Choć w gwarze poznańskiej znam może z 5 słów, za co podziękowania należy kierować do Szałpiwów, to doskonale znam słowo „wuchta”, czyli „dużo”. Wuchta dobrego piwa, wuchta ciekawych ludzi, wuchta słońca i zielonej do przesady trawy. Dla mnie to również wuchta kilometrów do przejechania, ale nie zamartwiam się, bo „ze mną jest mój Pan…”. O jakim wydarzeniu mowa? O nadchodzącym Craft Beer Camp — jedynej tego typu piwnej imprezie w Polsce. Dlaczego warto się tam wybrać? Już Wam piszę!
Nie ma takiego drugiego festiwalu w Polsce
Polećmy od razu konkretami i z grubej rury. Craft Beer Camp to jedyne miejsce w Polsce, gdzie możesz rozbić namiot, napić się piwa ze stoisk obok, najeść dobrego jedzenia (kuchnia polowa!), a potem wczołgać się do namiotu i iść spać. Kolejnego dnia powtórzyć założenia przyjęte dnia pierwszego.
Wiadomo, możesz tak zrobić również przy sklepie monopolowym, ale trudno nazwać to festiwalem piwnym.
Na Beercampie możesz właściwie rozbić się nawet obok stoiska z piwem. Za głośno i co chwilę znajdujesz kłaki z brody na śpiworze? Przenosisz manatki jak najdalej i już do snu kołysze Cię koleś przygrywający na gitarze Dżem vs Led Zeppelin. Możesz też rozbić się w polu kukurydzy za szosą. Myślę, że jak dobrze zagadasz, to podepną Ci piwociąg prosto do namiotu.
fot. Craft Beer Camp
Jeśli w tym momencie nie pomyślałeś: „Aaaale zajebiścieeee tam musi być!”, to próbujemy przekonać Cię dalej… fot. Craft Beer Camp
Wąskotorówką do Annopola
A skoro o piwociągu mowa — na festiwal możesz przyjechać pociągiem! Ale nie TLK pamiętającym pocałunek Gierka i Breżniewa, toczącym się z Elbląga, Suwałk, Krzesznej czy innego Koszalina. Wąskotorówką! Prawdziwą wąskotorówką uruchomioną przez pasjonatów.
Nigdy nie jechałem wąskotorówką i nawet jeśli trafimy do Annopola blachosmrodem, to nie odmówię sobie przejazdu czymś tak pięknym i — co tu dużo mówić — unikatowym.
Przez całe życie szukałeś Jezusa?
W Annopolu to Jezus znajduje Ciebie! Nie wygląda jak na obrazach i ikonach. Niestety nie zamienia również wody w piwo. Pachnie od niego brzeczką i z jakiegoś powodu ciągle nosi ciemne okulary. To nic nie zmienia. Jest Jezus?
Jest.
Jezus udziela spowiedzi. Na rozgrzeszenie pół litra RIS-a w pełnym słońcu i czeska Dziesiątka. fot. Craft Beer Camp
Jezus litościwy, rozgrzesza niewiernych i nawraca zsyłając Ducha Kraftu na umęczone eurolagerami owieczki. fot. Aleksandra Staszewska
Kameralność i bliskość z ludźmi kraftu
Dosłownie.
Niektórzy są tak blisko Ciebie, że zapominają o swoim stoisku. Kiedy się ockną stwierdzając, że halo, ja tu chyba w roli wystawcy, wracają do stoiska, gdzie beczki osuszone, a na stole Kilimandżaro z żetonów. I to jest piękne.
Nie ma kto polać? Podchodzisz, nalewasz piwo, zostawiasz odliczone żetony. Zero cwaniactwa. Cudowne zjawisko. Unikatowe.
Przypomina mi się historia z edycji 2016. Poprosiłem kolegę (o Tobie mowa, Budyń!), aby przypilnował mi portfela z pieniędzmi, żetonami czy dokumentami, telefonu, kluczy oraz szkła, bo chciałbym pokopać 10 minut w piłkę. Z 10 minut zrobiły się 2 godziny. Ja zapomniałem o koledze, kolega zapomniał o przypilnowaniu, bo zawołał go namiot celem drzemki regeneracyjnej. Wróciłem do stolika. Zniknęło tylko szkło.
Są priorytety.
Nikt nie będzie miał Ci za złe, gdy zaśniesz na/po trawie
Wyobrażasz sobie zasnąć tak na festiwalu? Na podłodze? Na Beercampie możesz przespać tak całą noc i nikt Cię nie wyrzuci, a zapewne znajdą się tacy, co chętnie dołączą.
Wiesz co?
Właściwie, po co Ci namiot? :)
Możesz pograć w piłkę na mięciutkiej murawie
I w badmintona. I w siatkówkę, I w co tylko jesteś w stanie sobie wyobrazić.
Haratając w gałę napijesz się ciepłego rozgazowanego RIS-a z plastikowej butelki po Nałęczowiance. Kiedy skręcisz kostkę, to pierwsza pomoc polegać będzie na przyniesieniu Ci zimnego piwa ze wszystkich możliwych stoisk, w największych możliwych pojemnościach — oczywiście.
Dopiero później pomyślisz o kostce. Albo za moment o niej zapomnisz.
fot. Craft Beer Camp
Zabrakło Ci piwa?
Spróbuj o nie powalczyć!
Na przykład siłując się na rękę. Możliwości masz mnóstwo. Wyzywaj na pojedynki, zakładaj się, obstawiaj, zastawiaj.
fot. Małgorzata Bujok
Rok temu przegrałem cztery żetony. Przestało mi być wstyd, dopiero kiedy koleś rozłożył kolejne kilka-kilkanaście osób w mniej niż 3 sekundy. Terminator.
Są prysznice!
Jednak najważniejsze — jest wodna mgiełka! To prawdziwe zbawienie, z którego chętnie korzystałem. Mokra koszulka schła na mnie w 30 minut, więc możecie tylko wyobrażać sobie, jak cholernie gorąco było.
Mając trochę szczęścia, zobaczysz mokre damskie piersi (bo męskie też są). Jestem za konkursem miss mokrego podkoszulka Craft Beer Camp 2017. Mogę być w jury!
fot. Craft Beer Camp
Najkrótszy kac w Twoim życiu
Tylko na Beercampie, o 9:30 odpalają beczkę Buby Fest Extreme, która ratuje Ci życie i budzi z letargu adminów tego fanpage’a.
Przekonany? Przekonana?
Rodzinna atmosfera, karaoke wieczorem, masa ludzi z branży i spoza niej. Cisza dookoła, jezioro kawałek od Annopola, brak zgiełku i hałasu. Można nawet poćwiczyć na powietrzu albo wziąć piwo i pobyczyć się na trawie.
Jest jezioro? Jest. Ileż można pić gorzkie krafty. Zraszajmy się piwem autochtonów. Wielkopolska Złota Szmata.
Craft Beer Camp kojarzy mi się z ogromnym piknikiem ze znajomymi. Jest do kogo gębę otworzyć, można poznać piwowarów, a wszystko to w kameralnej i bardzo przyjacielskiej atmosferze.
Mam nadzieję, że chociaż kilku z Was spotkam między 23 a 25 czerwca w Annopolu. Dołączajcie do wydarzenia i dajcie znać, czy pogramy razem w piłę, ciągnąc RIS-a z butelki po Nałęczowiance.
Wybaczcie, że się powtarzam. Nie mogę z tej Nałęczowianki :D
Do zobaczenia!
11 cze 2017 at 11:20
to już alkoholowy upadek
11 cze 2017 at 11:33
jeszcze jedno piłem jakiś czas temu Lecha Pils-a i miał sporą goryczkę- żadna szmata nie wyczuta
11 cze 2017 at 12:05
Jaki upadek? :D
Co do Lecha Pils – na Pomorzu Specjal to Czarna Szmata (z racji koloru etykiety). Stąd moje określenie na Lecha ;)
11 cze 2017 at 12:12
jakoś kliknąłem na tego fanpage’a wcześniej i tak mi się skojarzyło;)