Hopkinsowa Vendetta w trzech odsłonach

Dwa pilsy, zachęcające wprost do ich porównywania. Wersja niemiecko-polska i wersja typowo polska. Proste chmiele i zamysł, aby piwo skonstruować tak, aby przyjemnie się je piło. Postanowiłem sprawdzić dwa dość nowe piwa z Browaru Hopkins. Kraftowe pilsy, mające stanowić odskocznię od codziennych „ciekawostek”. Karty na stół. Sprawdzam!

Vendetta HTH Pils (niemiecko-polski)

browar-hopkins-vendetta-pils-hth-hhtEkstrakt: 12 Blg / Alkohol: 4,9%  / IBU: 35
Chmiele: Hallertau Tradition, Magnat, Lubelski

Na pierwszy ogień idzie wersja mieszana. Chmiel Hallertau Tradition ma wprowadzić do piwa nuty ziemiste, ziołowe i owocowe (w tym rodzynki).

Piwo bardzo pieni się w szkle. Jest mocno nagazowane, ale nie nazwałbym tego przegazowaniem. Piana bujna, trzyma się do końca w postaci niewielkiego obłoczka na tafli.

Aromat nie zwala z nóg, jednak nie o to tutaj chodziło. Jest w nim zresztą coś intrygującego. Przyjemna mieszanka herbatników z zapachem kwiatowo-owocowym. Pierwsze skojarzenie przywodzi na myśl belgijskiego tripla. Żebyście nie pomyśleli, że wdarły się tutaj estry, napomnę od razu, że to zdecydowanie od chmielu.

W smaku pierwszy akord to herbatnikowa słodowość, następnie szlachetna ziołowa goryczka, do której ponownie wtrącają się kwiaty. Piwo jest dość pełne, ale przyjemnie pijalne. Proste, miłe i niewymagające. Tak bym je podsumował.

Vendetta Marynka Pils (polski)

browar-hopkins-vendetta-pils-marynkaEkstrakt: 12 Blg / Alkohol: 4,9%  / IBU: 35
Chmiele: Marynka, Magnat, Lubelski

Nasza poczciwa polska Marynka. Reklamy koncernowych lagerów uwielbiają podkreślać użycie tego chmielu, chociaż ogromne browary używają go raczej na goryczkę. Wnosi do piwa nuty ziołowe i owocowe, jednak z tego co zauważyłem, zapachy od Marynki bardzo mocno zależą od konkretnego piwa.

Pils z Hopkinsa ponownie dość mocno pienił się przy nalewaniu. Niespecjalnie mi to przeszkadzało, chociaż nalewanie na raty do zdjęć potrafi ciutkę zirytować. Nie będziecie robić zdjęć w studio, więc nie powinno Wam to przeszkadzać :)

Aromat jest tutaj zupełnie inny. Mocniejszy, chociaż nadal nie wszechogarniający. Korzenno-ziołowy, z lekkim cytrusowym zacięciem w tle. Przyprawowa korzenność (nie mylić z piernikami!) przechodzi w ziołową goryczkę.

W smaku pierwsze skrzypce grają herbatniki, za nimi przyjemnie łechta gardło ziołowa goryczka. Nie jest zbyt silna. Wystarczająca, aby piwo było rześkie. W tle pałętają się nutki cytrusowe. Są na granicy percepcji.

Prosty pils. Przyjemny, chociaż stawiam malutkiego minusa za jabłuszka w aromacie*. Z tego, co się dowiedziałem, taki ten pils miał być. Piwo nie do myślenia, a do picia. Sprawdza się dobrze w tej roli i szybko znika ze szkła.

Tak sobie pomyślałem, że to ciekawe piwo dla kogoś, kto chce odchodzić od koncernolagerów, ale IPA może być dla niego dużym szokiem. Vendetta to znana melodia, w o wiele lepszej aranżacji. Znajomy nie będzie krzyczał, że podsuwacie mu dziwne eksperymenty :)

* – browarnik zdradził mi, że piwo zostało dobrze wyleżakowane i aldehydu nikt nie wyczuł. Ja jednak nie znoszę tego związku na tyle, że szybko go wychwytuję, nawet w homeopatycznych ilościach. Większość z Was go raczej nie wychwyci.

Vendetta Pils HTH (niepasteryzowany)

browar-hopkins-vendetta-pils-niepasteryzowane

Do sprawdzenia otrzymałem również niepasteryzowaną wersję Vendetty. Tak dla porównania. I tutaj ciekawostka: byłem przekonany, że to wersja Hallertau Tradition. Szybko zostałem wyprowadzony z błędu, bo otrzymałem niepasteryzowaną Marynkę. Aż mi się głupio zrobiło :)

Czy brak pasteryzacji cokolwiek zmienił?

Moim zdaniem mocniej czuć w tym piwie jego herbatnikową naturę i posmaki kwiatowe. Owoce pozostają w tyle. Ziołowa goryczka na tym samym poziomie, ale ciało jakby… tęższe. Być może coś sobie wkręciłem, ale to piwo wydawało mi się bardziej ekstraktywne od pozostałych dwóch.

Kwiaty, ziołowa goryczka i bardzo przyjemna podstawa herbatnikowa. Po ogrzaniu wychodzą nutki zbożowe i to jest dość znacząca różnica względem wersji niepasteryzowanej. Ładnie to wszystko ze sobą gra.


Powyższe piwa nie są odkrywcze. Nie mają takie być. Marcin zdradził mi, że miały smakować jak piwa regionalne kilka-kilkanaście lat temu. Nie musiał mi tego mówić, bo moje skojarzenia szybko powędrowały w kierunku Gościszewa 5-6 lat temu. Ktoś napomniał, że przypominają Ciechana kilkanaście lat temu. Czyli coś jest na rzeczy.

Przyjemnie raz na jakiś czas odskoczyć od bardziej wymagających stylów i napić się przyjemnego pilsa. Obydwie Vendetty wykazują wysoki potencjał nawracający. Goryczkę mają niczego sobie, więc sprawdzą się w rytualnej kraft-inicjacji. Mogą okazać się bardziej przekonujące niż nachmielone wysokobalingowe potwory i wymagające piwa leżakowane w beczkach po alkoholach szlachetnych.

Mnie smakowało. Przyjemna odskocznia :)

Wpis powstał przy współpracy z Browarem Hopkins. Co nie oznacza, że chwalę piwa za pieniądze. Ja nie z tych :)

 

3 Komentarzy

  1. Fajnie wiedzieć, że są takie piwa, będzie co kupić mojej żonie, która lubi piwo, ale IPY nie trawi.

    A co do chwalenia czegoś za pieniądze – jeśli napiszesz, że chwalisz, bo dostałeś pieniądze, to mi to nie będzie przeszkadzało :)

  2. Ja na takie piwne „inicjacje” zwykłem wybierać kormoranowe Warmińskie Rewolucje. Dobry jasny lager, odwrotnie chmielony (chmiel aromatyczny użyty na goryczkę i vice-versa) sprawdza się we wprowadzaniu w piwny świat, i jest stosunkowo łatwo dostępny w sklepach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *