Mam okropne zakwasy. Wróciłem na siłownię po pół roku przerwy i ledwo mogę się po tyłku podrapać. W dni treningowe alkoholu unikam, no ale Lech Shandy Dry Orange to nie alkohol, tylko oranżadka. Ostatnio nieco głoduję (ach, dieta), a gdy chcę sobie wypić piwko, to głoduję jeszcze bardziej. Z wątpliwą przyjemnością wyjąłem w ten gorący, parny wieczór, nowy twór Kompani Piwowarskiej. Mam nadzieję, że pójdzie w bica… chociaż mam wrażenie, że raczej w wątrobę…
Tag: lech
Po co to wszystko?
Na rynku piwnym robi się w ostatnich miesiącach niemałe zamieszanie. Ze względu na coraz to większą świadomość Polaków – czy chodzi o jedzenie, czy o piwo właśnie – rośnie spożycie tzw. piw z wyższej półki. Nie ma sensu rozwodzić się nad ich wyższością nad koncernowymi „eurolagerami”, gdyż bronią się same – smakiem i aromatem.
Czytaj całość
Ostatnio komentowane