Ostatni wpis powstały we współpracy z marką Pilsner Urquell jest ukłonem w Waszą stronę, drodzy Czytelnicy. Podczas naszej dwumiesięcznej współpracy komentowaliście uszczypliwie niektóre elementy browaru, marki czy działań marketingowych. Postanowiłem wyprostować pewne zagadnienia i odnieść się do niektórych kąśliwych uwag. Nie po to, aby kryć markę, ale przede wszystkim po to, aby uświadamiać, że nie zawsze warto rozdmuchiwać małe sprawy do rangi wielkich problemów.
Tag: czechy
Saaz — jedna z czterech szlachetnych odmian chmielu
Uprawa oddalona 1,5 godziny drogi od Pilzna sprawuje pieczę nad składnikiem, bez którego trudno wyobrazić sobie w Czechach dobrego pilsa. Spacer wzdłuż kilkunastometrowych zielonych pnączy uspokaja nie tylko z racji kojącego koloru, ale wszechobecnego ziołowo-cytrusowego aromatu. Biorąc udział w tegorocznym Chmielobraniu, dorzuciłem kilkaset szyszek do piw, które niebawem wylądują na rynku. Mogę więc chwalić się, że miałem minimalny wkład w czeskie piwowarstwo.
Jak czeski pils to Pilsner Urquell [PIWNA KLASYKA]
Na rynku obecna jest garstka znanych piw, które nie budzą emocji. Bo kiedy poruszamy temat takiego Tyskacza, Źuberka czy Specka, to z jednej strony słyszymy: „weź ty mi Specusia nie obrażaj”, żeby z drugiej mańki dostać butelką kraftowej AIPY prosto w dzban. Kiedy podnosimy temat dosładzanego lambika pokroju Pecheresse, to kobiety piszczą jak świnki morskie, a zaawansowani w wykręcaniu mordy sourheadzi drą z nas łacha i wytykają palcami na mieście. Gdy na stole ląduje sztos z kartonika, oblany lakiem i obsypany brokatem wystrzelonym z tyłka karła, połowa wyje, że marketing i szokowanie, a druga połowa bierze wizytówki od karła i pyta, czy obsypałby brokatem ich żonę.
Ostatnio komentowane