Kolejne 4 typy piwnych degustatorów

Pokręconych, często nieco nawiedzonych piwnych degustatorów każdy z Was dobrze zna. Każde hobby ma to do siebie, że gromadzi freaków. Osobników takich grup łatwo podzielić ze względu na pewne cechy wspólne. I choćbyś należał do zachodniopomorskiej grupy lalkarzy mańkutów, gdyńskiego koła ratowników medycznych po pięćdziesiątce czy radomskich graczy KRONUM – zapewne potrafisz wydzielić spośród tych wszystkich wariatów, osoby przejawiające cechy wspólne. Nie inaczej jest z piwoszami.

Nim zaczniesz czytać ten wpis, przeczytaj koniecznie pierwszą część czterech typów piwnych degustatorów.

Pan próbka

próbki-piwa-james-lee

fot. James Lee (CC)

Koleś przeważnie nieco ogarnięty w temacie piwa. Zna nawet imię barmana, kiedyś zapalił papierosa z managerem multitapu i zbił pionę z Kopyrem (Kopyr go nie pamięta). Przez to wydaje mu się, że może nonszalancko podbijać do baru i prosić o kolejne próbki. Nawet jeśli po raz piąty tego wieczoru prosi o to samo. Takiemu trudno odmówić, no bo jeszcze się okaże, że ma bloga o piwie, a zresztą po to są próbki. Najczęściej ma przy sobie 20 złotych i drobne na bilet do domu. Potrafi nieźle zaprawić się samymi próbkami, a jak jeszcze w pubie są piwowarzy domowi, to w zasadzie wychodzi z knajpy natrzaskany jak stoczniowiec w piątek po pracy, nie kupując nawet słonych paluszków.

Jednocześnie po każdorazowej prośbie o próbkę, gdy ową ma już w rękach, głośno komentuje kolejne w niej wady. Tak, aby wszyscy słyszeli i podziwiali. Nie omieszka też każdej próbki sfotografować i wrzucić na Instagram, gdzie ma 13 followersów. Koniecznie z burzą tagów.

Piwowar domowy

homebrewer

fot. el Zombi Original (CC)

Koleś z brodą, ubierający się w koszulki z logo swojego browaru. Założył mu fanpage, gdzie wrzuca to samo, co na profil prywatny. Szczytem przebiegłości jest wrzucenie zdjęcia na fanpage, a potem share swój profil. Spryciarz! Nazbierał 70 lajków, z czego 68 to przyjaciele, którym głupio było nie kliknąć. Jest jeszcze jakaś szesnastoletnia Tajka grająca w Candy Crush Saga i jakiś murzyn, który wrzuca ciągle zdjęcia z imprez.

Do multitapu wchodzi jak do swojej kuchni. Mimo niezadowolenia managera zawsze przynosi kratę swoich wyrobów. Razem z innymi piwowarami (którzy też mają po kracie) siedzi od otwarcia do zamknięcia, kiedy to wykłóca się z managerem o to, aby jeszcze zostać.

I może nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że nie kupił na barze żadnego piwa. Paluszki miał swoje, z Żabki za rogiem.

Jeśli już kupi piwo w pubie, nie omieszka porównać go do swoich wyrobów. Zawsze znajdzie jakąś wadę i opowie w skrócie (15 minut), skąd się wzięła i kiedy mu się ostatnio przydarzyła. Wygląda to mniej więcej tak: „Ja to dobrze pamiętam, bo wtedy akurat robiłem 134. warkę, bodajże RISa na wschodnio-kaukaskich drożdżach od takiego beduina z targu w Poznaniu. No i miałem problemy z fermentacją, bo w lipcu nad Wrześnią przechodziła burza, ja byłem niewyspany, bo grałem w Metina i jeszcze mój synek miał straszne rozwolnienie. No i jakoś zapomniałem postawić fermentor w kąt i zakryć, to mi do niego kot wskoczył i tak przeleżał aż do zlewania na cichą.

Każdy zastanawia się, z czego żyje.

Trendsetter-wizjoner

beer-elegance

fot. James Vaughan (CC)

Zawsze dwa kroki przed Tobą i jeden przed Managerem pubu. Koleś z dokładnością zegara atomowego w Nevadzie, potrafi przewidzieć co będzie dziś na kranach. I jutro.

Ale to nie jest jego największą przywarą.

Kiedy pojawiał się pierwszy Grand Champion, on sprowadzał ze stanów Imperial India Pale Ale i się w nich kąpał. Kiedy debiutował Browar PINTA z Atakiem Chmielu, piekł brownies na domowych RISach. Gdy krzyczano „sour is a new hoppy!”, on mówił: „ogarnijcie się chłopy!”. W istocie pił kwachy, od kiedy babcia Jadwiga dała mu skisły kompot z czarnych porzeczek i jabłek antonówek, gdy miał 8 lat. Jest nie tylko starym wyjadaczem z brodą do pasa i marskością wątroby. To wizjoner na miarę Jobsa, który nie tylko ustala trendy, ale patrzy w przyszłość niczym Stalin na portretach.

Stary wyga

wise-old-man

fot. na licencji CC

Koleś, który wypił chyba wszystkie piwa świata. Potrafi zaskoczyć Cię takimi duperelowatymi ciekawostkami na temat chociażby, podkładki, którą nerwowo dziabiesz paznokciem, że czapki z głów i ukłony uznania. Powie Ci, dlaczego na TeKu z Birra Baladin jest mała kropeczka, dlaczego rocznik 2011 danego piwa ma mniej nut kawowych i jaki wpływ na ich lambiki ma fakt, że posadzka w Browarze Cantillon ma brązowy kolor. Bezdenna studnia wiedzy bezużytecznej, aczkolwiek takiej osoby miło jest posłuchać. To osobliwość ciekawa, skora do rozmowy i nieźle zbzikowana.

Mógłby być Twoim Ojcem. Trochę to straszne…

PS. Przeczytaj koniecznie wpis 19 Types of Beer Snobs, który zainspirował mnie do stworzenia drugiej części własnej listy.

3 Komentarzy

  1. No bez przesady ;)

  2. „dlaczego na TeKu z Birra Baladin jest mała kropeczka” dlaczego? :O

  3. pisz, pisz :-) dobrze się to czyta. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *