Każdy z nas ma takie piwa, do których chętnie wraca. Pomimo tego, że lubię odkrywać nowe smaki, raz na jakiś czas wybieram „tytuł” sprawdzony. Poniższa lista to piwa, które nigdy mnie nie zawodzą. To także piwa, które polecam znajomym. Parafrazując znany cytat: „Ja tymi piwami otwieram oczy niedowiarkom„.
Atak Chmielu (Browar PINTA)
Pierwsze moje zetknięcie z Atakiem Chmielu to było nieporozumienie. Pierwsza AIPA i już zniechęcenie, bo to takie gorzkie i jakieś dziwnie sosnowe. Moja mama nie dała rady go przełknąć, chociaż obecnie Atak Chmielu jej bardzo smakuje. Dla osoby walącej tyskacze i żubry to prawdziwa chmielowa bomba, która od nadmiaru goryczy może urwać pół gęby. Polecam obserwować reakcję znajomego, któremu Atak Chmielu podetkniemy do degustacji. Jego mina będzie bezcenna. A jeśli mu zasmakuje – zacieśniajcie przyjaźń i częściej wychodźcie na piwo.
W Ataku Chmielu odnajdziesz cudowny aromat sosny, żywicy i owoców tropikalnych. To piwo bardzo pełne, nieco słodkawe. Niektórym może wykręcić gębę. Ale co to za wada…
Dobry Wieczór (Browar PINTA)
To takie piwo, które wypijam dwa razy na rok. Muszę mieć na nie straszną ochotę, ale zawsze do niego wracam. Świetny stout owsiany, który zasmakuje wielbicielom sikowatego Guinessa. Jest od niego wyraźniejszy w smaku i gładszy. No i nie trzeba go otwierać nad zlewem. Świetne na wieczór – jak sama nazwa wskazuje.
Mocno czekoladowo-palone, gładkie, a przy tym niesamowicie szybko znika ze szklanki. I nie ucieka z puszki jak Guiness. Dla niektórych może być zbyt wytrawne i nieco kwaskowe.
Moja recenzja: tutaj
Smoky Joe (AleBrowar)
Zakochałem się od pierwszego łyku. Niegdyś nie lubiłem whisky, ale obecnie jest to mój ulubiony alkohol wysokoprocentowy. Łączymy piwo z whisky i mamy Smoky Joe. Aromat kojarzący się z wódką na myszach nie jest wyraźny, lecz zdecydowanie wyczuwalny. Do typowo stoutowego ciała (a więc kawa i nieco czekolady) wniesiono ciekawy zapach i smak który świetnie współgra z całością. Wracam i wracać będę.
Moja recenzja: tutaj
Dwa Smoki (Pracownia Piwa)
Zawsze kiedy goszczę w gdańskiej Degustatorni, ochlewam się Dwoma Smokami. O ile jest na kranie. Genialne Wit IPA, które jest bardziej IPA, aniżeli Wit. Wspaniały zapach cytrusów, dość mocna goryczka, a do tego niuanse znane z piw pszenicznych. Z tym piwem trzeba uważać, bo znika ze szklanki w ciągu kilku minut. A potem głowa boli…
Genialna sprawa. Kojarzy mi się z upalną końcówką lata, rozgrzanym chodnikiem i zachodzącym leniwie słońcem, chowającym się za dachami gdańskich kamienic. Bajka…
Komes Porter (Browar Fortuna)
Ponownie: muszę mieć na nie nieziemską ochotę. To mój ulubiony porter. Alkohol dobrze ukryty. W aromacie i smaku potężna dawka gorzkiej czekolady i świeżo zmielonej kawy. Pierwsze nasze spotkanie odbyło się w obecności starego znajomego, któremu Komesa wcisnąłem niemalże siłą. Był zachwycony. Czasem nie warto się wzbraniać.
Jasne Niefiltrowane (Browar Kormoran)
Moje ulubione piwo do picia w podróży, nawet z butelki. Zaraz mnie tu zjadą, za nienoszenie ze sobą plecaka ze szkłem wszelkiej maści…
Polecam każdemu kto twierdzi, że dobre i aromatyczne piwo musi być drogie. Nie musi. Niefiltrowane to udowadnia. Mocno goryczkowe z przepięknym aromatem kwiatowym, może nieco ziołowym. Nie trzeba się go mocno doszukiwać. Dla niektórych będzie za gorzkie, ale dla mnie jest idealnie sesyjne. Moje skojarzenia z tym trunkiem błądzą w okolicach trasy Gdańsk – Hel, 5-ciu osób w terenówce i temperatury sięgającej 30C w cieniu. W takich warunkach nic, tylko chłodzić się dobrym piwem.
Zabieram je na wycieczki i częstuję przyjaciół. Reakcje są skrajne.
BONUS: Książęce Ciemne Łagodne (Kompania Piwowarska)
A… ale… ale jak to?! Od złego molocha, Kompanii Piwowarskiej?!
Ano właśnie. To piwo nie jest szczytem wyrafinowania, ale pije się je doskonale. Słodkawe, delikatnie karmelowo-czekoladowe, nieco palone. Przy tym niedrogie. Opijałem się nim jesienią 2012 roku. Kojarzy mi się z deszczowym, ciepłym wieczorem w parku. Wracam do niego w podobnych warunkach. Sentymentalny ze mnie gość…
A ty? Do jakich piw zawsze wracasz? Podziel się w komentarzach!
14 lut 2014 at 12:36
AleBrowar „Smoky Joe” to też jedno z moich ulubionych piw – dodałbym jeszcze np. „Black Hope” od nich :)
Z zagranicznych bardzo lubię Schneider-Weisse „Aventinus” TAP6, to jeden z lepszych weizenbocków jakie piłem w życiu.
Ostatnio próbowałem wrócić do „Miodnego” z Kormorana, które kiedyś było moim #1 wśród miodowych „piw” ale padłem po kilku łykach – słodycz mnie zalepiła na maxa …
15 lut 2014 at 19:03
Też ostatnio walczyłem z Miodnym, nie da się więcej niż jednego wypić. Dobrze jest je mocniej schłodzić, wtedy słodkość nie jest tak bardzo wyczuwalna.
14 lut 2014 at 14:07
Smoky Joe to dla mnie najlepsze polskie piwo 2013. Uwielbiam. Z AleBrowaru pod koniec roku dosłownie „powaliło” mnie jeszcze Saint No More. Do tych 2 piw chyba wracałbym najczęściej.
14 lut 2014 at 22:58
Jak było 6 to będzie sześć moich
Smoky Joe
Rowing Jack
Angielskie Śniadanie
Stout czekoladowy (Zawiercie)
Midnight Sun (Williams Bros.)
Lagerowe
17 lut 2014 at 12:49
Stout Czekoladowy w tym roku niestety bardzo słaby…
15 lut 2014 at 14:35
Dlaczego ten hejt na Guinnessa. ;D Guinness ucieka z puszki, bo pływa w nim kulka z azotem, która ma za zadanie wytworzyć piękną pianę na tym piwie. Jednak jest też różnica między Guinnessem z puszki, a takim nalanym w irlandzkim pubie. ;)
Tak poza tym to bardzo fajny blog. Pozdrawiam!
15 lut 2014 at 19:22
Wiem, że jest. To taki żarcik był. Dzięki! :)
15 lut 2014 at 16:06
Odkąd zakochałem się w piwach wędzonych chętnie piję Aecht Schlenkerla Rauchbier Urbock, które jest dla mnie jednym z najlepszych piw jakie piłem w życiu.
Hoegaarden/Blanche de Namuro/ St Bernardus Wit – dla mnie witbiery są idealne do dobrego chilloutu, opalania się na trawie. Orzeźwiające, świeże, uwielbiam pić je z plasterkiem cytryny. Szkoda, że jest ich na rynku tak mało, zwłaszcza jeśli chodzi o butelkę.
Żywiec Porter – niebo w gębie, kocham portery bałtyckie miłością prawdziwą, a Żywiec? Jest tańszy niż konkurencja, a równie wyborny, więc zwykle wybór pada na niego. Poza tym Grand z Ambera, Porter Warmiński.
Primator Stout – jest mega tani i na niezłym poziomie, najlepszy wybór kiedy mam ochotę na piwo, a pieniędzy niewiele.
Duchesse De Bourgogne – bardzo eleganckie, wyjątkowe, dobre na specjalne okazje.
Weihenstephaner Hefe Weissbier/Kristall – najlepsza pszenica jaką piłem, niebo w gębie.
Co do jasnych ejli – co parę tygodni pojawiają się u nas nowe kontraktowe browary, w zasadzie każdy z nich warzy zawsze coś nowofalowego. Jest całe bogactwo ejli srejli z zachodniej Europy. Jest w czym wybierać i jakoś nie byłbym w stanie zatrzymać się na Jacku Hammerze czy Rowing Jacku, mimo że są naprawdę świetne.
15 lut 2014 at 20:31
Zastanawiałem się czy Książęce tylko mi tak smakuje i cieszę się że nie tylko ja uważam je za udane piwo. Porównanie do Guinessa moim zdaniem trochę przesadzone, ale każdy ma swoje zdanie więc to rozumiem – dla mnie to wciąż top
16 lut 2014 at 10:37
Cóż, z mojej strony to najczęściej wypijanym będzie na pierwszym miejscu Rowing Jack i Imperium Atakuje, z bardziej sesyjnych preferuję London Pride z fullersa – ostatnio można dostać w „żabkach”, wiec jest ogólnodostępny. Kilka razy pojawił się u mnie też punk IPA z brewdoga i Black Hope a poza tym, raczej wolę eksperymentować z nowościami ;)
Cały czas noszę się też z zamiarem kupna kolejnej butelki Old World IPA, też z brewdoga – to piwo chodzi za mną bez przerwy odkąd zakupiłem butelkę i mam wrażenie, że jak kupię drugą, to nie będzie to ostatnia (:
17 mar 2014 at 14:16
Zdecydowanie często wracam do Rowing Jack’a. Poza tym Dobry Wieczór, Podróże Kormorana American IPA i Grand Prix z Ciechana.
31 mar 2014 at 14:55
Zgadzam sie co do dwoch smokow- niebo w gebie :) reszta mnie zupelnie nie przekonuje. Sama chetnie siegam po Hardcore ipa , tokio, 5am saint (generalnie to chyba sie zakochalam w brewdog’u ;) ), ortodox staut tez wywarl na mnie niezle wrazenie ,no i oczywiście king of hop :)
6 maj 2014 at 10:27
Ostatnio bardzo chętnie wracam do Grand Prix AIPA od Ciechana. Tak bardzo atakuje cudownym aromatem amerykańskich chmieli, coś cudownego :) świetnie pijalne, niezwykle smaczne, ale szczerze się przyznam, że wracam do niego głównie po to, aby je wąchać i wąchać… ;)
10 sie 2014 at 17:03
Świetny blog! Naprawdę! Gratuluję lekkości stylu, fajnie się całość czyta.
Co do smaków to zdecydowanie numerem JEDEN jest od niedawna Ciechan Grand Prix 2013. Właśnie ten zapach, jak już wspomniał kolega wyżej, to coś fantastycznego i powalającego na kolana (moją żonę niestety nie, hehe). Polecam też spróbować wynalazku z Kornwalii (browar St Austell) i jego rewelacyjnego Cornish IPA „Proper Job”. Nie wiem jak z dostępnością w Polsce, ale emigrantowi z Wysp całkiem dobrze zastępuje brak produktów regionalnych ojczystych. Dostępne w Tesco na półce „specialty beer”. Pozdrawiam