Chciałbym należeć do tej grupy osób, która nawet po ostrym piwkowaniu w multitapie i przycięciu komara w nocnym autobusie, wstaje rano rześka i gotowa do działania. Niestety (albo stety) potrafię czuć się rano nie najlepiej już po 4 piwach wypitych wieczorem. Zdarza mi się to nadzwyczaj często. Zauważyłem, że częściej mam kaca po piciu piwa rzemieślniczego, niż na przykład rudej na myszach albo czystej. Co ciekawe, piwa dolnej fermentacji nie robią na mnie takiego „wrażenia”. Zacząłem zastanawiać się, co jest tego przyczyną.
Często słyszałem, że piwo rzemieślnicze jest nie tylko smaczne, ale zapewnia lepsze samopoczucie dnia następnego. Albo dwóch dni później, znając spust niektórych osób i ich umiejętność do zaginania czasoprzestrzeni.
Pijany facet wraca do domu. Żona zaczyna awanturę i wymownie pokazuje palcem na zegarek. Na co facet:
– Wielkie halo! Zegarek, kurwa! Jak mój ojciec wracał do domu, to matka na kalendarz pokazywała!
Piwo rzemieślnicze a większy kac
Wszyscy dobrze wiedzą, co powoduje kaca. Każdy artykuł o sposobach na zatrucie aldehydem octowym wyjaśnia mechanizm doprowadzający do złego samopoczucia. „Kac jest karą, nie chorobą!” – jak mówi reklama wody Vytautas. Zastanówmy się jednak, jakie czynniki związane z piciem rzemieślniczego piwa mogą mieć bezpośrednie przełożenie na to, jak źle czuć będziemy się rano. Albo po południu. Zakładajmy, że zestawiamy ze sobą piwo koncernowe z kraftami Ja znalazłem trzy ewentualne czynniki. Być może podacie mi więcej w komentarzach.
- brak enzymów i innych „przyspieszaczo-ulepszaczy” użytych do uwarzenia piwa rzemieślniczego,
- brak filtracji, która przekłada się na dodatkowe „naładowanie” trunku aminokwasami, mikro- i makroelementami,
- dużo cukrów resztkowych w wielu stylach piwnych (ponoć węglowodany przekładają się pośrednio na poranne samopoczucie)
Wspólny mianownik picia piwa, zamiast na przykład czystej, to dodatkowe nawodnienie. Piwo jest także pożywne, a po wizycie w pubie często skaczemy na kebaba. Nie idziemy więc spać głodni. Dla niektórych ma to ponoć przełożenie na poranne samopoczucie. Dla mnie nie ma.
Przy okazji sprzedaję Wam mój sposób na kaca. 10 tabletek witaminy C i 10 tabletek magnezu na noc (ja suplementuję Hi-Tec Magnesium Citrate [4 łyżeczki przed snem w takim wypadku]). Do tego tyle wody, aby Wam wychodziła gardłem. Obok łóżka butelka z wodą wysoko zmineralizowaną (ew. z solą). Nie otwierajcie na noc okna, bo łatwo o przewianie barku czy szyi. Rano jakiś fast food w ogromnej ilości, a później dospanie 2 godzin za dnia. Nawet po ostrym chlaniu, w okolicach 16 jesteście żywi… :)
Teoretycznie, piwo rzemieślnicze powinno być chociaż nieznacznie mniej kacogenne. Okazuje się jednak, że wiele osób po imprezie przy takim piwie rano po prostu zdycha. Jedną z tych osób jestem ja. Na kaca w tym przypadku nie ma wpływu ani moc piwa, ani jego ilość. Mam większego kaca po 4 IPAch niż po 7 eurolagerach. Coś więc jest na rzeczy.
Przewertowałem kilka artykułów i tematów na forach. Znalazłem prawdopodobną przyczynę takiego stanu rzeczy.
Dlaczego piwo rzemieślnicze powoduje większego kaca?
Piwo górnej fermentacji obfituje w efekty uboczne pracy drożdży w wyższych temperaturach. Te „efekty uboczne” są często przez piwowarów pożądane, zaś przez piwopijców poszukiwane. Ich niewielka ilość dobrze wpływa na smak i aromat piwa.
Problem zaczyna się, kiedy spożyjemy dużą ilość piwa, w którym efektów ubocznych fermentacji się trochę nazbierało. Organizm może mieć problem z oczyszczaniem się nie tylko z metabolitów alkoholu, ale także dodatkowych „atrakcji” – estrów czy fenoli. Piwa rzemieślnicze często obfitują także w wysokie stężenia aldehydu octowego (wyczuwalny w piwie jest wadą), odpowiedzialnego w największym stopniu za poranne samopoczucie.
Do piwa przedostać mogą się także alkohole wyższe (tzw. fuzle), znane chociażby z win domowych. Prócz walki z etanolem, organizm będzie w nocy walczył właśnie z alkoholami wyższymi czy wymienionym już dodatkowym stężeniem aldehydem. W efekcie więcej siły straci na metabolizowanie tego wszystkiego. Wstaniemy bardziej zmęczeni, a w dodatku fuzle przyczyniają się do występowania bólu głowy. Ponoć.
Z tego co wyczytałem, nie jest pewne, jakie są metabolity rozkładu fuzli, estrów czy fenoli. Trudno obwiniać o złe samopoczucie z rana jedynie alkohole wyższe, bo wciąż najwięcej szkody wyrządza nam etanol.
Pytanie do Was: czy po piwie rzemieślniczym czujecie się rano lepiej, czy gorzej, niż gdybyście pili inny alkohol w podobnej ilości?
PS. Możecie mi też sprzedać swoje sposoby na kaca. Słyszałem, że pomaga zasiorbywanie wrzątku z cukrem.
6 lut 2015 at 14:20
Pić mniej i tyle :D degustuje i oceniam 1 piwo do godziny i starczy, czasem 2, ale to odstęp czasu też potrzebny….
Pić 4-5 rzemieślników ? po co ? po drugim,trzecim piwie zdolność oceny aromatu i smaku maleje, więc to już chlanie na siłe :d
6 lut 2015 at 14:33
Ja tak nie uważam. Jeśli nie wali się na hejnał, to wszystko gra i przy 7 piwie.
22 sie 2015 at 16:34
dla mnie wypić 7 piw to w ogóle jakaś abstrakcja. więcej niż 4, nawet najlepsze, nie przyjmę – uszami mi wychodzi.
6 lut 2015 at 14:21
Rzemieślnicze ewidenie bardziej kacogenne niż eurolagery, czy cokolwiek innego.
Gwarantowany ból głowy u mnie po 5
6 eurolagerów i wstaję świeży lol
Sposoby na kaca:
1. witamina c 500mg przed każdym piwkiem (ale to upierdliwe),
2. NAC (N-Acetylo L-cysteina) np. w formie pigułek ACC
3. cytrynian magnezu + b6 + potas
4. woda przed snem – dużo
Pozdro,
Paweł
przykladowy artykuł o NAC http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2013/12/31/hangover.aspx
6 lut 2015 at 14:34
Cytrynian magnezu rządzi w ogóle :)
6 lut 2015 at 15:00
W temacie „kraftowego kaca” mam ciekawe doświadczenie, a mianowicie kac chmielowy. Nie wiem jak to możliwe, ale po 4 (więcej kraftów jednego dnia nie wypiłem) piwach z IBU wahającym się między 80 a 100, rano czułem się dość parszywie. Nie była to kwestia alkoholu, bo akurat mogę udźwignąć spore jego ilości, ale odbijało mi się Citrą, Simcoe, a głowa nie dawała żyć.
Co do sposobów na kaca, to nie ma żadnego. Trzeba po prostu uzupełniać elektrolity i tłusto jeść. Plus woda z cukrem, przed snem i rano.
6 lut 2015 at 15:08
Też mnie męczy ta zagwostka… U mnie najgorsze samopoczucie objawia się po piciu Black IPA… może dlatego że jest po prostu cięższe i do tego naładowane chmielem, który potrafi się odbijać nawet do następnego popołudnia. Myślałem że tylko ja tak mam, ale kilku znajomych przejawia podobną nadwrażliwość na mocno chmielone ciemne piwa, więc ciekawe czy coś w tym jest. Argument z fuzlami jest bardzo prawdopodobny, no ale chyba najważniejsza jest ilość samego piwa.
6 lut 2015 at 21:49
Ja mam tak samo. Największego kaca mam zawsze jak pije Black IPA.
6 lut 2015 at 17:04
Coś w tym jest… jak nie kac to poza kapciem dodatkowy posmak chmielu w gębie przez cały dzień.. :)
6 lut 2015 at 18:22
Generalnie, to zawsze mam, tak jak większość ludzi, większego kaca po rzemieślnikach, niż po Tyskożywcolechożubrach.
Jako, że absolutnie nie toleruję wódki, na mocno zakrapiane imprezy wybieram zazwyczaj piwo. Na domówki trzy dobre, reszta eurolagery na dojebkę. W plenerze, na ognisku, na działce u kumpla same eurolagery. I tak jak po ośmiu Tyskożywcolechożubrach wstaję następnego dnia w miarę jak człowiek, tak po sześciu lepszych piwach miewałem już nudności, bóle głowy, itd.
To co napisałeś o mikroelementach ma na pewno swoje przełożenie na kacogenność piw górnej fermentacji, ale dla mnie oczywistością jest inna przyczyna, która dotyka pewnie większość beer geeków.
Jeśli chodzi o alkohol, organizm lubi jednorodność. Sam na pewno zmieszałeś wódkę z piwem, czy winem i wiesz, że kac następnego dnia był niemiłosierny. Z piwem jest to samo. Przy trzaskaniu koncerniaków, zawsze będą one właściwie identyczne; podczas gdy w czasie wizyty w multitapie, człowiek serwuje wątrobie wstrząsy, wypijając jednego wieczoru ipa, stout, porter, wit, ris, ipa, stout…
6 lut 2015 at 19:08
Ja osobiście radziłbym ostrożność przy suplementacji elektrolitów. Przedawkowanie magnezu jest trudne (choć możliwe), ale juz przedawkowanie potasu jak najbardziej możliwe i niebezpieczne. Również o ile niewielkie ilości alkoholu nie szkodza, to duże wcale nerkom nie pomagają… :) a witamina C w ilościach hurtowych ma bardziej efekt placebo.
Jeśli chodzi o kacogenność rzemieślników to bardziej bym zwrócił uwagę na ich moc. Popularne IPY mają często powyżej 6%(a nierzadko i 8),wiec pite w tym samym tempie co eurolagery będą szybciej dawały negatywne efekty. A strzelam ze dodatki typu wedzenie nie pomagają.
Ja zależności nie widzę, ale rzadko mi się zdarza wtopić więcej niż 3-4 piwa, za to butelka wody i lekkostrawne ale pożywne jedzonko (rosół!) to podstawa.
7 lut 2015 at 16:29
Bardzo ciekawy feeeelieton :) keep up good work
16 lut 2015 at 10:30
„suple” na kaca…ciekawe. Ja po prostu muszę odespać a i tak zawsze trzyma mnie do 15:00 i nie ważne czy wypiłem 5 piw (jakichkolwiek) czy pół litra wódki. Ja mam po prostu kaca. Zawsze. Jak życ? :(
22 sie 2015 at 18:25
To rada dla starszych piwoszy – od kiedy biorę prochy na nadciśnienie kace zniknęły albo są bardzo lekkie. Poza przyjemnym otępieniem i wzrostem libido zazwyczaj nie mam żadnych nieprzyjemnych oznak kaca a uwielbiam stouty i portery.
24 maj 2016 at 10:33
Ja osobiscie kaca nie mam i tak, ale jak walne 5 rzemieslnikow to jestem juz dosc mocno wstawiony. Przykladowych tyskich by sie podobnie upoic musze wypic z 8
24 maj 2016 at 10:35
Dodam, ze zwykle eurolagery moge mieszac nawet z wodka i wypicie polowki zapijanej piwem nie jest jakims wyczynem. Jednak wypicie 7 rzemieslnikow dla mnie to bylby zgon
24 maj 2016 at 10:50
Ja sie szybko upijam ale za to kaca jako takiego nie miewam, jedyne to przez pierwsze kilka h jestem bardziej zmęczony i mam sucho w gardle i tyle. ;)
Problem mam za to taki żeby sie na festiwalu nie upić i nie zrobić sobie wstydu, ja biorę na festiwalach tabletki 2kc które spowalniają upijanie sie + duża ilość wody a najlepiej jakiegoś izotoniku + tłuste jedzenie i jest GIT. Beer geeka tak przeżyłem + Warszawę ;)
10 wrz 2016 at 21:28
Zdecydowanie gorzej się czuję pijąc koncerniaki. Co się zdarza bardzo rzadko. Ale nawet zmieszanie kilku rzemieślniczych i domowych z dwoma koncernami powoduję trudniejsze poranki.
Wódka, whisky mi służy.
Najgorsze kace po winie i miodach.
11 wrz 2016 at 13:28
Drugi mega kac po wizycie w multitapie skłonił mnie do googlania wtf? I trafiłem na ten wpis.
Pierwszy raz sponiewierało mnie po wypiciu dwóch Ciechanów butelkowych, które poprawiłem jakimś ciemnym piwem rzemieślniczym. 3 piwka przez 4h i pół nocy i ranek wymioty. Przez dwa dni z łóżka nie wstawałem. Sądziłem, że piwo było jakieś lewe, bo wypić mogę sporo.
W piątek poszedłem do Kufli w Wwa. Wypiłem DR Ipa i coś w zastępstwie Rwning Jacka. Wcześniej zjadłem burgera, którego popiłem jakąś Ipą.
Skutek. Całą sobotę czułem, że mnie dalej trzyma. Dopiero późnym wieczorem poczułem się trochę lepiej.
Butelkowe Ciechany, Kormorany, Ambere itp. mogę wypić 6 i rano jakby nigdy nic. Pół litra wypije i nie mam kaca.
3 Ipy mnie poniewierają. Zaczynam unikać takich lokali. Nigdy więcej.
29 mar 2018 at 01:33
Ja przeplatam picie piwa wodą. Idealnie w proporcji 1:1 choć to się sprawdza tylko przy ilościach degustacyjnych. Mam za sobą sesje na ponad 20 mocnych piw (9-20%), każde w ilości 50-70ml i zero kaca na drugi dzień. Po każdej próbce trochę wody i działa!
Poza tym im czystsza fermentacja tym mniejszy kac. Niektóre niedopilnowane warki potrafią męczyć głowę już po kilku godzinach od spożycia.
Fuzle w jednym bimbrze od znajomego pięknie pachniały gruszką, ale na drugi dzień chodziłem po ścianach z bólu. W piwie zapewne jest podobnie.
31 sie 2018 at 09:52
To chyba sprawa indywidualna bo u mnie im bardziej nachmielone piwo tym mniejszy kac.. 4 IPA-y 70-100 IBU 6 do 7 alko – kaca brak. Taka sama ilość lagerów i jest kac.
13 cze 2019 at 00:14
Coś mi tu chłopaki ściemniacie. Po wypiciu czegokolwiek ze sklepu nawet 2 lampek sikacza JW i innych burbonów, rano mam lekkiego kaca, czego nie mam po klarowanym bimbrze z aabratek (te inne to żenada). to samo dotyczy piwa domowego – cicha fermentacja filtrowanie itp. Po wypiciu kliku np:5 takich nawet świeżych piw rano czułem się kiepsko, ale jak sięgnę pamięcią to po wypiciu więcej niż 2 czy 3 piwa sklepowe to rano umierałem. Wiec ten artykuł jest chyba mocno sponsorowany.
Wina raczej unikam, bo po jednej lampce boli mnie głowa. Najchętniej wybieram nalewki tu chodzi o smak, a nie ilość, ale każdy do tego musi dojrzeć. Oczywiście bawię się doskonale bez alkoholu. Z doświadczenia wiem, że dobry bimber bez acetonów itp najłatwiej rozkłada nasza wątroba. Piwa czy wina nie destyluje się wiec tutaj już tak to dobrze nie wygląda. Prof Neumywakin lubi alkohol, ale jednak go nie poleca.
Pozdrawiam Lisu
13 cze 2020 at 02:21
Autor artykułu ma nosa i mogę potwierdzić, fuzle, aldehydy i fenole są temu winne, te trucizny nadają piwom kraftowym „smaku”, nie zmienia to faktu, że to trucizny. W gorzelnictwie pozbywa sie ich przez ponowną destylację i filtracje. Duża zawartość tych trucizn jest np. w kiepskim bimbrze. Reasumując smakosze piw rzemieślniczych aplikują sobie znacznie większą ilość tego syfu.
7 paź 2020 at 14:21
Kilkanaście lat temu mieszkałem w Moskwie. Trzeba było ciągle być na lekkiej bani, żeby nie odstawać od średniej ulicznej. Nie lubię wódki itp. wysokich woltaży, więc codziennie konsumowałem 1,0-1,5 litra jasnego piwa różnych producentów. Moim faworytem była „Sibirskaja korona”, przypominająca stare „EB” (w zeszłym roku pojawiła się w sieci „Piotr i Paweł” w puszkach 1 l). Strułem się tylko raz, gdy miejscowy zaproponował integrację przy puszkowym drinku na bazie wódy, zagryzanym przesolonymi, wędzonymi rybkami. Takie zagrychy były sprzedawane nawet w kioskach z gazetami (np. liofilizowane kalmary).
Po rosyjskich piwach nie miałem kaca, a także tzw. brzuszka piwnego. Natomiast w Polsce od dekady mam nawracające problemy z kacem po różnych piwach marketowych. Najgorsze są stany po wypiciu przed snem. Na mojej czarnej liście są już: „Perła” miodowa , „Łomża” jasne, „Książęce” ciemne (kac już po połowie butelki wypitej przed snem), „Kasztelan” niepasteryzowane, „Wojak” (doświadczalnie, reszta do zlewu). Co ciekawe, siła rażenia kaca po tych piwach wyraźnie spada, gdy robi się je na gorąco (podczas podgrzewania czuć ulatniający się alkohol). Natomiast nie mam problemów z kacem po wypiciu Reddsa czy Gingersa – nawet dwóch puszek pod rząd.