Od czego zacząć przygodę z kwaśnym piwem? [MINI PORADNIK]

Sour is the new hoppy! Takie okrzyki wznoszą się od jakiegoś czasu pośród piwnych geeków. Są jak wieszczony przez ekspertów „rok mobile’u”, który nadchodzi wielkimi krokami od 10 lat. Nie ważne, że każdy już dawno używa urządzeń mobilnych i szydzi z eksperckiej paplaniny. Podobnie jest z kwaśnym piwem. Wiele osób pija „kwasy”, a sytuacja wciąż wydaje się analogiczna. Daj się zainteresować tematem piw kwaśnych, bo warto kilku spróbować. Postaram się pomóc Ci w wyborze. Gotowy?

Czym są piwa kwaśne?

Piwa kwaśne stają niejako w opozycji do piw mocno goryczkowych. Tak, jak narodziła się moda na piwa typu IPA, tak w pewnym momencie — prawdopodobnie z powodu przesycenia rynku IPA-mi — nadeszła mikro-moda na piwa kwaśne. Cechy charakterystyczne dla tego typu piw to: niska goryczka*, aromaty dzikie i kwaśność nadająca piwu balansu, za który normalnie odpowiedzialna byłaby gorzkość od chmielu. Piwa kwaśne mogą być także dosładzane sokami, cukrem czy słodzikami.

*w przypadku lambików/gueuze, goryczka powinna nie wychodzić poza granicę 10 IBU. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o jednostkach IBU, zapraszam Cię do tego wpisu.

Tą pożądaną kwaśność w piwie zawdzięczamy odpowiednim szczepom drożdży i bakterii. Mogą być to Brettanomycesy (drożdże) lub Lactobacillusy/Pediococcusy (bakterie). Lactobacillusy powinieneś kojarzyć. Są to bakterie kwasu mlekowego. Nadanie piwu kwaśności i wspomnianych już dzikich aromatów za pomocą drożdży oraz bakterii jest procesem kontrolowanym, i oczywiście pożądanym.

Wyjaśnijmy przede wszystkim, czym są owe „dzikie aromaty”, istota piw kwaśnych. Aromaty dzikie objawiają się zapachami: stodoły, siana, ziemi, skórzanym, „kozim” lub — najchętniej używanym dokreśleniem — zapachem końskiej derki. Przy czym te aromaty, określane mianem „funky”, nie są absolutnie nieprzyjemne, chociaż zapach kozi mógłby to sugerować. Jeśli piłeś kiedykolwiek kozie mleko od gospodarza albo jadłeś kozi ser, powinieneś znać ten zapaszek.

Klasyczne style kwaśne, które musisz znać

Skupiłem się na sześciu najważniejszych stylach kwaśnych. Oczywiście możliwe jest tworzenie hybryd i przeróżnych kompozycji. Są one jednak trudniej dostępne niż klasyczne wyroby. Pod każdym z nich podaję Ci nazwy piw, na które możesz natknąć się w polskich sklepach. Kupuj śmiało.

Flanders red ale (sour red/brown)

rodenbach-piwo

Styl przypominający bardziej wytrawne czerwone wino niż piwo. Dominują aromaty owocowe (wiśniowe, porzeczkowe, czasami śliwkowe). Pojawić się może także wanilia i przyprawy. Aromatów od chmielu nie da się wyczuć. Niska goryczka, piwo ściągające, taninowe. Dobre na pierwszy kontakt z kwaśnym piwem. Panie je pokochają.

Przykłady piw w tym stylu:
– Duchesse de Bourgogne [recenzja],
– Rodenbach Grand Cru [recenzja],
– The Bruery Oude Tart

Lambic (niezmieszany/czysty)

cantillon-iris

Dla większości osób nie do przejścia. Czysty lambik raczej nie nadaje się na pierwszy kontakt z piwem kwaśnym. Dominują aromaty dzikie, pojawiają się także cytrusy. Piwo ekstremalnie kwaśne, dla poszukiwaczy nietypowych doznań. Ja odpadam.

Przykłady piw w tym stylu:
– 3 Fonteinen Oude Lambik,
– Cantillon Iris [polecane]

 

 

 

Lambic (owocowy)

lindemans-kriek

Mieszanka lambików z dodatkiem soku owocowego lub aromatu, często dosładzana, także (niestety) słodzikami. Warto sprawdzić skład. Przyjemnie kwaśne i owocowe. Balans przesunięty jest albo w stronę kwaśności i dzikości, albo w stronę słodkości. Warto spróbować, chociażby pierwszych z poniższej listy.

Przykłady piw w tym stylu:
– Lindemans Kriek/Framboise
– Belle-Vue Kriek
– Mikkeller Spontan[nazwaowocu].
Inne lambiki ze słowami: kriek, framboise, peche, pomme lub casis w nazwie
.

Gueuze

the-bruery-rueuze

Mieszanka kilku lub kilkunastu czystych lambików, poddawana ponownej fermentacji w butelkach. Mniej intensywna od czystego lambika, przyjemnie kwaśna, ugrzeczniona, zbalansowana. Występują nuty dzikie, a także aromaty owocowe: jabłek, grejpfruta czy rabarbaru. Mocno nagazowane.

Przykłady piw w tym stylu:
– Oude Gueuze Boon [recenzja],
– Cantillon Gueuze [polecane],
– The Bruery Rueuze [polecane],
– Mort Subite Gueuze [kiepski reprezentant]

 

 

Faro

lindemans-faro

Dosładzana cukrem i ugrzeczniona mieszanka lambików. Pozycja zdecydowanie polecana na rozpoczęcie przygody z kwaśnym piwem. W sklepach najłatwiej dostać klasyk, czyli Lindemans Faro. Powinien kosztować od 15 do 18 złotych za butelkę 0,75l. Faro, przypomina nieco półsłodkie lub słodkie musujące wino.

Przykłady piw w tym stylu:
– Lindemans Faro [recenzja],
– Boon Faro,
– Mort Subite Faro

Berliner Weisse

berliner-kindl-weisse

Brakuje w nim dzikich aromatów, jest po prostu kwaśne. Za tą kwaśność odpowiedzialne są bakterie kwasu mlekowego.  Piwo jasne, świeże i lekkie. Mocno nagazowane. Mogą pojawić się w nim nuty cytrynowe. Brakuje nut od chmielu. Nie powinno być octowe.

Przykład piwa w tym stylu: Berliner Kindl Weisse i inne „Berliner Weisse”.  [recenzja]

 

 

Duchesse De Bourgogne: winno-octowo

duchesse-de-bourgogne-glass

Pozycja obowiązkowa, nawet jeśli nie zamierzasz zgłębiać świata piw kwaśnych. Duchesse de Bourgogne to klasyka nad klasyki. Piwo kwaśne, przypominające półwytrawne wino z wiśniowym, nieco octowym, ściągającym finiszem. Jestem przekonany, że będziesz totalnie zaskoczony. Gorąco Ci je polecam!

Zapoznaj się z moją pełną recenzją Duchesse de Bourgogne.

Kwas Gamma: kwaśno-owocowo

Czas spojrzeć na polski rynek piw kwaśnych. Na tapet weźmy Browar PINTA, który wypuścił już trzy kwaśne piwa. Pierwszym był Kwas Alfa, czyli kwaśne żytnie pale ale, uwarzone z duńskim browarem To Øl. Smaczne, ale bez rewelacji.

Kwaśne i smaczne, ale nic ponad to. #pinta #tool #sourale #beer #craftbeer #piwo

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Łukasz Matusik (@lukasz_matusik)

Kwas Beta to inna historia. Piwowarzy z PINTY postanowili uwarzyć zapomniany styl, lichtenhainer. W dużym uproszczeniu jest to „mieszanka” Grodziskiego i Kwasu Alfa, czyli kwaśnego piwa, uwarzonego z użyciem bakterii kwasu mlekowego. Absolutnie genialne, orzeźwiające piwo, łączące zapach wędzonki ze specyficzną kwaśnością. Widzisz w sklepie? Kupuj!

kwas-gamma-pinta

Trzecim podejściem jest Kwas Gamma, czyli sour ale z dodatkiem soku z malin. To piwo kwaśne, ale bardzo grzeczne. Połączenie malin i kwaśności daje efekt lekko gazowanego kompotu z rabarbaru. Tak w smaku, jak i w aromacie. Dobre do gaszenia pragnienia, jednak dość drogie (ponad 8 złotych za 0,5l) i trudno dostępne. Raczej jako ciekawostka.

Jakie kwaśne piwo wybrać na początek?

Jeżeli dopiero zaczynasz przygodę z kwaśnymi piwami, mogę śmiało polecić Ci Faro. To z Lindemansa jest dość łatwo dostępne, a przy tym nie tak drogie. Kupisz je w cenie butelki wina ze średniej półki.

lindemans-faro

Zwróć także uwagę na styl flanders red ale. Na uwagę zasługują Rodenbach i Duchesse de Bourgogne, jednak przy odrobinie szczęścia trafisz na innych reprezentantów. Szukaj także piwa Orval, które nie jest klasycznym piwem kwaśnym, ale powinno Cię zainteresować.

orval-piwo

Kobietom poleciłbym lambiki owocowe, takie jak Kriek czy Framboise. To ugładzone wersje piw kwaśnych, zaprojektowane tak, aby nie wykrzywiać twarzy i smakować jak największej liczbie osób. Krieka spotkasz w wielu multitapach, w sklepie także się na owocowe lambiki natkniesz. Są o wiele lepsze od win słodzonych.

mort-subite-framboise

Jeżeli masz jakieś pytania, zapraszam Cię do komentarzy, gdzie inni Czytelnicy chętnie podzielą się z Tobą swoją wiedzą. Zachęcam Cię także do polubienia tego wpisu i podzielenia się nim w mediach społecznościowych. Twoje zdrowie!

Nagłówek: MMOrtAH (CC 3.0, Flickr)
Źródła: BJCP 2015 Style Guidelines

15 Komentarzy

  1. Jakich można spotkać najtańszych przedstawicieli piw kwaśnych? Wiem, że Faro to wydatek prawie 20zł za 0,75l, a Kwasy od Pinty to około 8zł.

    • Kwasy od PINTY w tym momencie są najtańsze, Duchesse de Bourgogne/Rodenbach to wydatek rzędu 8-10zł za odpowiednio: 0,25l i 0,33l. Faro można dorwać też 0,33l, cena podobna. Kwas z PINTY jest po prostu kwaśny, ale brakuje mu głębi. Flanders moim zdaniem lepszy, bardziej złożony.

      • Dziękuję za rzeczową odpowiedź. Będę poszukiwał innych przedstawicieli tego gatunku ;)

      • 0.25 faro to niecałe 6 zlotych
        I wychodzi taniej niż za 0.375. Jedyny minus to tylko kapsel zamiast korek + kapsel jak z większych butelkach.
        Jeżeli chodzi o gueuze to lindemansa tez można polecić. Mniej hardkorowo w wersji dosladzanej a bardziej w wersji nie cuvee rene.

  2. piszę to pod najnowszym wpisem, bo liczę na odpowiedź – chociaż z nim mój komentarz nie ma nic wspólnego. spośród wszystkich blogów i vlogów piwnych (wliczając kopyrę), które odwiedziłem, twój wydaje mi się najlepszy i najprzystępniejszy, więc zapytam ciebie.

    otóż nie jestem koneserem piwnym, lecz laikiem – doję koncerniaki za 2 złote, pinty nie miałem w życiu w ustach, nie wspominając o piwach prawdziwie rzemieślniczych i opatrzonych nazwami, których nie sposób zarejestrować na stałe w mózgu, przeżartym tatrami. szczyt awangardy piwnej w moim konsumenckim wykonaniu to miłosław i rebel. i właśnie o te dwie materie chciałbym zapytać: mamy miłosławia niefiltrowanego i lager dunkel od rebela. mamy miłosławia pilzner i pils w wersji rebelianckiej. i piwka od corneliusa mój laicki język woli stokroć bardziej od tych z fortuny. taki dunkel chociażby (moje chyba ulubione piwo ever) – jest cudownie słodki, wysycony tak, że orzeźwia lepiej od wody, nie jest tak nieprzewidywalny w smaku jak niektóre inne piwa trudniej dostępne od lecha czy żubra, a za to czuć po nim jakąś jakość i dopieszczenie (na tyle, na ile może je zapewnić seryjna produkcja dla dyskontu). nie mówię przy tym, że miłosławie są złe, bo nimi też byłem zachwycony swego czasu, ale… dlaczego właściwie wszyscy polscy blogerzy piwni w najgorszym wypadku jadą po rebelach jak po psie, a w najlepszym przemielą ich temat z musu, po czym porzucą na zawsze, jednocześnie miłosławie traktując jak „typowe” piwo pół-premium dostępne masowo? nawet u ciebie są może 3 wpisy, w których można znaleźć słówko o firmie rebel, zaś o lagerze dunkel wspominasz bodaj raz. tymczasem miłosławia przytaczasz gęsto i w różnych kontekstach: raz, gdy chcesz znaleźć wyznacznik najniższej półki piw „lepszych”, innym razem, gdy szukasz przedstawiciela najwyższej półki wśród tych „gorszych”. to dodaje mu rozpoznawalności samo w sobie, przynajmniej u twoich czytelników.

    może samo moje postawienie tych dwóch marek obok siebie jest z gruntu nieodpowiednie, może one się czymś od siebie diametralnie różnią, ale – jak mówię – obie są szczytem moich piwnych doznań póki co. no, nie licząc miodowego z połczyna, ale to bardzo rzadko. no i w tym momencie szukam przyczyn nierównego traktowania tych dwóch brandów, i jedyne, co znajduję, to fakt, że rebele „nieudolnie udają piwa rzemieślnicze”. okej, nazbyt naiwne podejście do designu etykiety może jest kiepskim posunięciem (chociaż nie do końca), ale czy to wszystko?

    czy też może po prostu to ja się głęboko nie znam i taki dunkel jest zwyczajnie niedobry? albo chodzi o to nieszczęsne tesco?

    pytam z czystej ciekawości, chociaż może objętość tego tekstu na to nie wskazuje. ale nurtuje mnie to, że piwka od rebela są – no, po prostu niedocenione przez blogosferę piwną. być może czas to zmienić? wielkim jestem idiotą, postulując coś takiego?

    • Cześć,

      Po pierwsze: dzięki za długi i rzeczowy komentarz :)

      Jeśli chodzi o Rebela, mogę mówić tylko za siebie. Rzadko bywam w TESCO, a od kiedy wyprowadziłem się od matki, do TESCO nie mam już tak blisko. Dlatego Rebela nie kupuję. Druga sprawa, uważam, że te piwa nie są złe, ale też nie zachwycają. Dunkela piłem raz i był wtedy niezbyt dobry. Nie powtarzałem kolejnych piw, wolałem kupić w tej cenie chociażby wspomnianego Miłosława. Twój komentarz zachęcił mnie do sprawdzenia formy tych piw i na pewno kupię je na dniach.

      Pomyślałem nawet, że możemy któreś piwo sprawdzić podczas #LekkoPodWplywem. Nie wiem czy oglądałeś nas wczoraj (link do zapisu, później będzie w HD: http://bit.ly/lekkopodwplywem5) i czy znasz formułę: http://www.piwolucja.pl/lekko-pod-wplywem, ale możemy w sumie przetestować jakiegoś Rebela na wizji. Skoro tak polecasz dunkela, czemu nie :)

      Nie chcę wypowiadać się za kolegów blogerów, ale Rebel po prostu nie cieszy się popularnością z racji tego, że jest dostępny jedynie w TESCO. A nie każdy chodzi do TESCO. Tak mi się wydaje, być może się mylę.

      Pomyślałem więc, że zapytam na fanpage. Przekleję część Twojego komentarza i zobaczymy, jakie będą odpowiedzi. Śledź facebook.com/piwolucja :)

      • dziękuję za odpowiedź! zajrzę na fp i ogarnę lpw (audycję musiałem przerwać tuż po początku, nie wiedziałem, że jest dostępna również później). teraz zaczynam się cykać, bo jeśli trafisz na kiepską partię tego dunkela, to będzie mi wstyd, że zawróciłem ci głowę ;) ale cieszę się, że uzyskałem odzew i dziękuję za niego raz jeszcze.

  3. Z mojego punktu widzenia powiem Ci że rebel jest piwem pośrednim między koncernem a kraftem.
    I polecam zacząć od czegoś bardzo gorzkiego. Sam osobiście zaczynałem od ataku chmielu i imperium atakuje i jak dzisiaj sobie przypomnę jak mi ryj po tym wykręcało to aż łezka się w oku kręci.
    I zazdroszczę Ci że odkrywanie wszystkich smaków piwa dopiero przed Tobą.
    I z jednej strony namawiam bo to wspaniała przygoda z coraz to nowymi smakami a z drugiej uprzedzam ze z każdym krokiem robi się coraz droższa. Bo już nie wystarczy kupowanie polskiego piwa u siebie w mieście – o ile masz dostęp. A zaczyna się odwiedzanie pubów i sklepów w poszukiwaniu nowości, wyjazdy do sąsiedniego większego miasta bo lepsze zaopatrzenie. A kończy się spoglądaniem z pożądaniem na zagraniczne butelki w cenie +50 zł i jeżdżeniem przez pół Polski na festiwale bo są dostępne nowości które nie trafiają do butelek.

    • predictator

      20 sie 2015 at 12:29

      Ja równo rok temu zacząłem intensywnie interesować się kraftem i potwierdzam, że jest to droga w jedną stronę (od ciebie zależy w dobrą czy złą). Przez rok byłem na trzech dużych festiwalach, kilku premierach, poznałem czołówkę polskiej piwnej blogosfery (łącznie z Łukaszem, które serdecznie pozdrawiam, pewnie do zobaczenia w przyszłym roku na Hevelce), o ilości wypitego dobrego piwa nie wspomnę. Trzeba tylko uważać na to żeby nie przesadzić – piję zwykle 1 piwo dziennie (często na spółkę z niewiastą), przy czym w tygodniu zawsze robię sobie 2-3-dniową przerwę (piwo po przerwie lepiej smakuje). Jak jest impreza lub jakiś inny festiwal to na jednym piwie się oczywiście nie kończy, ale imprezy ograniczam do 2-4 miesięcznie. Pamiętam, że już taki temat (świadomego delektowania się, bez przekraczania granic, a nie picia na umór) był na blogu, może czas go ponowić?

      • Ano był, ale czy warto ponawiać. Zapewne w kilku kolejnych tekstach się o to otrę, ale generalnie na każdym kroku pokazuję, że nie trzeba się upodlać :)

        Pozdrawiam również i do zobaczenia :)

  4. Ja zaczynałem przygodę z kwaśnymi piwami od Świeżego pod koniec terminu ważności.

  5. W sumie mój pierwszy prawilny kwach to…Ciechan Pszeniczne, parę dni po terminie ;-) To był zacny Hefe-Kvassen…

  6. Jak można było nie opisać tu Gose????????????

  7. Przypadkiem zrobiłem kwaśne jakiego na rynku się nie dostanie – na cichą dałem podgotowana suszoną jarzębinę – wyszło kwaśnawe i zupełnie niepodobne do żadnego innego. Ogólnie pyszne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *