Zabieranie piwa na rower weszło mi w krew. Nie chodzi o poniewieranie się na szlaku, czy dorzucaniu wątrobie roboty. Po wypoceniu toksyn i spaleniu kilkuset kalorii przyjemnie jest zwilżyć usta smacznym kraftem i chwilę odsapnąć, delektując się otoczeniem. Piwo smakuje lepiej po porządnym wysiłku. Powie Wam to każdy, kto rusza się więcej, niż po telefon do ładowarki w drugim pokoju.
Czerwcowy upalny weekend. Komary zaczynają zjadać żywcem, a mi skończyła się Mugga. Postanawiam odświeżyć sobie Geocaching (Opencaching.pl), w który bawiłem się przez kilka lat.
To gra terenowa, polegająca na szukaniu „skrzynek” rozsianych po całym świecie, na podstawie podanych koordynatów. Często są to rozbudowane zagadki, quizy, wieloetapowe poszukiwania. Niesamowita sprawa, o której nieco zapomniałem, bo ekipa, z którą się bawiłem, trochę się rozsypała.
W skrócie: telefon w dłoń, jakiś program typu Locus/c:geo, GPS, zdrowe nogi i trochę wolnego czasu. Ileż ciekawych czy zapomnianych miejsc, leżących nierzadko poza szlakami, ujrzałem dzięki Opencachingowi! Samo odnalezienie pojemnika to jedno, ale historie stojące za miejscami, pomysły na maskowanie (wszak postronna osoba ma tego nie znaleźć) powodują nieraz opad kopary.
Bo czy wiedzieliście na przykład, że w Gdańsku była skocznia narciarska? Czy wiedzieliście, że na tej skoczni zginął w 1940 roku skoczek Ernst Becker-Lee? Raczej nie słyszeliście, że naprzeciwko jej pozostałości, na wzgórzu, stoi pośród zarośli kamień poświęcony jego pamięci. Opencaching to możliwość odkrycia właśnie takich miejsc ;)
Ile pozostało po skoczni w Dolinie Radości? No… mniej więcej tyle.
Dziura w ziemi, zarys progu i ogromny spad. Można się pokiereszować.
Na rowery zabrałem piwo, które na wyłączność dla super- i hipermarketów Auchan (oraz Simply) uwarzył Browar Jana. Powiem wprost — nie oczekiwałem po nim wiele. Niezbyt przemawiała do mnie etykieta, choć znajdzie zwolenników. Miała zapewne przyciągnąć wzrok osób mniej obeznanych w krafcie. Mam nadzieję, że tak się stanie i dla kogoś będzie to furtka do różnorodnego świata piwa :)
Miejscówkę na spokojne sprawdzenie „Polski” znalazłem nieopodal Gliniastej Drogi. Ambona otoczona drzewami i krzakami. Niewidoczna z żadnego szlaku. Oczywiście doprowadził mnie tutaj Opencaching. Widoki nieziemskie. Nieopodal biegnie Szlak Wzgórz Szymbarskich, którym doskonale zjeżdża się na rowerze. Wąskie dróżki, masa kamieni i poczucie, że mój Accent nie wytrzyma czegoś takiego.
Wczoraj na stronie internetowej Auchan pojawiła się gazetka prezentująca niektóre piwa dostępne w Strefie Kibica. Polecam przejść się do najbliższego hipermarketu (także supermarketu czy Simply) i nieco się rozejrzeć, bo mają rozmach! Golemy wrzucili na przykład Dybuka, Brokreacja ma swoje piwa. 350 pozycji to za dużo, aby zaprezentować w gazetce :)
Polska, Browar Jana
Piwo na wyłączność dla Auchan
Patrzę na to zdjęcie i chcę tam wrócić. Spójrzcie na to…
Jak już wspomniałem, nie miałem dużych oczekiwań. Na etykiecie nie widnieje nawet nazwa stylu. Podejrzewam więc, że jest to polish pale ale. Sugerują to drożdże US-05 i chmiele Sybilla oraz Magnat.
Piwo nalało się ze sporą, trwałą pianą. Jest nieco mętne, pomarańczowe. Pierwszy plus — widoczna opalizacja i ładny kolor.
Aromat to drugi plus. Biszkopty z cytrynką, do tego zacięcie ziołowe. Pachnie intensywnie i świetnie pasowało mi do zapachu lasu latem. Z miejscem konsumpcji trafiłem w punkt! Tyle się mówi o foodpairingu, ale rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, że warto dopasować piwo do otoczenia…
Polska — jakby to nie brzmiało — jest gładkie. Dość nisko wysycone i na szczęście niewodniste. Prym wiedzie podstawa biszkoptowa; przyjemnie miękka słodowość. Za nią wyskakuje posmak cytryny i krótka, ale dość intensywna ziołowa goryczka. Obawiałem się, że Magnat wprowadzi tępą gorycz. Nic z tych rzeczy, wszystko przemyślane i przyjemne.
Nie mam temu piwo nic do zarzucenia. Z pewnością je powtórzę, bo mam jeszcze butelkę. Proste, smaczne, idealne do wypicia, gdy z czoła leje się pot. Nieprzekombinowane. Trafiło do mnie, choć otaczający las dodawał mu z pewnością uroku.
Browar Jana leje swoje piwa w zgrabne puszeczki 0,33l. W Strefie Kibica możecie kupić pilsa i pszenicę. Porządne piwa, choć pszenica wyraźnie lepsza od pilsa. Taki design (i podejście!) bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że w przyszłości więcej browarów zdecyduje się na „konserwy”.
Wracając Doliną Radości przez myśl przeszło mi kilka razy to, o czym wspomniałem wyżej. Parowanie piwa z okolicznościami. Dopasowywanie trunków nie do naszej zachcianki, a do tego, co nas otacza. Utarło się, że imperial stouty czy quadruple pijemy jako winter warmery. Że kwasiki są świetne na upały, koźlaki na jesień, a grodziskie na kaca.
Rzadko dopuszczamy do siebie myśl, że można zabrać świetne piwo nad jezioro, do lasu, nad rzekę. Usiąść, odpocząć i wkręcić się w nie mocniej z racji szumiących obok drzew, skrzypiącego pomostu, albo widoku ze szczytu, gdy aromat ze szkła wytrąca hulający wiatr.
Ktoś może zastanowić się, dlaczego piwu „piłkarskiemu” zrobiłem zdjęcia właśnie w lesie.
Dlaczego?
Bo Polska jest piękna.
Łapiecie? ;)
Wpis jest wynikiem współpracy z siecią Auchan. Sprawdź koniecznie aktualną piwną gazetkę Strefy Kibica. Dowiedz się więcej o samej strefie i naszej współpracy.
Przeczytaj recenzję Piłkarskiego Złota od Radugi — innego piwa na wyłączność dla Auchan.
Ostatnio komentowane