Człowiek siedzi na Fejsbuku, nie ma weny, aby napisać dla Was o czymś niezwykle ciekawym (a listę mam długą) i nagle – pach! – jest. Na fanpage jednego z piwnych blogów, autor zadał pytanie: „Czy piwny bloger aby pisać o piwie powinien być piwowarem?„. Pojawiły się różne opinie, w większości dość racjonalne. Podobne pytania kwituję zawsze podobnie…
Czy krytycy filmowi muszą nakręcić kilkadziesiąt filmów, aby móc oceniać inne?
Moja luba wścieka się, gdy komentuję jej jazdę, podczas gdy ona prowadzi auto. Nierzadko zdarzało się, że wóz można było zaparkować inaczej, bo kwestie odległości są dla nas wszystkich identyczne. Nieco matematyki i logiki wystarczy, aby podpowiedzieć coś z poziomu pasażera. Niestety, za każdym razem luba się obrusza, bo „jak będziesz mieć prawo jazdy to możesz mnie pouczać!„. Tylko po co mi prawo jazdy, skoro jak już pisałem kwestia odległości jest rzeczą bezwzględną?
Idąc tym tropem nie mogę posiadać wiedzy i dzielić się nią z innymi w większości wyborów. Nie chodzisz na siłownię, więc nie mądrz się w kwestii doboru suplementów (chociaż wiesz, jak działają). Nie jesteś mleczarzem, więc przestań gadać o dobrym mleku. Nie podoba Ci się nowa piosenka Biebera? Przestań komentować, nic w życiu nie nagrałeś, a w dodatku śpiewasz jak menel z pod monopolowego, po bełcie. Wódka nie może Ci smakować lub nie, bo bimbru nie pędzisz. Będziesz gorzelnikiem, dziel się swoimi odczuciami i zdobytą podczas rozmów wiedzą. I tak dalej…
Wiedza dostępna bez warzenia
Jest tyle miejsc, gdzie można zgłębiać wiedzę związaną z piwem. Piwne blogi, portale, fora, vlogi, rozmowy z doświadczonymi ludźmi, być może piwowarami. To, że nie warzysz nie oznacza, że się nie znasz. Oznacza to tyle, że znasz się, ale być może nie bardzo na samym procesie warzenia. Być może wiesz, jak ten proces przebiega, na co zwracać uwagę i jest duża szansa, że mając sprzęt uwarzysz doskonałe piwo. Tylko tego nie robisz z jakiegoś względu. Być może nie stać Cię na potrzebny sprzęt, być może jeszcze nie czujesz się na siłach, albo nie masz tyle miejsca w domu.
Nie muszę warzyć piwa, aby wiedzieć, jakie niepożądane zapachy mogę w nim odnaleźć. Poznaję style, ciekawostki związane z tym napojem, obalam w gronie znajomych piwne mity. Czy aby ocenić smak i aromat, znając założenia danego stylu, muszę najsampierw piwo w tym stylu uwarzyć w domu? Nie wydaje mi się…
Co daje warzenie piwa?
Warzenie piwa to oczywiście najlepszy sposób na poznanie wielu ciekawych aspektów. Jeśli nie warzysz piwa, nie powinieneś innych w tej kwestii pouczać ani edukować. To zrozumiałe. Nauczyciel biologi musiał skończyć uczelnię na tym kierunku. Do pracy w szkole nie przyjmą pseudobiologa-znachora po AWFiE, choćby bardzo chciał i znał się na sprawie. On po prostu nie ma doświadczenia i wiedzy nabytej w trakcie nauki na kierunku.
Warzenie piwa pozwala zgłębić tajniki tej sztuki. Dzięki temu wiesz, na co zwracać uwagę, jak warzyć, aby piwa nie zepsuć. Bez wiedzy empirycznej w tym zakresie, nie powinieneś innym radzić. To tak, jakby chirurg miał edukować pizzermana w pizzerii za rogiem.
Aspekt poszerzania wiedzy
Jest jeszcze aspekt poszerzania wiedzy. To bardzo ważne, aby nie stać i chcieć się edukować. Stagnacja to najgorszy wybór i najprostsza droga do zostania piwnym malkontentem. Świat się zmienia, światek piwny także. W tym momencie posiadasz jakąś wiedzę, ale jeśli nie chcesz horyzontów poszerzać, idź napij się do knajpy i zamknij bloga. Dziel się zdobytą wiedzą, ale nie wychodź poza dobrze znany obszar. „Nie znam się, to się wypowiem” – znasz tą sentencję?
Namieszałeś mi w głowie. Weź podsumuj
Znasz się na piwie, ale nie warzysz? Dziel się wiedzą, edukuj i pomagaj w wyborze. Ale nigdy, przenigdy nie udzielaj się w kwestii procesu warzenia (poza wyjątkami, na przykład procesem HGB). Nigdy tego nie robiłeś, więc zamilcz, kup zestaw i uwarz coś samemu. Po kilku warkach będziesz mógł edukować, nie zapominając o dalszym zgłębianiu tajników piwowarstwa. Tylko osoby, które warzą piwo, mogą Ci o swoim warzeniu coś powiedzieć. W każdym innym wypadku Twoja wiedza jest jak najbardziej użyteczna i warto się nią dzielić.
I dlatego na Piwolucji nie przeczytasz póki co o procesie warzenia. W innym wypadku byłbym hipokrytą. Czekam na Twoje opinie w komentarzach. I na lajka. Lajki są dobre.
15 wrz 2013 at 23:20
Coraz częściej zauważam że piwni blogerzy nie warzą piwa lub warzą z brew kitu(fuj)
Nie umiem wytłumaczyć dlaczego, ale dziwne to jakieś. Kochasz piwo to zacznij warzyć! Nie ma nic lepszego, nie ma większej satysfakcji niż moment picia własnego piwa, a gdy smakuje innym to już w ogóle heca. Ja właśnie warze piwo na własne wesele (milk stout, witbier i grodziskie) to dopiero będzie frajda.
16 wrz 2013 at 11:13
Odróżnij proszę warzenie piwa jako satysfakcję, a warzenie dla wiedzy także. Ja kocham piwo, ale nie warzę. Dzielę się wiedzą, ale nie piszę o warzeniu, bo o ile proces znam dość dobrze, o tyle czuję się jeszcze niekompetentny w tym zakresie.
Gratuluję warzenia własnego piwka. Mam nadzieję, że wyjdzie przepyszne! :)
16 wrz 2013 at 08:15
Dla mnie bardzo dobre podejście. Warzyć nie każdy chce lub może. Ja mam ten problem że nie mam gdzie. W domu żona się nie zgadza-w piwnicy nie ma miejsca. I choć bardzo chcę..nie da się. Proste ale przykre. No i jeszcze jest ew druga. To tak jak z ciastem Kazdy prawie lubi zjeść ale większość robi tylko 1-2 rodzaje-a ciekawsze kupuje się w cukierni. U nas domowe pieczenie to tylko muffinki (i to tylko dlatego że ja zawsze dla siebie robię mięsne)-a reszta ciast jest kupowana.
Bloger piwny który mówi o piwnej rewolucji nie musi nawet widziec piwa domowego. On mowi o tym co dookoła. Nie trzeba być poetą żeby wiersze oceniać (o czym wie każdy kto skończył szkołę). Piwo się pije -nie trzeba go warzyć. Piwowar który warzy -może wiecej powiedziec o ew wadach wynikających z jakiś procesów w trakcie np zacierania. Ale Bloger może tylko stwierdzić -że taka wada jest. Co więcej -można moim zdaniem być sędzią piwnym-a nie warzyć samemu:)
javiki
16 wrz 2013 at 11:14
Warzenie daje wiedzę na temat zachodzących procesów i dlaczego tak się dzieje. Bez warzenia można – tak jak napisałeś – ocenić efekt końcowy, ale jest problem z zaawansowaną nomenklaturą, dlaczego coś w piwie poszło nie tak. Dlatego ja się aż tak nie zagłębiam. A jeśli zacznę warzyć, to zagłębiać się także nie będę. Bo 99% osób nie wie o co chodzi, a z założenia blog miał trafiać do ludzi takich jak ty czy ja :)
18 wrz 2013 at 01:05
A kucharze nie ważący piwa nie powinni się wypowiadać w kwestii łączenia piwa z potrawami :) Tak samo jak piwowarzy nie kończący studiów w kierunku grafiki nie powinni projektować etykiet:)