Uwielbiam hejterów. Serio – lubię czytać niepochlebne opinie na temat swój czy Piwolucji, bo mnie to dowartościowuje i motywuje. Za każdym razem, gdy jakiś człowieczek atakuje mój blog, wiem, że odcisnąłem się buciorem na błocie przed piwno-blogowym podwórkiem. Mówi się, że bloger bez hejterów to żaden bloger. Podpisuję się obiema rękoma. Hejterzy to fajne stworzonka, które jeszcze fajniej się wkurza (nie rozumieją sarkazmu), doprowadza do białej gorączki, a na koniec banuje. Bo ja hejterów tutaj widzieć nie chcę.
Czytaj całość