Wbrew pozorom to nie ja będę hejtował nowe browary, piwa, odkrywane style. Na – jak to pięknie ujął Bartek Nowak – „hejtbizie” pojawił się temat o nazwie tożsamej z tytułem tegoż wpisu. Autor – niejaki becik – zarzuca nowym browarom nieumiejętność warzenia piw podstawowych, dobrych, pijalnych. Według niego są one niesmaczne, za drogie i woli generalnie Łomżę z butelki, niż „wity, srity i bóg wie co jeszcze„. Jego argumenty są tak idiotyczne, że ledwo dobrnąłem do kolejnej strony. A dyskusja ma już strony cztery…

Tak naprawdę [spośród większości piw – dop. red.] to z tego wszystkiego zgromadziłem 6-7 piw, które są naprawdę dobre, super, zawsze po nie sięgam, a reszta? Reszta to przeciętność którą ledwo czasem można wypić. Którą określa się jako super wyjątkowe piwo, a tak naprawdę są ledwie pijalne. Sporo osób idąc za modą zachwyca się nimi, płaci za nie ponad 10 zł za butelkę czy szklankę 0.5l z beczki, a tak naprawdę płaci tylko za nazwę, browar, miejsce ale na pewno nie za smak. Chcąc być „modnym” zachwyca się nad czymś co normalnie jest tak naprawdę ledwie pijalne/do wypicia/do wypicia i zapomnienia. Tym bardziej, ze sporo warek jest bardzo nierównych
Uwielbiam ludzi, którzy wiedzą lepiej, myślą za mnie i potrafią powiedzieć mi, że „wcale nie lubię tego piwa”. No po prostu oni to wiedzą lepiej ode mnie, zaglądają mi do mózgu, inwigilują telepatycznie. Skąd biorą się takie osoby? Dlaczego autor twierdzi, że ja jestem głupim lemingiem i nie potrafię powiedzieć, że piwo jest złe? A właśnie, że potrafię – o czym kilka osób przekonało się wczoraj w gdańskiej Degustatorni, gdy „Like On Neck” z Pracowni Piwa porównałem do Tyskiego. Nigdy więcej tego piwa nie kupię, no chyba, że cena spadnie do 3 złotych za butelkę.
Autor chyba przebywa w nieciekawym towarzystwie, gdzie smakoszowi można polać zepsutego Pilsa za 20zł, a on i tak się zachwyci. W takim razie przykro mi, że musisz przebywać z takimi durniami i obłudnikami.
Czy zwykły pils, który ma być tylko (bądź aż) smacznym pilsem, jest zbyt dużym wyzwaniem dla tych browarów, że muszą produkować np wity, srity i bóg wie co jeszcze?
Zaczyna się robić śmiesznie. Ten argument zmiażdżono w temacie już na tyle, że autor zapewne płacze w kołderkę, zapijając smutki Czarnkowem, którego ponoć woli od najlepszych AIPA. Po primo – stagnacja jest nudna, każdy chce eksperymentować, nawet browary wielkie (por. Książęce Ryżowe). Pils/Lager to już standard, chociażby w browarach restauracyjnych. Dlaczego nowe browary, wchodzące na rynek z misją przerwania mody na „jasne pełne”, mają produkować to samo piwo co koncerny?
Po secundo – Browary kontraktowe/rzemieślnicze/you name it, powstają po to, aby odróżnić się od koncernów i zakładów pokroju Czarnkowa czy Namysłowa. Piwowarzy z małych podmiotów chcą zaskakiwać, realizować się oraz dostarczać nowych smaków i aromatów. Co w tym złego? Jeśli nie przepadasz za takimi piwami, po prostu wróć do swojego Specjala Mocnego. Pij i daj pić innym – jak już pisałem. I kup sobie maść na ból dupy…
gobong: „Moda i instynkt leminga powoduje że wlewają w siebie przechmielone walące spirytusem na mile kwasiżury i nikt nie wypluje i nie zawoła że król jest nagi. Jak nawet ktoś zawoła to zadepczą zakraczą zwymyślaja od koncernolubów.”
Autor tego postu sugeruje nam, że jesteśmy głupimi lemingami, którzy boją się o to, co inni sobie pomyślą. I oto źli piwowarzy zebrali się w sekty, które wypuszczają okropne kwasiżury, każą płacić sobie niezłą kasę, a jeśli Ci nie zasmakuje, budzisz się analnie sponiewierany, pobity, w gotowych już, betonowych butach. Na brzegu Odry. Ci źli piwowarzy, uśmiechają się do Ciebie, namawiają na piwo i gdy się krzywisz – bach! – dostajesz w mordę i zostajesz wykluczony ze społeczeństwa. Macierewicz byłby zachwycony, teoria spiskowa w sam raz na książkę dla Jana Van Helsinga. True story.
gobong:” Uwarzyć smacznego pilsa to jednak sztuka okazuje się. Uwarzyć smaczne piwo to sztuka.”
Zależy co rozumiemy pod pojęciem „smaczne”. Okazuje się jednak, że Ci doświadczeni piwowarzy to ciotki, nieumiejące zrobić piwa nawet z brew kita. Shame on you!
Zgoda: „Nie chodzi o to, że wybór jest za mały czy za duży. Chodzi o to, że w większości jest to podłe piwo, niedorobione albo zwyczajnie zepsute.”
No właśnie – to dobrze, że jest duży wybór. Dzięki temu możemy smakować w przeróżnych stylach. Jak to mówił Jakub Dębski w reklamie Maziaj.pl: „Kurwa… masz tu żółty, czerwony, gruby pędzel, chudy pędzel…„. To jest w tym piękne, że jeśli nie lubisz piw czeskich, to wybierasz sobie koźlaka dubeltowego z zachodu. Jeśli nie smakują Ci IPA, sięgasz po marcowe. Nie wracajmy do czasów komuny, których nie zaznałem, ale nasłuchałem się już w życiu o nich. Czy na półkach musi stać tylko Żywiec, Tyskie i – od czasu do czasu – Carlsberg?
Stojąc przed półką w sklepie potrafię wybierać piwo przez 20 minut, a zdarza się, że odchodzę z pustymi rękami. Być może jest tego wiele, ale dzięki temu piwna rewolucja postępuje, ludzie dowiadują się coraz więcej o piwach. Argument o niedorobionych i zepsutych piwach jest słaby. Autor albo ma pecha, albo trafił na kilka zepsutych piw z Manufaktury Piwnej.
Polecam przyjrzeć się całej dyskusji. Kupcie popcorn, rozsiądźcie się i oglądajcie walkę. Tak idiotycznych argumentów nie uświadczycie nawet podczas obrad Rządu. A jeśli zgadzasz się ze mną, nie zawahaj się pacnąć w like poniżej. Bez Ciebie nie ma bloga – pamiętaj!
9 sie 2013 at 12:53
Wszędzie Korwin
9 sie 2013 at 12:58
Korwin nadaje się świetnie do memów.
9 sie 2013 at 15:36
chyba za bardzo sie wczułeś, wiecej luzu.
9 sie 2013 at 15:45
Fan Diso Polo nie zachwyci się Beethovenem, ponieważ brakuje mu wrażliwości do muzyki. Tutaj jest podobnie, ale żeby wszystkich dookoła za to winić to już głupota.
9 sie 2013 at 20:20
Słaby tekst, słabe spostrzeżenia, całość męcząca.
11 sie 2013 at 01:09
Wszystko zalezy od bazy z ktora porownujemy, jesli porownywac do tworczosci polskich koncernow to zapewne prawie kazde piwo wytworzone przez „male” browary jest lepsze. Ale jesli porownujemy do „piw” zagranicznych browarow regionalnych (chodzi o te lepsze bo w koncu tylko takie sie zapewne eksportuje poza region :) ) to rzeczywiscie mozna sie zgodzic ze moze 7 piw polskiej piwnej rewolucji jest swietnych (wydaje mi sie ze raczej mniej), reszta albo jest slaba, albo obciazona jakimis wadami, albo nie trzyma poziomu z warki na warke.
15 sie 2013 at 22:05
Bardzo dobry tekst!!!! Ja też uważam, że jest fajnie jak jest duży wybór różnych gatunków i mam prawo wyboru. Ja chcę witów, sritów i bóg wie czego! Dziś mam ochotę na IPĘ idę i kupuję. Jutro mam ochotę na srita i mam! Pojutrze coś mi się zmienia i mam ochotę na stouta, koźlaka i bez problemu idę do sklepu i mam! Niech ta rewolucja trwa i niech będzie jak największy wybór. Teraz jest coraz większy wybór!!! Jak chcę to dostanę nawet piwo z Chin, czy z Tajlandii i to w supermarkecie. Każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo dobre określenie – hejtbiz. Tego inaczej nie można określić. Im nigdy i nic się nie podoba. Kilka lat temu było biadolenie. O jak jest strasznie, jak mało browarów, jaki mały wybór itd. Teraz znowu biadolą, że za dużo, że nie ma pilsa itd. Ludzie czego wy chcecie?! Jak mi jakieś piwo nie zasmakuje to więcej nie kupuję to proste prawda?! Ostatnio sporo biadolenia było o pewnym multitapie w Warszawie, że kiepski bo nie klęknął przed członkami hejtbizu i nie poprosił o błogosławieństwo. Jeśli chce pić Łomżę to na zdrowie. Niech pije, ale ja nie mam ochoty na radlerki i tym podobne. Ja chcę czegoś innego i dlaczego ktoś mnie obraża twierdząc, że jestem lemingiem?
19 sie 2013 at 16:25
Pozwolę sobie powiedzieć, że owa dyskusja jeszcze trwa… a dotyczy ogórków kiszonych, wszędobylskiego diacetylu i oskarżania się wzajemnie o kłamstwa.
Jakby nie lepiej byłoby się uspokoić i strzelić takie piwo jakie się lubi.