Browary przyzwyczaiły nas do stosowania coraz to wymyślniejszych dodatków do piwa. Przyprawy — nawet te najdziwniejsze jak afrodyzjaki — nikogo już nie dziwią. Prawdziwy szok przeżywamy, dopiero gdy do kadzi browarnik doda składnik, o którym — jak mawiał Ferdek Kiepski — nie śniło się nawet fizjologom. W tym momencie na ring wychodzi Browar Piwoteka. Drugie starcie z żarciem w trunku. Były śledzie w piwie, teraz będzie świnia piwie. Czekamy na gęsinę, dziczyznę i sarninę :)
Zaprawionych w bojach wegetarian i wegan dodatek boczku w piwie może szokować bardziej niż niemieckie porno z zakonnicami z lat 70. O tym, że miłośnicy tłustego boczusia będą zajarani jak bukmacherzy obstawiający remisy Islandii na Euro raczej wspominać nie trzeba.
Tak więc drodzy wegetarianie, czas na piwo dla wstrętnych padlinożerców. Zamknijcie oczy, a najlepiej wyłączcie stronę i skoczcie na falafel na cienkim.
Przeczytaj koniecznie ogromny wpis o piwie Grodziskim na moim blogu. Dowiesz się z niego wszystkiego o tym polskim stylu piwnym.
Frabrykanckie Świnie (Browar Piwoteka)
Piwo prezentuje się nienagannie. Jest barwy złocistej, nieco jaśniejsze, niż na poniższym zdjęciu. Obfita piana trzyma się dość długo, czym umila spożywanie.
Pierwszy niuch i czuć od razu silnie zaznaczoną wędzonkę. Czy pałęta się tutaj nuta boczku? Jeżeli słód odpowiada jedynie za klimaty „dymione”, to boczek wnosi do piwa okopcone mięcho. Z jednej strony mamy więc dym, z drugiej wędzone mięsiwo, chociaż dym przeważa.
Kiedy już przyzwyczaiłem się do wędzonki, ustępuje ona miejsca zbożu. Po ogrzaniu pojawia się też aromat kwiatowy, raczej delikatny. Co ciekawe, dwie osoby (po samym powąchaniu) stwierdziły, że piwo pachnie… słodko.
W sumie nie dziwota, boczek to słodycze dla dorosłych! :D
Pierwszy łyk i… lekka konsternacja. Przywykłem do wodnistych grodziskich, a Fabrykanckie Świnie to kawał treściwego piwa. Raczej nikt nie stwierdzi, że smakuje jak „woda po parówkach”, jak często niewtajemniczeni nazywają Grodziskie. Wysycenie średnie, w sam raz. Bardzo wysokie jak w większości grodziskich do tego piwa by raczej nie pasowało.
Pierwszy akord to zbożowość podszyta wędzonką. Zaraz potem goryczka. Dość wysoka jak na Grodziskie. Moim zdaniem powinna być niższa, tym bardziej że trochę zalega w gardle. Wprowadza do piwa łodygowo-trawiasty posmak, który w pewnym momencie nieco przeszkadza.
Wędzonka jest wyraźna, jednak szybko się do niej przyzwyczaiłem. Piwo „smakuje” dymem z grilla, na którym leżą plastry mięsiwa. Czy konkretnie boczku dodanego do kadzi? Uznajmy, że jest to smak szynkowo-dymny. Co ciekawe, piwo jest słonawe. Czyżby pozostałość po Zalcmanie? :)
Smakowało mi. To jest dobre piwo, dobre grodziskie. Bardzo treściwe jak na styl. Gdyby trochę ukrócić goryczkę, byłoby jeszcze lepiej. Mimo wszystko mogę śmiało Fabrykanckie Świnie polecić. Może nie ma tutaj efektu „rzeczywiście czuć!” jak w przypadku stouta ze śledziami, ale coś jest na rzeczy… :)
Wasze zdrowie!
27 cze 2016 at 19:37
Bardzo fajne piwo, szczególnie przy letnich upałach. Wypiłem kilka dni temu razem z dziewczyną, która jak usłyszała o boczku w piwie minę zrobiła nietęgą, ale później sama chwaliła to piwo. Nieco bardziej mięsno-wędzone niż np. grodzisz z Grodziska Wielkopolskiego, ale z pewnością nic odrzucającego. Smakowało i orzeźwiło!