Nie ma lepszego remedium na jesienną zamułę niż dobra wędzonka. A że mistrzami w tej materii są piwowarzy z browaru Heller w Bambergu, to ichnie piwa często lądują w moim kuflu w okresie, kiedy większość społeczeństwa łazi zasmarkana. Do klasycznej kolekcji brakowało mi bamberskiego lagera. O tyle ciekawego, że do jego uwarzenia nie używa się ponoć słodu wędzonego. Ani grama.
Do piw tego typu pasuje tylko jedno szkło: potężny kufel. Wybrałem wersję trochę bardziej metroseksualną, bo kufel z Kuflera jest najmniej poręcznym dzbanem, jaki w dłoniach trzymałem. I najmniej wygodnym szkłem w ogóle. Unikam go jak ognia, używam tego z AmberFestu.
Piwo złociste, nalewa się z potężną pianą. Takiego widoku mi było trzeba, po pitych ostatnio porterach i innych IIPA. Cieszy oko, niczym dawno niewidziana wypłata.
Zapach nie zapowiada niczego niezwykłego, ale też nie ma się co smucić. Są jasne słody w postaci chleba, czy też ciutka biszkoptów. Do tego okopcona szynka, schowana w tle, jednak wzbogacająca aromat. Nutka ziołowa kręci w nosie dopiero po lekkim ogrzaniu.
Jakież to jest proste, ale szlachetne i przyjemne piwo! Można je pić kuflami przez cały wieczór, a nie powinno zmęczyć. Chce się brać łyka za łykiem. To zasługa doskonałej równowagi między smakiem od jasnych słodów (szczególnie jasny chleb), posmakiem szynki i ziołową goryczką. Szynka nie jest tutaj na pierwszym miejscu, ale dodaje piwu drugiego wymiaru. Goryczka solidna, nieprzesadzona i krótka.
Chciałbym wznosić takim piwem toast za toastem, zajadając się zimą golonką w jakiejś knajpce na uboczu, siedząc w ciepłym swetrze i rozmawiając o pierdołach.
Dla mnie bajka. Muszę koniecznie dorwać Fastenbier.
Prost!
PS Koniecznie zapoznaj się z recenzjami dwóch innych piw wędzonych z Browaru Heller:
1 gru 2016 at 23:21
Jeżeli jest warzony bez użycia słodu wędzonego, to skąd tu się biorą aromaty okopconej szynki?:)
2 gru 2016 at 11:15
Instalacja w browarze jest przesiąknięta wędzonką :)