Truizm? Tylko dla branży. Przeciętny użytkownik Fejsa myśli, że trzepnięcie fanpage i nazbieranie kupy ludzi to żaden problem. Bo przecież w dzisiejszych czasach każdy z nas jest specem od marketingu, sprzedaży, mediów społecznościowych. Bycie specem i ogarnianie bunia to prosta robota. Wrzucasz koty, piąteczki, poniedziałeczki, kawę, imprezy i memy. Klient szczęśliwy, ale ostatnio coraz mniej. Bo widział spadające zasięgi. Co z tym zrobisz, mistrzu?
Facebook jest darmowy tylko dla zwykłego śmiertelnika, który nie dba o zasięg postów. Tutaj fotka z psiapsiółą, tag na zdjęciu z imprezy obok rzygającej Marzeny, a w gratisie jakieś smęty o Bieberze. Widzą to najbliżsi znajomi, czasem jakiś pechowiec, który dostał rykoszetem. Takiej Basi, Kasi czy Asi nie obchodzi EdgeRank, zasięgi, zaangażowanie (dawajcie buziaczki!) i inne tego typu duperele. Nawet jak ma fanpage: „Milion faktów o Tomie Cruise’e, o których nie wiedziałeś, bo to fakty o kimś innym” to wrzuca tam posty nie dla innych. Nie dla zasięgów, zaangażowania i tak dalej. Wrzuca bo… nie wiem… ma ochotę i nikt jej nie zagonił do lekcji.
Zgoła inaczej sytuacja kształtuje się dla właścicieli fanpage’y, a już w ogóle przejebane mają w agencjach marketingowych przy obsłudze iluś tam stron. Wiem co mówię – pracuję w jednej. Dlatego tak żebrzę o lajki. Znam ich siłę.
Nie. Nie żartuję, ale o tym na końcu wpisu.
Bo widzicie, Facebook to przemyślana maszynka do zarabiania kasy. Na Social Media Show w Gdańsku ktoś świetnie powiedział, parafrazuję: „Tylko głupi myślą, że Facebook nam to daje za darmo; że to taka mała firma z kilkoma kolesiami w garażu„. Facebook to ogromna machina, rany – oni są na giełdzie! Muszą dbać o relacje z inwestorami i zarabiać na siebie. Dlatego Zuckerberg szuka ciągle nowych rozwiązań, by wyciągnąć nam kasę z portfela. Na początku były reklamy, no ale ileż można. Szlachta bawiła się w takie rzeczy, zresztą kupić lajki na Allegro jest łatwiej. Albo od jakiejś tajwańskiej firmy, gdzie pracownicy napiżdżają w przycisk „Like”, zapewne fizycznie wmontowany im w klawiatury.
Co robi Zuckerberg, kiedy zysk z reklam stopniowo się stabilizuje? Obniża zasięgi postów. Od teraz nic nie jest już takie samo. Algorytm EdgeRank tworzy błędne koło, w którym aby mieć zasięg, trzeba mieć interakcje. By jednak mieć interakcje, co trzeba mieć? Odpowiedzcie sobie sami…
Dobra, pomogę Wam: zasięg
Facebook przestał być darmowy. Wszyscy nagle zauważyli, że moloch nie dba o nas za darmo. Zaczyna się szukanie budżetu na reklamę, sponsorowane posty, które dotrą do większej liczby osób i zmuszą do interakcji. Tajemnicą poliszynela jest, że support zlewa Twoje zgłoszenia poniżej pewnej kwoty pakowanej w serwis. Czy ktoś na sali nadal chce mi wmówić, że kasa się tutaj nie liczy?
Tylko hajs się liczy. Bez hajsu to sobie możesz wiesz. Do szuflady pisać… fot. Perry French
Oczywiście, że się liczy! I zawsze miała się liczyć, taki był cel. Dostaliśmy wersję demo, aby zapoznać się z platformą. Koniec triala. Płać Pan! Pytanie brzmi: czy to jest fair? Miało być za darmo, a aby dotrzeć do odbiorców trzeba płacić. Zasięgi niepłatne są marne. Niektórzy zastanawiają się nad przejściem na inne platformy. Tylko, że tam sucho jest. A na Facebooku grupy docelowe wciąż się bawią i mają dobrze.
Tylko komunikat do nich dotrzeć nie chce.
Więc trzeba prosić o lajki, żeby pompować EdgeRanka.
22 lut 2014 at 23:51
A ze mnie się śmiali jak pisałem, że nagle o połowę mi wyświetlenia się zmniejszyły. I nawet dam lajka :P
23 lut 2014 at 00:16
Prawda stara jak świat: za darmo, to nawet w pysk nie zbierzesz ;)
23 lut 2014 at 12:40
https://www.youtube.com/watch?v=oVfHeWTKjag <– Gość opowiada jaką ściemą jest fejsbukowa reklama.
23 lut 2014 at 15:39
Tak. zgadzam się. Obserwuje to zjawisko ”spadającego zasięgu” na fanpage firmy w której pracuje. Jako admin wiem dobrze, że wykupienie postu sponsorowanego jeszcze bardziej obniży zasięg kolejnych postów.
Mamy błędne koło. Coraz więcej pieniędzy….takie kółeczko.