Pierwszy śnieg to w czasach mojego dzieciństwa był powód do radości, nie do płaczu. Wciągaliśmy na siebie ortalionowe szeleszczące spodnie, grube rękawiczki, chwytaliśmy za „jabłka” i sanki, biegliśmy na górki pokryte białym puchem. Cieszyliśmy się, bo śnieg oznaczał dobrą zabawę, ale nie tylko. Pierwsze opady zwiastowały nadchodzące Mikołajki (słodycze!), Święta (słodycze i wolne!), Sylwestra (petardy!) i ferie zimowe (wolne!). Jak tu nie kochać śniegu, który w dzieciakach wywoływał euforię?
Czytaj całość