Do tego tekstu skłoniła mnie ostatnia rozmowa ze znajomym, który zadał mi proste wydawałoby się pytanie: „Czy da się jasno określić granicę, przebiegającą pomiędzy piwami z browarów małych (kontraktowe/rzemieślnicze/”regionalne”) a piwami z browarów dużych (generalnie koncernówki)?” Gdyby się tak mocniej zastanowić, to klient postawiony przed półką z ponad setką marek piwnych może mieć problem w ich odróżnieniu. Wydawało mi się, że odpowiedź na to pytanie jest prosta – cena. Nie jestem jednak co do tego taki pewny…
Sęk w tym, że zdarza się koncernom brać za eurolagera ponad 4 złote, a poniżej tej kwoty kupimy niektóre wyroby mniejszych: Kormorana, Konstancina, Ciechana, Ambera, Fortuny (Miłosław), Jabłonowa (Manufaktura Piwna), Krajana czy Lwówka. Cena więc nie jest widoczną granicą, chociaż w przypadku wielu zestawień „Koncern” kontra „Mniejszy browar” różnicę cenową widać jak na dłoni. Szczególnie wtedy, gdy zestawiamy ze sobą Mocarza z piwem chociażby z Artezana, Widawy czy Browaru Olimp.
Gdzie więc przebiega granica, którą niewprawione oko piwosza może wnet dostrzec? Czy są to etykietki – bardziej charakterystyczne w przypadku małych browarów, a raczej zachowawcze i zbliżone stylowo w przypadku koncernów? To także nie do końca jest oczywiste, od kiedy większe browary podrabiają styl tych małych. Mamy przecież linię piw sezonowych Okocimia (Świętojańskie czy teraz Dożynkowe), mamy linię piw Rebel (Browar Sulimar) udających napitki warzone w browarach rzemieślniczych, a będące marną podróbą i marketingową ściemą dla zielonych. Mamy wreszcie bączki z piwem „Zacne”, do nabycia w Żabce i Fresh Markecie, a robi je Van Pur, który inspiruje się wyraźnie coraz to większym już Czarnkowem.
Małe browary wyróżniać się chcą także butelkami, które dodatkowo zdobią tłoczonymi napisami. Rozlewają swoje wyroby do butelek innego typu, które rzeczywiście – w większości przypadków – są inne od polskich piw koncernowych. To także nie jest reguła – spójrzmy na linię Książęce, Carlsberga czy Grolsha. Tylko te trzy przychodzą mi na myśl ale zakładam, że jest ich więcej.
Ten wpis nie ma odpowiadać na pytanie: gdzie przebiega granica? Zadaje je tylko i oczekuję, że w komentarzach wywiąże się ciekawa dyskusja na ten temat. Jak myślisz, gdzie przebiega takowa granica? A może jest ona ledwie zauważalna?
Zapraszam Ciebie do komentarzy, poniżej.
16 sie 2013 at 21:59
Lubię określenie „browary alternatywne”. Może ono też nie oddaje różnicy, ale poszukuję czegoś nowego i innego od powszechnie przyjętej klasyfikacji. W tym pojęciu mieszczą się dla mnie mp PINTA I AleBrowar i Artezan i np Widawa (Szałpiw… itd). Poza tym mam w dużym poważaniu browary propagujące interesujące i smaczne piwa, niekoniecznie regionalnego pochodzenia (Browar na Jurze z górniakami na światowym poziomie, Ciechan, Lwówek, Kormoran). Przechodząc na skalę europejską – „wynalazki” Williams Brothers mają to „coś” czego brakuje np (skądinąd świetnym),piwom Fuller’sa. Można by tak długo wymieniać, ale dla mnie istotne jest nowatorstwo i kreatywność. Ameryka wypłynęła na przyjęciu zasady „no limits”. Butelki, etykiety, hasła reklamowe, slogany – cały ten fałsz w końcu wyjdzie na jaw. Nie wybicie, ale wyobraźnia i odwaga!
31 sie 2013 at 06:08
„Mamy wreszcie bączki z piwem „Zacne”, do nabycia w Żabce i Fresh Markecie, a robi je Spółka Jako rozlewnia dla Browaru Namysłów” – nie bardzo rozumiem to zdanie. Piłem dwa piwa Zacne i jedno mam w tej chwili w ręce i na kontrze jest info, że wyprodukowano przez Van Pur.
Co piwo Zacne ma wspólnego z hurtownią JAKO i Browarem Namysłów?
31 sie 2013 at 18:56
Faktycznie, mój błąd, poprawiam.
15 wrz 2013 at 21:27
Na to czy samochód jest duży czy mały nie ma wpływu ani jego kolor ani tablica rejestracyjna ani silnik diesla – jedynie rozmiar. Z browarami jest tak samo, wielkość produkcji decyduje czy dany browar jest mały czy średni czy duży. Mały browar warzy do 100 tyś hl w warunkach europejskich.
28 gru 2013 at 07:42
100 tys hektolitrów w warunkach europejskich? Ciekawe, naprawde ciekawe. Zastanawiam mnie, z jakich to obserwacji to wywnioskowałeś?
27 gru 2013 at 23:51
Myślę, że to jest ciekawe pytanie, ale mało istotne jak dla mnie. Uwielbiam Hoegaardena oraz Franziskanera, a oba są markami AB InBev, największej grupy piwowarskiej na świecie, lubię żywieckiego portera, nie pogardzę Pilsnerem Urquellem, ani Żywcem Porterem z Cieszyna. Myślę, że dyskusja na temat piwa może krążyć wokół regionalności, tego czy jakiś browar jest mały czy wielki, rzemieślniczy czy przemysłowy, ale i tak to co najważniejsze to jego smak, a nie to kto na tym zbija hajs.
5 mar 2014 at 14:49
Ja raczej dzielę jakością trunków, na „dobre”,”bydzie” i „fe”. Jak to mawiają, rozmiar nie ma znaczenia :P
6 mar 2014 at 10:47
Smak, cena, ogólna dostępność. W Koszalininie jak byłem w sklepie z piwami regionalnymi i pytałem się o Pintę to nawet nie wiedzieli o czym mówię.
19 maj 2015 at 13:31
Ja myślę, że różnica jest jednak przede wszystkim w dostępności, aczkolwiek kiedy wybijające się małe browary będą mozolnie tworzyć sobie mniej lub bardziej udanie nasycenie sprzedażą swoich produktów w całym kraju, to ta różnica się zatrze. A generalnie ten podział wielkościowy trochę jest sztuczny, wiadomo, że Guiness jest z ogromnego koncernu, ale czy przez to jest niedobry? Tak więc – odrzucając „napoje piwne”, czyli lagery sikacze po 2 złote, wszystkie takie same – liczy się smak piwka i własny gust przede wszystkim :-) Dlatego ja na dziś przygotowałem sobie zestaw surwiwalowy taki: Guiness, Żywiec APA, Femme Fatale (Grybów) i Porter Bałtycki (Zawiercie) :-)