Butelki z Browaru Náchod były tymi, które nawet w czasach przedpintowych nie podnosiły mi znacząco pulsu. Wizualnie takie sobie, choć w odróżnieniu od obecnej stylistyki znacznie mniej pretensjonalne. Ich zawartość wlewałem do gardła tylko w postaci Primátora 24 Double (dwa razy w życiu i podziękowałem) oraz właśnie EPA. W pobliskim sklepie, za niecałą dyszkę, byłem w stanie dorwać dwie butelki na wieczór.
Piwo polecałem przy okazji zestawienia z najlepszymi piwami „pod kiełbachę”. Tak teraz myślę, że trochę się zagalopowałem. Z drugiej strony, English Pale Ale utkwił mi w głowie jako wywar solidnie chmielony, kwiatowy, z nutą tytoniu. Popijałem go przez cały 2013 roku, żeby później kompletnie o nim zapomnieć.
Sprawdźmy zatem, jak czas obszedł się z tym czeskim ale’em. Butelkę kupiłem za niespełna 5 złotych.
Primátor EPA (English Pale Ale)
Przyszykowałem nos na konkretne kwiatowo-ziołowe uderzenie, a dostałem płaskiego złożonego z nut skórki ciemnego chleba i toffee. Do tego muśnięcie kwiatów, tak głęboko w tle, że chyba sam sobie je dopowiedziałem. Profil aromatyczny tego piwa zmienił się w ciągu kilku lat. Niestety, zdecydowanie na gorsze.
W smaku nie jest wcale lepiej. Trudno wychwycić cokolwiek poza tostami i nutami karmelu. Nie jest to wariant degustacyjny, a piwsko do żłopania w większej ilości. Po dwóch łykach mogłem już wydać opinię — sprawdzi się do meczu w pubie. Nieangażujące, wodniste i nudne jak mecze Ekstraklasy.
Primátor ESB stoi po wytrawnej stronie, która dodatkowo wzmaga jego wodnisty charakter. Goryczka jakaś tam jest, jednak krótka na tyle, że trudno stwierdzić, czy bardziej tytoniowa, czy bardziej ziołowa. Smak ucieka z podniebienia tak samo szybko, jak w przeciętnym eurolagerze.
Po ogrzaniu ze szkła zaczęły wydobywać się nuty cebulowo-czosnkowe, uprzykrzające i tak już wątpliwej przyjemności degustację.
Piwo puste, proste, do wypicia w większej ilości. W knajpie z bilardem się sprawdzi, poza takimi miejscami niewarte tych czterech czy pięciu złotych.
28 maj 2024 at 18:28
A kto by to pił. Ptimator to głownie Weizen. tzw piwo nazywane specjalnym w Czechach – bo wszystko co nie pils to tam dziwadlo. Primator wygrywa rankingi, ale nie dajmy się zrobić w jajo. Primek Weizen to piwo dla polaków, sprzedaje się głównie u nas i tak ma być, w końcu blisko mają. Resztę Primków przemilczę łącznie z tym dziwadłem dla cukrzyków, a Primek 24 i inne mocne wynalazki to zwyczajna kupa na wódzie. Miało być dla polaków ale nawet tu się nie przyjęło :))
5 cze 2024 at 14:53
Dementuję. Nie ma czegoś takiego jak piwo „na wódzie”. Da się uzyskać taki ekstrakt/woltaż bez dolewania czegokolwiek (patrz portery bałtyckie).