Było już o trzech piwach, po których zaczniecie gardzić koncernówkami. Nie przedstawiłem Wam jednak jeszcze wyżyny piwnych uniesień, smaków orgazmogennych, piwowarstwa nowofalowego. To właśnie nowe, świeże odmiany chmielu, dmuchnęły w kierunku piwnego świata powietrzem zwiastującym zmiany. Zwiastującym nowe smaki i aromaty. Warto chociaż raz w życiu spróbować jednego z poniższych piw, aby przekonać się, że ten napój absolutnie nie jest nudny. Warto wydać kilka złotych więcej. Chociażby raz w życiu.
AleBrowar Rowing Jack (IPA)
Zszokowało przy pierwszym kontakcie, nadal zaskakuje i chętnie po nie sięgam. Polecam także wszystkim znajomym, bo jest to piwo-przykład. Przykład, że piwo może przepięknie pachnieć i być całkiem dostępne. Mówimy raczej o większych miastach.
O stylu India Pale Ale pisałem już przy okazji Imperium Atakuje od Browaru PINTA. Warto skosztować Rowing Jacka, aby uświadczyć przepięknego aromatu od chmieli amerykańskich. Mamy więc nuty cytrusów i owoców tropikalnych – na pierwszym planie. Tak to piwo zapamiętałem. Pachnące owocowo, niezwykle intensywnie. W tle czuć żywicę.
To idealna propozycja dla osób, które chcą zaskoczyć znajomych. Przyjaciele pytali mnie, czy jest to piwo aromatyzowane lub smakowe. Raz nawet przytaknąłem, aby później ujrzeć ciekawy wyraz twarzy po przełknięciu. „Ale… ale pachniało inaczej niż smakuje!„. Kobietom raczej nie przypadnie do gustu, gdyż jest niesamowicie goryczkowe. Prawdziwych mężczyzn oczaruje i przeniesie na wyższy poziom świadomości.
Rowing Jacka używam jak wody święconej na niewiernych.
Artezan Pacific Pale Ale (APA)
Spróbowałem po raz pierwszy chyba dwa czy trzy miesiące temu, na bitwie piwowarów w gdańskiej Degustatorni. Jest zbliżone do Rowing Jacka, ale pojawia się w zestawieniu z jednego powodu. Czuć w nim niesamowitą świeżość i grające pierwsze skrzypce aromaty ananasa i mango. To jest piwo dla tych, którzy w podobnych wypustach wyczuwają albo owoce tropikalne, albo cytrusy. Tutaj można te owoce wymienić z nazwy. To fascynujące.
Ponownie – to nie są jakieś głęboko ukryte aromaty, siedzące w tle niczym zboczeniec w krzakach. One są. Na pierwszym planie. Wyraźne na tyle, że po otwarciu butelki wyskakują na zewnątrz i hulają po pokoju. Kolejna „woda święcona”. Oczywiście w przenośni, bo rozlewać go nie wolno!
Pracownia Piwa Dwa Smoki (Wit IPA)
Uwielbiam pszenicę. W przypadku Dwóch Smoków, dostałem jej połączenie z niezwykle aromatycznymi odmianami chmielu. Czegóż chcieć więcej?
To piwo wbrew pozorom nie jest wcale – jak piszą niektórzy – zdominowane „IPOwością”. Czuć wyraźnie gładkość, harmonię, ale ma pazur. Ponownie wywęszymy przede wszystkim owoce, trochę kwiatów i żywicy. Pachnie pięknie, smakuje cudownie. Mocno goryczkowe, jednocześnie prześlizguje się gładziutko przez przełyk. Może to nie do końca „wit”, ale warte spróbowania. Jeśli gdzieś dostaniecie.
PINTA Jak w Dym (Rauchbock)
Ciągle te „wity-srity”. Czas na coś odmiennego. Chociaż pisałem recenzję na temat „Jak w Dym”, to warto przytoczyć tutaj główne argumenty. Jeżeli lubicie zapach dymu z ogniska czy wędzarni, to łapcie to piwo, jeśli ujrzycie je na półce. Pachnie przepięknie wędzonką, w tle czuć karmel. W smaku jest dość słodko, karmelowo-wędzonkowo. To piwo, które po raz kolejny uzmysławia niedowiarkom, jak ciekawy może być ten świat. Warto dać na próbę znajomym.
Będą zszokowani. Moi byli.
Następnym razem, gdy będziesz w sklepie, wyjdź poza swoją strefę komfortu. Odkryj coś nowego, nowy styl, smak, aromat. O tym jest ten blog. Do tego chcę Ciebie przekonywać. Aby próbować czegoś nowego, co wywróci dotychczasowe postrzeganie piwa do góry nogami.
Czy tam do góry denkiem.
23 lis 2013 at 03:47
Za mała różnorodność jak dla mnie. Domyślam się, że nie chciałeś wziąć więcej niż jednego piwa z danego browaru, ale zdecydowanie wymieniłbym Dwa Smoki na Viva la Witę, a Artezana na którykolwiek stout z AleBrowaru. Pierwsze – bo lepsze i łatwiej dostępne, drugie – bo łatwiej dostępne, by zwiększyć różnorodność i bo co to za orgazm bez stoutu.
23 lis 2013 at 10:49
Ogólnie tak -w szczególności -nie:)
Jacek ma zbyt wielka goryczkę- znacznie lepiej spełnia się tu KIng of Hop.
Kilku osobom które poczęstowałem Jackiem zrobiłem krzywdę-zniechęciły się. Gdy zrobiłem to Królem-zdecydowane nawrócenie (kolega po weekendzie pojechał do sklepu i wykupił zapas Kinga- 20 butelek- a przedtem pił tylko Lecha).
Artezana nie piłem -ale może on jest podobny do Kinga.
Zamiast 2 smoki wolę wity od Kormorana -zdecydowanie lepsiejszy jak dla mnie.
Dorzuciłbym jeszcze Portera -dla Kobiet Amber albo Okocim, dla faceta Żywiec-tez często niedoceniony smak. Szczególnie podając do Kawowego ciasta.
javiki
23 lis 2013 at 20:21
Gdzie w Gdańsku, pomijając Degustatornię, można kupić Pacific Pale Ale?
23 lis 2013 at 23:42
Ciężko, ale miewali w Smaku (Czerwony Dwór).
23 lis 2013 at 23:57
Dzięki za informację, nie słyszałem o tym sklepie. Postaram się tam wybrać jak czas pozwoli :)
24 lis 2013 at 00:24
https://www.facebook.com/sklepsmak – tu jest mapka :)
22 sty 2014 at 01:19
Hm… z ciekawości spojrzałem na datę w wpisu bo byłem ciekaw, na ile wpis jest aktualny. Też mam wrażenie, że wiele piw pominąłeś a wybór dość ograniczony. Choć, nie powiem, z wieloma pozycjami w tym zestawieniu się zgadzam (dwa smoki, jack, pacific – super piwa, zgoda) Choć cieżko tak naprawdę wybrać reprezentatywne piwa nawet dla polskiej sceny piwnej. Swego czasu zrobiłem taki ranking IPA (http://www.blogprasa.pl/2013/08/india-pale-ale-czyli-co-ty-wiesz-o-piwie/) i też wyszło nie do końca zadowalająco
27 lis 2014 at 22:08
Czy ktoś się może orientuje, gdzie w Warszawie można kupić Pacifik w butelce?? Szukam i szukam… i nic.
Marek
27 lis 2014 at 22:11
Pacific oczywiście :)