Kiedy po raz pierwszy zszedłem tutaj do poziomu piwnicy, poczułem, że coś mnie kiedyś z tym miejscem połączy. W jakikolwiek sposób. Będę stał za barem, mył szkło, pracował w księgowości, nosił beczki lub głaskał i uspokajał menadżera. Albo mył kible. Pamiętam metaliczny smak w ustach, po spróbowaniu kormoranowej Wiśni w piwie. Było to zresztą jedno z pierwszych „regionalnych” piw jakie piłem. Zaraz po Orkiszowym z miodem. Obydwa wypiłem właśnie tutaj. A później? Długo w to miejsce nie wracałem. Chociaż 4 lata spędziłem w technikum, odległym o 100 metrów…
Czytaj całość
Ostatnio komentowane