Goszcząc na wszelkiego rodzaju posiadówkach czy domówkach, na pewno zauważyliście, że wraz ze wzrostem upojenia alkoholowego, zmienia się całkowicie klimat imprezy. Po „chłodnym starcie” i nieśmiałych, nieklejących się rozmowach, nadchodzą tematy luźniejsze, niezobowiązujące. Koniec końców wszyscy rano do siebie dzwonią i pytają: „Jak się czujesz?„. No więc ja dzisiaj czuję się nietęgo…
Faza 1
Niektórzy pozwalają sobie nawet na dwudziestosekundowe monologi. Nikt nikomu nie przerywa, a rozmowy nie kleją się. Proponujesz kawę lub herbatę. Robisz pierwsze drinki i wysypujesz czipsy do miski. Nieśmiało wypytujesz o pracę i dziecko. Czujesz się, jakbyś dopiero poznał swoich przyjaciół. Jest „drętwo” i każdy chce jak najszybciej wejść w drugą fazę.
Faza 2
Wszyscy są już podpici, a Twoja kobieta na tyle, że chce zaciągnąć Cię do łóżka. Już. Teraz. Rozmowy zaczynają się kleić, czasem trzeba się przekrzykiwać. Proponowane tematy to: załatwię Ci pracę; kupuję auto; moje dziecko mówi już „kotek”; nie lubię gnoja; śmieszna gra; śmieszny filmik; zajeb dubstepem; puść doktora albonistę; widziałeś ten komiks? Kobiety plotkują i obgadują inne kobiety. Faceci wspominają stare czasy i dzieciństwo. Pomimo, że zostały jeszcze 3 butelki wódki, trzeba dokupić kolejne 2. My nie wypijemy?
Faza 3
Każdy już wie, że prawdopodobnie nie wypijemy. Zaczynają się pierwsze bełkoty, trzeźwiejsi (z punktu widzenia grupy) śmieją się z pijanych. Niektórzy nieco pauzują, aby wytrzeźwieć i wytrzymać do końca. Wychodzicie na fajkę, rozmawiacie o tematach dwubiegunowych – albo ciężko (brak pracy; choroba; akcyza; ucieczka z kraju; wredna suka), albo bardzo lekko (filmik z kolesiem zapinającym kozę; nawalony gej w SKM-ce; schudłem). Wyjścia do toalety nasilają się jak opady śniegu zaraz po odśnieżeniu ulic. Niektórzy wracają po godzinie.
Faza 3,5 (pośrednia – bardzo krótka)
Można ją streścić nagłym wybuchem euforii. Standardowe okrzyki: „Pijemyyyy!„, „Kurwa dawaj, chlejemy!” oraz „Walimy w gardło, nie ma to tamto!„. Trwa maksymalnie dziesięć minut. Dla niektórych to ostatnie 10 minut, które pamiętają z tego wieczoru.
Faza 4
Ci co mieli się upodlić – upodlili się. Ci, którzy przeżyli – siedzą i sączą drinki. Robi się drętwiej, z niektórymi osobami ciężko się już dogadać. W tej fazie padają najbardziej niezobowiązujące obietnice (załatwię Ci to najtaniej; dam Ci kontakt do mega typa; zarobisz 5 klocków w tydzień). Zdarzają się niemożliwe w normalnych warunkach pomysły-kombo na następny dzień: jazda na rowerze bez dętek z 30-kilogramowym plecakiem, 160km w dwie strony na dwóch kanapkach. Jak to nie damy rady? Niewykonalne propozycje to także: gra w piłkę, spacer na plażę, grupowy browar z rana. Wszyscy się w końcu żegnają.
I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, na blogu umieściłem. Idę szukać sposobu na zarobienie 5 klocków w tydzień. Bez dętki. Dam Ci numer do wrednej suki…
14 kwi 2013 at 14:42
lecz się. :D
14 kwi 2013 at 16:47
Miazga ! Uahaha, na dwóch kanapkach ;D
2 wrz 2018 at 00:26
Tak! Bez jaj… nie znam Cię, ale tak właśnie jest! :D