Kilkanaście miesięcy temu przyjąłem nowe podejście do wpisów blogu. Nie jechać po nikim, hejt ograniczyć do minimum i starać się jak najwięcej chwalić. Są jednak w naszym kraju takie przedsięwzięcia, obok których nie jestem w stanie przejść obojętnie. Wzdrygam się na samą myśl o nich. Chcę przed nimi ostrzegać, bo to także część piwnej edukacji. Bloguję, aby pomóc zrozumieć świat piwa, ale kiedy ktoś ten świat piwa niszczy, będę go bezlitośnie gnoił. Browarze EDI, czas wziąć się za Ciebie i Twoje pseudo piwa.
Nie wiem nawet, od czego zacząć, bo grzeszków i smaczków związanych z Browarem EDI jest tak wiele, że trudno chyba wszystkie przytoczyć.
Zacznijmy od tego, że jest to mały rodzinny biznes ze Wschowy. Żeby być dokładnym, z Nowej Wsi. Jestem przekonany, że mieszkańcy miasteczka są bardzo dumni z małego regionalnego browaru. Ci mniej wybredni. Należy więc przyklasnąć inicjatywie, w którą serce wkłada cała rodzina.
Browar EDI to bywalec wszelkiej maści jarmarków. Od małych spędów w centrach handlowych, gdzie obok kiełbasy można kupić mieszankę garam masala, po te całkiem duże w większych miastach. Jeśli dobrze kojarzę, wystawiają się (a na pewno wystawiali) na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku.
Browar pozycjonuje się więc na lokalnego dostawcę, próbując podpinać się pod wszelkie inicjatywy eko, slow food, jagody goji, kury zielononóżki i jarmuż. Tym samym rośnie jego pozycja i uznanie w takich kręgach. Ich piw nie znajdziecie w sklepach, ani pubach. Tylko targi, stragany i festyny.
O tyle dobrze.
Ciekawostka: z etykietek EDI-ego „straszyły” niegdyś młode biuściaste dziewczyny.
fot. wypijmy.wordpress.com
EDI szczyci się certyfikatami przeróżnej maści i zwycięstwami w konkursach. Prawdopodobnie takich, w których oceniający nie mieli większego wyboru, albo do konkursu wystawiono jakieś zdatne do wypicia piwo. Udana warka? Sam nie wiem, ale piwo nie wygrało nic większego niż Chmielaki w 2010 roku. Problem w tym, że jest to konkurs konsumencki, w którym wygrywają piwa z Jagiełła czy Jabolonowa. Przepraszam, Jabłonowa…
Dobra, koniec tej uszczypliwości. Czas na konkrety.
Acha, jeszcze jedno. Uznany smakosz i podróżnik, Pan Robert „eeee” Makłowicz, odwiedził niegdyś Browar EDI. Nie chce mi się wierzyć, że piwa mu smakowały. Nie komuś, kto tak bardzo docenia wspaniałą kuchnię, dobre wina i chwalił w programie chociażby norweski browar Ægir za ich cenionego portera.
Odwiedził ich nawet Okrasa…
Biorąc więc pod uwagę wszystkie powyższe fakty (a takowe podaje się kupującemu na jarmarku) wychodzi na to, że Browar EDI to jakiś cud natury, wyrosły na łąkach pośród koncernowego piekła. Problem zaczyna się wtedy, kiedy piwa chce się spróbować. A nie jest ono tanie, bo kosztuje około 6-7 złotych za butelkę.
Wraz z Bartkiem Nowakiem piliśmy EDI Niefiltrowane (nie tylko!) podczas Lekko Pod Wpływem. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach: oglądaj >>>
Piwo wyśmiewane we wszystkich piwnych środowiskach. Niedościgniony wzór tego, jak piwo niefiltrowane nie powinno wyglądać.
Browar EDI sprzedaje Niefiltrowane z kilkucentymetrowym osadem drożdżowym. Spójrz na powyższe zdjęcie, które jest materiałem dowodowym w tej sprawie. Rozumiem warstewkę osadu na dnie butelki, ale oddawanie klientowi nieprzefiltrowanych mętów to czysta kpina.
Niefiltrowane nalewa się niczym jasne błoto. Nie pieni się, w szkle zamienia w pulpę o konsystencji rozwodnionego budyniu z grudkami. Apetycznie, co nie? Dodajmy do tego fakt, że zapach ma zdominowany drożdżami, podobnie jak smak. Cierpka woda gazowana z drożdżami. Pyszne piwo?
No właśnie tak twierdzą włodarze, próbując wmawiać na targach, że — uwaga, bazooka spod obrusu — „tak powinno wyglądać i smakować prawdziwe piwo„. I teraz pytanie za Westvleterena XII: oni w to wierzą i żyją w bunkrze, czy świadomie oszukują klienta, szkodząc całej piwnej scenie?
No bo jak inaczej nazwać takie ściemniarstwo jak nie szkodzeniem rynkowi piwa? Jeszcze zrozumiem sprzedawanie po prostu totalnej chały, ale wmawianie nieświadomemu klientowi, że piwo ma tak smakować, to plucie mu w twarz i wycieranie plwociny z jego gęby brudną szmatą, którą ktoś wcześniej starł rozlane niefiltrowane.
Ale to nie koniec! EDI oferuje całą gamę piw smakowych: miętowe, czekoladowe, migdałowe, malinowe, imbirowe i miodowe. Musiałem ich spróbować. Piłem je dwa razy, w tym raz w poprzedni piątek.
Posłuchajcie…
Ktokolwiek sprzedaje coś takiego jako smaczne, pełnowartościowe piwo, powinien rozważyć chyba zamknięcie działalności. Jestem w stanie wypić pseudo-colę z tysiącem słodzików, ale czegoś takiego nie da się przełknąć.
Piwo czekoladowe smakuje jak woda gazowana z syropem o smaku wyrobu czekoladopodobnego i kilogramem cukru. Chemia, chemia i świecenie w nocy. Cuchnie okropnie chemiczną czekoladą, smakuje tak strasznie, że przełknięcie go nawet kwalifikując to coś jako „napój czekoladowy” graniczy z cudem.
Piwo miętowe… o zgrozo. Zapach mięty z najtańszego płynu do mycia naczyń. Powtórka z czekoladowego: masa cukru, chemiczny smak mięty, tępa dziwna goryczka pod koniec. Nie, że cukierki miętowe, o nie! Sztuczna pseudo-mięta tak w smaku, jak i aromacie.
Tytuł tego wpisu nie wziął się znikąd. Piwa piłem po raz drugi w Poznaniu, wraz z ze mną próbowało ich 5 osób. Trzy z nich, po łyku czekoladowego, zebrało na wymioty. Dantejskie sceny, powiadam Wam.
Gdyby sprzedawczyni-właścicielka nas wtedy widziała, chyba zadzwoniłaby po karetkę. Kolejna osoba, poczęstowana po kryjomu, wypluła piwo do śmietnika. Większość zakupu poszła do kosza. Kasa w błoto. Dosłownie.
Czy więc takie wytwory, wywołujące odruch wymiotny (sic!) powinny być w ogóle sprzedawane. Z tego, co wiem, to Browar EDI nic sobie nie robi z opinii, więc pewnie i moja dynda im koło kadzi filtracyjnej. O ile takową posiadają.
Pytanie, czy szybciej wyczerpie im się ewentualny rynek zbytu, gdy ludzie poznają się na ich okropnych, zaprawianych wodach gazowanych, czy może ktoś to kupuje?
Wolę nie myśleć, że komuś te piwa smakują…
No dobrze, ale zaraz ktoś mi tutaj wyjedzie z jednym argumentem, który jest tak żenujący i słaby, że aż nie chcę brać go na poważnie. Odeprę go jednak w porę.
Niektórzy twierdzą, że nie należy jechać po Browarze EDI, bo to wiekowy twór i był z nami, kiedy większość z nas albo piła Żywce, albo bawiła się na trzepaku z kolegami z podstawówki. I ja tego argumentu, jakobym miał browarowi z tego powodu wybaczać wypuszczanie ohydnych pseudopiw, nie kupuję.
EDI na rynku działa od 1998 roku. Dla porównania pierwszy Konkurs Piw Domowych na Festiwalu Birofilia to rok 2003. Ziemowit Fałat warzy À la Grodziskie w Browarze Grodzka 15 w 2010 roku. Atak Chmielu debiutuje w maju 2011 roku. 13 lat po starcie EDIego. Dla historii polskiego craftu (w tym domowego warzenia) to całe wieki.
Tylko co z tego? Czy to, że browar ma swoje lata i sprzedawał piwo, kiedy wybór był niewielki, automatycznie wymusza „ułaskawienie” go, mimo iż sprzedaje okropne piwa? To nawet przemawia na niekorzyść włodarzy, którzy znając opinie krążące w środowisku, nic nie chcą zmieniać. Oprócz etykietek.
Ponownie: czy właściciele żyją w bunkrze, 20 metrów pod ziemią, żywiąc się osadem drożdżowym, czy mają takich piwowarów i taki pomysł na siebie? Niech więc nie podpinają się pod nurt kraftu, żyją na uboczu i nie okłamują klientów, że piwo powinno tak smakować. W tym momencie są jeszcze gorsi niż koncerny piwowarskie, w perfidny sposób psując rynek.
Sam fakt, że browar istnieje od 17 lat i jest jednym z pierwszych „kraftów” nie zwalnia go z obowiązku robienia chociażby pijalnej lury.
Oczywiście, że znajdą się kupcy na piwa z EDIego. Niczego nieświadomi klienci, którzy odchorują próby wypicia, tracąc kilka złotych i zapewne szacunek do polskiego rynku piwa, nie chcąc dalej szukać.
Bo właśnie o rynek piwa tutaj chodzi.
Wolałbym, aby parł do przodu, zamiast topić się w osadzie drożdżowym o smaku czekoladopodobnym.
24 lis 2015 at 01:02
Dlatego ja nawet nie próbuje do tego usiąść ;)
24 lis 2015 at 15:33
Jakiś czas temu też sobie o tym myślałem. I na serio nie chce mi się wierzyć w to jak można być, aż takim ignorantem jak włodarze EDI’ego. Tym bardziej jak widzą co się dzieje w Polsce. Czy to na serio jest niewiadomo jaki koszt zatrudnić jakiegoś ogarniętego piwowara, albo chociaż kazać obecnemu poczytać w necie i pokombinować przy recepturach?
To już chyba więcej kasy ich kosztują te sztuczne barwniki i cholera wie co tam jeszcze dodają. Kurcze i jeszcze 17 lat! na rynku. Rozumiem jakiś nowy browar, ale to już mi się w głowie nie mieści. Cgyba skłaniam się do Twoich przypuszczeń, że musi w tym być jakaś celowość…
24 lis 2015 at 16:53
potwierdzam, rzygałem
24 lis 2015 at 18:30
Przeczytałem Twój tekst i komentarze pod nim, zarówno te tu jak i na fejsie. Nie w pełni się z nim zgadzam i pomimo tego, że za te moje słowa mogę być zjechany napiszę co myślę.
Klientem Ediego jestem od jakiś 15 lat, mogę rzec że prawie od samego początku. Pamiętam zarówno ich piwa, które dla mnie były świetne jak i niewypały które nie powinny ujrzeć światła dziennego a pomimo to trafiały do sprzedaży. Obecnie od czasu do czasu kupię ich jasne ale tylko w browarze gdzie je naleją do 3 l. PETa prosto z tanka leżakowego. Jest przyzwoite ale nigdy ni zrozumiem dlaczego to samo piwo kupowane z nalewaka na festynie już rzadko kiedy takie bywa. Ciemne dla mnie to taki ulepek nie do picia, sam cukier. Co do smakowych to próbowałem gdy się pokazały na samym początku, wtedy były na składnikach naturalnych tzn. właściciel sam robił syropy i mini doprawiał jasne. Nie wiem jak teraz, może się przestawił na sztuczne. Pierwsze czekoladowe też było doprawiane czekoladą, nawet czasami było można znaleźć w nim niewielkie kawałki nierozpuszczonej czekolady. Kupiłem nawet kiedyś jego gęstwę zwaną niefiltrowanym ale wypiłem tylko to co było nad osadem czyli około pół PETa po jego odstaniu, reszta nie nadawała się do picia. Nigdy nie trafiłem w ich piwach masełka, czyli największej wady jaką można znaleźć u niektórych.
Widzę, że EDI jest Ci znany tylko z kilku imprez to może dopiszę, że browar jest prowadzony przez małżeństwo Wilków, którzy są zarówno właścicielami jak i całą kadrą browaru, sami warzą, sprzątają i zajmują się sprzedażą, pomagają im również córki znane z kilku etykiet ich piwa.
Pomimo, że darzę właścicieli sympatią to muszę przyznać że nie wyciągają wniosków ze swoich błędów i ciągle je powtarzają.
Pozdrawiam autora
dzidek1960
24 lis 2015 at 20:02
Czy tylko ich (tych trzech z pieciu) zbieralo na wymioty czy ktos puscil pawia? :)
24 lis 2015 at 21:37
Mialem okazje pracowac z synem wlasciciela w UK przez ostatni rok. byl managerem, ale juz nie pracuje. ale jest Januszem biznesu bo sporo pieniedzy przez niego stracilem (byllem wtedy pod wplywem antydepresantow). Musialbym zrobic wykop o tym bo to fajna historia jest, chociaz smutna czasami. jak czytam ten artykul to tak jakbym widzial mojego kolege z pracy i jego styl „zarzadzania”. Wypisz wymaluj
25 lis 2015 at 13:00
dziwne ale mi ich ciemne mega smakuje
25 lis 2015 at 19:05
Proponuje kupienie Hop Coli. Taniej a smak ten sam
10 maj 2018 at 08:08
bzdura, ciemne jest dobre a tej coli jak i tej oryginalnej pić się nie da.
10 lut 2016 at 19:58
Nie wiem co chcesz, dobre startery sprzedają :P
24 wrz 2016 at 20:54
Niestety potwierdzam. Na jeleniogorskim Jarmarku Staroci kupilem ichnie ciemne i miodowe. Dramat. Przy nalewaniu do kufla prawie zero piany, bo i skad mialaby sie wziac gdy piwo jest NIEGAZOWANE! Smak beznadziejny, lepiej wyszedlbym na 6paku Harnasia w tej samej cenie.
3 lis 2016 at 13:07
Próbowałem tych szczochow po pierwszym łyku wylałem. Okropieństwo!!!
3 lis 2016 at 14:03
To i tak mieliście szczęście, że udało się nalać do szklanek ;) Moje wyglądało tak:
https://www.youtube.com/watch?v=xCpjVYQsTrc&feature=youtu.be
3 lis 2016 at 14:06
A żeby było zabawniej, napisałem do browaru w sprawie tego piwa. To, że połowa uciekła, to jedno. Ale takiego smrodu kanalizacji jeszcze nie trafiłem w żadnym piwie. Było zepsute, absolutnie nie nadawało się do picia… Dostałem odpowiedź, że Im przykro i zapraszają na jakiśtam kolejny jarmark, żebym sobie kupił kolejne i się przekonał, że jest ok :)
8 kwi 2017 at 21:16
Właśnie piję ich piwo ciemne i powiem poezja….każdy z nas ma różne gusta ,smaki.. .mi ten gatunek odpowiada…targi Kielce 2017.04..08…pozdrawiam
1 cze 2017 at 04:50
Dlaczego ta butelka z gruntem na dnie jest otwarta?
26 lip 2017 at 12:31
Ktoś tu nie lubi tego browaru. Powód może być różny, konkurencja, wypromowanie innego piwka itp. Dziwię się, że takie ludziska piszą głupoty. Piłem to piwo ostatnio( Jarmark Wdzydze). Bardzo mi smakowało i mam zamiar zamówić kilka butelek.
26 lip 2017 at 17:28
A nie może być prostszy powód? Fakt, że piwo jest okropne?
14 sie 2017 at 17:04
Właśnie pije piwo Jasne z tego browaru. Trafiłem tutaj, bo myślałem, że może to ze mną coś nie tak… Absolutnie najgorsze piwo „kraftowe” jakie piłem, Zubr przy tym moglby wygrywać w konkursach :)
19 sie 2017 at 16:31
Mi piwo smakowało. Pijcie dalej żubry harnasie i inne główna. A prawdziwe piwo pije się w małych browarsch
22 kwi 2018 at 00:23
To piwo psuje rynek, robi niedźwiedzią przysługę małym browarom, nie rozumiesz?
20 sie 2017 at 12:57
Potwierdzam, piłem wczoraj Piwo niefiltrowane, masakra, ciężko otworzyć butelkę bo tyle gazu że się wylewa i nie sposób zerwać kapsla, po zerwaniu kapsla 3/4 wyleciało na podłogę a to co mi się udało spróbować (ten sam osad z dna ), smakował jak woda z drożdżami i nic poz tym . potwierdzam , smak po którym…. (chcę się rzygać).
13 paź 2017 at 20:12
jeśli wolisz gaz z żywca to sie truj dalej żółcią z żywca . ten gaz w piwie edi jest to gaz z procesu fermentacji drożdży i innych przyjaznych gówien dla naszego organizmu jak by to nazwał autor tego gównianego blogu .
25 sie 2017 at 10:07
Po wypiciu jednego ciemnego /jakieś 2 lata temu/ rzygałem jak kot ! całą noc. Po prostu się zatrułem . Pożytek z tego był taki,że miałem 5 dni zwolnienia z pracy ! Nie tykam już tego świństwa i mam spokój z rzyganiem .
13 paź 2017 at 20:42
kochany autorze nie wiem czy jesteś pracownikiem koncernowego browaru żywiec – dokładnie z małej litery bo wszystkie piwa z koncernu żywiec są do du..y i toksyczne, na pewno dużo kasy dostajesz za ten głupi blog , ale to nieważne , widać że nie piłeś żadnego piwa z browaru EDI i podobnych np KOREB . ja i setki moich znajomych regularnie spożywa te wspaniałe piwa z browaru EDI . proszę sobie wyobrazić że chociaż mamy 400km do browaru to zawsze będąc w okolicy robimy duży zakup tego wspaniałego piwa . mamy ze znajomymi wypite setki litrów tego mistrzowskiego piwa i nikt z nas nawet nie miał KACA na drugi dzień , gdzie zawsze po wypiciu żywca mieliśmy nie ciekawe sytuacje typu rzyganie na odległość i przykręcone imadło do głowy to uczucie to było nawet po wypiciu 3 piw z koncernu żywiec. powoduje to żółć i alkohol etylowy / przyśpieszacz / . te bzdury co piszesz w bloku to dotyczą tylko piw z koncernu żywiec i mam ogromną prośbę każde słowo EDI w swoim blogu zastąp słowem żywiec jeśli chcesz nabrać uznania browarników i piwoszy z północy kraju . wstydziłbyś się wo gule tych słów co piszesz , no ale kasa dla ciebie jest ważniejsza . pozdrów swojego prezesa z żywca NAJWIĘKSZEGO TRUCICIELA KONSUMENTÓW . szkoda że jest zniesiona inkwizycja na takich ludzi . żenada . kochani czytelnicy wlejcie do słoika jakiekolwiek piwo z koncernu żywiec i zanieście do sanepidu w celu przebadania pod pretekstem że macie piwo z nieznanego pochodzenia , to zobaczycie wynik badań co jest w składzie . po przeczytaniu składu miejcie już umówioną wizytę u psychologa , bo możecie tego nie przeżyć .
14 paź 2017 at 10:52
Jakie to jest piękne :D
14 paź 2017 at 11:00
Troll masta. A „zniesiona inkwizycja” to już mega hit. ?
7 sty 2019 at 20:20
Stary, jesteś wielki! Takiej żółci dawno nie czytałem.
18 sty 2018 at 23:19
Piłem cztery różne produkty z tego browaru i mówiąc szczerze jakieś tragiczne to one nie były. Największy zarzut – za słodkie zdecydowanie, zwłaszcza miodowe. Wiśniowe niewiele się różni od malinowego, najlepsze chyba z tego wszystkiego jest imbirowe. Na całe szczęście coś mnie tknęło i nie wziąłem (kupowałem oczywiście na jarmarku) tych najbardziej obrzydliwych. Było widać już przez butelkę, że coś z nimi jest nie tak.
Edi to taki średniak, który za nic w świecie się nie zmieni, bo mu tak jest wygodnie. Klientów nie brak, więc i chęci do produkcji czegoś lepszego nie ma.
1 lut 2018 at 13:19
Tak to sobie czytam i myślę, że w komentarzach zaszczycił nas sam wlasciciel. Bo czy jakiś żulik przeglądał by blogi o piwie:).
6 cze 2018 at 19:38
W życiu nie piłem tak ochydnego piwa
18 cze 2018 at 10:05
w ubiegły weekend miałam nieprzyjemność próbować wypić piwo wiśniowe z browaru EDI. Czegoś tak paskudnego nie piłam nigdy. Nie byłyśmy w stanie dojść nawet do połowy butelki. Czysta chemia, zagazowana na potęgę. Nie mogę uwierzyć, że ludzie mogą uważać, że to jest smaczne
24 lip 2018 at 16:59
Dodam jeszcze ze na jarmarkach sprzedają ten gniot bez dat przydatności powinny być na kapsu ale niestety zostały usunięte .polecam oczywiście omijać ten browar ;)a na jarmarkach lepiej napić się miodowego Koreaba .pozdro
12 sie 2018 at 17:50
Odnalazłem ten wpis po czasie, zastanawiając się, czy moje odczucia różnią się od innych osób, mających styczność z tym „piwem”. Dwie butelki kupione dziś na fantastycznej imprezie w Ochli, której łyżką dziegciu w beczce miodu były „piwa” browaru Edi. Miodowe wybuchło mi w samochodzie, choć było schłodzone i do domu dojechało w OK temperaturze. Nigdy, nawet w największym upale nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Reszta trafiła do kufla, spieniona, nabuzowana gazem (refermentacja -?), okazała się skwaśniała i smakująca jak przerobiona papka drożdżowa. Zawartość zaliczyła zlew. Piwo jasne nalane do kufla nawet się nie pieniło, nie miało wysycenia, smakowało jak piwo otwarte dzień wcześniej i wypite nazajutrz – wyjałowione ze smaku, z jakimiś drożdżowymi akcentami.
Odnoszę wrażenie, że po właścicielach browaru wszelkie niepochlebne, i jak się okazuje prawdziwe opinie, spływają jak po kaczce, gdyż szacunku do klienta nie mają w ogóle, sprzedając od kilku lat coś, co trudno nazwać piwem. Zastanawiam się w ogóle, czy piwa były w terminie, ponieważ żadnej daty deklarowanej na kapslu, nie było. Dzisiaj Ochla, jutro Ostróda i tak karuzela kręci się dalej. Dla mnie to ostatnia przygoda z browarem Edi.
9 paź 2018 at 21:01
kupiłem ich miodowe piwo rok temu na targu smaków, piwo jak piwo, z miodem poprostu taki słodki ulep miodowy ogólnie na drugi dzień dostałem sraczki, nie polecam
20 paź 2019 at 19:03
Kupiłem w Szczecinie na jarmarku 19.10.2019, zapłaciłem 6 PLN i po łyku wyrzuciłem całość do śmietnika, to było coś strasznego, najgorsze piwo jakie piłem
17 sty 2020 at 14:38
Muszę konieczne spróbować ich piw.
19 cze 2020 at 00:10
Zakupiłem w siedzibie firmy piwo jasne,ciemne i niefiltrowane , butelkowe z lodówki i smakowało przepysznie. Na etykietach doczytałem iż najlepiej spożywać mocno schłodzone. To chyba ma sens bo rok wcześniej kupiłem w bańce i spożywaliśmy z kuzynem ciepłe nie smakowało najlepiej wręcz nie dało się pić ALE butelkowe ZIMNE Z LODÓWKI REWELACJA!!!
Czytam tu posty i domniemam iż niektórzy uwielbiają piwa z korpo wiec niech je piją ze smakiem na zdrowie. W sumie to każdy ma własne preferencje smakowe i wszystko w tym temacie. A jeszcze jedno jeśli ktoś pisze że się po piwie zrzygał lub dostał sraczki to radze nie pić piwa (w dużych ilościach) tylko wodę lub pójść do lekarza.
1 paź 2021 at 23:42
Kupiłem ich kilka produktów ostatniej niedzieli na Święcie Miodu w Przemkowie. Próbując tych wynalazków coś mi mocno nie zagrało, stąd trafiłem na ten wpis. Niestety płyny oferowane przez tą firmę nigdy nie powinny być nazywane piwem. Pierwsze co mnie zaniepokoiło, to brak daty przydatności, która powinna znajdować się na kapslu. Na osiem butelek żadna nie była oznaczona. Po odstaniu niefiltrowanego prawie połowa to gęste błoto drożdżowe, nie da się tego pić, śmierdzi drożdżami i wszystkie wydają się być wygazowane. Malinowe, miodowe i piernik to sam cukier i sztuczne chemiczne dodatki. Płaciłem 8 zł za butelkę, o 8 za dużo, przestrzegam wszystkich, trzymajcie się z daleka od festynowego namiociku pod szyldem EDI !!!
1 maj 2022 at 14:23
Kupowałem i jak ma okazje to kupuje. Tylko na miejscu w browarze. Jest nierówne. Są dobre Warki a za kilka miesięcy już jest gorzej. Zaraz pojadę po kolejne 5 l zobaczymy