Ostatni wpis powstały we współpracy z marką Pilsner Urquell jest ukłonem w Waszą stronę, drodzy Czytelnicy. Podczas naszej dwumiesięcznej współpracy komentowaliście uszczypliwie niektóre elementy browaru, marki czy działań marketingowych. Postanowiłem wyprostować pewne zagadnienia i odnieść się do niektórych kąśliwych uwag. Nie po to, aby kryć markę, ale przede wszystkim po to, aby uświadamiać, że nie zawsze warto rozdmuchiwać małe sprawy do rangi wielkich problemów.
Tag: pilsner urquell
Saaz — jedna z czterech szlachetnych odmian chmielu
Uprawa oddalona 1,5 godziny drogi od Pilzna sprawuje pieczę nad składnikiem, bez którego trudno wyobrazić sobie w Czechach dobrego pilsa. Spacer wzdłuż kilkunastometrowych zielonych pnączy uspokaja nie tylko z racji kojącego koloru, ale wszechobecnego ziołowo-cytrusowego aromatu. Biorąc udział w tegorocznym Chmielobraniu, dorzuciłem kilkaset szyszek do piw, które niebawem wylądują na rynku. Mogę więc chwalić się, że miałem minimalny wkład w czeskie piwowarstwo.
O Tapsterach słów kilka i dlaczego powinniśmy ich szanować
Słowo „Tapster” bywa w beergeekowych kręgach obiektem sarkastycznych docinków. Wypromowani przez Pilsnera Urquella Tapsterzy postrzegani bywają jako wymysł marketingowców, próbujący za pomocą uosobienia cech marki sprzedać w specyficzny sposób wizję firmy. Ja sam o Tapsterach usłyszałem po raz pierwszy właśnie przy okazji obśmiewającej rozmowy. Czy słusznie? Czy Tapster to tylko marketingowe narzędzie, czy może zadanie takiej osoby i jej wiedza ukazują nieco inne jej oblicze?
Restauracja Česká Warszawa – klimat Czech w centrum Warszawy
Pierwszą wizytę u południowo-zachodnich sąsiadów zaliczyłem dopiero w 2011 roku, przy okazji dwudniowego pobytu Pradze. W hospodzie z prawdziwego zdarzenia byłem tylko raz. Z wycieczki pamiętam Pilsnera i řezané, pite bodaj w Pivnice u Švejků. Pamiętam też Hradczany, Karluv Most i to, że miasto przypominało mi chwilami krzyżówkę mojego Gdańska z Krakowem. Gdy się dziś nad tym zastanawiam, to sam właściwie nie wiem, o co mi z tym porównaniem chodziło.
Czy warto wyskoczyć na niepasteryzowanego Pilsnera Urquella z tanka?
Tank, z którego próbowałem niepasteryzowanej wersji Pilsnera, otworzono 3 dni przed moją wizytą. „Zakładaliśmy, że każdy z tanków ostoi się tydzień. Okazało się, że w tydzień potrafią zejść trzy.” — zdradził mi goszczący mnie w lokalu Tapster Jacek Maliszewski. Maksymalnie świeżego czeskiego klasyku można się napić tylko w kilku miejscach w Polsce. Na zaproszenie marki Pilsner Urquell odwiedziłem jeden z takich lokali, warszawską Česką.
Jak czeski pils to Pilsner Urquell [PIWNA KLASYKA]
Na rynku obecna jest garstka znanych piw, które nie budzą emocji. Bo kiedy poruszamy temat takiego Tyskacza, Źuberka czy Specka, to z jednej strony słyszymy: „weź ty mi Specusia nie obrażaj”, żeby z drugiej mańki dostać butelką kraftowej AIPY prosto w dzban. Kiedy podnosimy temat dosładzanego lambika pokroju Pecheresse, to kobiety piszczą jak świnki morskie, a zaawansowani w wykręcaniu mordy sourheadzi drą z nas łacha i wytykają palcami na mieście. Gdy na stole ląduje sztos z kartonika, oblany lakiem i obsypany brokatem wystrzelonym z tyłka karła, połowa wyje, że marketing i szokowanie, a druga połowa bierze wizytówki od karła i pyta, czy obsypałby brokatem ich żonę.
Ostatnio komentowane