Coś niedobrego dzieje się z piwami z niektórych browarów. Najbardziej widać to po piwach z BRJ, które od pewnego czasu pikują jakościowo, niczym wartość Euro do Złotówki. Tak, w tym wpisie najbardziej powinno oberwać się właśnie Ciechanowi, Lwówkowi i Browarowi Bojanowo. Pisałem już zresztą, że z piwami z tych browarów jest coś nie tak. Odezwał się do mnie nawet Pan Marek Jakubiak, którego pozdrawiam z tego miejsca, i któremu życzę nieco więcej powściągliwości.
Problem ze słabą formą mają zresztą nie tylko średni gracze, ale i mniejsze browary. Ten, kto pija regularnie polskie piwa od mniejszych podmiotów, wie doskonale o kim mowa. Palcami nie chcę pokazywać, bo wiem, że się starają i przynajmniej reagują. Inaczej ma się sprawa z browarami uznawanymi za „regionalne”. To, co możemy ostatnio uświadczyć po przelaniu piwa do szkła, woła o pomstę do nieba.
Bartek Nowak napisał dzisiaj doskonały tekst o tym problemie. Przeczytajcie koniecznie, zanim przejdziecie do dalszej części wpisu.
Ja natomiast zastanawiam się, czy browary prócz przysłowiowego strzelania sobie w stopę, nie robią przypadkiem źle rynkowi piwa w Polsce? Doskonale zdajecie sobie zapewne sprawę, że częstokroć konsument najpierw sięga po Ambera, Ciechana, Krajana czy Dionizosa. Dopiero kiedy takie piwo mu zasmakuje albo temat bardziej go zainteresuje, pnie się on w górę półki. Trafia na AleBrowar, PINTĘ, Birbanta czy Dr Brew.
Co w sytuacji, kiedy konsument tafia na niepijalne gówno, które ledwo przechodzi mu przez gardło? Po pierwsze: więcej piwa z tego browaru nie kupi. Po drugie: bardzo go to zniechęci do pięcia się w górę półki. W rezultacie traci browar, który wypuszcza na rynek nieposmakowane przez nikogo szczyny. Tracą też mniejsze browary, bo mają problem z pozyskaniem takich konsumentów, którzy „przepływają” do nich od średnich graczy.
Zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest specjalne działanie na szkodę tym mniejszym. Przeczytajcie tekst Browarnika Tomka, o graniu do jednej bramki. Nie zdziwiłbym się, gdyby średni gracze, nie mogąc odnaleźć się w nowym systemie, knuli coś przeciwko kontraktom. Przecież średni browar ma już swoich wielbicieli. Może zaryzykować i spróbować zrobić tak, aby nikt nie poszukiwał dalej. Należy zadać sobie pytanie: dlaczego? Przecież też może stracić. To ryzykowna gra.
Myślę, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny, w dodatku mocno uproszczony i nie zawiera wielu aspektów.
Wróćmy do meritum. Problem z jakością to wina lenistwa i braku pomyślunku włodarzy. Dowiedziałem się jakiś czas temu, że w pewnym większym browarze nie ma nikogo od kontroli finalnego produktu. A więc jeśli piwowar spartaczy warkę, to na rynek trafia ścierwo, które powinno zostać spuszczone w kanał. Ale nikt o to nie dba, no bo po co. Konsumenci to głupie, tępe pały. Kochają nas, więc wypiją wszystko, choćbyśmy przelali im Sterna Strong do butelki po naszym flagowym piwie.
Przez takie podejście, tj. niepilnowanie jakości wyrobów, szkodzi się piwnej (r)ewolucji w Polsce. Bo idealnie jest wtedy, gdy konsument pnie się w górę półki. A nie wtedy, kiedy trafia na środek drabiny i zniechęcony chce jak najszybciej wracać do sprawdzonych produktów. Tak. W takim przypadku koncerny są jak najbardziej w porządku. Bo dostarczają może i słabego piwa, ale przewidywalnego i pijalnego.
Do stu puszek eurolagera! Wiecie co? Wolę wypić Tyskacza, niż męczyć się z niepijalnym Ciechanem Grand Prix (warka: 22.10.2014r.), który wali acetonem i smakuje podobnie do Specjala. Mam dawać 7 złotych za piwo, przy którego procesie warzenia ktoś nie dopilnował, aby dało się je wypić?
Ciągle psioczymy na piwa koncernowe, nawet kiedy koncerny bardzo się starają. Jednocześnie nie krzyczymy głośno, kiedy ktoś próbuje wciskać nam dwa razy droższy bubel. Przywykliśmy do pewnego podziału. Koncern jest be. Średni browar być może najlepszego piwa nie robi, no ale w zestawieniu z koncernem jest to ambrozja.
Gówno prawda. Ten, kto gada takie bzdury, powinien zweryfikować swoje kubki smakowe.
Olewackie podejście średnich graczy tylko szkodzi. Wiem, że macie mózgi i nie wahacie się z nich korzystać. Dlatego ten tekst zostawiam niejako niedokończony. Aby każdy z Was przemyślał sprawę i zastanowił się, do czego prowadzi wypuszczanie słabego produktu.
Wiecie co z nimi zrobić.
1 wrz 2014 at 14:55
Całkiem od siebie mogę dodać, że — niestety — ale najpośledniejsze (bo nie najpodlejsze) piwo z Czeskiej Republiki na głowę bije nawet te lepsze krajowe wyroby.
Znów się upewniłem w tym przekonaniu, wyjechawszy wczoraj z wakacji nieopodal granicy z 5 zgrzewkami najtańszego piwa zakupionego w Penny Markcie.
1 wrz 2014 at 15:02
Zależy o jakich wyrobach mówisz. O koncerniakach?
1 wrz 2014 at 15:35
Niekoniecznie, co najmniej ślady aldehydu to w chyba wszystkich czeskich jakie ostatnio piłem, często do tego siarka albo DMS (pomijam już diacetyl), jak nasze 'regionalne’ :)
Na szczęście ich poziom często sporo wzrasta poza sezonem.
1 wrz 2014 at 18:27
Kolego – chyba trochę przesadzasz… co kupiłeś konkretnego? żyję tu i wiem, że tego typu stwierdzenia to mity – jak wszędzie są piwa genialne/dobre/słabe/i do wylania, pozdrawiam – fan dobrego piwa (zarówno polskiego jak i czeskiego)
1 wrz 2014 at 15:38
Ciekawych rzeczy się człowiek dowiaduje. Jestm początkującym beer geekiem :) i staram się swoim nowym zaintersowaniem zarazić swoich znajomych i na początek częstuje ich Jankesem z Lwówka, który nie rozwala odrazu goryczką, a w smaku jest bardzo dobry. Wypiłem ich już kilka i jak na mój jeszcze niewprawiony smak i gust jak narazie wszystko jest OK. Ciekawe jak będzie z kolejnymi warkami bo możliwe, że polecą na opinii i jednocześnie później – jakości.
Łukaszu – zaproponujesz coś w ramach zastępstwa dla Jankesa? :) niezbyt dużo IBU ale z zachowaniem charakteru IPA. Z góry dziękuje
2 wrz 2014 at 10:07
Ostatnio nie jest już tak agresywny Atak Chmielu, więc raczej podejdzie. Fajne – jednak to raczej ESB – jest Jurajskie Bursztynowe z Browaru na Jurze. Jankes jest chyba bezkonkurencyjny, bo z tego co pamiętam kosztuje trochę ponad 5 złotych. Wyżej są już tylko AIPY, rzadziej APA. Próbuj trafić na coś ciekawego. Może Lubuskie IPA (całkiem spoko)?
2 wrz 2014 at 17:26
Świetny w tym stylu jest Śnieg na Beniowej w stylu American Golden Ale. Piłem ostatnio naprawdę przyzwoitą warkę – ja wiem, że Ursa dużo sobie przeskrobała i nie jest ceniona w piwnym towarzystwie, ale ten konkretny wyrób uważam za naprawdę udany i godny polecenia – bardzo aromatyczny, lekki i orzeźwiający z naprawdę stonowaną goryczką.
1 wrz 2014 at 16:42
Ogólnie w piwach z BRJ normą jest zapach i smak stęchlizny, spotkałem się z tym już chyba we wszystkich ich wyrobach za wyjątkiem Jankesa.
1 wrz 2014 at 18:42
Co to w ogóle znaczy „robienie źle rynkowi piwa”? Jeśli od BRJ wychodzą piwa słabe, wadliwe, mało pijalne, płytkie, to szkodzą tylko sobie. Przestańmy zresztą patrzeć na Marka Jakubiaka jak na jakiegoś piwnego ewangelistę. To jest biznesmen, być może wyliczył sobie, że nie ma sensu kontrolować jakości i warzyć rewolucyjnych stylów tak jakbyśmy tego oczekiwali. Zarabia, otwiera nowe browary, więc najwyraźniej dla konsumentów jakość jego piw nie jest problemem, kupują tak czy owak.
Poza tym – nie ma sensu obrażać się na browary, że udają czymś czym nie są, kiedy wcale nie udają. Trzeba być debilem albo ignorantem, żeby po wypiciu jakiegoś syfu z Lwówka stwierdzić, że piwna rewolucja to kit i lepiej pić koncernówki. W dodatku nie do końca rozumiem po co próbować następnych warek Ciechana Grand Prix, skoro na rynku jest mnóstwo lepszych piw w tym stylu? No bo po co? Oferta piwna w sklepach monopolowych się poszerza, sklepów specjalistycznych jest coraz więcej, ludzie z mniejszych miejscowości mogą korzystać ze sklepów internetowych, dlaczego w ogóle mamy się bawić w dywagacje o ciechanie. Co takiego Ciechan uwarzył ciekawego poza Jankesem i może tym nieszczęsnym Grand Prix? Rozumiem, że wielu z nas zaczynało od Ciechana, a teraz sączą risy BA, ale co z tego? Świat się zmienia, niech sobie Ciechan nawet ogłosi upadłość, niech go nawet szlag trafi, ktoś zauważy różnicę?
1 wrz 2014 at 22:55
Dobre piwo dla Ciebie w stylu, który Ja lubię :-)
1 wrz 2014 at 22:12
Ja już się niestety nauczyłem, że nie ma co ryzykować i kupować większej ilości tego samego piwa (zwłaszcza tej samej warki) „na zapas”, bo potem się okazuje, że wypić się tego nie da. Ciechan ostatnio faktycznie leci w kulki, bo Wyborne ma tragiczny zapach, Lagerowe też jakoś niespecjalnie (a piłem te piwa jak jeszcze stały na dużo wyższym poziomie). Aż boję się próbować innych wyrobów od pana Jakubiaka (niestety nie miałem jeszcze okazji wszystkich próbować). Nie wiem, może zaczął on jechać na własnej marce i uznaniu konsumentów. Niestety obawiam się, że bardzo się na tym przejedzie, a to z prostej przyczyny – po piwa inne niż koncerniaki sięgnęli Ci, którzy faktycznie zauważyli różnicę, lepsze aromaty i smaki. Jeśli im się to teraz zabierze, to wątpię, by pili to tylko z przyzwyczajenia.
1 wrz 2014 at 22:40
Napiszę to, co napisałem też u Bartka Nowaka- martwi mnie prędkość z jaką p.Jakubiak wykupuje kolejne browary.
Wolałbym zdecydowanie, żeby pieniądze z taką chęcią inwestowane w nowe zakłady były jednak pompowane w zasoby ludzkie, skzolenia i surowce używane w tych już istniejących. Jakość, nie ilość, na Boga!
Mam wrażenie, że BRJ czują się na rynku już tak pewnie, że stracili szacunek dla konsumenta- jest pula ludzi, którzy po kupnie pierwszych nomen-omen udanych warek, kiedy teraz kupują spieprzonego Toporka to nie myślą, że się spieprzył, tylko że tak ma być. I kupią znów. Genialne jest Twoje podsumowanie „Ale nikt o to nie dba, no bo po co. Konsumenci to głupie, tępe pały. Kochają nas, więc wypiją wszystko, choćbyśmy przelali im Sterna Strong do butelki po naszym flagowym piwie.”
Pozdrowionka
1 wrz 2014 at 23:02
A może on chińczyków zatrudnia?
2 wrz 2014 at 17:37
Nie tak dawno była dyskusja „czy browary rzemieślnicze wciskają ludziom kwasiżury?” (czy jakoś tak). Czas minął, i okazuje się, że mistrzami we wciskaniu kwasiżurów są „regionalni” (może z wyjątkiem Kormorana). Spisku o jakim wspomniałeś raczej nie podejrzewam, prawdopodobieństwo takiej perfidii oceniam podobnie jak zamachu w Smoleńsku. Już raczej ci Chińczycy…..
PS Czy warzenie piwa jest aż tak trudne, czy tylko niektórym się zdaje, że jest łatwe? Gdyby nie to, że odrobinę wolnego czasu którą mam, zajmuje mi żłopanie piwa, kupiłbym jakiś gar i sprawdził ;)
4 wrz 2014 at 22:56
Możesz żłopać w trakcie warzenia :)
3 wrz 2014 at 09:22
He he, na Ciechana Lagerowego to i ja się natknąłem i co gorsza był to okres, kiedy to zapoznałem się z kilkoma blogami piwnymi i postanowiłem sprawdzić coś nowego (czyli dla mnie wtedy po prostu pilsa/lagera nie z dużego koncernu – zwyczajnie bałem się poważniejszych zmian). Pierwszy lagerowy kupiłem gdzieś w kwietniu bieżącego roku. Recenzje takie super no to jadymy. Oczywiście było słabo ale przynajmniej bez jakiś większych wad. Drugie podejście miałem w czerwcu – już się douczyłem trochę o wadach piwa, o stylach, ba byłem już po pierwszym przełamaniu i wyjściu poza lagera/pilsa (rewolucję piwną zacząłem od Ataku Chmielu :E. Jak spadać, to z wysokiego konia). To co wtedy kupiłem to było pierwsze katastrofalne piwo w moim życiu – mieszanka mokrego kartonu, masy DMSu, w tle siarkowodór i obrzydliwa goryczka – nie ściągająca ale taka nachalna, wypełniająca całą jamę ustną jak chinina.
Potem już Ciechana odpuściłem ale znowu trafiłem na paskudnego Lwówka Książęcego – stare skarpety a piwo było ze świeżutkiej warki. Podobnie Bojan Strażackie – niby fajne, bo amerykański chmiel ale znowu stare skarpety w tle! Płakać mi się chce, bo Bojan czy Lwówek to jak dla mnie marki do picia w miarę często ze względu na niewygórowaną cenę a loteria jest tu straszna. Oby nie spartolili Jankesa czy Portera 18 (którego bardzo lubię)…
4 wrz 2014 at 22:57
pij mniej w końcu Dr Brew/ Szał Piw czy inny kraft to 1,5 Jaknesa
5 wrz 2014 at 01:59
I dochodzimy do najważniejszego problemu – w Tarnowie nie ma żadnego porządnego sklepu z piwami :E. Coś ciekawszego można kupić w sieci sklepów Al Capone ale Pinty czy Ale Browaru to tam za często nie widzę.
5 kwi 2024 at 22:49
Najlepiej wchodzą mi czeskie piwa, bo są mniejszej mocy i lepsze w smaku, co skutkuje mniejszym wytrącaniem się octu a co za tym idzie mniejszym kacem.