Cherry Milk Stout [ZA PIĄTAKA]

Browar Amber ze swoim cyklem „Po Godzinach” wyłamał się ze stagnacji. Włodarze przejrzeli na oczy i postanowili trochę nadgonić postępującą piwną rewolucję. Można grać na motywie „regionalnym” lagerami, jednak gdy inne browary tego typu warzą ciekawie, warto zmienić perspektywę. Browar Amber potrafi uwarzyć dobre piwo. Nie genialne, ale dobre, takie do wypicia w większej ilości. Swoim milk stoutem udowadnia po raz kolejny, że budzi się z letargu.

W ramach cyklu #ZaPiątaka polecam lub odradzam polskie piwa ze średniej półki cenowej, tj. z przedziału 4-6 złotych. Cykl powstał dla osób, które nie wiedzą, czego szukać w sklepie i nie chcą niepotrzebnie obciążać portfela.

Cherry Milk Stouta miałem okazję pić premierowo z beczki, na targach w Poznaniu (relacja). Był świetnym wyborem, kiedy chciałem przystopować i dać zmysłom nieco odpocząć. Planowałem porównać swoje odczucia z butelką, jednak dopiero teraz zdecydowałem się na kupno. Być może nieco za późno.

Po Godzinach: Cherry Milk Stout (Browar Amber)

browar-amber-cherry-milk-stout

Piwo nalewa się z gruboziarnistą pianą. Efekt widzicie na zdjęciu. Problemem piwa z beczki było zbyt duże wysycenie. Tutaj jest lepiej, jednak nadal — piwa z serii Po Godzinach zawsze rozgazowuję. Browarze Amber, zróbcie coś z tym! W szczególności stout ma być aksamitny, nisko wysycony.

Aromat nie powala, chociaż z beczki także nie wyrywał z kapci. Mamy tutaj odstaną kawę i muśnięcie syropu wiśniowego. Nie ma co wąchać, trzeba się napić.

Po pierwszym łyku atakuje.. metaliczność. Pierwszy raz spotykam się z tym problemem w piwie z Amberu. Podczas premiery tego problemu nie uświadczyłem. Jeżeli ktoś z Was jest wyczulony na metal, będzie miał ciężką przeprawę. Na szczęście po drugim łyku ta metaliczność ustępuje i można cieszyć się smakiem.

Smak to połączenie kawy ze śmietanką z likierem wiśniowym. Czuć wyraźnie kwaśny posmak, bynajmniej nie od słodów palonych, a od wiśni właśnie. Najbliższe skojarzenie to biała kawa z wsadem z wiśniówki. Piwo jest dość mocno wysycone. Po rozgazowaniu robi się gładkie. Słodycz jest zdecydowanie wyczuwalna, jednak nie dominuje. Cherry Milk Stout pozostawia też posmak czekolady deserowej.

Gdyby nie ten metal, byłoby to świetne piwo na spotkanie ze znajomymi. Idealny atrybut każdego szanującego się edukatora. Nie wyrywa japy gorzkością, nie jest też przesadnie aromatyczne. Oferuje smak, który większość osób lubi.

Prawdopodobnie traficie na butelkę bez gwoździ. Jeśli tak się stanie, możecie dokupić kilka sztuk i rozlać znajomym. Zakładam bowiem, że problem z metalicznością dotyczy małej części butelek, tak więc piwo mogę raczej polecić.

8 Komentarzy

  1. Szyszak jasne polecam poniżej 5zł a trzyma poziom

  2. Mi to piwo kompletnie nie podeszło. Strasznie ugłaskane jeśli chodzi o nuty charakterystyczne dla stouta, natomiast wiśnia która wnosi jednocześnie słodycz i trochę kwaskowości sprawiła że jak dla mnie całościowo było mdłe.

  3. Mariusz K.

    2 lut 2016 at 10:05

    Z tego co wiem to nie są jakieś kolejne warki, tylko ta sama warka, więc opisujesz różnicę między beczką, a butelką. Po Godzinach jest/było warzone po 200 hl. Raz. I póki co nie było nic powtarzane. A Cherry Milk Stout jest niezły, aczkolwiek rzeczywiście taki grzeczniutki, ugłaskany.

    • Nie chce mi się wierzyć, że są takie różnice w jednej warce. Jedni opisują, że mdłe, drudzy, że mega kwaśne, jeszcze inni, że prawie nie jest kwaśne, a bardzo słodkie. Wątpię, że to ta sama warka. Pod datą na etykiecie L2, co może (nie musi) oznaczać drugą warkę. Dowiem się.

    • CMS jest pierwszym piwem z serii Po Godzinach, które dostało drugą warkę…

      • Mariusz K.

        2 lut 2016 at 13:27

        No i jasność. Nie sprawdzałem, więc 100% pewności nie mam, ale najprawdopodobniej piłem z obu warek i dramatycznych różnic nie zauważyłem. Odczucia podobne.

  4. Przekornick

    2 lut 2016 at 11:01

    Mi ta kwasowość zdecydowanie przypominała truskawki, nie wiśnie – brakowało jej posmaków „od pestki”. Pamiętam też, że w smaku nie działo się zbyt wiele, brakowało mlecznych nut, miało też feler w postaci wspomnianego przez Ciebie przegazowania. Jak dodać to wszystko do siebie, to wychodzi, że piwo w sumie niewarte uwagi – i takie jest moim zdaniem.

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *