Mamy cholerny problem z docenianiem siebie. Innych zresztą też. Ostatnio gdzieś przeczytałem piękny cytat: „Polak myśli, że jak jego sąsiad złamie nogę to jemu lepiej się będzie chodziło„. Dodałbym: „Polak myśli, że docenianie siebie to wada„. Dostrzegam to na każdym kroku. Na każdym kroku spotykam się z niedocenianiem siebie i wartości tego, czego się dokonało. Bije od nas skrytość, skromność, ukrywamy się za murem, kiedy przychodzi do odbierania komplementów i doceniania swoich osiągnięć.
Jestem zajebistym blogerem
Ja tak uważam, nie wiem jak Ty. Jestem zajebisty i kropka. W ciągu roku wiele osiągnąłem, wyrobiłem swój styl, a kilka osób uważa, że warto prosić mnie o rady. Niech mnie tyskacz świśnie, jeśli wyznacznikiem zajebistości nie jest fakt, że o piwie chce u mnie czytać tyle osób! Świetnych osób, świetnych czytelników!
Dlaczego mam odejmować sobie komplementów jeśli wiem, że na nie zasługuję? Dlaczego mam czuć zażenowanie, gdy spotykam w pubie kolesia, który mówi: „Hej, stary! Zajebiście piszesz, rób to dalej! Wiele się nauczyłem!„. Dlaczego mam czuć się źle, gdy czytam komentarz, w którym nastolatek pisze, że dzięki mnie nie wlewa w siebie Harnasi tylko wybiera rozsądne dawkowanie alkoholu? I w końcu: dlaczego mam czuć się zawstydzony, gdy inny bloger piwny pisze do mnie: „Jesteś moją inspiracją. Dajesz mi poczucie, że nie piszę bez perspektywy„. Czy nie o to chodzi, aby mieć na innych wpływ i robić coś dobrego? I czuć się z tym dobrze.
W tym momencie pewnie 80% z Was już mnie nie czyta (co to za motywacyjne gadki?). Nie lubimy chwalipięt i osób, które doceniają swoje osiągnięcia. To nasza wada narodowa. Jakaś dziwna pozostałość po systemie, który gnoił indywidualność i każdy niespodziewany wyskok. Dobrze, że ja tego systemu nie zaznałem.
Też jesteś zajebisty
To, co chcę Ci przekazać, to prosta myśl. Jeśli jesteś blogerem piwnym (albo każdym innym) to poczuj się dobrze z tym co robisz. Poczuj, że masz wpływ. Na innych. Na pewno coś osiągnąłeś. Coś z czego możesz być dumny. Nie kryj się z tym i nie chowaj głowy w piasek, gdy usłyszysz od znajomego: „Człowieku, zajebiście piszesz!„. Przytaknij i podziękuj, ale nie czuj się z tym źle.
To tyczy się także osób, które nie piszą, aczkolwiek ten tekst chcę zadedykować blogerom. Piwnym i niepiwnym. Zmieniacie malutki skrawek świata. Robicie to prawdopodobnie dobrze.
Miejcie poczucie zajebistości. Doceniajcie innych.
Robicie świetną robotę, więc doceńcie w końcu siebie.
16 lut 2014 at 00:16
Jesteś zwycięzcą! (Sorki, ktoś musiał) ;D
16 lut 2014 at 00:18
Tak czułem!
16 lut 2014 at 17:13
Aż mnie ciarki przeszły jak zobaczyłem fotę z moim komentarzem, dzięki za to! I dzięki za pisanie tego bloga, bo dzięki niemu w ogóle zainteresowałem się piwnym światem i przestałem pić koncerniaki. Szerzmy piwną rewolucję! :D
16 lut 2014 at 01:10
Nie zgodzę się z Tobą co do skromności. Pomijając fakt że jest to cnota, to niedocenianie siebie publicznie, nawet jeśli jest to element konwenansu, jest, jak zauważyłeś, naszą cechą narodową. Ale bynajmniej nie zakorzenioną w komunie – wówczas występowałaby również w innych nacjach które zaznały dobrodziejstw tamtego systemu. Ale u większości kompletnie nie występuje. Możesz uważać to za wadę narodową, ale jest to cecha która czyni nasz naród innym od innych. Rodzi to oczywiście nieporozumienia kiedy wkraczamy na niwę dialogu międzykulturowego, bo jak Niemcowi czy innemu Angolowi odpowiesz na komplement, że piwo które uwarzyłeś wcale aż tak dobrze nie wyszło to on pomyśli że faktycznie chyba jest do bani. Trzeba to mieć na uwadze. Ale ja uważam tę cechę akurat za dodatnią, wręcz jeśli chodzi o konwenanse wyrafinowaną. Bo zauważ, że to konwenanse tworzą kulturę, i że niekoniecznie mają być brane dosłownie. Przecież jak Polak pomniejszy rolę komplementu który otrzymał, to tak naprawdę oczekuje, że druga strona jeszcze bardziej ów komplement wzmocni. To nie jest tak że on naprawdę uważa że jego piwo cuchnie, jego angielski jest słaby a jego blog jest do luftu. To jest taka gra kulturowa, gra wewnątrz pewnego konwenansu, która u bardziej dosłownych (a przez to niższych kulturowo, bardziej prymitywnych, przynajmniej pod tym względem) ludów, np. Amerykanów nie występuje. Oni jej nie rozumieją. Mój pogląd na sprawę jest taki, że taka wysublimowana forma komunikacji jest skarbem który należy pielęgnować. Szczególnie w obecnych, łopatologicznych czasach królowania bezguścia i upadku kultury. Nie należy równać w dół.
17 lut 2014 at 12:44
Doceniam Cię Desmadre, bo poczytać Ciebie to zawsze inteligentne doznanie, zupełna odmiana od Kopyra, który ma wiedzę ale jest głupi i można go łatwo pojechać (jak to zrobiła kiedyś Pracownia Piwa) ;)
17 lut 2014 at 13:34
Jest głupi, ale jak trzeba to się do jego kamery pociśnie i w filmiku wystąpi… Co za żal. Napisz następny tekst o hipokryzji blogerów piwnych, chętnie poczytam.
17 lut 2014 at 22:51
Ej, ej. Ale nie obrażamy tutaj innych, nie ważne, czy kogoś lubimy czy nie. Trochę kultury, tutaj się nie wyzywamy, szczególnie za plecami.
18 lut 2014 at 14:18
dziwnie wyglądają te dolne '„’ np. !„. Nie powinno być najpierw dolny na początku cytatu a na końcu górny ” ? A żeby było na temat, to też nie uważam, nasza cecha po komunizmie. Przed chyba też występowała. Na szczęście obecne młodsze pokolenia już zaczynają myśleć inaczej, ale często też jadą za bardzo w drugą stronę i pękają od cwaniactwa i pychy.
Pozdrawiam
18 lut 2014 at 20:04
Do poprawki – dzięki! :)
5 kwi 2014 at 12:08
Problem w tym, że ludzie nie lubią samych siebie. A jak ktoś w ich otoczeniu otwarcie mówi, że podoba się sobie czy lubi w sobie to czy tamto to patrzą na niego jak na kosmitę. Ja zawsze mówię, że się sobie podobam. Ludzie, którzy to słyszą uważają, że jestem zakochana w sobie.