Kiedy pijasz kolejne piwa leżakowane w beczkach po alkoholach szlachetnych, wydaje się, że następne wariacje niczym nie zaskoczą. Że odnajdziesz w piwie te same aromaty i smaki, a beczka będzie grała sporą rolę, albo wniesie niewiele. W przypadku dzisiejszego piwa beczka wniosła teoretycznie to samo, ale w tak intensywnym wydaniu, że po powąchaniu Porridge Bullet jedyne, na co możesz sobie pozwolić to głośne „woooooo!„.
Recenzja Põhjala Porridge Bullet
Barrel Aged Multigrain Breakfast Ale
Browar pisze o tym piwie tak: „A big and bold dark ale, brewed with four types of grain, aged in selected barrels and carefully blended to perfection.”
Już sam styl i opis zapowiadają nietuzinkowe doznanie. Bo czymże jest breakfast ale? Zapewne kojarzycie Kentucky Breakfast Stout (KBS). Teoretycznie jest to opcja pasująca do weekendowego śniadania. Wydawałoby się, że idealnie sprawdzi się tutaj lekkie ale, pils albo — dla fanów wędzonki na kaca — rodzime grodziskie. Poniżej możecie zapoznać się z recenzją takiego antykaca od Piwoteki.
Patrząc jednak na piwa opisywane jako „breakfast” czasami bliżej im do mózgotrzepów mających po śniadaniu ponownie ululać nas do snu.
Najbardziej rozsławiony KBS ma blisko 12% alkoholu. Mikkellerowski Beer Geek Breakfast – 7,5% alkoholu. Też sporo. Bohater dzisiejszego wpisu: 11,9% alk. Do śniadania raczej słabo się sprawdzi. Jak się za moment przekonacie, nie tylko z powodu woltażu. Jajecznica będzie smakować Wam bourbonem czy whisky.
Żółty lak schodzi bez większych problemów. Nie to, co w Prunum, gdzie kruszył się niemiłosiernie. Tak się to robi! Jest plastyczny i można go sobie pougniatać w palcach jak plastelinę. Coś dla nerwusów.
Aromat po odkapslowaniu butelki dosłownie wgniata w taboret! Piwo nalewa się z niewielką kremową pianą w kolorze cappuccino. Jest ciemnobrązowe i pachnie fe-no-me-nal-nie. Beczka, beczka, beczka. Zero agresji, mimo niesamowitej intensywności. Wanilina w takich ilościach, że cukiernicy biją pokłony. Za waniliną drewno, czekolada/kakao i nuty ciemnych owoców. Idealny balans i taka intensywność, że w pierwszym odruchu cofnąłem nos od szkła i szeroko otworzyłem oczy i usta.
Browar Põhjala stworzył piwo gęste, oleiste, nisko wysycone. Chce się je wąchać, zamiast pić, ale gdy już się zmusiłem, kubki smakowe zaatakowała mieszanka ciemnego chleba, czekolady, drewna i waniliny. Trudno ten smak odnieść do czegokolwiek. Oryginalny, intrygujący i przez całą degustację nie mogłem znaleźć porównania do piwa, które oferowałoby podobne doznania.
Jest słodko, bardzo likierowo. Wanilina wraz z drewnem wypełnia każdy zakamarek ust i nosa. W ustach pozostawia ciągnący się w nieskończoność posmak. Jeden łyk na kilka minut to optymalne tempo obcowania z tym trunkiem.
Ostatnio takie wrażenie wywarło na mnie Weer & Wind Bourbon BA z de Molena. Dostało ode mnie dwa razy 5/5 na Untappd. Porridge Bullet dostaje ode mnie 5+/5. Jest jeszcze lepsze od nieziemskiego barley wine od holendrów.
Tylko gdzie to dostać, skoro piwo z Estonii miałem okazję wypić jedynie w ramach degustacji w Pubie Spóldzielczym?
Widzicie w sklepie? Bierzcie bez zastanowienia. Zasłużone 19. miejsce w stylu American Strong Ale na RateBeerze. Ląduje w moim TOP 5. Biję ukłony.
3 maj 2017 at 17:09
Bez problemu do kupienia w Gdańsku w wiadomym sklepie z piwem :)
5 maj 2017 at 09:36
A możesz napisać w jakiej okolicy ten wiadomy sklep z piwem? :>
6 maj 2017 at 10:12
Zaspa. :)