5 najbardziej szkodliwych piwnych mitów

Najwięcej krzywdy dobremu piwu wyrządziły reklamy przemysłowych sikaczy. I choć koncerny próbują teraz nieco podratować swój wizerunek, wypuszczając bardzo przeciętne piwa nowofalowe, to marketingowy bełkot wszedł społeczeństwu do duszy już na stałe. Oszronione szklanki, złocisty trunek, chmiel sypany do kotła koparką. Biedny piwowar, który niczym ochroniarz na strzeżonym parkingu pod falowcem pilnuje, aby nikt się nie włamał do browaru i nie spasteryzował mu piwa.

Mitów związanych z piwem jest więcej niż mitów związanych z whisky czy winem. W żadnym obszarze FMCG nie powstało ich chyba tyle. Od kilku lat nie pojawiły się żadne nowe (a było blisko), więc teoretycznie – w dobie piwnej ewolucji – te istniejące powinny zostać wyjaśnione, zatarte i zaorane. Z wiedzą o piwie jest już nieźle, nadal jednak pewne przekonania w społeczeństwie siedzą głęboko. Ich wykorzenieniu nie pomagają bzdury wypisywane na przykład przez portale internetowe, piszące choćby o tym, że…

Piwo jest z chmielu (chmielowy trunek)

Chmielenie jest jednym z etapów w procesie produkcji piwa. Etapów istotnych, ale teoretycznie, można by się bez chmielenia obyć. Taki napój byłby wtedy dość mdły, jednak zawierałby alkohol, miał ciało znane z piwa „z chmielem” i bąbelki szczypiące w język. Wyszłoby właściwie coś pokroju koncernolagerów, bez zapachu szmaty czy skunksa.

Proces powstawania piwa

Proces powstawania piwa. Zauważ, w którym miejscu dochodzi do chmielenia. Źródło: browarpustynny.pl

Podstawą dla produkcji piwa jest woda, słód i drożdże. Chmielenie ma nadać piwu dodatkowego aromatu, smaku i goryczki. Aby jednak powstał alkohol i baza, czyli podstawa słodowa, nie jest potrzebna żadna przyprawa. Tak, chmiel jest przyprawą. Od wybranego stylu, założeń i piwowara zależy, czy będzie on niczym szczypta lubczyku w niedzielnym rosole, czy jedna z masal w kuchni indyjskiej.

Jeśli kogoś powyższe wyjaśnienia nie przekonują, warto zainteresować się warzeniem piwa w mikroskali. Na domową warkę 25 litrów średnio nachmielonego piwa zużywa się od 100 do 150 gramów granulatu chmielowego. Przy 6-7 kilogramach słodu.

To sobie przelicz ;)

Granulat chmielowy

Tak wygląda chmiel w formie granulatu. Źródło: http://mojkufelek.pl/jak-sie-robi-piwo-w-domu-foto.html

Ach, bym zapomniał! Zapewne około 99% piw chmieli się granulatem lub ekstraktem chmielowym. Szyszki musiałyby być bardzo świeże, choć oczywiście chmielenie szyszką się zdarza. Rzadziej jednak niż się wszystkim wydaje.

Złocisty napój, złocisty trunek

Ulubiony synonim dla słowa „piwo”, gdy copywriter ma wyobraźnię dziadka z Alzheimerem i jest kreatywny niczym hydraulik na kacu. Faktem jest, że większość sprzedawanych w marketach piw nie wyróżnia się kolorem na tle pozostałych. To jednak nie powód, aby piwu odbierać gamę kolorów, jaką potrafi zachwycać. Zresztą, co ja się będę rozpisywał…

Paleta kolorów piwa

Paleta kolorów piwa - Pub Spółdzielczy

Kolory piwa - Hevelka 2015

Dlaczego ten mit jest tak szkodliwy? Bo powoduje, że osoba pijąca piwo (czy szukająca nowości) zakłada z góry, że piwa o barwie innej aniżeli bursztynowa to dziwolągi i należy od nich uciekać. Taki ktoś może nie wyjść poza jedną kolorystykę, obawiając się czegoś nieprzyjemnego.

Kwas Jota - Pinta

Chociaż czasami – na przykładzie powyższego Kwasu Jota – piwo faktycznie nie przypomina piwa. A mimo to, jest genialne (i jest piwem!).

Piwo podaje się zmrożone

O ile chce się stracić czucie na języku, przez co nie doświadczyć żadnego smaku. Na tym zależy koncernom, które narzucają temperaturę serwowania piwa w okolicach 2-4°C. Porównajcie sobie smak dowolnego eurolagera w temperaturze pokojowej, z tym samym lagerem po zmrożeniu. Tego zmrożonego uda się wypić (jak wodę), ten w temperaturze pokojowej będzie w najlepszym wypadku wykrzywiał japę.

Krzywienie się na „ciepłe piwo” to cecha, która przylgnęła do osób pojących się raczej Specjalem. Piwo w okolicach 10-14°C i więcej nie stanowi problemu, jeśli jest piwem porządnym, a nie pomyjami z tankofermentora.

Piwa ciężkie i mocarne pijemy zaś w temperaturze pokojowej. Nie zmrażaj dobrego piwa, jeśli chcesz się cieszyć całym jego bogactwem.

Piwo w puszce jest gorsze niż w butelce

Tak. To dlatego taki Browar Jana zainwestował w linię rozlewu do puszek. Dlatego amerykańskie browary nowofalowe leją swoje wyroby do aluminium. Dlatego też najsoczystsze bomby chmielowe (choćby z Cloudwater) pakowane są w konserwy.

Piwo w puszce - Browar Jana

Bzdura! Puszka jest o wiele wdzięczniejsza od butelki, bo:

  • Nie da się jej zbić.
  • Waży zdecydowanie mniej, a po opróżnieniu, zgnieciona, zajmuje niewiele miejsca.
  • Przez to, że zajmuje niewiele miejsca, częściej wrzucisz pustą puchę do plecaka i wyrzucisz do śmietnika, zamiast pozostawić ją jak butelkę. Na przykład w pięknym lesie…
  • Nie przepuszcza światła, a więc niektóre związki obecne w piwie nie ulegają fotolizie, a co za tym idzie piwo nie traci na jakości.

Przeczytaj mój artykuł o nieświeżym, utlenionym piwie. Dowiesz się z niego, jak wykryć piwo, z którym coś jest nie tak.

Najlepszą opcją dla dobrego piwa, czy piwa w ogóle, jest puszka. Takie piwo dłużej zachowa w niej świeżość, co bardzo istotne w przypadku piw mocno nachmielonych. Te z biegiem czasu tracą na intensywności.

Oczywiście piwo z puszki wypadałoby przelać do szkła, aby nie czuć metalicznego posmaku na ustach. Picie z puszki jest też mniej higieniczne od picia prosto z butelki, której szyjkę w pewnym stopniu chroni kapsel.

Amber Pils w puszce

Browar Amber też puszkuje. Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=GsNmPlHIIqA

Puszki - Tree House Brewing

Puszki z amerykańskiego Tree House Brewing. Źródło >>>

Jedynym mankamentem puszki jest bisfenol, o którym niebawem przygotuję obszerny artykuł.

Od piwa się nie tyje

Od piwa się tyje, bezpośrednio i pośrednio. Wpływa na to kilka czynników. Są to między innymi: dodatni bilans kaloryczny (cukry resztkowe w piwie, dodawane soki, laktoza czy miód), negatywny wpływ alkoholu na gospodarkę hormonalną i metabolizm lipidów, wzmożony apetyt czy ewentualne wahania poziomu cukru we krwi.

Felieton: tycie od piwa

Zachęcam Was do zapoznania się z moim obszernym felietonem na ten temat. Musicie sobie jednak zarezerwować jakieś 30 minut. Tak, chciało mi się!


Powyższe 5 mitów uznaję za najbardziej szkodliwe. Bardziej od pierdół o kropkach na spodzie puszki. Mam szczerą nadzieję, że nam, jako społeczeństwu, nie uda się wymyślić kolejnych powielanych bzdur, podawanych sobie z ust do ust, czy z Kwejka do Demotywatorów. Niestety, jesteśmy niezbyt skorzy do weryfikowania źródeł pewnych rewelacji. Ku uciesze tabloidów i beznadziejnych redaktorzyn, liczących na miliony wyświetleń.

PS Jeśli chcielibyście posłuchać jak rozprawiam się z mitem dotyczącym „piwnego brzuszka”, zapraszam Was na Elbląski Festiwal Piw Rzemieślniczych w dniach 11-12 maja. W sobotę, drugiego dnia festiwalu, wystąpię z prezentacją rozprawiającą się z nietyciem od złocistego, zmrożonego, chmielowego trunku. 

13 Komentarzy

  1. Bisfenol z puszki przenika w ilościach marginalnych. Dla mnie większą jej wadą jest brak etykiet do zbierania

  2. Sporo ciekawych informacji, ale do tej puszki by się przyczepił jakoś słabiej zawsze smakują piwa puszkowane od butelkowanych.

    • Mike P. Anderson

      11 maj 2018 at 12:07

      Na przykład?

      • Na przykład każde piwo, które docelowo ma się znaleźć w zielonej butelce, w której nabiera „aromatu” pod wpływem światła. Proces ten można zaliczyć w kategorii dojrzewania, a kończy się w momencie otwarcia kapsla. W przypadku puszki proces produkcyjny kończy się na linii produkcyjnej, a proces dojrzewania praktycznie nie istnieje. Różnica jest kolosalna. Nawet woda w szkle smakuje inaczej niż z butelki plastikowej. W praktyce nawet nie trzeba być ekspertem smaku, by poczuć, że pizza z pieca kamiennego, smakuje inaczej niż ta na zwykłej blasze z piekarnika elektrycznego. Zupa z żeliwnego garnka, a już w ogóle gotowanego na tradycyjnej kuchni smakuje pełniej niż ta przyrządzana na płycie indukcyjnej. Nawet kiełbasa z ogniska smakuje inaczej niż ta sama z grilla. Ok, ale co to ma do piwa w puszcze, a w butelce? W kontekście samego opakowania, nic. W kontekście procesów zachodzących, olbrzymia. Co najciekawsze, subtelne różnice w procesie mogą dać kolosalne różnice w smaku. Weźmy tą pizze z kamiennego pieca – tu tylko mamy małą różnice w procesie kontroli i rozłożenia temperatury. A jeśli ktoś nie czuje różnicy między piwem z puszki, a butelką to, przepraszam za stwierdzenie, musi mieć bardzo upośledzony zmysł smaku.

  3. Wsz ok ale nie pisz herezji bo szkodzisz ! Pisanie ze picie z puszki jest zdrowe swiadczy o zwyklej glupocie. Napisze tylko – skoro sam napisales ze powinno sie przelac piwo z puszki do szkla bo czuc metaliczny posmak to jak myslisz – skad sie ten posmak bierze ??? Skoro piszac to zaprzeczasz faktom ze piwo z puszki szkodzi bo sie utlenia i stad ten posmak to jestes po prostu niemadry i do tego jeszcze szkodzisz tym innym a to juz nie fair. Wiecej przemyslen zycze.

    • Metaliczny posmak czuć przez styk ust z powierzchnią puszki. To raz. Dwa – piwo utlenia się w każdym rodzaju opakowania. Posmak metaliczny nie ma nic do utleniania w puszce. Więcej spokoju życzę.

  4. Akurat piwo w puszce może (i często jest) gorsze od butelkowego z kilku względów:
    – wg mojego wykładowcy z PW „dekielki” z zawleczkami (w przeciwieństwie do reszty puszki, których zabezpieczenie antykorozyjne jest dedykowane pod zawartość) nierzadko są pokrywane lakierem uniwersalnym, który z może reagować z piwem. Facet przy tym pracował i nie widzę powodu czemu miałby publicznie o tym kłamać.
    – ze względu na dużo większą odporność mechaniczną puszek, są one nierzadko dużo mniej delikatnie traktowane w transporcie i bardziej narażane na wstrząsy oraz skoki temperatury.

    Polecam zrobić ślepy test z „tym samym” piwem z puszki i butelki, przelanym do czystego szkła. I go sobie po jakimś czasie powtórzyć, żeby nie zwalać różnic na partię czy też kwestię przyjętego światła.

    Oczywiście teraz, kiedy „piwo” koncernowe „mało” oszukane dodatkami nadaje się tylko do utylizacji, niełatwo będzie znaleźć coś pijalnego do porównania. Chyba najlepiej coś niemieckiego (z ich restrykcjami czystości) lub ewentualnie czeskiego czy słowackiego. Półka nieistotna, byle nie było trujące ;).

    • Bzdury piszesz.
      Już samo to, że na wieczka, jakiś „specjalista” mówi dekielki, dyskwalifikuje na starcie.
      Wieczko raz, że jest lakierowane tym samym lakierem, co wnętrze puszki, dwa jest uszczelniane silikonową uszczelką.
      Co najważniejsze, osobiście robiłem półroczny test piwa zalanego w nielakierowanej puszce. Co miesiąc otwieraliśmy 1 puszkę i testowaliśmy smak, zapach, oraz sprawdzaliśmy puszkę od wewnątrz. O ile smak i kolor (piwo i tak na starcie było pokroju Żywca) zbytnio się nie zmienił, to dopiero po pół roku, widać było ślady korozji na puszce. NIELAKIEROWANEJ!

  5. Ciekawe :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *