Mam niewielkie doświadczenie z piwami z gatunku sour ale. Nie po drodze mi z kwachami. Nadchodzi jednak ten moment, kiedy wypadałoby w końcu poznać lepiej przedstawicieli gatunku, szczególnie stylu flanders red ale. Zdecydowałem się wypróbować klasyka, czyli Rodenbach Grand Cru. Butelka wpadła mi w oko w Złotych Tarasach, w sklepie na dole. Mają bardzo ogarniętego sprzedawcę w okularach i niezłe ceny, także śmiało mogę polecić. No i mają Rodenbacha właśnie, więc jeśli uda mi się Was przekonać, warto się tam zaopatrzyć w butelkę.
„Sour is the new hoppy” – głoszą coraz częściej wznoszone okrzyki piwnej rewolucji. Bo piwna rewolucja to właśnie piwa mocno goryczkowe, nierzadko zrywające kubki smakowe szarpiącą mordę goryczką. Po czasie idzie się do tego przyzwyczaić, więc kiedy sięgamy po Atak Chmielu, czujemy zawód. Zawód, że to piwo nie dźga nam gardła rozżarzonym węglem, tylko przyjemnie muska wyważoną goryczką. Przecież pierwsze spotkania z IPAmi były jak pierwsze mordobicie pod blokiem, a teraz kolejne mocno nachmielone tytuły to co najwyżej zabawa z kilkuletnim braciszkiem w piaskownicy.
Może nieco przesadziłem. W każdym razie browary dostrzegły chyba znudzenie piwem gorzkim i postanowiły wychwalać piwa znów odmienne, bo kwaśne. Nie sądzę przeto, że takie piwa są jakimś novum. Dla przeciętnego piwosza będą jednak ciekawe, a niektóre być może niepijalne.
Wychodzę z założenia, że trzeba wszystkiego spróbować, aby wyrobić sobie o tym zdanie. Kiedy oglądam anime (beka, co nie?), daję tytułowi kilka odcinków na wciągnięcie mnie. Kiedy pijam piwo w jakimś stylu, próbuję tego stylu z różnych browarów, aby wyrobić sobie zdanie. Nie zachwycają mnie na przykład koźlaki, chociaż jednego na kilka miesięcy wypić mogę. Tak samo zrobię z piwami kwaśnymi, chociaż – jak zaraz przeczytacie – jest duża szansa, że zakumpluję się z sour ale’ami na dłużej.
Wstęp wyszedł długi, ale ja tak lubię. Za oknem mgła, w ogóle Gdańsk jest zamglony od tygodnia. Co mam robić, jak nie pisać? Czuję się jak na Śląsku. W dodatku siąpi mżawka i tylko wczoraj na kilka godzin wyszło słońce. Była więc okazja, aby wyjść na spacer i zrobić zdjęcia do wpisu. Przy okazji uznałem, że taka sceneria do tego piwa będzie pasować. Coś podpowiadało mi, że Grand Cru będzie pasował do zapachu parku jesienią. Nie myliłem się.
Po otwarciu butelki aż się odsunąłem. Zapachniało winem wiśniowym prosto z gąsiora otulonego kocem. Nie spodziewałem się takiego aromatu. Oryginalności tej pozycji odmówić nie można. Aromat to wino wiśniowe, wzmacniany cydr z ciemnych wiśni lub nastaw na wino jabłkowe/wiśniowe. Wszelkie skojarzenia przywodzą na myśl kwaśną wiśniową pulpę, nieco już sfermentowaną, posypaną brązowym cukrem. To wszystko. Nie ma tutaj niczego więcej. Mimo jednowymiarowości, podoba mi się taki zapach!
Recenzja Rodenbach Grand Cru
Smak to uderzająca kwaśność, która na szczęście nie wykręca gęby. Ponownie, najbliższe skojarzenia to wino z wiśni, kwaśne wiśnie, skórka z kwaśnych jabłek, nieco drożdży. Piwo jest średnio nagazowane. Bardzo cierpkie, półsłodkie – jeśli porównywać je do wina. W moim egzemplarzu była także wyraźna nuta dojrzałych jabłek i potwierdzi to także moja druga połówka, która próbowała Rodenbacha wraz ze mną. Wiśnie dominują, ale taninowa goryczka przypomina skórkę z czerwonego, przejrzałego, kwaśnego jabłka.
Czy warto kupić to piwo? Oczywiście, że tak! Jest ciekawe i bardzo pasuje do jesieni. To doskonały kompan do wszelkiego rodzaju wypieków, ciast czy mięsa.
Mogę tylko polecić.
10 lis 2014 at 22:12
Jaka cena??
10 lis 2014 at 22:54
9,20zł bodajże, za 0,33l
11 lis 2014 at 00:18
w tej cenie to bym z 5-10 butelek zgarnął :D
Ja nigdy jabłek nie wyczułem w tym piwie :D raczej wiśnie, czerwone wino…
Polecam wsadzić 1-2 butelki do piwniczki i wypić jak bedzie z 5lat po terminie :D daje rade :D
15 lis 2014 at 00:43
Dzisiaj w Złotych za 12, 80 było.
Piłem wcześniej standardowego Rodenbacha, bardzo dobrze zapisał mi się w pamięci. Dzisiaj sięgnąłem po Grand Cru i muszę powiedzieć, że ta wersja jest jeszcze lepsza. Podobnie jak Kuba nie wyczułem wcale jabłek, no może faktycznie kwaśność przypominała nieco tą z zielonych jabłek. W moim odczuciu aromat nie był jednowymiarowy, wyczułem wyraźną wiśnię, aromaty winne, dobrą śliwkę w czekoladzie i fajnie komponującą się wanilię. Chyba podjadę jeszcze po kilka butelek. ;)
11 lis 2014 at 13:06
Witam
Mam pytanie odnośnie szkła do piwa. Rozważam zakup Beer Tulip od Spiegelau, takiego jak tu: http://www.spiegelau.com/beer-classics/beer-tulip/ Czy to dobry wybór, czy jednak poszukać klasycznego teku?
11 lis 2014 at 14:58
Ładny, ale teku lepiej trzyma aromaty.