To Wy chcecie pić takie piwo!

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego kultura piwna w Polsce nie zmienia się za bardzo? Dlaczego na półkach wciąż widzimy raczej eurolagery, zamiast dobrych piw w innych stylach? Oczywiście większe markety oferują już klientom nazwy i style, o których kilka lat temu mało kto słyszał, ale nadal jest ich niewiele, a klienci traktują je jako ciekawostkę. Można kupić jedno, na spróbowanie, a potem wrócić do Tatry, Wojaka czy Harnasia. Te złe koncerny, wciąż produkujące masówkę, która ze smakiem dobrego piwa ma tyle wspólnego, co Miley Cyrus z siostrami zakonnymi. Och, jakież one złe!

Coś się zmienia

Świadomość Polaków w kwestii piwnej, z roku na rok zwiększa się. Nie jest to rewolucja, a raczej zaczątki piwnej fascynacji. Kilka lat temu wręcz nie do pomyślenia było (chociaż było to możliwe), aby w barze kupić piwo z mniejszego browaru. Obecnie powstają multitapy czy puby, stawiające na dobre jakościowo piwo. Otwiera się coraz więcej specjalistycznych sklepów, a i w hipermarketach mamy już bogaty wybór. Szczytem awangardy przestało być Noteckie, w momencie, gdy w Leclercu trafimy na PINTĘ czy Browar Olimp. Jest nieźle, ale sama oferta nie przemawia do klientów. Dla nich to nadal piwa za drogie, w cenie których mają 3 czy 4 Żubry. Przecież chodzi tylko o to, aby się napierdolić jak szpadel – tanim kosztem i bez myślenia o smaku. To pozostałość po kulturze picia wódki, która to kultura na szczęście odchodzi w zapomnienie.

Duże miasta stają się mikro-zagłębiami dobrego piwa, ale mniejsze miejscowości czy wsie mają z tym problem. To dlatego uważam, że mentalność i kultura zmieniają się niesamowicie wolno. Minie jeszcze kilka dobrych lat, nim nauczymy się pić dobre piwo, zamiast taniego lagera.

Ty chcesz pić takie piwo!

To nie jest tak, że wstrętne koncerny – źródło zniesmaczenia, grozy i kapitalistycznego zepsucia – produkują złe piwo, aby psuć rynek i umysły ludzkie. Wystarczyłoby nie kupować ich piwa, a w mig poprawiłaby się jego jakość (i zapewne skoczyła cena). Problem w tym, że skoro coś się sprzedaje i generuje zysk, to po co to zmieniać? To tak, jakbyś sprowadzał z Chin tanie okna PCV i montował u klientów. Co z tego, że są słabe jakościowo, skoro klienci sami szukają taniej opcji i jeszcze ty na tym zarabiasz? Niestety mentalność Polaczków-cebulaczków jest taka a nie inna; nażłopać się tanim kosztem i zagryźć golonką. Piwo nie ma smakować, a ma wchodzić.

To Wy chcecie pić takie piwo! Gdybyście nie kupowali Tyskiego czy Warki, to koncerny musiałyby pomyśleć nad dużymi zmianami, aby znów przyciągnąć klientów. Koncerny nie robią takiego piwa na złość. One warzą eurolagery, bo Polacy chcą eurolagerów! Zrozumcie wreszcie, że każda firma liczy na zysk. Skoro ludzie coś kupują, to generują zysk. A skoro dany produkt się sprawdza, to niewiele pozostaje do zmiany. Wystarczy dobrze go promować i zająć się marketingiem (por. Potęga piwnego marketingu).

Dlaczego o tym piszę?

Blogi takie jak mój mają za zadanie uświadamianie społeczeństwa w kwestii dobrych wyborów. Nikt nikomu nie zakazuje picia eurolagerów – ba! – sam je nieraz pijam (fala hejtu!) i myślę, że inni piwni blogerzy także. Staram się jednak sięgać po dobre piwa, którymi warto się raczyć. Ważna jest piwna edukacja, ważne jest edukowanie znajomych i przeciąganie ich na smaczną stronę mocy. Jeżeli nie my, to kto? Chcemy przecież piwa dobrego jakościowo, smacznego i ciekawego. Kupując wytwory piwnych koncernów nic nie zmieniamy, a jedynie utrzymujemy piwną stagnację na rynku. Nadzieja w mniejszych browarach, które niestety nie docierają w każde miejsce…

kufle-i-kapsle-multitap

Kufle i Kapsle – multitap w Warszawie; fot. fanpage KiK

Miejmy nadzieję, że za kilka lat sprzedaż eurolagerów spadnie i koncerny – bądź co bądź posiadające ogromną wiedzę i doskonałych piwowarów – zechcą raczyć nas trunkami godnymi polecenia znajomym. Póki co edukujmy, edukujmy i raz jeszcze częstujmy. Będzie dobrze :)

26 Komentarzy

  1. Masz jak wojujący wegetarianin który roi sobie ,że za 50 lat nie będziecie (też nie jem) jeść mięsa, a fabryki i fermy wyglądające jak Treblinka i Oświęcim znikną, a kury będzie się zarzynać pod drzewem w otoczeniu sielskiej przyrody, niestety to tylko pobożne życzenia.

    • Bzdura. Tu nie chodzi o to, żeby pozbyć się jakiegoś produktu/wyeliminować konsumpcję określonej rzeczy (w przypadku wegetarianizmu – mięsa), tylko żeby doprowadzić do tego, że poprawi się jakość piwa i zwiększy jego różnorodność i dostępność mniej popularnych stylów. Ot, cały sekret.

  2. W pełni się zgadzam i pełną piersią popieram. Picie non stop wytworów przemysłowej myśli technicznej powoduje otumanienie smaku i złe przyzwyczajenie do napojów piwo podobnych

  3. tak,a za te 50 lat ludzie bedą narzekać – wity srity, a nie można się napić dobrego, zwyczajnego euro lagera do obiadu! CO WTEDY POWIECIE?!

  4. „Gdybyście nie kupowali Tyskiego czy Warki, to koncerny musiałyby pomyśleć nad dużymi zmianami, aby znów przyciągnąć klientów.”

    Nie no, cos tam drgnęło, nie wiele ale jednak.
    Zauważ Łukaszu, że jeszcze nie tak dawno nikt by nie pomyślał, że KP wypuści na
    rynek serię piw pod znakiem Książęce, Carlsberg zacznie ważyć rotacyjnie piwa ‘sezonowe’
    ( Świetojańskie, Dożynkowe,itp.) a Grupa Żywiec raz do roku w Mikołajkowy wieczór będzie prezentować
    premierę Grand Championa uważonego w Brackim Browarze Zamkowym w Cieszynie z
    udziałem domowego piwowara, zwycięzcy konkursu Birofilia gdzie odbywa się
    konkurs piw domowych.
    Jestem pewien, że dużej mierze jest to spowodowane coraz większym zainteresowaniem ze
    strony miłośników złotego trunku browarami regionalnymi a także browarami
    rzemieślniczymi.

    • Próbują, ale takie Książęce – ciemne i ryżowe bardzo spoko, pozostałe dwa to gnioty. Świętojańskie – najbardziej wodniste piwo na świecie. Dożynkowe – jak piwo dla meneli. GŻ i Grand Champion to jedyny sensowny argument, ale czy to jest zabawa dla przeciętnego Kowalskiego? Moim zdaniem jara się tym tylko branża. A pozostałe próby to jedynie próby – często nieudolne…

  5. „Gdybyście nie kupowali Tyskiego czy Warki, to koncerny musiałyby pomyśleć nad dużymi zmianami, aby znów przyciągnąć klientów.”

    Nie no, coś tam drgnęło, może nie wiele ale jednak.
    Zauważ Łukaszu, że jeszcze nie tak dawno nikt by nie pomyślał, że KP wypuści na
    rynek serię piw pod znakiem Książęce, Carlsberg zacznie warzyć rotacyjnie piwa ‘sezonowe’
    ( Świętojańskie, Dożynkowe,itp.) a Grupa Żywiec raz do roku w Mikołajkowy wieczór będzie prezentować
    premierę Grand Championa uwarzonego w Brackim Browarze Zamkowym w Cieszynie z udziałem domowego piwowara, zwycięzcy konkursu Birofilia gdzie odbywa się konkurs piw domowych.
    Jestem pewien, że dużej mierze jest to spowodowane coraz większym zainteresowaniem ze
    strony miłośników złotego trunku browarami regionalnymi a także browarami rzemieślniczymi.

  6. „Nikt nikomu nie zakazuje picia eurolagerów – ba! – sam je nieraz pijam (fala hejtu!) i myślę, że inni piwni blogerzy także.”

    NIE.

    • Znasz wszystkich, widzę :)

      • Nie, po prostu potraktowałem „inni” jako „wszyscy inni”, a nie „niektórzy inni” :>

        Moim zdaniem jednak w piwnej świadomości – nawet przeciętnego pijacza lechotyskożubrów – zmieniło się w ciągu ostatnich dwóch lat wiele. Skoro nawet koncerny przestały ignorować istnienie craft breweries i zaczęły wypuszczać „ciekawsze” piwa – chociaż z pewną taką nieśmiałością – to znak, że coś się dzieje. Skoro w sklepach osiedlowych coraz częściej można dostać importowane z drugiego końca polski piwa z mniejszych browarów, to jednak świadczy o tym, że zmieniło się wiele.

        A co do tego, czy przeciętny konsument chce eurolagera – ja myślę, że działa tu sprzężenie zwrotne. Koncerny produkują eurolagery, bo ludzie chcą eurolagerów, a ludzie chcą eurolagerów, bo tylko te są produkowane przez koncerny. Jakby zamiast eurolagerów przez ostatnie 20 lat warzono u nas niemalże wyłącznie stouty, to pewnie właśnie stout byłby 'eurolagerem’, a eurolager byłby 'wynalazkiem’.

  7. Tak jest z każdym produktem spożywczym… „jedzmy gówno miliony much nie mogą się mylić coś w tym gównie musi być…”

  8. Prowadzę bar piwny w B. i widzę, że coraz częściej ludzie pytaja o piwa z małych browarów, picie regionalnego piwa stało się to jakby trochę snobizmem ;p. Tak samo twierdzi mój dostawca (Plams Sp. j) – u niego też wzrosła sprzedaz piwa z małych browarów. Zresztą nie dziwię się, piwo koncernowe już dawno zmieniło smak nastawiając się na zyski. Po wyborach moich klientów mogę sadzić, że gusta zmieniają się na lepsze he-he

  9. Prezentujesz wyżyny hipokryzji pisząc, że sam pijesz eurolagera a zarzucając czytelnikom, że to właśnie przez nich nic się nie zmienia.

  10. Autor zapomniał o najważniejszej rzeczy… nie ma czegoś takiego jak niedobre piwo, niesmaczna whisky, niezjadliwe danie etc… Dla pewnej grupy konsumentów to Lech jest wyznacznikiem dobrego smaku, Ballantines jest przykładem najlepszej „szkockiej” a kebab daniem, dzięki któremu pobliska budka z hod-dogami może zdobyć gwiazdkę Michelin.

    P.S.: oczywiście, nie można kłócić się o jakoś produktów i wyższość jednego nad drugim, tutaj różnicę widać od razu, ale mówimy tutaj tylko i wyłącznie o walorach smakowych dla typowego Kowalskiego…

  11. Wszyscy wstają i biją BRAWO. O Ty nasz objawicielu. Pokłony Ci bijemy. Mamy tylko prośbę. POkaż nam szarym polaczkom cebulaczkom którzy chcieliby się napić piwka-i to jednego dziennie -po pracy po obiadku-pokaż jak to zrobić-oczywiście w normalnych ludzkich warunkach. Może Ty masz dobra pracę -zarabiasz krocie -i spędzasz czas w pubie gdzie 20zł na piwko to nie za drogo. Ale normalny przeciętny polaczek cebulaczek mający rodzinę na utrzymaniu-pracujący w fabryce-gdzie dostaje do 2tyś na ręke-za co musi wyżyć on i jego rodzina -nie kupi takiego piwa. I taki człowiek nie traktuje piwa jako coś niezwykłego-jako doznanie. Ono po prostu jest-ot ugasi pragnienie, da chwilę ukojenia. I które pyszbne piwko ma pić??? Kiedy nawet zwykły Ciechan to 4zł a już nie mówię o górnej półce po 8zł. Taki człowiek kupuje Tatrę czy Harnasia po 1,7zł-i fakt-wypije 2-ale jemu te 2 dają tą chwilę wytchnienia. Zacznijmy zarabiać jak na zachodzie-to i u nas będą zachodnie zwyczaje. To że w dużych miastach pojawia się kultura pubowa -wynika nie z tego że jesteście tacy nowofalowi-tylko dlatego, że macie KASĘ. Dopóki nie było kasy-nie było takich piw-teraz jest kasa-i są piwa. Jak tej kasy będzie więcej -więcej piw będzie-i to cała filozofia.  Co z tego że pokażesz ludziom jak smakują piwa-jak one sa po prostu dużo za drogie? To tak jak dac człowiekowi posmakować super szyneczki-a później musi wrócić do mielonek-to nie zbnaczy że on te mielonki uwielbia-tylko że na tyle go stać.
    javiki

    • Javiki, lubię Cię, ale taką ironię przeważnie usuwam.Miej to na uwadze.

    • W Czechach na prowincji mamy piwa po 3-5zł wprost z lokalnych browarów, świeże z kranu (jak podają 2 dniowe to nie piję), tanki przewożone ujdą, kegi w tzw multitapach już w ostateczności, na butelkowe za 1-3zł szkoda mi kasy bo transportowane, przechowywane/eksponowane (mimo że 5-20 razy krócej niż w Polsce) zarobki na prowincji 2000zł. No gdzie ta rewolucja w Polsce nie rozśmieszajcie mnie :)
      Javiki pozostaje kupić 1 piwo by posmakować, zamiast 3 koncern-płyny by się najeb… niestety jestem hipokrytą bo w Czechach pije się zwykle 6 (ale nie jest się najeb… :))) a na drugi dzień nie ma kaca) Pozostaje kwestia picia świadomoego – tu niemal nie znają europiwa jeśli mają w wiosce kilkusetosobowej swój mały browar, ale nie znają też innych minibrowarów (kwestia świeżości – po co latać jak kot z pęcherzem po wszystkich dziurach jak to co jest na miejscu zaspokaja zupełnie) Ostatnia kwestia setki tzw krajowych butelkowych craftów co rusz to inna głupawa etykieta, dziesiątki eksperymentów piwnych – w porównaniu z tym co znam u południowych sąsiadów to Polskich tak opiewanych kraftów dobrych do picia jest dosłownie garstka – reszta to jakiś nieznośny szum przeszkadzający w dotarciu do naprawdę smacznych piw.
      Jeśli za 50 lat Janusze będą pili w Dębkach Dolnych swoje ulubione regionalne niepasteryzowane(czyt. nieutrwalane), niefiltrowane, nietransportowane, nieprzechowywane piwko z minibrowaru będzie znaczyć że rewolucja piwna i świadomośc piwna w Polsce jest na odpowiednim poziomie w przeciwnym razie dajcie spokój i wstydu oszczędźcie…

  12. Łukaszu-to Twój dom-masz takie prawo-ja nawet nie będę zły na Ciebie-ale uważaj. Korwin to mój idol-i za 20 lat jak ktoś do Ciebie podejdzie i da Ci w twarz publicznie-to będę JA:)

  13. Wiedz też że poczułem się urażony. Piwo ma przede wszystkim smakować. I jeśli mnie smakuje koncernówka-NIC CI DO TEGO. I nie wyzywaj  od polaczków-cebulaczków. Idąc na Grila czy golonkę -czyli długie polaków rozmowy chciałbym pić PInte czy inne cuda-ale mnie po prostu nie stac. I fakt że pijam wtedy raczej czeskie wytwory z Lidla -anizeli zwykłą koncernówkę-ale moi znjomi wolą koncernówkę-i nie mnie to oceniać.
    javiki

  14. Ci, którzy czytają Twojego bloga – nie chcą pić piwa koncernowego. Chcą wyszukać coś fajnego, poczytać m. in. u Ciebie na blogu o interesujących warkach i potem popróbować także. Ale zważ, że takich ludzi – czytających Twój blog – jest garstka. W 38 mln. Polsce jeśli masz -naście tysięcy czytelników to już „efekt wow”. To jednak ci sami, którzy czytają Piwny Garaż, Kopyrę, Browar Biz itd. Rozumiesz o co mi chodzi? Nie ma efektu skali. Wciąż picie ciekawego piwa jest zagadnieniem niszowym.
    I druga sprawa – koncerny widzą i analizują rynek. I cóż z tego, że np. Żywiec wypuścił trzy gatunkowe piwa? Powiem Ci, po co to zrobili. Chcą z całej siły wstrzymać EWENTUALNY odpływ konsumentów (delikatny odpływ), którym znajomi opowiedzieli o innych piwach niż eurolager. Postaw się w sytuacji Żywca. Co robimy? Wypuśćmy swoje „ciekawe” piwa. Niech konsumenci zobaczą, że: po pierwsze primo – też umiemy, możemy i chcemy; i po drugie primo – to jednak żaden cymes, takie wity-srity, wróćcie, kochani konsumenci, do eurolagerowego ogródka. Dla mnie właśnie tak wygląda idea Książęcych i Białych-Marcowych-Bocków z koncernów. Bo u nich liczby nie kłamią – wciąż eurolager to dużo powyżej 90% całego rynku piwnego w kraju.

    • A może taki przeciętny konsument spróbuje tego żywieckiego bocka czy książęcego ryżowego i zamiast wracać do eurolagerów zacznie sięgać dalej? Zobaczy obok na półce Koźlaka albo Marcowe z Miłosławia, sięgnie po coś od Ciechana i tak dalej. Dziwnym trafem zauważyłem, że coraz częściej przetrzebione są półki z piwami należącymi niekoniecznie do wielkich koncernów. I to nawet pomimo wyższej ceny.

  15. Piwo kupuje rzadko-dwa razy w tygodniu, ale faktycznie Tyskie , warka, lecha , carlsberga to świadomie bym nie kupił bo są sikaczami . Tylko czemu takie drogie ? Z popularnych to już wolę Łomżę, Dębowe, czy żywca
    Wolę mniejsze browar choć też bez udziwnień i wkręcania się w niszowe marki, lubię np Perłę, Miłosław, pomorskie koźlaki.szkoda że Browar łódzki mając słynnego portera ma dziwną politykę, bo niezłe jest Łódzkie akademickie. Ostatnio odkryłem że piwo z „biedry” Fastberg i wersji Tequila jest bardzo dobre, w każdym razie lepsze niż te z wielkich koncernów.

  16. W Czechach na prowincji mamy piwa po 3-5zł wprost z lokalnych browarów, świeże z kranu (jak podają 2 dniowe to nie piję), tanki przewożone ujdą, kegi w tzw multitapach już w ostateczności, na butelkowe za 1-3zł szkoda mi kasy bo transportowane, przechowywane/eksponowane (mimo że 5-20 razy krócej niż w Polsce) zarobki na prowincji 2000zł. No gdzie ta rewolucja w Polsce nie rozśmieszajcie mnie :)
    Javiki pozostaje kupić 1 piwo by posmakować, zamiast 3 koncern-płyny by się najeb… niestety jestem hipokrytą bo w Czechach pije się zwykle 6 (ale nie jest się najeb… :))) a na drugi dzień nie ma kaca) Pozostaje kwestia picia świadomego – tu niemal nie znają europiwa jeśli mają w wiosce kilkusetosobowej swój mały browar, ale nie znają też innych minibrowarów (kwestia świeżości – po co latać jak kot z pęcherzem po wszystkich dziurach jak to co jest na miejscu zaspokaja zupełnie)

    Ostatnia kwestia setki tzw. krajowych butelkowych craftów co rusz to inna głupawa etykieta, dziesiątki eksperymentów piwnych – w porównaniu z tym co znam u południowych sąsiadów to Polskich tak opiewanych kraftów dobrych do picia jest dosłownie garstka – reszta to jakiś nieznośny szum przeszkadzający w dotarciu do naprawdę smacznych piw. Te wszystkie portale i ocenianie piw, piana, barwa, lacing, etykieta, zapach, po co to komu?! sztuka dla sztuki? SMAK się liczy (+spełnienie kilku podstawowych warunków o których jakoś się w Polsce nie pisze: ŚWIEŻOŚĆ), i nie potrzeba go nawet rozwijać opisowo pięknymi słówkami wystarczą odnośniki do równie smacznych piw, wiadomo gusta są różne powiedzmy od 3 do 7 :) po czymś takim każdy znajdzie to co warte uwagi bo dobre jest dobre i nie tak trudno to stwierdzić gorzej na takie natrafić, zamiast taplać się w tysiącu opisów, tysiącu „piw” i nigdy się nie napić prawdziwego piwa.

    Jeśli za 50 lat Janusze będą pili w Dębkach Dolnych swoje ulubione regionalne niepasteryzowane (czyt. nieutrwalane), niefiltrowane, nietransportowane, nieprzechowywane i niemarketingowe piwko z minibrowaru będzie znaczyć że rewolucja piwna i świadomość piwna w Polsce jest na odpowiednim poziomie (Stany, Czechy, Belgia, Austria) w przeciwnym razie dajcie spokój i wstydu oszczędźcie… Bo w kraju który w stosunku do reszty świata od wieków piwem płynął obecnie 95% rynku to europiwo z Niemiec i Holandii tylko nazwy się zmieniają.

    Jeśli podobne posty blogerzy będą mieli odwagę umieszczać to może coś się zmieni!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *