Nie było łatwo. Różnorodność piw przez Was zaproponowanych była przeogromna. Miałem prawdziwy problem z wytypowaniem dwóch zwycięzców, aczkolwiek gdybym mógł, nagrodziłbym większość z Was. Mam nadzieję, że „przegrani” nie obrażą się. A zwycięzcy ucieszą z paczuszki od HopBox. Wypijcie moje zdrowie!
A właśnie. Jeśli chcielibyście więcej takich akcji, dajcie znać w komentarzach. Firmy mogą pisać do mnie. Coś ogarniemy, nie ma problemu :)
Pierwsze miejsce – zestaw piw zagranicznych
Nagroda wędruje do Krymka. Jego opowieść przeczytałem jednym tchem i powiem szczerze – chcę więcej! Obiecałeś, tak więc dopisz resztę opowiadania w komentarzach :)
Jesienne wieczory w Pajottenland nie należały do najprzyjemniejszych. Może to wina pogody, gdy deszcz nieustanie, co noc uderza kroplami w brudne okiennice miejscowego wyszynku mieszczącego się w Brouwerij de Molen, a wiatr wiejący od Brukseli, oprócz przenikliwego zimna, niesie ze sobą żałobny śpiew wron: Kriek! Kriek! Kriek!? A może to aura tego miejsca, wisząca złowrogo w powietrzu, niczym zastygłe skrzydła dawnego młyna, powoduje ten nieznany mi dotąd lęk, uśpiony do tej pory w najgłębszych odmętach mej wyobraźni, powoli budzący się ze snu?
Odkąd przyjechałem tutaj trzy dni temu, uczucie to nie opuszcza mnie nawet na chwile, tak samo jak nieżyczliwe spojrzenia miejscowych. Nie lubią tu obcych. Mają to wypisane na ich kwaśnych, niczym tutejsze piwo, twarzach. Jakby wszyscy stali za tajemnicą czegoś strasznego, czegoś, tak makabrycznego, co nie powinno nigdy ujrzeć światła dziennego, a mój przyjazd mógłby temu zagrozić. Do tego te krążące historię, o znajdującej się niedaleko starej fabryce produkującej olej silnikowy „Harviestoun-Old Engine Oil” i starożytnym kulcie Lambic, rzekomo tam urzędującym. Choć osobiście jestem sceptycznie nastawiony na tego typu teorie, to jednak ślad mojego śledztwa w sprawie zaginięcia panny Xyauyu Barrel, zaprowadził mnie właśnie tu.
Stoję teraz przed wielka zardzewiałą bramą, uzbrojony w latarkę, przecinak, oraz pistolet. Mimo iż nie jest to moja pierwsza nocna wizyta w tego typu miejscu, czuje ogarniający mnie lęk. Jakby jakaś obca siła próbowała mnie stąd odstraszyć, chcąc ukryć skrywaną tajemnice przed światem. Mimo to wiem, że nie mogę zrezygnować, wiadomo- ryzyko zawodowe. Na tę myśl, uśmiecham się do siebie, a strach, powoli mija. Muszę ją odnaleźć! Od tego zlecenia, zależy moja kariera, i żadne miejscowe legendy mnie nie odstraszą! Teren fabryki jest ogromny, z kilkunastoma zabudowaniami, stanowi ogromny kompleks. Przeczesanie takie terenu nocą, nie będzie należało do łatwych.
Czwarta godzina spędzona w tym miejscu, nie przyniosła żadnych rezultatów. Przemoknięty i zmarznięty, myśląc już tylko o ciepłym posiłku i łóżku, wlokłem się w stronę, wyciętej dziury w płocie. Nagle dobiegł mnie, przytłumiony, jakby z podziemi, dźwięk. Brzmiał jak mantra, jakby ktoś wypowiadał cały czas tą samą formułę, modląc się lub… odprawiając rytuał- ………um…… num….. ….. lirium…………urnum…………..Ledwo słyszalne części słów coraz wyraźniej docierały do mnie, każdą sekundą nabierając tempa i mocy. Nagle coś za mną się poruszyło. Zanim zdążyłem zareagować, straciłem przytomność od silnego uderzenia w tył głowy.
Przed sobą widzę ciemność, jakbym był zatopiony w kadzi pełnej porteru. W głowię mi wiruje, aż nie mogę zebrać myśli. Tylko dźwięk stał się wyraźny, jakbym znalazł się w centrum samych wydarzeń. Delirium Nocturnum! Delirium Nocturnum! Delirium Nocturnum! Brzmiały dźwięki pradawnego rytuału wyznawców Lambica, a ja zwisałem związany głową w dół, nad wielkim zbiornikiem starego oleju….
Ciąg dalszy nastąpi… po wygranej.
Drugie miejsce – zestaw piw polskich
Przepyszny przepis na kanapkę i ciekawa, kreatywna koncepcja. Lubię ludzi kreatywnych. Nagroda numer 2 wędruje do „dwski”. Gratuluję!
POLECAM PRZEPIS MOJEGO AUTORSTWA NA DOSKONAŁĄ KANAPKĘ!
Do przygotowania pysznej przekąski potrzebne nam będą:
1. Pinta Ce n’est pas IPA
2. Witnica Lubuskie
3. Schlenkerla Rauchbier Märzen
4. De Molen Vuur & Vlam
5. Goslar Gose HellPodstawę naszej kanapki stanowi oczywiście pieczywo. Tu świetnie nadaje się paryska bagietka czyli Ce n’est pas IPA – istny chleb w płynie. Bagietkę smarujemy masełkiem. Pierwszym wyborem jest zatem Lubuskie z Witnicy, które jest wręcz wzorcem masła. Na tak przygotowaną bagietkę lądują plasterki wybornej, doskonale uwędzonej szynki od Schlenkerli. Aby dodać trochę pikanterii na szynkę układamy papryczki, za które posłuży nam Vuur & Vlam. Całość doprawiam solą w postaci Gose Hell .
Smacznego!!!
Ze zwycięzcami skontaktuję się w przeciągu 12 godzin. Raz jeszcze gratulacje. Dziękuję wszystkim za udział w zabawie :)
17 kwi 2014 at 11:41
W święta się pojawi! Dzięki wielkie! :)
17 kwi 2014 at 12:38
Gratulacje dla zwycięzców. Wybrałbym podobnie :)
17 kwi 2014 at 14:12
Jakie gratuluje?! Czemu ONI wygrali a JA nie?! Gdzie tu sprawiedliwość??!!? ;)