Po niektórych zapewne spływa to jak po kaczce. Ale nie po mnie. Chodzi o ogólniki. Stwierdzenia niemające realnego pokrycia. Bzdury, padające nie tylko z ust osób obytych w piwnym świecie. Chcących chyba podkreślić swoją zajebistość i „ąęctwo”. Zresztą nie tylko piwosze wyższego stopnia potrafią palnąć bzdurny ogólnik. Wszyscy to robią. Sprostujmy kilka rzeczy.
Poniżej prezentuję TOP5 bzdurnych ogólników dotyczących piwa. Mam nadzieję, że te stwierdzenia nigdy nie padną z Twoich ust. Ani nie pojawią się w komentarzach pod żadnym postem na tym blogu. Mówię serio.
Koncerny to najgorsze ścierwo i robią szczochy
Okej, koncerny wybitnych trunków nie robią. Ale nie jest to ani najgorsze ścierwo, ani wszystkie koncernowe piwa nie są obrzydliwe. Większość jest nawet pijalna i – nie wstydźmy się tego powiedzieć – znośna. Wyglądam przez okno i widzę, jak legion oburzonych piwoszy stoi pod moim blokiem. Z pochodniami!
Koncerny robią takie piwo, jakiego chce ogół społeczeństwa. A jednocześnie koncerny robią takie piwo, aby dało się je wypić. Bo gdyby się nie dało, to kto by je kupił? Eurolager jest jak woda – raczej bezsmakowy i ma gasić pragnienie. Brzydzisz się wody? Wymiotujesz po niej?
Z polskich piw koncernowych warto wyróżnić kilka pozycji, które są po prostu porządne. Na tej liście spokojnie można umieścić Okocim Porter, Żywiec Porter, Książęce Jasne Ryżowe czy Brackie, którego fenomenu nie rozumiem. Nawet radlery wychodzą dobrze polskim koncernom. Zagraniczne browary pod rządami molochów też nie mają najgorszej oferty. Wystarczy wspomnieć o Leffe, Franziskanerach, czeskim Budweiserze czy niektórych Staropramenach. Bo widzisz – dla mnie koncerniaki to wszystko, co do koncernu należy.
Koncern nie kończy się na Lechu, Leżajsku i Broku. Duzi gracze uwarzą czasami coś, co jest po prostu smaczne.
Im droższe piwo, tym lepsze
Absolutnie nie jest to prawidłowością, aczkolwiek można się sugerować ceną. Jeśli raz na jakiś czas chce się trafić na piwo, które nas zawiedzie po całości. Nikt nie wmówi mi, że 77 Lager z BrewDoga czy blonde/amber ale z norweskiego Ægir są warte kolejno 12 i 40 złotych. To, że dane piwo jest tak drogie nie oznacza, że jest adekwatnie do ceny smaczne.
Warto wybierać rozważnie, bo polskie browary także potrafią spieprzyć sprawę i sprzedawać przeciętne piwo za kosmiczne pieniądze. Tak więc nie jest zasadą, że droższe piwo jest zawsze lepsze od tańszego. Aczkolwiek przeważnie tak jest.
Dobre piwo musi być drogie
Piwo wyróżniające się smakiem od masy wodnistych lagerów można kupić już za 3 złote z groszami. Dobre piwo nie musi być drogie, aczkolwiek każdy inaczej rozumie słowo „drogie”. Dla Mietka robotnika, trunek za 3 złote jest już burżuazją. Dla kogoś innego, butelka Emelisse Russian Imperial Stoutu 0,33l w cenie 15 złotych to taniocha.
Dobre piwo nie musi być drogie. Wystarczy przejrzeć pozycje z tej i tej listy. Zakres cen: 4 do 8 złotych.
Piwa importowane są zawsze lepsze
Nie zawsze. Niech potwierdzeniem będzie perełka z poniższego zdjęcia. Moja Magda zapłaciła 6 złotych za tak obrzydliwego lagera, że połowa poszła w zlew. Chyba nie chciała się przyznać, że kupiła kupę jakich mało. Wypiła ile mogła. Ja poddałem się po jednym łyku.
Wiele najzwyklejszych eurolagerów pokroju Carlsberga czy Żywca potrafi kosztować sporo. Bo import kosztuje. No i kierownik sklepu wie, że Polaczki mają kompleksy. Zaszpanujemy przed znajomymi DABem, Hollandią, Krombacherem czy innymi wynalazkiem. Byleby poczuć się światowo. Nie ma sensu wydawać dwa razy więcej za to samo, co mamy w okolicznym monopolowym.
Oczywiście mówimy o koncernolagerach, aczkolwiek piwa z mniejszych browarów także potrafią być ostro przecenione. Na cholerę kupować zagraniczny porter bałtycki za 15 złotych za butelkę, skoro mogę mieć w tej cenie trzy lepsze. W dodatku polskie. Że polskie to złe? Absolutnie nie.
Nie namawiam do kompletnego olewania importowanych piw, bo wartość poznawcza jest na drugim miejscu. Zaraz za zdrowym rozsądkiem. Tak więc nie bójcie się wszelkich Wexford Irish Cream Ale czy Belhaven Wee Heavy. Kupujcie także wytwory mniejszych browarów, bo robią niesamowite piwa. Tylko dwa razy się zastanówcie, czy warto wrzucać tyle siana w kolejne IPA.
Browary regionalne* robią zawsze najlepsze piwo
*regionalne – pod tą nazwą umieśćmy wszelkie browary mniejsze od koncernowych.
Najgłupsze stwierdzenie, padające z ust wszystkich studentów, którzy przedwczoraj poznali piwa z Fortuny i Krajana. Od teraz na każdym forum i w każdej dyskusji napiszą: „Pierdolcie Lecha i Tyskie. Ja piję tylko najcudowniejszego Lwówka Książęcego i ultra-hipstersko-niszowe Ambery„. Nie, nie i jeszcze raz, do cholery, nie!
Browary regionalne warzą przeważnie piwo o wiele lepsze, niż koncerny. Jest jednak kilka tworów, które robią po prostu okropne ścieki. Jest też wiele piw z takich browarów, za które po prostu się przepłaca. Zresztą zerknijcie na listę piw niepolecanych. I zastanówcie się, czy macie ochotę na Magnusa Cappucino albo innego Rudego Kota.
Wybierajcie rozważnie i nie dajcie się zwariować. Tego Wam życzę.
17 mar 2014 at 14:02
Za 15 złotych to mam 3 portery z Żywca, Okocimia( słabszy) i z tego co pamiętam to też z Ambera był ok.5 złotch. No chyba że lubisz przepłacić za dobre piwo :-).
17 mar 2014 at 14:21
Niech Ci będzie – 3 a nie 2 :)
17 mar 2014 at 14:44
Za 15 złotych to masz 3 zajebiste portery z Komesa
12 wrz 2014 at 16:45
Porter Warmiński lata po około 7 złotych, więc można podciągnąć, że dwa ;) Imperator Bałtycki też jest droższy. Grand Imperial Porter jak się trafi, zauważyłem, że ceny się wahają i można ustrzelić go na konkretnej promocji.
17 mar 2014 at 18:46
Polaczki?? Bez jaj.
18 mar 2014 at 10:05
Jakie zagraniczne portery bałtyckie miałeś na myśli za 15zł? może chodziło o RIS’y?
18 mar 2014 at 12:16
Chociażby Gonzo Imperial Porter (imperialny), Nøgne ø Porter (robust), Left Hand Fade To Black Vol. 2 i 3 (smoked i pepper) czy nawet cienkosz Road Dog Porter. Jest tego więcej. Już sam BrewDog Alice Porter czy Brixton Porter to wydatek rzędu 12-16 złotych.
25 sie 2018 at 20:37
Niestety, ale jeśli chodzi np. o eurolagery czy pilsy na ogół importowane są lepsze.
Głównie te co mają „uczciwy” skład (woda, słód, chmiel).
Np. Krombacher, Bittburger, Beck’s, Budweiser, Staropramen czy Gambrinus.
Piwa te mają „uczciwy” skład i czuć w nich chmiel.
Kiedyś Lech czy Tyskie nie były od nich gorsze.
Wszystko kwestia składu.
Np. nasze Portery Bałtyckie są super i w czołówce w swojej klasie.
25 sie 2018 at 21:27
Choć z drugiej strony właśnie pije ze smakiem kolejnego Żubra ;)