Akronim IPA widniejący na etykiecie to „magnes na piwosza”. India Pale Ale to styl-ikona piwnej rewolucji. Większość konsumentów już się z nim zetknęła, a jeśli jeszcze jakimś cudem nie przepuściła gorzkiego piwa przez gardło, to zapewne wie, o co z tymi ipkami chodzi. Koncerny także zwęszyły okazję, podpinając się pod piwną rewolucję. IPA w różnych wariantach warzy więc cała Polska. Czy jest więc sens dopłacać, aby zamiast trzech koncerniaków kupić krafcika w puszce? A może wystarczy poprzestać na średniej półce, zwanej często „regionalną”? Postaram się rozwiązać ten problem, degustując piwa z czterech „segmentów”.
Tag: browar regionalny
IPA, Milk Stout i American Wheat.
Piwna Rewolucja w Browarze Tenczynek
Tenczynek na pewien czas zszedł mi z pola widzenia. Gdybym miał wymienić piwa z tego podkrakowskiego browaru, wskazałbym milk i imperial stouta. Ten drugi, kiedy zagościł na rynku, był bodaj pierwszym polskim stoutem na sterydach z browaru regionalnego. Wypiłem i… zapomniałem. Więc browar postanowił o sobie przypomnieć, nie tylko mi, ale całej scenie piwnej w Polsce.
Czy istnieje coś takiego jak piwo regionalne?
W czasach, gdy prawie każde piwo można kupić w sklepie nieopodal, trudno jednoznacznie zdefiniować pojęcie „piwo regionalne” (czy też „browar regionalny”). Marketingowcy i hipermarkety uważają, że browary regionalne to miejsca, w których piwa warzy się mniej niż w koncernach. Według nich drugim wyznacznikiem regionalności jest miejsce produkcji. Lech nie może być piwem regionalnym, bo warzony jest w dużym mieście. Ale już browar mieszczący się w niewielkim miasteczku jest regionalny. Czujecie to? Nie liczy się miejsce pochodzenia tylko wielkość miasta. Nie tylko ja uważam, że jest to głupota.
Czytaj całość
Ostatnio komentowane