Piwa z gorszej partii

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że piwo z promocji (np. z dyskontów) to tak zwana „gorsza partia„. Wczoraj kolega powiedział mi nawet, że struł się niedawno takim napitkiem. Zapytałem, czy smakowało inaczej niż zwykle? Być może udało mu się wyczuć nieprzyjemne nuty? Stwierdził, że nie, jednak na drugi dzień bardzo źle się czuł, choć wcale dużo nie wypił. To dało mu podstawę do twierdzenia, że zakupił gorsze piwo niż zwykle. Jak to jest z tymi gorszymi warkami?

Piwo Żóbr

Gorsze partie piwa to wina koncernów

Niezwykle często winę za „niesmaczne piwo” zrzuca się na koncern. Wiemy oczywiście, że ich piwa do najlepszych nie należą, jednak czy za gorszego niż zwykle (da się?) Carlsberga rzeczywiście należy winić browar? Nie! Browar nie psuje swojego piwa.

Pierwszy argument: duży browar dopasowuje się do konsumenta. To nie jest tak, że koncerny nie umieją uwarzyć dobrego piwa. To Wy chcecie takie piwo pić! Jest popyt – jest więc i podaż. Lubisz Okocimia? Jest więc duża szansa, że wciąż będziesz go pił, bo Ci smakuje. Smak ten się nie zmienia. Dochodzimy do drugiego argumentu

Duże browary mają masę aparatury i testerów, którzy dbają o to, aby każde (powtarzam: KAŻDE) piwo smakowało identycznie. „Na wyjściu”, kolejne piwo smakuje więc tak samo, jak poprzednie. Należy się koncernom ukłon za to, że pomimo zmieniających się warunków, które wpływają na własności składowych piwa, wciąż potrafią robić identycznie smakujący napój. Mniejsze browary mają z tym problem. Jedna warka może różnić się od drugiej, bo po prostu coś poszło nie tak. W koncernówkach to się nie zdarza.

Rozlew Tyskiego

Rozlew Tyskiego. Źródło: Materiały Promocyjne KP

Trzeci argument: Po co psuć piwo, skoro chce się go sprzedawać jak najwięcej? Przecież jeżeli w danej restauracji nie smakuje Ci jedzenie, to wątpliwe jest, abyś znów do niej wstąpił czy polecił ją znajomym. Browarom zależy na tym, aby trafić w Twoje gusta. Jeśli nie trafią (bo zrobią gorsze piwo na przykład dla Biedronki), to jest duża szansa, że więcej tego piwa nie kupisz. Oni zaś odnotują stratę.

Ostatni argument: Piwo przebywa długą drogę od browaru do sklepu. Składowane jest w hurtowni, gdzie jego smak może ulec zmianie. Temperatura (także zmienna), nasłonecznienie, wstrząsy i wszystko to, co może spotkać piwo w drodze z rozlewni do Twoich ust, ma znaczenie. Jeśli więc w jednym sklepie Tyskie Ci nie smakuje, a w drugim wydaje się smaczniejsze,  to prawdopodobnie ktoś w całym dystrybucyjnym łańcuchu po prostu zawinił.

Laboratorium, w którym badane jest piwo

Laboratorium, w którym badane jest piwo. Źródło: Materiały Promocyjne KP

Powtarzalność piw koncernowych

„Pierwszą i najważniejszą domeną piw koncernowych ma być ich powtarzalność. O to producenci dbają najbardziej, no i co z tym związane, również oczywiście o wizerunek marki.”  – pisze mi Bartosz Nowak z Małe Piwko Blog – „Kupując Żubra, czy Tyskie gdziekolwiek w Polsce, masz mieć gwarancję, że wszędzie będzie smakował tak samo. Dlatego też koncerny nie będą narażać swojej marki, robiąc kilka wariantów i dzieląc je na gorsze i lepsze. Piwo nie musi być smaczne i wyraziste (nawet nie powinno), musi być przede wszystkim powtarzalne. Jest to zatem kolejny identyczny mit, jak ten, że polskie koncerniaki na eksport są „z lepszych warek” niż te nasze krajowe. Kompletna bzdura.”

„Odczuwane różnice najczęściej wynikają z ludzkiej psychiki, bo kiedy klient widzi w Biedronce Tyskie w powiększonej puszce, ze znacznie niższą ceną niż normalna puszka w zwykłym sklepie, to od razu kombinuje, że coś musi być nie tak. A to jest zupełnie to samo piwo, co w sklepie obok.” – kontynuuje Bartek.

PS. Nie mówimy oczywiście o ewidentnym zepsuciu piwa, ale takie błędy zdarzają się raczej browarom mniejszym. Dobrym przykładem jest Browar Amber, który warzy bardzo „nierówno”. Gościszewo ma także z tym ponoć problemy…

Po więcej piwnych mitów zajrzyjcie na kanał Kopyra na YouTube. Wierzycie w spirytus w piwie? Proszę bardzo: klik. Bartek także kilka mitów już obalił.

33 Komentarzy

  1. Jak doiłem Tyskie to chcąc dokonać zakupu piwa zwykle udawałem się z ekipą do jednego ze sklepów za ulicę. Ludzie ode mnie kupowali w Zielonym Jabłuszku, ale zazwyczaj musieli się jeszcze przespacerować ze mną 50m do Totala, bo ich Tyskacz nie był, hm, kwaśny. ; >

  2. czemu nie ma mojego komentarza ? :(

  3. Łomża export jest nieprzewidywalna , raz jest boska, inną razą kwaśna jak kapusta z beczki.

  4. zubra nie pije , dzis kupilem tyskie w biedronce i siki weroniki nie tak tyskie powinno smakowac dodam

  5. pije dużo piwa jednego gatunku (sztandarowe z Lublina) i z moich subiektywnych obserwacji wynika, że jest ono najlepsze gdy za oknem jest zimno. Gdy sezon jest w pełni (upały, długie weekendy, urlopy itd….) trafiałem na butelki z napojem o smaku, który odbiegał od normy (wynikającej z przyzwyczajenia). Nie znam się na logistyce, organizacji produkcji, ale mam wrażenie, że czasami albo technolog coś popsuł, albo przyspiesza się okres produkcji aby nadążyć za popytem.

  6. Ja powiem tak, nie piję zbyt często ale swoje wypiłem… Jeżeli nie ma różnicy pomiędzy jedną partycją a drugą to jestem koniem który umie pisać, w innym przypadku to tylko ksywa. Skąd ten wniosek? Piłem różne piwa i raz smakowały innym razem nie. Znajoma opanowała kwestie żubra lecz mi do gustu przypadła warka, i przez nią trafiłem na ten blog. a więc GÓW*O prawda, iż tylko kwestia podróży może wpływać na piwo (ewentualnie mniejsze browary).
    A więc wnioski z miejsca gdzie światło nie dociera wyjęte…

  7. to nie prawda że koncerny nie zmieniają skladu piwa. Kiedys Lech po otwarciu butelki dawał zapach konopi indyjskich a od pewnego czasu smakuje jak każdy inny koncernowy sikacz. To samo można powiedzieć z Tyskim i Zywcem. Kiedys dobre teraz podpucha i lipa bez miodu.

  8. Z moim doświadczeniem po prostu nie mogę się zgodzić z tymi argumentami. Nie wiem w czym rzecz, ale testowałem to kilkukrotnie. Wypicie 3 puszkowych 'tyskaczów” czy „żywczyków” z biedry, kończy się o wiele gorzej niż zakup 3 podobnych piw butelkowych w sklepie i wypicie ich kulturalnie ze szkła w domu. Całkiem inne bóle przestrzałowe głowy, mniej toksyczne gazy okrężnicze itp. To naprawdę nie jest kwestia wmówienia sobie. Po tych śmugsach z dyskontu mam zawsze jakby zatrucie organizmu – wielu znajomych podobnie. Odpowiedzieć może chyba tylko jakieś laboratorium a nie wg. zasady „logiczne byłoby gdy koncern robił/ nie robił czegoś tam…” Konsument nigdy się nie dowie, co opłaca się bardziej koncernom.

  9. Jest też kwestia subiektywnego odbioru smaku piwa, na smak wpływa też to co jemy przed i nie tylko. Ostatnio polubiłem Ciechana Wybornego, pierwsza degustacja odbywała sie w temperaturze pokojowej żeby wylłapać jak najwięcej, a potem to juz z lodóweczki wyciągnięte do 20-30min przed wypiciem. Ostatnio miałem problem z zatokami i gdy wypiłem owego Ciechana
    miałem mieszane uczucia, pohawiły sie nowe smaki nie koniecznie pozytywne.

  10. Witam, przedstawię się na początek, alkoholikiem nie jestem ale tak mówi każdy alkoholik. Ja jestem miłośnikie piwka ale nie jestem koneserem ani degustatorem ,znawcą smaku czy też wytrawnym krytykiem znającym branże tak jak prowadzący tego bloga (którego bardzo serdecznie ale to bardzo serdecznie pozdrawiam) . Jak mi piwo smakuje to uważam bez względu na markę że jest dobre a jak nie , to nie i już.
    Coś jednak jest na rzeczy, nieraz koncerniaki bo tylko taki piję smakują naprawdę różnie. Jeden z wielu dowodów z autopsji. Będąc w lidlu spotkałem Carlsberga 0.66 l w dobrej cenie 2,22. Nabyłem cały karton chyba było 20 szttuk, piłem go przez ok 3-4 dni. Nie był w smaku normalnym, nieraz go miałem to wiem , ale cała ta partia mi nie wchodziła ze smakiem. Podobnie miałem z czeskim budweiserem ( cały karton też z lidla) . w obu tych opisanych przypadkach nie można zwalać winy na to że akurat w tym dniu miałem niedyspozycję smakowo zdrowotną bo jak pisałem wcześniej , piłem te piwa przez kilka dni. Z tymi markami piwa miałem to tylko jeden raz. A jesten częstym klientem w czasie takich promocji w lidlu. Pozdrawiam P.

  11. Bywa tak, że to przecież sprawa gustu co kto lubi i nie mowie tu o czyms zeby sie spic ale bardziej dla towarzystwa, smaku wyluzowania. Ja pije Perłe chwale sobie i wsrod znajomych dobrze jest odbierana

  12. Pije bardzo dużo piwa, zazwyczaj to samo przez dłuższy okres czasu. Zmieniam co 2-3mc. Z moich obserwacji wynika, że każda partia smakuje inaczej, nr partii jest pod datą przydatność do spożycia. Partie bez obniżonej ceny zazwyczaj smakuje podobnie, mieszczą się w granicy dobrego smaku. Za to partię które są w promocji, gdzie można wygrać drugie piwo, albo mamy powiększoną puszkę, to piwa są nie tyle co z gorszej partii, ale zupełnie specjalnie przygotowanej na ilość. Żubr jest bardziej wodnisty, chociaż poziom alk. dalej trzyma. Warka czerwona jest zdecydowanie słodsza niż normalnie. Piw robionych z koncentratów, sprzedawanych pod modnym sloganem małych browarów nie pijam…

  13. Hm… Niektóre wpisy mnie dziwią. Powiem w skrócie o swoich doświadczeniach. Za komuny przez kilkanaście lat byłem barmanem w swoich dyskotekach i temu podobnych lokalach. Piwa wypiłem naprawdę bardzo dużo, bo i samemu targało się skrzynki w upały i za ladą też to inaczej wyglądało niż dzisiaj, gdyż niektórzy przychodzili wręcz jakby tylko do barmana, a nie np. tańczyć.
    Ok. 4 lat temu piwo piłem praktycznie codziennie (oprócz zimy). czasem jedno, czasem dwa lub kilka. I często ze zdziwieniem stwierdzałem, że nawet po jednym piwie miewałem w nocy jakby lekkiego kacyka (mam bardzo lekki i czujny sen) lub nad ranem jakby cień bólu głowy. Po 2 piwach było to wyraźniejsze, że nie wspomnę, iż po większej ilości nie było już żadnych wątpliwości co do skutków bólowych i ich powodzie powstania. Przez kilka miesięcy zrobiłem doświadczenie – piłem tylko piwa z chmielem napisanym na składzie etykiety. Skutek taki, że po żadnej ilości (umiarkowanej) spożytych butelek nigdy nie bolała głowa i do dzisiaj takie piwa tylko spożywam i głowa nie bolała mnie po piwie już od kilku lat i nie miewam kaca, ani takich zbliżonych objawów.
    Oczywiście smak każdy ma swój osobisty, jednak zauważcie proszę, że piwa bez chmielu w składzie, to jakiej by nie były marki są niemal takie same (lury) w smaku. Kiedyś na stronie internetowej Puławskich Zakładów Azotowych znalazłem oprócz całej gamy chemii również chemicznie przetwarzany ekstrakt z chmielu. Nie pamiętam jak to się tam nazywało. Mniemam, że tak chemicznie przetworzony chmiel zapewne był (i jest) tańszy i być może całkowicie rozpuszczalny w piwie co daje niewątpliwe korzyści finansowe browarnictwu (ale niestety tylko im, bo naszym psuciem zdrowia takimi sikaczami nikt się nie martwi) i znacznie upraszcza warzenie piwa. Wtedy kilka razy udzieliłem się na forach o piwie i co …. strona internetowa z Puławskich Zakładów Azotowych, jak i sam produkt zniknęły, a przecież na pewno dalej się to robi. Lepiej to czynić bez rozgłosu, bo to przecież bardzo źle wyglądało, kiedy rozniosłoby się powiązanie piwa z nawozami.
    Ja naprawdę sprawdziłem to na sobie i nikt mnie nie przekona, że tanie sikacze nie szkodzą. Być może mam słabszy organizm od innych, ale na mnie ta chemia (zapewne o dopuszczalnej ilości działa). Od kilku lat na prawo i lewo każdemu mówię o zaletach picia piwa z chmielem w składzie. I spróbujcie to przez kilka dni, a zapewne niejeden z Was to potwierdzi. Także zauważyłem, że kiedy w składzie jest napisane chmiel goryczkowy lub chmiel aromatyczny, to też piwo niby lepsze, ale coś jest nie tak, jak wtedy gdy napisane po prostu „chmiel”, albo jeszcze lepiej konkretny rodzaj chmielu.
    Może ktoś wie jakie przepisy obwarowują to, że browary mogą podawać w składzie na etykiecie chmiel, a w jakim przypadku nie wolno im tego robić. Coś jest na rzeczy, bo wszystkie tanie sikacze fajnych dawnych marek browarniczych (Lech, Bosman, Żubr, Okocim ((gdzie jest dawny cudny Zagłoba)), także Warka, Tyskie – z wyjątkami i inne, w składzie mają tylko : „słód jęczmienny, woda”. Przecież gdyby im było wolno, to by dopisali : „chmiel”, ale tak nie jest. Kto mi to wyjaśni????
    Pozdrawiam. Za oknem piękne słońce o poranku i jak tu nie sięgnąć po piwko przy koszeniu trawnika.

    • Wyjaśnienie jest proste: w składzie muszą być podane alergeny. Takim jest słód jęczmienny. Jeśli już browar podał dodatkowy składnik (np. wodę), to musi podać cały skład. Czyli woda, słody, chmiel, drożdże. Co do chmielu, w przemysłowym browarnictwie używa się ekstraktów chmielowych. Są jak najbardziej naturalne, ale wydajniejsze i łatwiej je kontrolować.

    • Zgadzam się. Jak jest podany pełny skład (woda, słód jęczmienny, chmiel) to piwo jest lepsze.
      Zresztą tak jest np. z piwami czeskimi czy niemieckimi.
      Wystarczy wypić Beck’sa, Veltinsa, Budweisera czy Gambrinusa.
      Piwa smaczne i bez kaca.

    • Zajebisty prawdziwy tekst, sam mailem bar, a w nim lana Zagłoba mistrzowska i, żywiec lany również mega… Latav1997 do 200… Teraz fakt wypije kilka piwek z marketu i mam niby kacyk, te same objawy co w twoim tekście, i mam ten sam sposób rozważania o chmielu w piwie…
      Pzdr dla tych co pamiętają zaglobe 6.2 % the original beer!

  14. Jeśli chodzi o koncernowe to czasem różnią zależnie, którym zakładzie powstają. To może być np kwestia wody.
    No i pewnie transport ma wpływ. Np Staropramen najbardziej smakował mi z Biedronki pod Karpaczem.

    Koncernowe bardziej zmieniają się z czasem, co nawet widać po składzie. Np Lech dawniej bardzo goryczkowy, wręcz gorzki (uwielbiałem go), teraz jest łagodniejszy.
    Ogólnie wydaje mi się, że koncerny promują piwa mniej nachmielone, bo takich można więcej wypić 'na raz’.

  15. Szymekokular

    30 sie 2019 at 11:48

    Niesamowita kopalnia mitów w komentarzach:) już samo to jest ciekawą lekturą. Ale przynajmniej zaczynam rozumieć skąd tyłu amatorów żubra:)

  16. Ciekawe, skoro jak kupuje piwo Łomża w znanej sieci na literę L bo to dobry sasiad. To czytając etykiete puszki w składzie jest podane ze to woda, slod jeczmienny i chmiel, natomiast z biedry taka sama puszka na etykiecie ma jedynie napisane, że zWiera slod jeczmienny, a za każdym razem gdy otwieram puszke to piana od razu opryskuje połowę kuchni ze mną włącznie mimo ze piwo od kilku dni leżało nie ruszane w lodówce, a to z innego sklepu otwierając zimne wogole nie pryska piana.

  17. Jak się ma do jakości piwa robienie dla marketów puszek z piwem o pojemności np 550 ml? Specjalna edycja dla Biedronki?

  18. Kotlet Bojowy

    4 sie 2021 at 17:27

    Żubr to jedno z najgorszych piw. Zobacz co żubr ma w składzie: Skład: woda, słód jęczmienny, jęczmień, pszenica, grysik kukurydziany, syrop maltozowy, syrop glukozowy, barwnik: E150c (karmel amoniakalny), izomeryzowany ekstrakt chmielowy, drożdże piwowarskie, enzymy (alfa amylaza, beta-amylaza)… Masakra!

  19. A ja np pije Lecha i jak otworze i pod kapslem jest biało to jest dobry a jak jest czarno to nie i nigdzie nie jestem w stanie znalezc dlaczego tak robią. Dodam że piwa nie kupuje nigdy w dyskontach. Zawsze sklep osiedlowy.

  20. Witam zawsze pije Łomżę jasną albo żubra lubię te piwa albo perle chmielową mniejsza o to kupuje wszedzie gdzie dostanę taniej dość długi czas kupowałem w biedrze cena Łomży była bardzo niska zawsze brałem 12pak ale od jakiegoś czasu jest gorzka myślałem że może mam covida :) bo te piwo mi nie smakowało więc kupiłem ale 4pak w sklepie stokrotka i smak był inny lepszy taki jak zawsze no to za jakiś czas znowu do biedry i znowu to samo ochydna nie idzie tego pić kiedyś kupiłem z biedronki Namysłowa rozlewany dla biedry w większe puszki masakra nie szło tego wypić nie wierzę że dla biedry są pierwszej klasy piwa dlatego że dla biedronki były rozlewane w większych puszkach i nie wiadomo gdzie tak jak z napojami trującymi vivat rozlewała Hoop i inne firmy i kto wie co tak naprawdę tam jest jednak napojów vivat już nie ma są wycofane jednak coś w tym jest to nie jest tylko mój wymysł ale tysiące ludzi jest w stanie potwierdzić że piwo z biedronki jest inne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *