Wszelkie mity związane z piwem wywodzą się w zasadzie z jednej kwestii: niepełnego składu piwa na etykiecie, bądź jego całkowitego braku. Nie tylko koncerny nie chwalą się, jakich surowców użyły. Zdarza się to także nieco mniejszym browarom. W niektórych przypadkach jest im to po prostu na rękę. Współczesne metody szybkiej i wydajnej produkcji wymuszają różne tricki. Korzysta się na przykład z surowców niesłodowanych (tutaj o tym przeczytasz czytaj). Konsument, widząc informację o użyciu grysiku kukurydzianego czy izomeryzowanego ekstraktu chmielowego, od razu posądziłby browar o machlojki. .
Niepełny skład piwa
Oczywiście jest to miecz obusieczny. Z jednej strony podanie pełnego składu piwa mogłoby wyjść browarowi na dobre. Plaga rozprzestrzeniających się piwnych plotek zostałaby szybko zduszona. Konsument wie, że jego ulubionego lagera uwarzono korzystając z ekstraktu chmielowego albo syropu maltozowego. Z drugiej strony czymże jest ten ekstrakt czy syrop? Na zgliszczach jednych mitów natychmiast powstałyby drugie. Każdy słyszał już bajkę o chińskich ekstraktach. Człowiek wszędzie doszukuje się spisków. Wszyscy chcą nas oszukać, na każdym kroku.
Obawiam się, że podanie informacji o „granulacie chmielowym” (aczkolwiek wystarczy napisać „chmiel”) mogłoby negatywnie odbić się na producencie, który byłby posądzany o nieużywanie jedynego prawdziwego chmielu. W szyszkach, ma się rozumieć. Bo tak jest na reklamie.
Z drugiej strony, jak już wspomniałem, obalono by wszelkie mity o braku chmielu w piwie.
Brak składu na etykiecie piwa
Kilka dni temu przeprowadziłem rozmowę z niezbyt rozgarniętym osobnikiem, któremu tłumaczyłem, że istotnie, w piwie znajduje się chmiel. To, że ten składnik nie został wymieniony w składzie niczego nie zmienia. Oczywiście do porozumienia nie doszliśmy, bo on wiedział lepiej. Usłyszał od kolegi kolegi i basta. Nie ma tam chmielu!
Takie sytuacje dobitnie uświadamiają mi, w jaki sposób mózgi niektórych ludków działają. Nie przemawiają do nich dane, informacje, badania i tak dalej. Przemawia kolega Jurek, bo on już z niejednej puszki piwo pił. Na takie osoby szkoda czasu. Niech dalej siedzą w swoich teoriach, bo dyskusja z takimi ludźmi jest ciężka i daje mizerne efekty.
Dochodzimy do sedna sprawy. Zapamiętaj raz na zawsze. Browar nie ma obowiązku podawania pełnego składu piwa. Wystarczy, że poda alergeny, a takim jest chociażby słód jęczmienny. Stąd na kontretykietach wielu piw widnieje jedynie enigmatyczny zapis: Zawiera słód jęczmienny. That’s all. Simple as that.
Świetny tekst na temat pełnego wykazu składników w piwie napisał Browar Paragraf. Zajrzyj do wpisu: pełny wykaz składników na etykiecie piwa?
Dla tych, którzy nie wierzą moim słowom, podaję konkrety wyciągnięte z Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 (pełna wersja dokumentu)
Wykaz danych szczegółowych, których podanie jest obowiązkowe
1. Zgodnie z art. 10–35 i z zastrzeżeniem określonych w niniejszym rozdziale wyjątków obowiązkowe jest podanie następujących danych szczegółowych:
a) nazwa żywności;
b) wykaz składników;
c) wszelkie składniki lub substancje pomocnicze w przetwórstwie wymienione w załączniku II lub uzyskane z substancji lub produktów wymienionych w załączniku II, powodujące alergie lub reakcje nietolerancji, użyte przy wytworzeniu lub przygotowywaniu żywności i nadal obecne w produkcie gotowym, nawet jeżeli ich forma uległa zmianie;
d) ilość określonych składników lub kategorii składników;
e) ilość netto żywności;
f) data minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia;
g) wszelkie specjalne warunki przechowywania lub warunki użycia;
h) nazwa lub firma i adres podmiotu działającego na rynku spożywczym, o którym mowa w art. 8 ust. 1;
i) kraj lub miejsce pochodzenia w przypadku przewidzianym w art. 26;
j) instrukcja użycia, w przypadku gdy w razie braku takiej instrukcji odpowiednie użycie danego środka spożywczego byłoby utrudnione;
k) w odniesieniu do napojów o zawartości alkoholu większej niż 1,2 % objętościowo, rzeczywista zawartość objętościowa alkoholu;
l) informacja o wartości odżywczej.
jednakże
Artykuł 16
Pominięcie niektórych obowiązkowych danych szczegółowych
4. Bez uszczerbku dla innych przepisów unijnych wymagających wykazu składników lub obowiązkowej informacji o wartości odżywczej, dane szczegółowe, o których mowa w art. 9 ust. 1 lit. b) i l), nie są obowiązkowe w odniesieniu do napojów o zawartości alkoholu wyższej niż 1,2 % objętościowo.
Czy teraz wszystko jest jasne?
PS. Przeczytaj mój tekst: Duży odsetek rynku piwa, to piwa bez chmielu.
Zdjęcia:
Nagłówek: allispossible.co.uk (Flickr, CC 3.0)
Słód: Richard Atkinson (Flickr, CC 3.0)
16 kwi 2014 at 15:08
I tak mamy dobrze z etykietami, bo zdecydowana większość browarów podaje chociażby wartość ekstraktu… której nie ma na zagranicznych piwach z „renomowanych browarów piwnej rewolucji”. (;
16 kwi 2014 at 16:57
Patrząc na browary koncernowe na wschodzie to tak samo rzadko podają skład jak nasze koncerny, w sumie w większości przypadków to te same firmy, bo przecież mamy erę megakoncernów np. saabmiller itp.
Z kolei choćby w amerykańskich kraftach ekstrakt jest podany, różnie jest z IBU, ale to zazwyczaj jest dostępne na stronie:)
Wiadomo, że browary nowej fali to nie koncerny, gdzie piwo wychodzi zawsze identycznie więc nie ryzykują zbędnego drukowania danych typu ekstrakt czy ibu, kiedy istnieje szansa, że mogą nie trafić w zamierzoną liczbę.
17 kwi 2014 at 11:25
Wybacz, ale co to za podwójne standardy – źle, że duże browary nie podają składu, ale jest ok, że mali tego nie robią? Zresztą sam sobie zaprzeczasz. Piszesz, że Tyskie jest zawsze identyczne i to jest prawda. A skoro tak, to znajomość jego składu nie jest tak istotna jak piw małych browarów, gdzie tak naprawdę nie do końca wiadomo co ostatecznie znajdzie się w butelce. Poza tym o ile jestem pewien, że duży browar może pozwolić sobie na to, żeby zniszczyć nieudaną warkę, to dla małego wypuszczenie kolejnej partii piwa jest nieraz sprawą życia i śmierci, więc woli wypuścić byle co niż zbankrutować.
Moim zdaniem dobrze by było, żeby wszyscy podawali pełny skład i w tym kierunku zmierzają również takie firmy jak SABMiller, który w Polsce rękami Kompanii Piwowarskiej podaje pełny skład np. na Książęcych i czy Tyskim Klasycznym. Myślę, że z biegiem czasu zostanie to rozciągnięte na inne marki także przez pozostałych dominujących graczy na rynku. Dlaczego? Dlatego, że jak pisze Łukasz na dłuższą metę to się opłaci, bo utnie głowy wielu idiotycznym mitom.
17 kwi 2014 at 20:18
Mity zawsze były i będą.
Nawet jeśli na etykiecie będzie pełny skład razem z rodzajem drożdży to i tak znajdą się tacy, którzy będą mówić, że skład jest dla picu czy też powstaną całkiem nowe mity. Ludzie już tacy są, byle tylko mleć ozorami;) Małe browary coraz częściej podają skład absolutny,a koncerny
Co do spuszczania piwa w kanał w koncernach to raczej rzadkość. Jak dana warka ma niższe parametry to mieszają ją z lepszą jakościowo, tankofermentatory są ogromne, a HGB daje możliwość ogromnej powtarzalności za każdym razem. Owszem zdarzają się zrzuty całości w kanał, ale w dzisiejszych czasach z taką technologią jaką mają to raz na ruski rok.
Mały browar prędzej spuści w kanał warkę niż koncern, no ewentualnie puści warkę słabej jakości na rynek ryzykując krytykę tak jak na przykład w przypadku Ursy.
A dlaczego małe browary rzemieślnicze nie podają zawsze ekstraktu i ibu lub podają uśrednione wartości? Z czystych przyczyn ekonomicznych. W browarach rzemieślniczych ciężej jest trafić zawsze w ten sam ektrakt, %alkoholu czy też wysokość goryczki, a druk etykiety to też koszt, szczególnie dla tych początkujących.
Z podawaniem pełnego składu jak najbardziej popieram. W ten sposób pokazujemy, że nie ma nic do ukrycia, ale z całą pewnością póki nie zaczną regulować tego przepisy prawne to na pewno nie doczekamy się pełnego składu na pierwszym lepszym piwie na sklepowej półce.
16 paź 2014 at 01:20
Bzdury wypisujesz gościu. W dzisiejszych czasach jest oczywiste, że jeżeli ktoś ukrywa skład, to znaczy że robi to w jakimś celu? W jakim? Prawdopodobnie dlatego, że w składzie jest kupę chemii. Nieistotne czy jest w piwie chmiel, czy go nie ma, bo nawet jeżeli jest to sproszkowany i pełny chemii. Kiedyś piwo musiało postać swoje, dziś koncerny idą na ilość i chcą sprzedawać więcej, więc piwo jest butelkowane i jedzie od razu do sklepu praktycznie! Odbija się to niestety na smaku. 90% piw to sikacze, niczym nie przypominające piwa z lat 80-90. W tamtych czasach piwo smakowało świeżością, czuć w nim było chmiel – nie sproszkowany szajs jaki dziś dorzucają i przyspieszacze fermentacji. Nie etykieta świadczy o piwie, lecz jego smak. Niestety tylko małe browary regionalne produkują piwo, które jeszcze przypomina smak tego sprzed lat. Dziś piwo jest paskudne, nie da się tego pić i min. dlatego co chwilę wymyślają smakowe piwa, bo zwykłe jasne jest beznadziejne! Dla przykładu wyprodukowanie piwa jest 4-krotnie tańsze niż jego etykieta wraz z butelką! Pomyślcie sami co można stworzyć za 5 groszy – info od pracownika browaru Łomża…
13 lis 2014 at 19:30
Ech… Nie chce mi się nawet tego komentować…
10 wrz 2015 at 12:20
„W dzisiejszych czasach jest oczywiste, że jeżeli ktoś ukrywa skład, to znaczy że robi to w jakimś celu? W jakim?”
No właśnie w takim, jak napisano – jak większość browarów wali do swoich piwach tańsze zamienniki słodu i ekstrakt chmielowy, to nie ma się czym chwalić, więc wolą umieścić tylko obowiązkową formułkę, niż pełen skład.
„Nieistotne czy jest w piwie chmiel, czy go nie ma, bo nawet jeżeli jest to sproszkowany i pełny chemii.”
Co za bzdura, chmiel jest tani, do standardowego lagera dodaje się go niewiele. Szyszką się nie chmieli (albo robi się to niezbyt często) bo jest to kłopotliwe i szyszka bardzo szybko psuje-traci jakość. Dlatego większość chmielu jest przetwarzana na granulat – (w uproszczeniu)po prostu zmielona i lekko oczyszczona szyszka, albo na ekstrakty. Ekstrakt to też nie jakaś śmiercionośna „chemia” http://www.powisle.pl/granulat-chmielu/57-ekstrakt-co2
A dla dużego browaru jest wygodny, bo zawsze znają ilość alfakwasów, nie ma ryzyka że akurat dana partia ma mniej lub więcej alfakwasów, albo w innym stopniu zaszła ekstrakcja podczas gotowania.
„Kiedyś piwo musiało postać swoje, dziś koncerny idą na ilość i chcą sprzedawać więcej, więc piwo jest butelkowane i jedzie od razu do sklepu praktycznie! Odbija się to niestety na smaku. 90% piw to sikacze, niczym nie przypominające piwa z lat 80-90.”
Piwo też leżakuje w koncernie, tylko w większości wypadków krócej.
W latach 90 to i trawa była bardziej zielona!
„W tamtych czasach piwo smakowało świeżością, czuć w nim było chmiel – nie sproszkowany szajs jaki dziś dorzucają i przyspieszacze fermentacji.”
Zwykłe jasne lagery mi też wtedy jakoś bardziej smakowały, ale podejrzewam, że to kwestia zmieniającego się gustu. Naprawdę czasy chmielenie szyszką w dużych browarach to już prehistoria. W małych browarach też rzadko chmieli się szyszką z powodów, które już wcześniej wymieniłem. A co to za przyspieszacze fermentacji? z chęcią się dowiem, może sam zacznę stosować.
„Dla przykładu wyprodukowanie piwa jest 4-krotnie tańsze niż jego etykieta wraz z butelką! Pomyślcie sami co można stworzyć za 5 groszy – info od pracownika browaru Łomża…”
Produkcja piwa w koncernie jest tania, pewnie w okolicach kosztu opakowania, ale z 5 gr to gruba przesada.
Nawet zakładając 100% wydajność na wyprodukowanie 1L piwa potrzeba jakichś 170g słodu, przyjmijmy, że kg kosztuje 2zł – uwzględniając surowce niesłodowane, to daje nam 34gr, do tego drożdże – cena trochę z kapelusza, bo nie wiem za ile mogą kupić je duże browary, dodatkowo mogą sami propagować, a wtedy koszt byłby też inny, ale powiedzmy, że niech będą to z 4 grosze.
Chmiel, w lagerze to pewnie z 2grosze.
Woda – nie jest za darmo, ten koszt trudno oszacować, bo ceny wody są różne, ale można przyjąć, że co najmniej z 2 grosze.
Już same surowce kosztują powyżej 20gr, dolicz do tego media, prąd, ścieki, koszt opłacenia pracowników i wychodzi zdecydowanie więcej niż te 5gr.
10 wrz 2015 at 12:42
Coś bardzo mało się orientuje ten Twój kolega z Łomży…
18 gru 2015 at 02:13
Czy autor tego „artykułu” dostaje wynagrodzenie od któregoś z producentów piwa za obalanie prawdy o piwie? A może sam jest pracownikiem działu PR któregoś z koncernów? Działa kilku takich w internecie i wierzy, że uda się zatuszować fakty o badziewnej jakości piwa. Ale to się nie uda. Podobna historia miała miejsce w latach 90 w Niemczech. Duże Browary w ten sam sposób oszukiwały swoich klientów. Proceder trwał kilka lat, zanim ludzie dowiedzieli się prawdy i zaczęli tak jak Polacy Piwosze dziś szukać ratunku kupując piwa mniejszych regionalnych producentów. Dopiero po kilku latach zainterweniowało „Prawo” i wprowadzono ustawę, że tylko napój ze słodu jęczmiennego, wody i chmielu może nosić nazwę Piwo. Inne napoje mogą mieć podobne loga, butelki, smakować tak samo, kosztować mniej ale nigdzie na butelce (etykiecie) nie może widnieć nazwa „piwo”. Mam nadzieję, że w Polsce ten proces nastąpi szybciej, bo mamy dziś internet. Jest więc łatwiej o rozpowszechnienie się prawdy, nawet jeśli aktywni różni ludzie, którzy będą próbować ukryć te fakty.
Autora proszę o pokazanie tych „danych, badań, informacji itd”, które potwierdzają, że w każde piwo jest warzone ze słodu oraz, że każde zawiera chmiel. Bo wklejenie fragmentu, który pokazuje, że browar nie musi podawać składu piwa wcale tego nie dowodzi. Przecież każdy z nas widzi brak składu na większości tanich piw, więc to oczywiste, że nie ma przymusu podawania składu. I każdy producent taniego i badziewnego piwa korzysta z tego przepisu. To nie dowodzi, że piwo to zostało na wyprodukowane z prawdziwego słodu jęczmiennego oraz, że dodano do niego prawdziwy chmiel (obojętne w jakiej postaci).
I proszę nie obrażać wielbicieli piwa, pisząc o nich „ludki, którym tak działają mózgi”. To nie ludzie demonizują, tylko z każdej strony w każdym roku wychodzą na jaw różne fakty:
– sls-y i parabeny w kosmetykach, – chemia i woda w wędlinach, – miody z Chin zawierające antybiotyki zabronione w Europie, – ukrywanie prawdy o lekach, wstrzymywanie rozwoju niektórych leków, wadliwe szczepionki dla dzieci itd. Jest tego pełno i wciąż dochodzą nowe fakty, nie „mity”. To samo dotyczy piwa. Naród nie histeryzuje, naród jest po prostu ofiarą tych wszystkich oszustw. Każda ofiara boi się i doszukuje, i to dobrze, to chroni ją przez popełnieniem tego samego błędu. Dzięki temu coraz więcej ludzi nie kupuje już tych komercyjnych marek piwa, które były kiedyś dobre, a dziś są zwyczajnie szkodliwe, chemiczne i wyprodukowane nieuczciwie.
18 gru 2015 at 11:50
Odwiedź browar i sprawdź, jak warzone jest piwo – to raz.
Dwa – spróbuj w warunkach domowych uwarzyć piwo tak, jak wydaje Ci się, że browary je robią. I porównaj smak z piwem ze sklepu. Nie da się. Zamiast krzyczeć i oskarżać, lepiej sprawdź u źródła albo samemu uwarz takie piwo.
Przy okazji przeczytaj: http://blog.kopyra.com/index.php/2013/02/08/co-trzecia-butelka-piwa-jest-trefna/ (IJHARS to jest jednak źródło konkretne)
26 lip 2016 at 00:52
A gdyby w piwie była … żółć bydlęca zamiast chmielu (człowiek nie potrafi odróżnić rodzajów gorzkośći, potrafi jefynie stwierdzić gorycz, nie odróżni, czy gorycz ta pochodzi z lupuliny , absynthu, czy z żółci) to czy wtedy istnieje obowiązek umieszczenia takiej informacji na opakowaniu piwa?
26 lip 2016 at 08:17
Wydaje mi się, że tak. Nie wiem jednak, czy jest to alergen.
10 sie 2020 at 06:56
Nie ma takiego obowiązku, żeby dowiedzieć się takich informacji trzeba pisać kilkukrotnie wiadomości prywatne czy maile do browaru. Jednakże na niektórych piwach widnieje znaczek v-label, który wskazywałby na brak żółci bydlęcej.
Soki np. są klarowane żelatyną a nie znajdziemy informacji o tym na etykiecie czy w składzie produktu.
26 lip 2016 at 11:28
Mieszkam w Austrii i tutaj nawet wsrod kraftowcow nie ma mody na pisanie pelnego skladu na etykietach. U nas sie to przyjęło bo zrobila to Pinta i z automatu wszyscy uznalismy to za norme. Tu jednak nie iest to juz takie oczywiste.
26 lip 2016 at 13:03
Ja tam rozumiem że browary nie podają pełnego składu ponieważ np jak nie ma jakiegoś chmielu to trzeba całą etykietę zmieniać a tak to na stronie mogą zmienić. :D
Jakbym ja miał browar własny to bym zrobił tak że na etykiecie szczątkowy opis piwa ale byłby odnośnik na stronę gdzie aktualizował bym skład na bieżąco. ;)
26 lip 2016 at 14:09
To jest jakaś myśl ;)
23 gru 2016 at 21:14
Czyli wniosek taki: dodawać chmiel do piwa to jest wstyd i hańba, dlatego nie podajemy go w składzie piwa na etykietach!
24 gru 2016 at 12:27
Chodzi o to, że browar musiałby podać PEŁNY skład piwa. Przygotowuję tekst na ten temat :)
6 lut 2017 at 16:52
U Czechow 99% piw to butelkowane piwa .Na butelkach 10%,11%,12%,13% zawartosci ekatraktu.Ja mysle ze my tej potedze piwnej nigdy nie dorownamy,nawet Niemcy sa za nimi.Krolewskiego browaru z Krusovic tylko mozemy im zazdroscic.
7 lut 2017 at 12:20
Potęga piwna Czechów? Bez przesady ;) Co ma ekstrakt do potęgi piwnej?
19 wrz 2017 at 21:35
Potęga piwna to Belgia, a nie żadne Czechy. Też wierzyłem w czeski mit dopóki nie zacząłem wiecej czytać i poszukiwać i co najważniejsze,próbować ?. To, że Czesi piją najwięcej piwa w przeliczeniu na głowę nie oznacza, że mają najlepsze piwa.
4 sty 2019 at 00:34
Napisałeś że kolega Jurek wie lepiej niż badania naukowe..
Kolega Jurek mimo że to tylko kolega jest, mogł prawcować w takim browarze i widział na własne oczy, mało tego, sam dodawał do tworzonego piwa chemii z ktorej opakowanie nosilo logo czarnej czaszki z podpisem: uwaga niebezpieczne, żrące, kwas, po zetknieciu ze skórą, itd.. Nię będę już wspominał o żółci bydlęcej, do ktorej juz wielu producentow sie zaczelo przyznawac. o Tym sobie dokladnie po czytaj, jakie to piekne i ala zdrowe jest.
Ale Ty nie uwierzysz takiemu koledze, bo dla Ciebie ważne są badania naukowców. Pamiętaj że te badania będą takie jakie ktoś chce aby były. Więc jeśli producenci np. zupki chmielowej zarabiaja dziennie na piwie więcej niż Ty, i ja oraz nasza wioska czy osiedle, do konca zycia nie zarobi, to uwierz mi że nie trud jest dać pare groszy naukowcom, aby w reklamie sie po chwalic, czy na etykiecie iż nasze piwko jest ala zdrowe i zyskac jeszcze wiecej klijentow. Skoro jesteśmy przy alkoholu.
Uwierz mi znam nie jedna osobę ktora pracowala w gorzelni, i kazda z nich przyznawala sie do skladu jakie wchodzil w tworzenie wodki,spirytusu:
cukier, zboze, kilka workow saletry(nawóz na pole, żrący, trzeba uwazac na oczy) itd,,,
Inni byli przy produkcji wina i widzieli jak plywaja sobie szczury w silosie, z owocami i złoty dodatek SO2 (dwutlenek siarki) aby winko szybko bylo gotowe i mikroorganizmy byly zabite. Wszystko to jest gniecione razem ze szczurami i przechodzi przez sita, ale Ty oczywiscie powiesz kolega Jurek nic nie wie. Słyszał jak szczury piszczały, ale powiesz że Mu się przesłyszało i opary go upiły. W gorzelni produkcja trwa 2 doby dzisiaj zasypane jutro juz pedzone, A nie bede przypominal ile dni czasu, wymaga naturalna praca grzyba aby wytworzyc alkohol w zacierze. Wino robia podobnie, wiec nie bede sie nawet zastanawial ile dni, a moze godzin trwa wazenie piwa…
Widzisz zanim napiszesz ze dodatki do tworzenia alkoholu o jakich wspomnialem, sa jak najbardziej naturalne, To ja Ci odpowiem że naturalny alkohol to bimber, i nikt po nim nie ma kaca, a po alkoholu ze sklepu każdy.
Choć byś wypił cale naturalne swoje wino z galonu, też nie będziesz miał kaca.
Dla tego tak jest ponieważ natury nie da się oszukać, a jeśli ktoś oszukuje to mamy rezultaty…
Pozdrawiam