Kaszuby odwiedzam kilkanaście razy do roku. Zazwyczaj późną wiosną i latem, choć w tamtym roku udało się zorganizować wypad jesienny. Zjeździłem je rowerami i nadal nie mam dość. Od kilku lat przymierzałem się do odwiedzin zimą, a tyle mi z tych odwiedzin pozostało, co zamrożone jezioro pod koniec marca. Przy okazji weekendowego wypadu, na stacji benzynowej chwyciłem nowe Książęce. Do cyklu za piątaka. Tym razem trafiłem z ceną w punkt, bo tyle dokładnie kosztowała na Orlenie próba nadgonienia rynku przez KP.
Jestem zakochany w Kaszubach, choć wielu znudziłyby się po kilku latach. Nie wziąłem żadnego specjalnego aparatu. Ot, cyknąłem kilka zdjęć telefonem. Klimat nie do podrobienia. Kto z Was chciałby trafić w dobre miejsce z przemiłymi ludźmi, temu gorąco polecam Gospodarstwo Agrorzym.
Bywamy z namiotami, tym razem zajrzeliśmy na pokoje i kąpiel w balii z gorącą wodą, połączoną wskakiwaniem do zamrożonego stawu. Wyremontowane przytulne sypialnie, czyste łazienki, nowoczesna kuchnia. Mają nawet dwa pawie i bażanty. Polecam, pieniądze niewygórowane!
Znajomi mają Was za burżuazję, kiedy mówicie, że na weekend wyskakujecie do Rzymu… ;)
Tak to wygląda latem…
Cena za JEDEN namiot? 10 złotych za dobę osobę. W cenie ognisko, grill, co tam chcecie.
Tak to wygląda wiosną, choć raczej późną zimą. Cieszcie się widokami.
Agrorzym wczesną wiosną.
Widok po przyjeździe
Jezioro Sianowskie od strony Młyna Dolnego/Rzymu
Jezioro Osuszyno skute lodem. Latem ukryte wśród lasów Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Niewielu wie chyba o jego istnieniu. I dobrze. Woda w tym jeziorze jest tak czysta, że dno widać 2-3 metry wgłąb. Ryby można łowić bez spławika. Widoczny na zdjęciu pomost, spośród tych nieprywatnych, to chyba pomost w najlepszym stanie.
Jest dziko, jest pięknie.
EDIT: Od lata 2018 pomostu już nie ma. Ta zima go zbyt zniszczyła. Obok jest ładniejszy, nowszy, bez takiego klimatu :(
Nim krzykniecie, że mogliśmy się potopić — sprawdziliśmy warunki na kilka sposobów. Bezpiecznie, około 6-8 centymetrów lodu.
Koniec widoków. Czas sprawdzić Książęce.
Recenzja: Książęce IPA
Kompania Piwowarska chwali się na etykiecie użyciem aż 6 odmian chmielu. Wśród aromatów i smaków powinienem wyczuć cytrusy i owoce tropikalne. Sensorycy z browaru (lub marketingowcy) odnotowali nawet wyraźną goryczkę. Wyszło całe 35 IBU. Fiuuu… nawalili tego chmielu do kotła.
Dobra, nie śmiejmy się. Dla większości piwoszy taka goryczka waha się między „ja pierdolę, jakie gorzkie” a „nie jesteś już moim przyjacielem„.
Aromat, mimo że wyraźny, jest absolutnie jednowymiarowy. Na początku wychwyciłem zapaszek w okolicach ananasa, aby po chwili skwitować, że Książęce IPA wali pomarańczową landryną. Nic więcej. Pomarańczowy cukierek szklak, landrynka, wchodząca nawet w tzw. „białą landrynkę”.
Setting nieco pomagał Książęcemu. Po kilku łykach oddałem się bardziej przetwarzaniu bodźców zewnętrznych, aniżeli smakowi. Niestety, musiałem zejść na ziemię i pomyśleć choć przez chwilę o tym, co nowe Książęce ma do zaoferowania moim kubkom smakowym.
Dość powiedzieć, że Książęce Ciemne bije je na głowę, bo chociaż niczego nie udaje. Kompania chciała nadgonić rynek, a według mnie owocem romansu koncernu ze szczyptą amerykańskich chmieli jest piwo na wskroś nieudolnie sklecone. Próbujące być tym, kim nie jest.
Moje skojarzenie to otyłe dziecko startujące w sprincie na WF-ie w podstawówce. Nie powinniśmy się śmiać, ale każdy wie, że takie dziecko jest z góry skazane na porażkę. Koniec końców wszyscy śmiali się już od początku, a na mecie mieli jeszcze większą polewkę.
Smak to mieszanka pomarańczowej landryny z odłamkami goryczki. Podstawa słodowa jest tępa i muląca jak w Specjalu. Czuć, że miało być tanio. Landryna daje o sobie znać najmocniej w połowie butelki, kiedy — po ogrzaniu — piwo lekko grzeje w przełyk.
Wiecie, co jest najbardziej przykre? Zmarnowany potencjał. Jestem przekonany, że z tego piwa dało się zrobić konkurenta Żywca APA. Może nie pełnoprawne American Pale Ale, ale napój, który można wychylić bez zażenowania.
Dodatkowy kopniak w jaja? Tyskie z puszki pite godzinę później smakowało mi bardziej od Książęcego APA…
Ja bym unikał. Myślę, że ciekawość weźmie górę i kupicie mimo ostrzeżenia.
26 mar 2018 at 20:50
to u nas na odwrót, doszliśmy z kumplem do wniosku że to najlepsza ipa z tej półki, bardzo pijalna i na pewno wygrała u nas z żywcem apą. I żadnej landryny nie wyczuliśmy, choć ostatnio się mniej spuszczamy nad samym smakiem piwa :) teraz tylko czekamy aż będzie szerzej dostępna, żeby ucieszyć nasze pustawe ostatnio portfele
Pozdrawiam cieplutko :}
26 mar 2018 at 21:08
Mnie bardziej razi ta klarowność. Jednak przywykliśmy do lekko mętnych ejli.
Tak czy inaczej, jeśli piwo zatrzymaloby się na poziomie 4-4.5zl to dla mnie całkiem dobra propozycja typu daily.
27 mar 2018 at 06:25
Uspokojnie, ja nie kupie na pewno :))
27 mar 2018 at 08:01
Mam podobne odczucia jak kolega emte. Również nie zauważyłem owej landrynki. Całościowo piwo ma – moim zdaniem – więcej przysłowiowych jaj niż APA od Żywca.
Chmiele amerykańskie czuć wyraźnie, goryczka jest, słodowość również wyczuwalna. Ok, może nie jest to Rowing Jack, ale w cenie 3,99 za jaką je kupiłem jestem w pełni kontent.
Również lubię od czasu do czasu wypić Książęce Ciemne, ale to właśnie ono bardziej próbuje być tym, czym nie jest. Udaje bowiem piwo ciemne za wszelką cenę jednak będąc delikatnym jak typowy lager, aby przypadkiem nie zniechęcić typowego piwosza.
27 mar 2018 at 13:36
Bo Książęce Ciemne to po prostu ciemny lager. Coś na kształt Dunkela, albo Tmavego. Nie ma sensu oczekiwać po nim jakichś ciężkich czy palonych aromatów.
3 kwi 2018 at 10:41
Nie tylko na Kaszubach można spotkać takie widoki. Mazowieckie miejscowości też tak wyglądają
30 maj 2018 at 02:05
Dobre piwo, o dziwo. A ŻAPA kiedyś była naprawdę mega dobra (nawet tu w komentarzach ją wychwalałem), ale jakoś od roku jest nieporozumieniem gorszym nawet od EB…
4 mar 2019 at 18:45
Nie jest złe, powiem nawet, że to spoko piwo. Oczywiście nie jest najlepsze na świecie i do tych najlepszych mu brakuje, ale jest jak najbardziej pijalne