Kiedy w drugiej połowie 2012 roku biłem się z myślami, czy założyć bloga o piwie, nastroje i podejście do raczkującego kraftu różniły się diametralnie od tego, co widzimy 7 lat później. We wczesnych miesiącach, a może i latach działalności, moją misją było dość agresywne nawracanie, co przejawiało się częstymi starciami z komentującymi. Brakowało mi dystansu do mojej nowej pasji. Bany latały niczym scyzoryki w Kielcach. Broniłem krafciku jak żul zasiłku z MOPS-u, a każdego, kto zamykał się na prawdy objawione, byłem gotów ukamienować butelkami z gwoździami po Raciborskim. Bądź utopić w akwenie, po którym wiosłuje Rowing Jack.
Tag: scena kraftowa
Nie stać nas mentalnie na piwo
„Byliśmy służbowo w browarze T. Jak usłyszeli, ile kosztuje piwo, to zapytali barmana, czy przypadkiem się nie pomylił. Potem zawołali mnie i powiedzieli: 'ogarnij to, to musi być pomyłka, ty się na tym znasz!’ Nie chcieli wierzyć, że duże piwo może tyle kosztować. Potem wzięli butelkę whisky za kilka stów”.
Ostatnio komentowane