Latami mieliśmy tylko Marynkę i Lubelski. Gdy dobrze piwowarem zarzuciło na warzelni, to do kotła wpadła cichaczem Sybilla. Polskie chmiele były marginalizowane niczym pulchny brat przystojnego bruneta ze starszej klasy. Przy każdej okazji do podrywu na birgiku, naprzód wyskakiwał kwadratoszczęki „Chad” z ameryki, pachnący mango, papają, cytrusami i melonem. Jak to w hollywoodzkich produkcjach bywa, nieco skryty okularnik znalazł kogoś dla siebie. Może nie mógł przebierać w podniebieniach, jednak trafił na osoby, które go pokochały. Z polskim chmielem było trochę jak ze stojącą w cieniu, mało przebojową dziewczyną w za dużym swetrze i przybrudzonej spódnicy do kostek. Do czasu, gdy – trochę jak w filmie „Pamiętnik księżniczki” – przemienił się nie do poznania.
Tag: polskie odmiany chmielu
Lubelski, Marynka, Sybilla, Izabella. Te polskie chmiele trzeba znać.
O polskich chmielach mówimy zdecydowanie zbyt mało. Rynkowe piwa rzadko kiedy chwalą się od sklepowej półki wykorzystaniem Marynki, Sybilli, Iungi czy Puławskiego. Przyjęło się twierdzić, że polska lupulina to nuda i jest właściwie nieobecna w piwnej przestrzeni. To krzywdzące, bo rodzimych gatunków mamy ponad 10, wliczając choćby polskie Cascade czy Chinook. Są jednak odmiany „wiekowe”, których nie znać nie wypada. Wraz z Pawłem Piłatem z PolishHops pochyliliśmy się nad nimi i scharakteryzowaliśmy dla Was w ramach cyklu #PolskieChmiele. Powitajcie wielką czwórkę. Na resztę również przyjdzie czas :)
Ostatnio komentowane