Ikona stylu flanders red ale. Nikt nie wie, jak wymówić tę nazwę w sklepie. Ja też nie wiem i kiedy to piwo kupuję, czuję się nieco zakłopotany. Etykieta, w której niektórzy dopatrują się Najświętszej Panienki, a chodzi o Księżną Burgundii, Marię Burgundzką. Córkę faceta, który miał wielkie ambicje. Chciał bowiem podbić w XV wieku Szwajcarię. W jego ostatniej bitwie został dobity mieczem, tonąc w zamarzniętym stawie. Zostałby uratowany, gdyby żołnierz, do którego wołał o pomoc, nie był głuchy i zrozumiał, że może uratować księcia. Zresztą poczytajcie sobie trochę o Karolu Zuchwałym, bo ma bogatą historię. Ja wolę pisać o konkretach… :)
Wybrałem to piwo nie przypadkiem. Jakiś czas temu recenzowałem Rodenbacha Grand Cru, który jest stylem tożsamym z Duchesse de Bourgogne. Postanowiłem wtedy, że kolejnym piwem będzie właśnie Księżna Burgundii. Większość osób twierdzi bowiem, że jest lepsza od Rodenbacha.
Duchesse de Bourgogne leżakuje w beczkach dębowych przez 18 miesięcy. Następnie jest kupażowane z młodszym piwem. Flanders red ale to niesamowicie ciekawy styl, który dla osób niezaznajomionych z kwaśnym piwem może być niezłym przeskokiem. O piwach kwaśnych przeczytasz u mnie w przyszłym tygodniu. Temat opiszę o wiele szerzej, więc degustację Douchesse potraktuj jako wstęp.
Duchesse de Bourgogne
Aromat przypomina czerwone wytrawne wino, zmieszane z odrobiną karmelu. Czuć także wiśnie, ale nieco się one chowają. Przyjemnie, ale niezbyt intensywnie. Brakuje zacięcia, które zwiastowałoby to, co dzieje się w smaku.
A w smaku jest absolutnie GE-NIAL-NIE! Uwielbiam to piwo, kupuję je coraz częściej; nagradzam się nim. Jest kwaśno, ale nie wykrzywia twarzy, jak niektóre lambiki. Co ciekawe, smak zmienia się na przestrzeni przełyku. Pierwszy akord: umiarkowanie octowa kwaśność i wiśnie. Przełykam: ocet nabiera na mocy, dochodzi niesamowicie dobrze wkomponowana słodkość, wiśnie/kwaśne jabłka i taniny, które w Duchesse de Bourgogne są substytutem goryczki.
Wyjaśnijmy szybko, czym są taniny. Kiedy pijecie wytrawne wino, zostawia ono na języku szorstkość. Podobnie jest w przypadku tego piwa. Jak ssanie woreczka po zaparzonej herbacie, jednak w tym piwie nie jest to silne odczucie. Przyjemne, pasujące do kwaśności.
Wiecie, jaka jest jedyna wada tego piwa? Za szybko się kończy. Butelka 0,25l starczy na kilkanaście minut. Trudno pić je w spokoju, bo po jednym łyku chce się wziąć od razu kolejnego. Absolutny majstersztyk, trunek zbliżony do półsłodkiego czerwonego wina. Musisz tego piwa spróbować i basta!
Zachęciłem Cię? Daj znać w komentarzach :)
13 sie 2015 at 20:35
No i nie dałeś w końcu znać czy według Ciebie lepsze od Rodenbacha Grand Cru, którego miałem szczęście ostatnio pić ;)
13 sie 2015 at 20:50
Nieznacznie lepsze, bardziej octowe :)
13 sie 2015 at 21:01
Ok, teraz to narobiłeś smaka, bo Grand Cru z Rodenbacha (chociaż odebrałem go totalnie inaczej niż Ty w swojej recenzji na którą zerknąłem) był naprawdę trunkiem światowej klasy.
9 wrz 2015 at 22:11
Spróbowałem wreszcie Duchesse de Bourgogne. Według mnie rodenbach jednak lepszy, mniej octowo alkoholowy, za to z nutką kakao w tle. Ale poziom bardzo podobny (najwyższa półka światowa). Zresztą poza quadruplami ze świętej trójcy (Welty 12 czeka w lodówce) nawet RISy nie robią na mnie takiego wrażenia.
13 sie 2015 at 20:49
Jak będzie okazja, to pójdziemy i kupimy to piwo, bo narobiłeś smaka!!! :)))
13 sie 2015 at 20:50
Jasne! :)
14 sie 2015 at 11:41
A jak ma się to do Duke of Flanders z Szałpiw? Kolega sprezentował mi buteleczkę z jakichś dziwnych zaginionych sklepowych zapasów i ciekaw jestem pieruńsko jak to smakuje :).
14 sie 2015 at 11:44
Nie miałem okazji pić, miałem okazję kupić, ale cena tak wywindowana, że temat olałem. Daj znać, jak smakuje :)
14 sie 2015 at 12:12
Piłem… I dla mnie smakowało jak skwaśniały, nagazowany jabol. Może jestem profanem i moje plebejskie kubki smakowe nie są w stanie odczuć maestrii i złożoności smaków tego piwa.. Sour is the new hoppy jakoś do mnie nie przemawia…
14 sie 2015 at 13:10
Nie każdemu musi smakować, o to właśnie chodzi, że każdy lubi co innego :)
18 gru 2016 at 13:20
Moje ulubione piwo. Absolutne dzieło sztuki. Pijam beczkowane i każda beczka smakuje inaczej, więc za każdym razem zaskakuje mnie czymś nowym.
4 lip 2017 at 21:30
Niepijalne. Pachnie octem, w smaku poczatkowo ciekawe, zwlaszcza na finiszu, ale juz po trzecim lyku meczace. Porownanie do wina absolutnie nietrafione, choc z octem winnym ma bardzo wiele wspolnego. Ciekawe jako eksperyment, ale jednorazowy, choc moze do marynaty z miodem by pasowalo :)
15 paź 2017 at 17:00
Byłoby naprawdę dobre ale jest mocno przegazowane. Do tego stopnia, że aż drapie w gardło.
7 sie 2019 at 15:51
Polecam Bourgogne des Flandres. Piwo absolutnie genialne jak ktoś lubi połączenie łagodnego ciemnego, kwaskowego Rodenbacha z posmakiem słodyczy. Mniej kwaśne niż księżniczka burgundzka, a na pewno mniej niż Rodenbach classic. Pycha. Wersja Brune/Bruin.
21 kwi 2021 at 14:40
Nosz kurna, ja myślałem, że się zepsuło, ale po opisie smaku widzę, że ono taki smak właśnie ma. Chyba jeszcze do niego nie dorosłem. A może to wpływ smaków „rudej” z Kentucky 🤔😉😄.
… Jednak po wypiciu buteleczki, przed schabowym i bigosem stwierdzam, że jest druga twarz tego piwka. Po prostu, chyba pierwsze wrażenie jest zbyt mocne, jak ze zbyt wymalowaną panią. Jednak po pewnym czasie ( i kilku łykach) jej rysy łagodnieją i zaczynamy spoglądać bardziej chętnym wzrokiem 😁😋