Wymrażany „Kusztos” – sztos za grosz?

Tomek Kopyra ochrzcił ongiś biedronkowego VIP-a czy tam Van Pura 10% mianem polskiego barley wine. Widocznie nie pił Argusa Mocnego z plastikowej butelki, bo lidowski mózgojeb wypadł najlepiej w moim teście Argusów. Fiuuu… to było 4 lata temu. Po VIP-ie ostała się już tylko Amarena w dwóch smakach, a do kolekcji tanich piw dołączyły wszelkiej maści Kustosze. Z Kustoszem Mocnym na czele alkoholowej stawki. Nietrudno się domyślić, że skoro Van Pur gotował nam na przykład VIP-y, to gotuje je dalej, pod zmienioną nazwą. Wbrew modzie na wymrażanie lidlowskich porterów, postanowiłem zrobić z Kustosza Kusztosa. Gotowi na Ice Polish Barleywine-ish?

Jak zabrać się za wymrażanie piwa?

Kustosz Mocne w puszce
Zapytałem o to mądrzejszych, czyli Czytelników, którzy postanowili zrobić sobie w domu mały Browar Spółdzielczy.

Zazwyczaj wylewam piwo, najczęściej porter, na dwie tacki lub pudełka np. po lodach (litrowe). Wrzucam do zamrażarki. Po ok 45 minutach wyciągam i łyżką cedzakową wyławiam to co się wykrystalizowało na powierzchni. Resztę wrzucam do zamrażarki. Czynność powtarzam kilkukrotnie. A temu co zebrałem pozwalam się rozpuścić i… Konsumuję :-) Po odebraniu wymrożonego produktu, można połączyć z ulubionymi dodatkami, przyprawami itd.
~ Bartłomiej Pankowiak

Argus i Zatecki Lezak w puszce. Zamrażam puszkę, po zamrożeniu na kość otwieram puszkę nożem usuwając zaślepkę i stawiam do góry nogami na szklance. Z pół litra jest szklanka. Ciekawy eksperyment, można wyczuć wady i zalety w koncentracie. Argus w ten sposób zbliżył się do imperatora bałtyckiego (tylko słodszy) a Zatecki jak Barley Wine ale z wszystkimi czeskimi konsekwencjami. Raczej zabawa.
~ Daniel Chorazewicz

Pani w kasie ze strachem w oczach patrzyła się na dwumetrowego dryblasa w kominiarce i ciemnych okularach, pakującego w pośpiechu 2 puszki taniego mózgotrzepa do plecaka. Ochroniarz trzymał rękę na pulsie, drugą zaś na krótkofalówce.

Biegnąc od krzaka do krzaka i ustępując 6 wind z rzędu, dojechałem w samotności do mieszkania. Wziąłem prysznic, rzuciłem solą przez ramię i w razie czego poszedłem do kościoła na nieszpory. Kustosza przelałem z prawilną pianką, co widać na załączonym obrazku. Pojemnika nawet nie myłem, zdjęć nie obrabiałem. Jak tanio, to po całości.

Pojemnik ląduje na balkonie, obok nieudanego domowego Ryemożeurwać Stouta. Niegdyś potencjalny granat odłamkowy, obecnie w stanie krioprezerwacji, doglądał łącznie przez kilkanaście godzin na młodszego braciszka. Nieudany ryje stout 9Blg leży w baniaku po biedronkowym winie od września. Zadany drożdżami i cukrem muscovado, umar i już się nie obudził. Do picia się nadaje, gazu nie ma, zamarzł, bom zapomniał. Wymienię na Bubę albo wymrażanego Kustosza Tequila.

Wymrażanie piwa domowym sposobem

Po pierwszym zamarznięciu zeskrobujemy łyżką górną warstwę lodu. Nie przejmujcie się, jeśli ta warstwa nie będzie mocno się wyróżniać. Wydrapcie około 1/4 opakowania.

Pojemnik z wymrożonym piwemPo pierwszym zdrapaniu szronu

Po skrobance wrzuciłem pojemnik ponownie w tę cudowną piździcę na balkon. Zamarzło, więc zeskrobałem lód, tak aby zostało pół opakowania.

W tym momencie postanowiłem zastosować dodatkowe wymrażanie. Powyższą esencję nieco rozpuściłem, podziabałem łyżką i przelałem przez lejek do plastikowej butelki. W lejku został lód, esencja trafiła w kilkanaście minut do buteleczki. Potrójne wymrażanie, suko!

Wymrażanie piwa

Nastała sobota. Wypiłem kawę i postanowiłem skosztować tego cuda. Nadmienię, że podzieliłem się odrobinką w piątek z moją mamą, która wydała werdykt: „obrzydliwe i gorzkie„. #hopheadsofpoland będą zachwyceni.

Jak smakuje Kusztos?

Ice Cheap Polish Barleywine-ish

Wygląd bardzo zachęcający, choć barwa nie zmieniła się znacząco. Piwo koloru bursztynowego, nieco mętne i — co oczywiste — wygazowane.

Do jajeczniczki w sobotni poranek jak znalazł. Gordon Ramsay podaje nieziemski przepis. Najważniejsza uwaga od 1:43. Jajecznica perfekcyjna, robię taką od kilku miesięcy. Już nigdy nie zrobię jej w inny sposób niż podany w filmiku. Smażenia pomidorów nadal jednak nie rozumiem. W tle Supremacy Mix 2017. To będzie dobra sobota.

Albo i nie.

Bieda barleywine pachnie jak Romper z Żabki. Typowy aromat taniego, mocnego bełciucha. Alkohol daje o sobie w znać w ordynarny sposób. Mianowicie uwydatnia się pod postacią gorzkiego, odpychającego zapachu, za którym kryje się nuta ciemnego pieczywa. Trudno doszukiwać się tutaj czegoś więcej. Miałem cichą nadzieję na więcej pieczywa.

Wymrożony Kustosz vel Kusztos

Alkoholowo-gorzki syrop. To pierwsze, co przyszło mi do głowy po spróbowaniu tego „cuda”. Smak jest płytki jak cytaty z Facebookowych farm fanów. Pierwsze i jedyne skrzypce gra przypieczona skóra chleba. Za nią, niemalże od razu, cierpki alkohol grzejący w przełyk. Goryczka nieprzyjemna, krótka, intensywniejsza niż w niewymrożonym piwie. Całość słodko-cierpka, gęsta i syropowata. Każdy łyk wykrzywia japę w grymasie.

Miał być KuSztos, wyszedł rozgazowany, bardzo bardzo mocny lager z uwydatnionym w smaku alkoholem. Eksperyment nieudany, napitek tylko dla samobójców i meneli.

Eksperymenty mają jednak to do siebie, że często się nie udają. W planach mam jeszcze wymrożenie Argusa Porter i — trzymajcie kapelusze — Lecha. Po porterze będę oczekiwał wiele, Lech będzie osobliwą ciekawostką.


Wymrażaliście piwo w domowych warunkach? Podzielcie się w komentarzach swoimi przygodami i tym, jaki efekt udało się uzyskać. 

Tyle ode mnie. Na zdro… a idę wylać to do kibla!

PS Postanowiłem dopić ~100ml widoczne na zdjęciu. Zajęło mi to 1,5h z zegarkiem w Windowsie 10.

13 Komentarzy

  1. nie, ale od czterech lat leżakuję butelkę żywca, nie mam jeszcze pomysłu na to jak długo będzie leżakować, ale może kiedyś…a tak na poważnie, to kiedyś zapomniałem o tej jednej butelce, odnalazła się po dwóch latach spędzonych w szafce i dalej sobie stoi i czeka (nie spodziewam się niczego interesującego w środku, więc nic jej nie zagraża)

  2. Backend też klepiesz czy tylko front?

  3. Argusa leżakowanwgo rok wymrażałem do porterówki. I niestety szału nie było. Rok lezakowania nic nie dał (a obiecywałem sobie wiele po tym jak lezakowany Grand Imperial zamienił sie w lajtowe Prunum. Serio!). I wymrażanie tez nic nie dało. Jak widać z …. bicza nie ukręcisz.

  4. Podrzucisz link z przepisem na jajecznicę ? :P

  5. Wymrozilem z kumplem blend pięciu koncernowych porterow, choć trochę długo nam to zajęło. Otóż zapomnieliśmy o pojemniku na tydzień i tyle też stał w zamrażarce XD żeby było ciekawiej, dolalismy aromatu waniliowego. Z 5 butelek 0,5 została nam niecala butelka po Kasztelanie. Zabawnie było.

  6. Z puszkowych wymrażałem dwa piwa, nieważne jakie, bo w obu przypadkach potwierdza się, że do freeze distillation nadają się tylko konkretne gatunki i nie da się ominąć nakładów finansowych, żeby takie piwo sobie samemu wymrozić-co potwierdza cenę takich produktów.
    W przypadku puszkowych mocniejszych egzemplarzy wymrożenie w proporcji 1:1 daje bardzo męczącą ciecz, mającą wszelkie cechy wina, ale nie lodowego, tylko żle sfermentowanego, więc lepiej jest wymrażać piwa lekkie, ale tylko 1:0,5 czyli jak trzeba, to można w ramach eksperymentu zrobić z eurolagera strong lagera, i to jeszcze nadaje się do picia, tylko po co się tak męczyć? Prawdziwe wymrażanie, żeby było smaczne, najlepiej zacząć do naturalnej przemiany bock’a w Eisbock’a albo już dość esencjonalnych piw górnej fermentacji, również zachowując proporcje, czyli najpierw 1:05, potem 1:1.

  7. Ja z żoną aż tak ekstremalnie nie poszliśmy w kierunku totalnych sikaczy i postanowiliśmy wymrozić 4 portery z browaru Amber (które są po prostu dobre, ale nie wybitnie).

    Z wymrażania na świeżym powietrzu (przy solidnych mrozach) powstało nam mniej więcej 2×0,33. Soft porter został wcześniej wypity, za to esencja trafiła do butelki na 4 dni razem z 4 papryczkami chilli i 2 laskami wanili.

    Przed zabutelkowaniem – w stosunku do oryginału mocniejszy w smaku byl alkohol i goryczka.

    Po przegryzieniu się z dodatkami, alkohol zdecydowanie się schował. Aromat miał piękny, czekoladowo-waniliowo-tofii (jak dobra szlachetna czekolada), w smaku: mocna czekolada, wanilia słabsza, lekko piekące w przełyku za sprawą chilli i alkoholu, goryczka nieco osłabła. Generalnie, nieco płaskie i mogło być bardziej gęste (pi razy drzwi poszło do góry o jakieś 2% alkoholu, czyli miało ok 10%) no i oczywiście wygazowane. Ale sztosik powstał z tego całkiem dobry.

  8. Wymrażałem raz Żywiec Porter. Przelałem do litrowej butelki pet i mroziłem chyba koło 3-godzin, po czym odwróconą butelkę postawiłem na lejek. Wyszło bardzo przyjemnie, wszystkie ciemne nuty się wyostrzyły. Powolne wieczorne sączenie uznałem za sukces.

    Poza tym eksperymentuję z porterówkami. Pierwszą rok leżakowałem z prażonymi (domowym sposobem) strugami dębowymi. Drugą mieszałem ze śliwkową wódką – żonie bardzo smakowała. Trzecia leżakuje, a w procesie twórczym została potraktowana, ponownie wódką śliwkową (co z automatu dodaje słodyczy i aromatu owoców – jw.) tym
    razem ponad miesiąc aromatyzowaną wędzonymi śliwkami (takie domowe Imperium…).
    W tym roku planuję wersję z wiśniami, może jakaś wstępna fermentacja owoców drożdżami z belgijskiego kwacha?

    I jeszcze jedna zabawa, tym razem na szybkie rasowanie:
    Ciemne koncernowe wlewamy do szklanki z kilkoma mililitrami kawy rozpuszczalnej (odrobina wody i łyżeczka kawy) plus parę kropel soku z cytryny. Słodycz piwa jest kontrowana kwaśnością kawy a cytryna wszystko podbija i wzbogaca aromat. A przy nalewaniu piwa, poza uzbrojeniem się w cierpliwość, otrzymujemy efekt jak na azocie, sama piana – beton.
    Przykład drugi – (efekt promocji) Żywiec białe (0,5), Żywiec Apa (0,3), około 100 ml przecierowego soku jabłkowego i 50 ml mocnego naparu z mieszanki herbat (zielona, czerwona i czarna). I mamy dwie szklanki piwa (w sam raz do towarzystwa).

  9. Twoja jajecznica nie wygląda jak ta Gordona. Masz niewymieszane żółtko z białkiem. Jego jest jednolita jak budyń…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *