Oszołomiony. I bardzo, bardzo zmęczony. W sensie psychicznym, bo fizycznie ciężko jest mnie zajechać. A więc oszołomiony czwartym już Blog Forum Gdańsk i zmęczony pracą, posuwałem się (a raczej ciągnąłem) powoli za Bartkiem z Małe Piwko Blog i Tomkiem, znanym jako Kopyr. Tak, ten Kopyr. Gdańsk to cudowne miejsce, szczególnie po zmroku. Ciesząc się, że mogę od blisko ćwierćwiecza szlajać się po uliczkach mojego miasta, przysłuchiwałem się rozmowie Tomka i Bartka. Co jakiś czas wtrącałem się, chociaż swój limit słowotoku osiągnąłem dziesięć minut po opuszczeniu imprezy. Tomek powiedział w pewnym momencie coś, co utkwiło mi w głowie na kolejne kilkadziesiąt godzin.
Dobre piwo nie jest modne
To teza Tomka Kopyry, ale ja się z nią całkowicie zgadzam, chociaż w tej materii zachodzą powolne, niemalże niezauważalne gołym okiem zmiany. Piwo nie jest modne.. Piwo dobre – dodajmy. Modna jest yerba mate (słowa Bartka), modne są te wszystkie napoje z yerba mate, których nie idzie pić. Tylko hipsterzy z masochistycznymi skłonnościami, chcieliby coś takiego przełknąć. Modne są piwa z browarów „regionalnych”, chociaż coś takiego jak browar regionalny już dawno nie istnieje. Modny jest Lech Premium, bo… bo tak jest marketingowo pozycjonowany. Zresztą o marketingu piwnym także już pisałem. Zachęcam Ciebie do przeczytania tego wpisu.
Pewne towary są modne nie tylko dlatego, że modnymi chcą je widzieć prezes firmy i jego marketerzy. Modę czy też trend wyznacza wiele czynników. Przede wszystkim telewizja, ale nie w reklamach, a przekazie wyłapywanym przez nas nieco podświadomie. Niech będzie, że telewizja i serwisy internetowe. No bo czy widzieliście, aby Pudelek albo inny Fakt pisały o tym, że celebrytka popija sobie jakąś tam IPĘ? A jednak telewizja i serwisy internetowe lubią pokazywać przeciętnym zjadaczom białego chleba, że warto równać do tych trzech gości z dzisiejszego artykułu. Jeden z nich zachwala Yerbatę, a drugi wpierdala ręcznie wypiekane pieczywo z hummusem, który ręcznie zmiksował, ręcznie doprawił i pobłogosławił lewą dłonią. Ręcznie, rzecz jasna. Czy uznamy to za modne? Czy uznamy to za pewnego rodzaju wyznacznik statusu społecznego? Jak najbardziej!
Czy piwo stanie się modne?
Aby piwo, zaznaczmy, dobre piwo, stało się modne, trzeba by przezwyciężyć kilka przeciwności losu. Cena nie gra roli, bo buteleczka Fritz-Koli kosztuje tyle, co wyroby na przykład Widawy. Tak na prawdę największym problemem jest chyba już wypracowana pozycja dzisiejszych wzorców dla młodzieży. Tym wzorcem nie jest wcale ochlewanie się Nøgne Ø i innymi Sierra Nevadami. Wzorcem lansowanym przez seriale, prasę i blogi lifestylowe jest spotkanie z przyjaciółmi, zrobienie odlotowego jedzenia i odkorkowanie wina. Albo drinki. Wymyślne drinki. Najlepiej kuźwa z yerba mate, albo Fritz-Kolą…
Żeby nie było – uwielbiam yerba mate i często pijam ją w pracy.
Piwo stanie się modne wtedy, gdy spełnione zostaną trzy warunki. Dopóki nie zostaną one spełnione, dobre piwo będzie awangardą, rozrywką dla bardziej świadomych, odstępstwem od normy i odskocznią od reszty plebejskiego społeczeństwa, polującego na sześciopaki w dyskontach.
- 1. Dobre piwo musi wejść do wzorca imprezowego. Nie można nikogo ganić za picie koncerniaka, ale gdzieś w podświadomości ta osoba musi czuć, że inni już tego nie piją. Że inni sięgają po doskonalsze doznania smakowe. Tej osobie musi być nieco głupio, tak, jak głupio robi się nam, gdy żremy w Maku, gdy nasi znajomi chodzą do modnych burgerowni.
- 2. Prasa lifestylowa, kreująca iluzjonistyczną wersję rzeczywistości dla kasiastych korpo-pracowników, musi wziąć się za promowanie dobrego piwa. Nie wprost, ale przemycając je w swoich tekstach. Nie tylko prasa. Pudelek też.
- 3. Mentalność Polaków musi zostać wyparta przez nowo-myślenie, gdzie pieniądze przeznaczane na rozrywkę nie mają być sumą jak najmniejszą, za którą można skutecznie się upić. Niestety alkohol wciąż jest na pierwszym miejscu na spotkaniach. A powinien być miłym dodatkiem. Gdy tak się stanie, czyli pokoleniu chlejtusów wysiądą wątroby, milszym dodatkiem będą 4 dobre piwa, niż 12 słabych.
Siła przekonywania, moc sprawcza i piwne oświecenie to także zadanie nas – piwnych blogerów. Powinniśmy kreować rzeczywistość, gdzie piwo stanowi przyjemny dodatek do codziennego życia. A dodatki powinny być gustowne, szykowne i dobrej jakości. Siła tkwi również w Tobie. Przekonuj i dawaj dobry przykład, a będzie dobrze.
Przecież po coś to robimy.
18 lis 2013 at 16:18
Ja mam swoją torbę piwną i na każde spotkanie zabieram trunki, które mam przygotowane do degustacji w domu. Może jest żal lekki, że się tego nie wypije w spokoju ale ZAWSZE znajdą się ludzie, którzy chcą spróbować, skomentować, zapamiętać. Według mnie czasy, gdy człowieka za takie coś wytykali palcem (burżuj!) już minęły.
19 lis 2013 at 00:25
Ej, ale Yerbata jest dobra.
19 lis 2013 at 05:29
Podsumowujac: gadki szmatki po pijaku (a moze i na trzezwo). Bo co to znaczy modne? Yerba mate zapewne wycina z polskiego rynku mniej niz browary kontraktowe. i zapewne jest modna w waskiej grupie bedacej targetem pism lifestylowych Latwiej przecietnego Polaka przekonasz do wypicia dziwnego drogiego piwa niz jakiejs dziwnej drogiej herbaty. Ale rozumiem obracacie sie w kregach nie przecietnych korpo ludzi z duzych miast, ale oni sa mniejszoscia, choc maja nadwyzke sily nabywczej. Wcisnac im wyrob ktorego cena wielkokrotnie przekracza jego wartosc to cel kazdego producenta (i pewnie o to chodzilo Kopyrowi :D )
W Polsce brakuje browarow posrednich miedzy craftem a koncerniakiem,takiego na w miare dobrym poziomie (nie Czarnkowa) takie funkcje w USA pelnia Samuels Adams, Sierra Nevada, Anchor czy nawet Dogfish ze swoja 60 minute IPA. Piw ktore pozwolilyby sprobowac czegos innego niz lager i nie rozrywaly portfela. Polska to nie tylko duze miasta gdzie 9 zl za piwo w pubie to nic dziwnego, to tez miasta gdzie 3 zl w pubie to norma. Bez takiego lacznika na poziomie modzie na piwa „rzemieslnicze” nie pomoze nawet najbardziej sprzyjajaca „prasa”. Oczywiscie przy takiej prasie moze browary kontraktowe zarobia ciut wiecej ale kulturze piwa to nie pomoze nawet na pomorzu.
19 lis 2013 at 11:00
Ależ taki łącznik jest – Fortuna, Amber, Ciechan (czy też ogólnie – Jakubiak) i Kormoran… Nawet Corneliusa od biedy można uznać za część 'łącznika’ – problem jest taki, że z jednej strony chcielibyśmy 'więcej IPA’, a z drugiej, 'nowy’ dostający IBU 65 w gardło nie jest zbyt pozytywnie nastawiony do takiego 'wynalazku’. Nasze łączniki produkują dobre lagery lub piwa wzorowane na craftowych hitach – a brakuje takiego stopnia pośredniego między standardowym lagerem a 'wynalazkami’ – szeroko dostępnego amber ale będącego krokiem do IPA; szeroko dostępnego witbiera albo american wheat, które pokazałyby, że latem to nie tylko radlery; szeroko dostępnego stoutu dla tych, którzy uważają Guinessa za szczyt piwnego wyrafinowania…
19 lis 2013 at 13:39
Zgadzam się z przedmówcą… jestem z okolic Poznania i w moim regionie widzę już znaczącą poprawę od 3-4 lat… Fortuna co by o niej nie mówić (aczkolwiek ja ich wyroby w kilku przypadkach lubię) zrobiła mega dużo dobrego w Poznaniu… Na prawdę masa studentów uczyniła w pewnym momencie z Czarnej Fortuny swój znak rozpoznawczy na imprezach i w pubach gdzie lana kosztuje najczęściej 6 zł (apogeum zauważyłem w zeszłym roku)… jakby nie było jest to już coś lepszego niż euro-lagery aczkolwiek faktycznie słodkie i nie każdemu podchodzi. Ale ważne że jest… trzeba tylko producentów takich jak Fortuna zachęcić do ryzyka i wejścia w inne style – akurat Fortuna ma z tego co wiem kupiony browar w Grodzisku więc może tam coś odpalić i nie ryzykować zakażeń drożdżami innymi niż w Miłosławiu? Tylko chyba trzeba im to będzie zasugerować
23 lis 2013 at 13:12
czyżby ten wpis był inspirowany cudami na kiju?
23 lis 2013 at 13:25
Jest napisane, czym był inspirowany. Co mają do tego CNK?