Końcówka lutego 2013 roku. Blog istnieje miesiąc. Daję trzecią szansę Dunkelweizenowi od Corneliusa i po raz trzeci zbiera mnie po nim na wymioty. Było to jedyne piwo, po którym obiad cofał mi się do gardła już po jednym łyku. Nawet Browar EDI go nie zdeklasował. Do dzisiaj — przez okrągłe 5 lat — nie sięgnąłem po dunkelweizena. Wzdrygało mnie na samą myśl. Postanowiłem w końcu skonfrontować się ze stylem, który tak mocno zapadł mi w pamięci.
Ponownie stanąłem w szranki ze znienawidzoną ciemną pszenicą za sprawą zwycięskich walk z kilkoma „smakołykami” z dzieciństwa. Kilka lat temu polubiłem szpinak, nieco wcześniej brukselkę. Wiedzieliście, że dzieci mocniej odczuwają jej gorycz, dlatego tak im nie smakuje?
Niedawno zasmakowała mi — o zgrozo — surówka z selera, uosobienie niektórych rodzajów DMS-u. Był to przedostatni punkt na mojej liście. Przedtem pokonałem marynowaną paprykę, choć buraczków w niektórych formach nadal nie lubię. Jeśli zasmakuje mi Surströmming (mam puszkę), to uznam, że nie jest tak straszny, jak surówka z selera. Toczyłem z nią wieloletnie boje.
Ostatnim punktem na liście ohydztw jest piwo w stylu dunkelweizen. Ciemne piwo pszeniczne. Jasną pszenicę bardzo lubię, jednak te opiekane wtręty powodowały, że na przykład wariacja od Corneliusa wymuszała postawienie sobie miski w pobliżu. Można się dziwić, sam byłem zaskoczony. Po jednym łyku robiło mi się po prostu niedobrze. Poniżej dowód.
Z perspektywy tych 5 lat, po spróbowaniu masy niesmacznych piw, jestem niemalże przekonany, że piwo nie zrobi na mnie negatywnego wrażenia. Prawdopodobnie się z nim nawet polubię. Tak jak z selerem czy szpinakiem.
Otwierajmy.
Franziskaner Dunkelweizen
Zapowiada się nieźle. 5% alkoholu, cudowna puszysta piana, która formuje się tak ładnie, jak ta w Guinnessie w widżetem azotowym. Wyjąłem i wyszorowałem dawno nieużywane szkło do pszenicy. Co może pójść nie tak?
Zapach budują w 90% banany. Pulpa z przejrzałych bananów. Za nią miks czerwonych owoców (wpadających nawet w wino) i przyrumienionego razowca. Typowy zapach znany z piw pszenicznych podszyty jest czymś ciemnym, czekającym w otchłani. A propos otchłani, Made in Abyss polecam jak pojebion.
Czas na realną konfrontację. Pierwszy łyk.
No nie polubimy się. To chyba za sprawą stonowanej ciemnej strony. Dunkelweizen od Franziskanera jest kwaskowaty, mocno bananowy z pieprznym finiszem. Po przełknięciu odzywa się przypieczona skórka od chleba, a nawet dziwny posmaczek przypominający sproszkowane kakao. Kwaskowaty, mocno przypieczony chleb bananowy. Nieco ostry, pieprzno-goździkowy.
Nie mogę powiedzieć, że mi smakuje. Pozostawia ciepło w gardle, jest nawet treściwe, ale jednocześnie zamulające, mdłe i absolutnie niefascynujące. Gdyby podkręcić w nim stronę dunkelową, byłoby o wiele gorzej. Połowę wylałem, całego nie dałbym rady znieść.
Do dunkelweizenów przez najbliższe lata nie wracam. Było lepiej niż 5 lat temu, ale styl ten nadal utrzymuje się w dole tabeli.
Niech ten tekst zachęci Was do spróbowania piwa w stylu, który dawno temu Wam nie zasmakował. Dajcie znać, czy są takie piwa, których absolutnie nie ruszycie!
18 mar 2018 at 20:17
Nienawidzę brown ejli….
19 mar 2018 at 05:54
Ja uwielbiam ten styl :)
19 mar 2018 at 10:38
Nie lubię red ale, jednak w sobotę piłem piwo w tym stylu, uwarzone przez kooperację Browar SOHO/Element Baśniowy i tak mi zasmakowało, że finalnie się najebałem ;-) No dobra, nie tylko tym piwem, ale w dużej mierze, poleciało kilka pod rząd ;-)
19 mar 2018 at 11:13
Chyba czas na koźlaka…
19 mar 2018 at 12:05
Jak byłem mały, to spróbowałem Pilsner Urquel od ojca. Jakież to było paskudne, jakież gorzkie!
Teraz, mieszkając gdzie mieszkam (Chiny) wiele bym dał żeby móc sobie wypić chociaż takiego Pilsnera….
19 mar 2018 at 15:07
A co tam mają w tych Chinach aż tak nieciekawego?
19 mar 2018 at 16:18
Mają wodza słuchać!