Nie wiem, czy ktoś z Was miał kiedykolwiek szansę napić się piwa uwarzonego w domu. Ja taką szansę ostatnio dostałem. Ucieszyłem się jak pojony koncerniakami, statystyczny bloger piwny, widzący wreszcie ukochane IPA. W przekładzie na język zrozumiały: baaaardzo się ucieszyłem. Sebastian Łęszczak przysłał mi swoje dwa wyroby: Smoked Dry Stout (Stout na słodzie wędzonym) oraz Imperial India Pale Ale (pisałem już o tym stylu). Trunki czekały na mnie ponad miesiąc, aż w końcu postanowiłem zabrać je w ciekawszy niż sypialno-miejski plener. Trafiłem do Cieszonka k. Sianowa, na Kaszubach.
Ostatnio komentowane