoli. Przygotować i przyzwyczaić. Podoba mi się że obecnie można znaleźć na necie listy piw które należy spróbować a są inne-lepsze.
Piktor -własnie moi koledzy którzy przeszli na inne piwa to byli ludzie którzy posmakowali Rowing Jacka i się już w tych piwach zakochali. Tak-poczestowałem jackiem laików-połowa odpadła w przedbiegach, kolejna cześć stwierdziła że dobre i tyle ale kilku zostało ( własnie jeden znajomy przywiózł mi kilka ichnich IPA -w plastikowych butelkach zza granicy)
javiki
28 lut 2014 at 01:17
pięknie napisane ;D osobiście piję niemalże same koncerniaki. bo tanio, bo harnasia wszędzie kupię. jednak na wieczór przy piwku, gdzie nie idę się alkoholizować, a posiedzieć ze znajomymi i porozmawiać wolę czasem zamiast standardowego zestawu 3x harnaś kupić 2x coś nowego i ew harnaś (bo znany, sprawdzony). cena dużo robi. pracując za najniższą krajową, gdzie odłożyć nic się nie da, 6 zł za butelkę trochę boli. ale – rodziny na utrzymaniu nie mam, domu na utrzymaniu nie mam… czemu więc od czasu do czasu nie zrobić sobie prezentu dla samej siebie i nie 'szarpnąć się’ na coś z wyższej półki? gorzej gdy taki eksperyment smakowo nie podchodzi… dlatego też chętnie będę czytać wszelkie wpisy polecające dobre piwa, ale takie, na które stać przeciętnego Kowalskiego (taka insynuacja, by więcej takich tekstów było… ;))
28 lut 2014 at 12:30
Wielu ludzi twierdzi, że wynalazki są za drogie. Moje kilkuletnie obserwacje wskazują jednak, że nie jest to zgodne ze stanem faktycznym ( Jeżeli mowa o kupowaniu w pubach, sklep wychodzi inaczej). Jeżeli w Gdańsku czy Sopocie, w większości knajp koncerniaki kosztują od 10- 15 nawet złotych. To nikt mi nie powie, że wynalazki, które występują choćby w Degustatorni, Pułapce czy Lamusie są droższe bo przeważnie, nie przekraczają 10 zł . Czysta ekonomia:)
29 sty 2015 at 10:05
1. Wczoraj u kuzyna spróbowałem „Tyskie” po pierwszym łyku zapytałem z wykrzywioną gębą co to jest….Jak to można pić w większych ilościach :D
2. Jakiś czas temu wieczorem siedzę w domu, otwieram piwko, nie pamieta bodajże jakiś porter czy dunkel – w każdym razie czarne. Dzwoni telefon, sąsiad z bloku pyta czy wpadne bo coś tam, mówie, że piwo otworzyłem właśnie, na co on, to dawaj z piwem..ok..wchodzę siadam, a on.. „pijesz piwo z colą ?” :D :D :D Wytłumaczyłem mu o co chodzi. Później i tu mój błąd, kazałem mu kupić ciechana lagera – bo akurat taki był w sklepie…(po inne trzeba dalej jechać), spróbował, nie bronił się, ale oczywiście mu nie zasmakowało – w sumie rozumiem :D fakt faktem, że nie poszedł tą drogą, i pije harnasie po dziś dzień.
4 kwi 2016 at 22:14
Ja jeszcze słyszę, że ”po piwie rzemieślniczym tak mi coś ciężko na żołądku”. Od facetów, jak i kobiet ?
5 kwi 2016 at 15:30
Wymowka wielu znajomych: te piwa co ty pijesz (kraftowe) z regoly ipa, to jakies wynalazki a nie piwo. Gorzkie smierdza perfumami i lasem wcale nie czuc cytrosow i na dodatek sa drogie. Zubr to jest piwo i tanie a kasztelan niepasteryzowany to juz wogole wypas. Tradycyjne piwo.
6 kwi 2016 at 09:26
„Nie lubię”
Jak to nie lubię? Masz lubić to samo co ja! Zrezygnuj z kina (padła tu taka propozycja) i by pić takie piwo jak my lubimy!
6 kwi 2016 at 12:02
Jak ktoś nie lubi, to nie lubi. Tu nie ma co dyskutować :)